Wychowanie bezstresowe

1
Obrazek z podróży pociągiem. Znajomy siedział w kolejowej wagonetce i przez chwilę był w niej sam. Ale że nic, co przyjemne, nie trwa wiecznie, na następnej stacji wtarabaniła się do przedziału rodzina w składzie dwóch ludzi opozycyjnej płci oraz trzech małolatów żujących gumę. Po krótkiej szermierce słownej na wyboisty temat umieszczenia walizek i kto powinien to zrobić, towarzystwo umościło się na kanapach i zapanował złowieszczy spokój trwający aż do końca ich podróży.

Facet podobny do głowy rodziny zanurzył nos w gazecie sportowej, kobieta wyglądająca na matkę trójki brzdąców zaczęła wyciągać z pindli i odzierać ze skorupek jaja na twardo, a na koniec wetknęła każdej latorośli po jednym prosto w rozdziawioną w japę. Tak dokarmione pisklęta wydobyły ze swoich kieszeni trzy wypasione komórki oraz trzy tombakowe empetrójki i na niewidoczną komendę migiem jęły stukać, cykać i wysyłać w eter esemesy, kiwać się do taktu i - wdzięcznie grzdukając - dławić resztkami wspomnień po jajcach.

Znajomy powiedział mi, że przez całą drogę podziwiał ten rodzinny spektakl i nie mógł wykaraskać się ze zdumienia na widok odbywającej się przed nim pantomimy. Cała piątka zajęta była wyłącznie sobą i nikogo z nich nie interesowało, co dzieje się obok; tato międlił wzrokiem jakąś tabelę z wynikami futbolowych rozgrywek, mamcia tkwiła w plotkarskich bombach bliżej nieokreślonego czytadełka, milusińscy oddawali się atrakcjom wirtualnych czynności, a żadne z tych indywiduów ani razu nie spojrzało w okno, nie zapytało, co to się tak za nim przesuwa, jakie to miasto, jezioro czy góra.
*
Jaki jest sens zastanawiania się nad obecną, pedagogiczną mizerią? Szukania powodów zła? Sens jest ogromny, a problem polega na tym, że nasi postkulturalni władcy żadnego zła, żadnej mizerii, w obecnym wychowaniu - nie widzą. Na tym, że nie dostrzegają przymusu dokonania zmian. Zmian, czyli powrotu do niegdysiejszej normalności.

Są dwie „techniki” wychowywania: pierwsza nazywa się normalna, druga - bezstresowa. Wychowanie bezstresowe powinno nazywać się wychowaniem dla świętego spokoju; winno mówić się o nim, że jest fikcyjnym wychowywaniem bez barier. Bez barier, czyli - bez wspólnej rozmowy z dzieckiem, kontaktu z nim, bez ustalenia granic, czego mu nie wolno, a co musi. Winno więc nosić miano wychowywania luzackiego, gdyż nie wzbrania niczego, a pozwala na wszystko. Stosowane jest dla naszej leniwej wygody, dla naszego komfortu. Pełne arbitralnych postanowień, jednostronnych uzgodnień i braku wspólnych kryteriów. Braku zasad. Jednoznacznych określeń prawideł gry.

Wychowanie, kształtowanie charakterów naszych dzieci, to gra. Nie w to, kto kogo pokona, lecz w to, czy uczeń przewyższy mistrza. Nie jesteśmy dla naszych dzieci - przewodnikami po życiu; prawdziwe partnerstwo nie sprowadza się do potakiwania, do zgody na dziecięcą wizję świata.

Prawdziwe partnerstwo sprowadza się do tłumaczenia, wyjaśniania, interpretowania dziecku złożoności życia. A także - uczenia szacunku, akceptacji i tolerancji dla światopoglądowej odmienności.

Tyle teoria. W praktyce, jesteśmy dla nich albo dostawcami frajdy, albo - nie znoszącymi sprzeciwu nauczycielami strachu, hipokryzji i alienacji, bo przyszło nam się zająć hodowlą swoich, lub cudzych dzieci, przekazywaniem nauki o samotnym przebywaniu w nierzeczywistości.

Dla świętego spokoju nie reagujemy. Zadowalamy się życiem pozornym. Osobnym trwaniem. Wzajemnym schodzeniem sobie z drogi. Ojciec ma swoje kłopoty, córka, lub syn - też. „Stary” ma na kłopoty - gazetę, piwo i worek treningowy w postaci oblubienicy, synek, czy córka siedzą w komputerowych grach. Siedzą i milczą. Nie ma między nimi więzi, sympatii, jakiegokolwiek zrozumienia. Jest za to nasilająca się obojętność, agresja i naiwne pytanie: dlaczego mam kumpli, a nie mam przyjaciół?

