"Oskarżony Pluszowy M." Clifforda Chase'a

1
"Filozoficzna powieść o miłości, samotności i wolności.



Purnonsens, groteska i ostra satyra na instytucje publiczne, na głupotę i bezduszność ludzi mieszają się z liryzmem wspomnień i refleksji misia.

Pluszowy miś może być bardzo niebezpieczny. Jeśli ma marzenia i duszę. Wtedy trzeba go tropić, wysłać przeciwko niemu oddział antyterrorystyczny, skuć go kajdankami, osadzić w więzieniu i sądzić całymi miesiącami, oskarżając o 9678 zbrodni. I żądać kary śmierci. Pluszowego misia należy uznać za wroga publicznego numer jeden. Bo ludzi i świat pojmował uczuciami. Bo pragnął miłości i akceptacji. Bo chciał być sobą i cieszyć się życiem.



Clifford Chase, amerykański redaktor, napisał swoją pierwszą powieść zainspirowany prawdziwym Winkiem, misiem matki, który był jego ulubioną zabawką."



- źródło



Czytał może ktoś z was :lol:?

2
Nie czytałam, ale za każdym razem w Empiku biorę do ręki, oglądam i odkładam, z przekonaniem 'że przecież niedługo mam urodziny'.

Czytał ktoś? Polecacie?

3
Ja czytałam.

Cała książka jest raczej napisana językiem współczesnym, gdzieniegdzie pojawiają się przekleństwa, które zupełnie oddają charakter danej sceny. Momentami strasznie przeciągana i pisana na siłę. Kilka razy miałam ochotę odłożyć ją z powrotem i zabrać się do lektury czegoś przyjemniejszego, jednak ciekawość jak to się zakończy, zwyciężyła.

Głównym bohaterem jest zdecydowanie miś, a cała powieść to raczej jego refleksje, przeszłość, ale także teraźniejszy świat widziany oczami pluszowej zabawki.

Momentami warto się zatrzymać i trochę zamyślić się, bo na pewno wiele z nas miało, albo nadal ma, gdzieś potem odrzuconego misia, który obecnie plażuje się w kącie.

Niezbyt się znam, ale według mnie godna polecenia.

6
Ale stary temat odgrzebuję, ale książka jest na tyle interesująca, że może warto zwrócić na nią uwagę jeszcze raz. Czytałem i muszę przyznać, że zaintrygowała mnie oryginalność powieści. Jak na mój plebejski, niewyrafinowany gust, obeszłoby się bez tych części "lirycznych". Wolałbym zrobić z tego całkowitą (nie tylko częściową) komedię, groteskę. Po tych częściach, gdzie natrafiamy na te elementy, widać, że autor dałby radę. Przesłuchanie Francoise ("tak brzmi pani wersja") oraz postać adwokata Niewygrała naprawdę wywołują banana na twarzy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”