@Dorapa.
Zastanówmy się jeszcze jakiego wieku dożywała większość (bo oczywiście są chwalebne wyjątki Władysław Jagiełło - 83 lata) ludzi w minionych epokach? Trzydziestu? Czterdziestu? Ile kobiet umierało podczas porodu, połogu? Ile dzieci przeżywało pierwsze lata życia?
Ostatnie dwa pytania wydają mi się nie na miejscu. Nie widzę związku za bardzo między ilością kobiet umierających w połogu, czy śmiertelnością niemowląt, a wiekiem inicjacji seksualnej.
Natomiast co do pytania pierwszego: Średnia życia dla człowieka, które przeżył wiek niemowlęcy była wcale nie taka niska. To dotyczy zwykłych ludzi, nie tylko królów. Te 30-40 lat to mit. A bierze się on z tego, że właśnie podczas wyciągania tych dzisiejszych średnich wlicza się w nie śmiertelność dzieci, które rzeczywiście padały jak muchy.
(nie chce mi się teraz szukać, ale gdzieś chyba mam artykuł na ten temat).
Jak zresztą zauważyli poprzednicy.
Dzieciństwo jako specjalny czas w życiu wymyślono wtedy, kiedy wydłużyła się średnia długość życia ludzkiego.
Ludwik Stomma podaje bardzo ciekawą statystykę długość życia pomiędzy V a XV wiekiem wydłużyła się o 3 lata,
przez następne 400 lat o 5 lat, w XIX w. o 15 lat, a w XX w. aż o 30 lat.
Może nie wypada kłócić się ze źródłem, ale moim zdaniem to karkołomna teza, zwłaszcza, że przeczy faktowi, który tu ciągle powtarzamy. Wydłużanie życia ludzkiego to przede wszystkim efekt szczepionek oraz ogólnego rozwoju medycyny i spadku śmiertelności dzieci. De facto więc średnia życia wcale się nie wydłużyła w sposób dostrzegalny dla ludzi współczesnych tym zmianom.
To nie było tak, że nasi ojcowie żyli lat trzydzieści, a my pięćdziesiąt, stad nagle miejsce na dzieciństwo. Dziadek żył lat pięćdziesiąt, ojciec pięćdziesiąt dwa, a ja pięćdziesiąt cztery, z tą różnicą, że z 12 braci, które urodziła prababcia przeżyło dwoje, a z sześciu, które urodziła moja żona pięcioro.
Co do "dzieciństwa", o którym tu mówimy to w mojej opinii zyskało ono ramy wraz z ingerencją państwa w życie obywateli. To do władz państwa docierały pewne idee i one kształtowały jego politykę wobec obywateli. Nie odwrotnie. To nie masy przyznały dzieciom prawo do dzieciństwa, ale państwo. Tak sądzę.
Ale moim zdaniem wykształciło się ono także wraz ze wzbogacaniem społeczeństwa. Kiedyś dziecko szło do pracy natychmiast, kiedy tylko mogło. Bo każda ręka do pracy była potrzebna.
To nigdy nie jest jedna przyczyna.
U nas na przykład - co ciekawe - dopiero w okresie PRL powszechne było, żeby każde dziecko przezywało dzieciństwo w sposób, o jakim my dziś myślimy. Tylko, że to już rozmowa na inny temat.
Bo, jeśli chodzi o
pedofilię, to chcę Wam zwrócić uwagę na jedną rzecz.
Pedofilii nie definiuje wiek, ale dojrzałość płciowa partnerki. Zatem z biologicznego punktu widzenia, pedofilem może być człowiek, który bzyka piętnastolatkę, a facet, który uprawia seks z dwunastolatką już nie. Tak to już jest.
Pytanie, czy dyskutujemy w takim razie o dojrzałości emocjonalnej? Cóż, są dwudziestolatki głupsze od niektórych trzynastolatek.
Prawo potrzebuje jasnych widełek, bez nich nie funkcjonuje, to wcale jednak nie zamyka dyskusji. Na przykład u nas problemy z małżeństwami Romów.
Co do wykorzystywania przez autorów niektórych chwytów. Ostatecznie oceniają czytelnicy. Ludzi przyciągają skandale, seks i przemoc, ale kiepska książka i tak nie oprze się próbie czasu. Nie warto się więc o nie martwić.
Swoją droga, Lolita mnie tak znudziła (ciągłe brandzlowanie się narratora tą dziewczynką, mało akcji), że nie doczytałem do końca.
[ Dodano: Sro 23 Sty, 2013 ]
EDIT:
Mała ciekawostka.
http://www.nieznanahistoria.pl/inicjacj ... xix-wieku/