Jak pokolenie naszych rodziców, zauroczone bezstresowym wychowywaniem, jak poczciwa zgraja naszych „wychowawców”, która uwzięła się być dla nas PARTNERAMI, kumplami spod śmietnika, totumfackimi niemal, a nie przewodnikami po zawiłościach życia, tak i my robimy ze swoimi pociechami to samo. Pozwalamy im na każdy kaprys, a postępujemy tak mówiąc sobie: niech ma lepiej, niż ja, niech mi wkręci nos w imadło, bo inaczej wyrośnie na seryjnego pedofila.
*
Przyczyn obecnego stanu należy poszukiwać w nas. To znaczy - w szkole, w rodzicach, w nieistniejącym domu rodzinnym, w brakujących więziach międzypokoleniowych rodzin. Nauczyciel, ojciec, matka, pokolenie starszych, są to teraz pedagogicznie chwiejne, niewykwalifikowane kpy zajęte jojczeniem na sprokurowany przez siebie świat. Na świat pełen nienawiści, podejrzliwości, agresji. Na świat traktowany jako wrogie człowiekowi otoczenie. Otoczenie, od którego TRZEBA się izolować.

To my jesteśmy odpowiedzialni za młodzież. Za jej etyczny obraz. To my nie kształcimy w niej zasad tolerancji wobec bliźniego, miłości do ludzi, nie dbamy o uczenie jej współżycia z resztą społeczeństwa, wrażliwości, zrozumienia i szacunku dla innych, optymizmu i zaufania, otwartości i alergii na piękno. To my fabrykujemy buble, odpady i duchowe cyborgi zaszczepiając w nowym pokoleniu nasz sceptycyzm i nasze fobie.

W myśl powiedzenia, że po nas choćby potop, wszystkim wszystko zwisa; dzisiejszy nauczyciel nie zajmuje się uczniami, bo uczeń, to tylko dodatek do pensji, a rodzice nie zaprzątają sobie głowy problemami syna, czy córki. Szkoła zwala winę na dom, dom na szkołę, a dzieciak lata po ulicy i szuka frajera do glanowania.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

2
Witaj,

Bardzo mi odpowiada. Zarówno styl jak i podejmowana tematyka.
W ogóle mam wrażenie że Twoje teksty są kontrowersyjne (stylowo raczej, nie tematycznie) i zdecydowanie jestem po tej stronie, której się one podobają.
Co do tematu - pozwalam sobie wrzucić link do wywiadu z Łysiakiem na temat wychowania, mając nadzieję że znajdziesz chwilę aby go przeczytać:
http://www.lysiak2.chrzanik.com/wyw/joker.htm

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Ech, Owsianko, pisząc ten tekst byłeś wyraźnie bez formy - ślizgasz się gdzieś obok problemu; jako autor ustawiasz się w pozycji mentora i punktujesz (tylko pozornie - drwina nie maskuje banału). Słabiutko. Dodatkowo, pogrubione "złote myśli" (jakże odkrywcze!) kładą ten tekst zupełnie.

4
Owsianko pisze:Obrazek z podróży pociągiem. Znajomy siedział w kolejowej wagonetce i przez chwilę był w niej sam. Ale że nic, co przyjemne, nie trwa wiecznie, na następnej stacji wtarabaniła się do przedziału rodzina
A belki w swoim oku to dostrzec nie łaska? To zastanawiająco aspołeczne zachowanie, którego objawem jest choćby niechęć do obcych w pociągu zdradza bardzo wiele na temat zdrowia społecznego. Skoro nie tylko ta straszna rodzina jest przykładem rozkładu więzi społecznych, ale również obserwujący ją krytycznym okiem znajomy z pociągu, to jaka nadzieje pozostaje na uzdrowienie tej bandy socjopatów która jest naród nasz polski? Szkoła? Rodzina? Za późno. Proponuję wyjazdy do Azji lub Afryki i obserwacje wyższości tamtejszych społeczeństw. Albo choćby włochów, co to lubią szukać przedziału z żywymi wśrodku w jakże ludzkim celu porozmawiania z nimi o pierdołach.
http://ryszardrychlicki.art.pl

5
Albo choćby Włochów, co to lubią szukać przedziału z żywymi w środku w jakże ludzkim celu porozmawiania z nimi o pierdołach.
Francuzi mają już na przykład zupełnie inaczej.

Pozdrowienia,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

6
Godhand pisze:Francuzi mają już na przykład zupełnie inaczej.
Dyskutowałbym. Owszem, nie włażą komuś na kolana, ale sztukę "zachowania się" wobec obcych mają opanowaną do perfekcji. Wyłączam, rzecz jasna, paryskich taksówkarzy :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

8
Smtk69:

Dyskutuj. Proszę.
A jaka to sztuka "zachowania"?
Polegająca na niezauważaniu obcych, chorobliwej nieufności i uciekaniu przed każdym kto nie prezentuje się wizualnie na rodowitego Francuza (na serio - w czasie pytania o drogę na przykład) ?
Byłem we Francji kilkanaście razy i moim zdaniem są to ludzie bardzo nieufni i zdystansowani w kontaktach.
Przeciwnie do wspomnianych Włochów.

Owsianko:

Nie ma za co.
Łysiaka za poglądy? Poważnie?

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

9
Owsianko pisze:Ludzie w rodzaju skwaśniałych (smtk69 lub Pilif) "pedagogów" nawet i jego zbluzgali za poglądy.
Owsianko, daruj sobie podobne komentarze. Wcześniej zrobiłeś z siebie "wujka dobra rada", teraz wskakujesz w rolę męczennika betonowych poglądów. A już przywoływania Baldheada jako eksperta od wychowania dzieci nie chcę mi się nawet komentować.

10
Nie zgadzam się z tym tekstem w jakiś 19 punktach.

Obrazek z podróży pociągiem. Zastosowany w tekście stereotyp rodziny w pociągu jest tak standardowy, tak banalny i pozbawiony charakterystycznych cech, że nadaje się do Sevres jako model dennego stereotypu rodziny w pociągu. Jajka na twardo (bo wszyscy to znamy) emtetrójki i telefony (bo wszyscy je mamy), gazeta (bo są ludzie którzy czytają gazety w pociągu). To nie jest anegdota, tylko spreparowany płaski stereotyp na potrzeby nie wiem właściwie czego.

Dwa. Jak mało wnikliwym obserwatorem jest znajomy, który w telefonach i empetrójkach widzi stukanie, a w zajmowaniu się czymkolwiek innym niż rozmową, rozpad więzi rodzinnych, skoro te znaki, nawet w tak super-nijakiej scenie w której grają tekturowe ludziki, mogą odnosić do totalnie innych sensów.

Tutaj małe wtrącenie bo problem jest szerszy a dotyka w pewnym sensie całokształtu internetowej produkcji literackiej. To znaczy,

1. absolutnie płytkie rozumienie współczesnej kultury jako plastikowej lub komercyjnej a przez to pustej.

przykry jest fakt, że tak naprawdę analizą tej kultury użytkownicy forów takich jak np. WM niezwykle konserwatywni w swoich preferencjach, w ogóle się nie zajmują i poprzestają na spostrzeżeniach rodem z gimbazy, że komercja jest złem i że Britney Spears jest plastikowa a za wszystkim tym stoją sztaby speców marketingu i produkcji muzycznej. Odsyłam do zagranicznej prasy i analiz z zakresu socjologii kultury, odsyłam do teledysków Madany (Madonny), odsyłam do wywiadów z takimi ludźmi jak Brad Pitt i tak dalej, by przekonać się że tak zwane komercyjne lalki (pokroju u nas np. Katarzyny Cerekwickiej) są absolutnym marginesem współczesnej kultury a za każdym zjawiskiem w globalnej muzyce (Niki Minaj) albo filmie (Xavier Dolan z braku lepszego przykładu) stoją indywidualności, które są totalnymi erudytami, a ich wiedza i rozumienie kultury opiera się na super wnikliwej inteligencji. Niemal każda wielka gwiazda zbudowała siebie sama z własnych komponentów i wrzucanie tego do jakiegoś nędznego kosza z napisem fałsz współczesnej kultury świadczy niestety o tępocie odbiorcy a nie artystycznej biedzie twórców.

taki bezrefleksyjny stosunek widać choćby w dyskusjach o lit i poezji, gdzie jedzie się po współczesnych twórcach nie CZAJĄC choćby w najmniejszym stopniu kto gdzie i jak.

2. Przedstawianie społeczeństwa w jednocześnie hejterski i mało błyskotliwy sposób jadąc właśnie stereotypem i przyporządkowując ludzi do określonych grup pod kątem ubioru lub fryzury albo torby z jakimś napisem (tu właściwie nie wiadomo jakich bo autorzy tekstów rzadko tworzą jakiś spójny program literacki po prostu jadą w manierze "wydaje mi się że jak powiem że koleś z przetłuszczonymi włosami i skórzanej kurtce Iron Maiden to to będzie błyskotliwe i jakże trafne uchwycenie pewnego zjawiska" (jakiego krewa?). Otóż nie, nie będzie, będzie to tylko nędza wyobraźni i ślizganie się po jakiś naskórkowych wrażeniach.


I wracając do tekstu. Nic o rodzinie się nie dowiadujemy. Używanie komórki (np. z internetem), nie koniecznie do wysyłania smsów (bo też nie ważne czy sms ale do kogo i jak napisany), może być np. takie, że ten jeden koleś czytał sobie o francuskiej nowej fali w kinie, a ta laska dzieliła się spostrzeżeniami z inną laską na temat niedawno obejrzanego filmu. Albo redaguje własnego bloga w którym pisze o designie i nawet jeśli jest to lekka hipsteriada albo chwilowa moda, to i tak świadczy to o tym, że młodzi ludzie obecnie

a) interesują się kulturą
b) uczestniczą w niej
c) uczestniczą w globalnej wymianie treści które są w sposób kreatywny przetwarzane na inne treści
d) będą w przyszłości rządzić światem

Kolejna kwestia. Jaki związek z tym obrazkiem ma bezstresowe wychowanie. W jaki sposób dowiadujemy się czegokolwiek o historii tej rodziny i o jej obyczajach? Że jedzą jajko na twardo? Że nie zachwycają się dworcem w Kutnie? Co to wszystko ma do rzeczy?
Są dwie „techniki” wychowywania: pierwsza nazywa się normalna, druga - bezstresowa.
Jest z kilka jeszcze nowych technik a chwalenie się że można pojechać technikę która już na początku poprzedniej dekady była jechana jako nieefektywna jest raczej bladym pomysłem. Polecam zapoznanie się z najnowszymi trendami i zmieniającymi się paradygmatami w edukacji w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Różne wykłady na ten temat można obejrzeć na stronie TED, gdzie w 17 minutowych wystąpieniach przedstawiają swoje super trafne spostrzeżenia na temat edukacji, kultury, polityki największe mózgi XXI wieku.

Można czytać gazetę.pl ale można czytać guardiana.

Można się nie znać, ale jak się nie zna to lepiej nie pisać felietonów pustych jak przedział w którym siedział ten totalnie pusty znajomy.

Plus błędy logiczne wywodu:
Jaki jest sens zastanawiania się nad obecną, pedagogiczną mizerią? Szukania powodów zła? Sens jest ogromny, a problem polega na tym, że nasi postkulturalni władcy żadnego zła, żadnej mizerii, w obecnym wychowaniu - nie widzą. Na tym, że nie dostrzegają przymusu dokonania zmian. Zmian, czyli powrotu do niegdysiejszej normalności.
Jeśli wcześniej istniał system normalności to znaczy, że wyprodukował rodziców tych małych diabłów, które wysyłają smsy, rodziców, którzy nie radzą sobie z "uczeniem szacunku, akceptacji i tolerancji dla światopoglądowej odmienności"- cokolwiek to znaczy. Chyba, że chodzi o jeszcze wcześniejsze pokolenia. Pokolenia które zafundowały w Niemczech kryształową noc, w Polsce pogromy Żydów, na Ukrainie pogromy Polaków, w USA segregację rasową i ku klux klan, we Francji mordy na Algierczykach i Marokańczykach którzy w latach 70 podczas kryzysu paliwowego i kryzysu gospodarczego stracili pracę i wpadli w krąg biedy i mechanizm przenoszenia jej drogą z pokolenia na pokolenie, w RPA apertheid, w Austrii i Norwegii narastanie nastrojów nacjonalistycznych (Utoya mam nadzieję nigdy się nie powtórzy, ale ona nie jest wynikiem tylko i wyłącznie szaleństwa jednostki), w Indiach grasujące bezkarnie gangi gwałcicieli, na bliskim wschodzie ekstremizmy i międzynarodowe organizacje terrorystyczne. Mam wymieniać dalej?

Ale ok, bezstresowe wychowanie jest złe.

Z tym, że wiedziano o tym już kilkanaście lat temu. Może jakieś nowe pomysły?

12
Godhand pisze:A jaka to sztuka "zachowania"?
Nie wystarczy być turystą, żeby zauważyć pewne istotne drobiazgi. Dobrze też znać język kraju, o którym chce się wyrażać opinie. I wyjechać parę kilometrów za Paryż, żeby spotkać ludzi a nie taksówkarzy :)

Jedną z sympatycznych rzeczy jakie wtedy widać jest np umiejątność komunikacji między pokoleniami. Dzieciary potrafią nie tylko burknąć dzińdybry, ale także pogadać z takim starcem jak ja. Po prostu wychowanie.
Racja - Francuzi to nie Włosi, ale dlatego tym bardziej ich zachowanie rzuca się w oczy Polakowi przyzwyczajonemu braku wspólnego języka owych pociągowych ojców i piskląt z iphonami.
I dlatego też nie bardzo rozumiem, czemu Owsianko wiesza na mnie okoliczne burki skoro w sumie popieram jego - owszem nieoryginalne - teorie. :) Pewnie z przyzwyczajenia do niemożności komunikacyjnych. :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

13
Pilif:

To nie jest dyskusja polityczna.
Wywiad nie miał na celu ukazanie "złotego środka" wynalezionego przez nagle przez Pana Ł. , a raczej powiązanie wywodów w/w z tym co napisał Owsianko.
Dodam że wywodów, z którymi personalnie się zgadzam.
I doprawdy nie wiem co w poglądach Pana Łysiaka jest tak kontrowersyjnego że wywołuje u Ciebie tak wielkie emocje.

Polishbritpoper:

Dwa pytania.
Kiedy ostatni raz wypowiedziałeś się tu nie krytykując tekstu?
Kiedy ostatni raz wypowiedziałeś się tu nie krytykując tekstu w sposób arogancki?
Wszak o wychowaniu tekst, arogancja w stosunku do osób sporo starszych jest przykładem idealnym.
Jesteś więc idealnym przykładem i zwieńczeniem tekstu. Chciałeś pokazać - bzdury, młodzież nie jest taka, jest inna - sposób w jaki to zrobiłeś pokazuje że niestety.
Jest "taka".

Smtk69:

Jakiś głos w dyskusji pozbawiony emocji. Dzięki.
Trochę ten wymierzony we mnie "turysta" zabolał, bo takowym się nie czuję, ale trudno.
Francuzi są zimni, po prostu. Trudno znaleźć z nimi wspólny język (być może z powodów różnic kulturowych) oraz jakąś łączność ponad werbalną, jeśli wiesz co mam na myśli.
Absolutnie zgadzam się że czym dalej od Paryża tym lepiej. Spędziłem fajne chwile w gospodarstwie agroturystycznym (miejscowość La Sentinelle) pod opieką Isabelle i Jean-Christophe'a, wspaniałych, ciepłych ludzi (nawet polską wódkę mieli - co nie jest wykładnikiem a raczej odprężającym żartem).

Pozdrawiam wszystkich,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

14
Kiedy ostatni raz wypowiedziałeś się tu nie krytykując tekstu?
z tydzień temu (bo rozumiem, że chodzi o krytykę nie jako krytykę, ale jako minusowanie tekstu).

Kiedy ostatni raz wypowiedziałeś się tu nie krytykując tekstu w sposób arogancki?
Kiedy ostatnio komentujący moje komentarze do tekstu odnosili się do tekstów a nie do autora komentarza? : ) no, lol
masz dopiero dwadzieścia lat, o ile to prawda.
Prawie 21. A co wyglądam na starszego?

Co nie zmienia faktu, że tekst bierze wszystko powierzchownie i został napisany na kolanie (że laptop stał na kolanie).

[ Dodano: Pon 21 Sty, 2013 ]
Jesteś więc idealnym przykładem i zwieńczeniem tekstu
no i tekst nie poświęca uwagi arogancji (zuchwałej pewności siebie) młodego pokolenia tylko albo (w mniemaniu użytego sposobu mówienia w tekście) o zidioceniu rodziców i dzieci, albo o jakimś dziwnie pojętym w tekście eskapizmie, który w ogóle nie wynika z koncepcji bezstresowego wychowania, ani nie ma związku z tym co napisałem.

15
Polishbritpoper:

Wyjaśnijmy.
Ja na prawdę szanuję Twoją wiedzę i znajomość tematu (literatury we wszelakich formach).
Co z tego kiedy forma w jakiej tą wiedzę wykorzystujesz - komentując teksty - wskazuje wyraźnie na Twój wiek, i wyraźnie forma ta (młodzieńczo buńczuczna) stoi w opozycji kontrastowej do tej właśnie wiedzy (dojrzałej).
I dziwisz się że w takiej sytuacji komentuje się Twoje komentarze?
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”