46

Latest post of the previous page:

W takim razie jakim cudem wiele wydawnictw utrzymuje się na rynku? Przecież nie da się z tego wyżyć...

47
Kluczem są nie zyski, tylko koszty. W tym bieżące.
Znam sporo małych wydawców, w firmach których koszty są cięte, prezesa nie ma i w związku z tym nie wypłaca sobie co miesiąc dziesięciu tysięcy, tylko wszyscy zapindalają ile wlezie, i wychodzą na plus, choć nie zbijają kokosów. Nie wykupują stołu w firmie na e za dwadzieścia tysięcy, nie licytują praw do jakiejś książki za dziesięć tysięcy dolców...

Da się. Ale trzeba wiedzieć, co się robi - i bardzo uważnie liczyć pieniądze. Oraz dobierać ofertę. To nie zajęcie dla amatorów.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

48
Przede wszystkim trzeba zaś mieć co zaoferować czytelnikowi.

Czyli pulę tytułów i stajnię autorów których ludzie chcą czytać.

Są tu tacy którym wydaje się że recepta na sukces jest prosta: "mam 5 tyś zł na początek, zbieram na forach grupę początkujących nikomu nie znanych, grafomanów, okładki zaprojektuje moja dziewczyna, a redakcję zrobi ciocia polonistka, a e-booki przyniosą nam miliony zysku".

Niestety taka partyzantka kończy się nawet nie zjedzeniem przez wilki ale zamarznięciem w jakimś obcym lesie...

49
Andrzej Pilipiuk pisze:Są tu tacy którym wydaje się że recepta na sukces jest prosta: "mam 5 tyś zł na początek, zbieram na forach grupę początkujących nikomu nie znanych, grafomanów, okładki zaprojektuje moja dziewczyna, a redakcję zrobi ciocia polonistka, a e-booki przyniosą nam miliony zysku".
Tak jak ci kolesie, którzy założyli serwis społecznościowy na uniwerku, kompletni idioci. Albo bliżej, z naszego podwórka: ci goście z Poznania, którym zachciało się zrobić internetowy serwis aukcyjny - kompletnie bez sensu. A już zupełnie pojechali ci kolesie z Lublina: skleili małą oficynkę i zaczęli wydawać książki polskich autorów, jeszcze na dodatek fantastykę. Ktoś to czyta? ;)

50
Zanim jeszcze głębiej wpadniesz w ironiczny dół, zauważę, że Fabryka, którą zapewne masz na myśli, powstała w czasach ogólnej prosperity. Bo jeśli masz na myśli Ifryt, to upadł. A jeśli Dom Snów, to start ma mocno kiepski.

Andrzej ma rację. Cmentarzysko wydawców, którzy nie szanują oczywistych reguł, jest wielkie. Szczególnie w czasach bessy przybywa ich grobów.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

51
To wszystko prawda, ale też nie można zapominać o jednym - pozwólmy im spróbować. Upadną? OK. Przetrwają? Super!

W Polsce istnieje dziwne myślenie, że jeśli już brać za interes, to taki, który na 100% wypali. Ale w rzeczywistości nie ma takich interesów. Praktycznie każdy biznesmen ma na swoim koncie jakieś bankructwo i na zachodzie każdy to rozumie. Niestety w naszej szkolnej rzeczywistości, gdzie najważniejsze są same piątki, porażka wiąże się z jakimś społecznym potępieniem, a przecież na czymś trzeba się uczyć.

Co oczywiście nie znaczy, że głupich i nieprzemyślanych pomysłów nie należy piętnować. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

52
Szczerze, to myślałem o sytuacji, gdy załóżmy, za 10-15 lat, ktoś powie: nie warto zakładać wydawnictwa ukierunkowanego na dystrybucję cyfrową, gdyż czas jej ogólnej prosperity już się skończył i teraz żądzą hologramy (lub jakieś inny cudo) ;). Jeżeli ktoś chce wydawać e-booki, to już powinien startować (o ile nie jest za późno, bo to prężny rynek).

53
nasza klasa i facebook wygrały bo były pierwsze. Ewentualnie jedne z pierwszych - ale dysponowały ciekawym interfejsem, albo miały trochę szczęścia do zareklamowania swoich usług.

allegro było skopiowaniem pomysłów e-bay - ale wygrali bo zrobili to pierwsi w Polsce - w okresie gdy amerykańce w ogóle nie interesowali małym dzikim krajem gdzieś w europie. .

merlin - podobnie - pierwsi zaczęli handel książkami przez net - ale słyszałem opinię że przez pierwsze cztery lata dokładano do interesu ciężkie miliony i gdy wreszcie interes zaczął się opłać splajtowany pierwszy właściciel sprzedał go za bezcen razem z biurowcem.

e-booki rządzą się podobnymi prawami co książki papierowe - nie masz stajni cool autorów i puli tytułów - nie istniejesz. I ryzyko plajty jest znacznie większe - bo piraci zjedzą cie w kaszy.

*

Powtórzę - obecnie jest najgorszy możliwy czas by bawić się w wydawcę. Jest to żły czas dla uznanych pisarzy i tragiczny dla debiutantów.

Vat zdemolował rynek. Kryzys dodatkowo ograniczył jego głębokość (podobno tylko o 8% - ale moim zdaniem w beletrystyce dupnęło o ok 30%). Masowe piractwo dodatkowo destabilizuje sytuację.

Konkretnych liczb nie podam - ale mogę powiedzieć że "Szewc..." sprzedał się znacznie gorzej niż miałem nadzieję - a to był dopiero początek kryzysu.

[ Dodano: Wto 29 Sty, 2013 ]
padaPada pisze:
W Polsce istnieje dziwne myślenie, że jeśli już brać za interes, to taki, który na 100% wypali. Ale w rzeczywistości nie ma takich interesów.
ok. z drugiej strony czy pchać sie w interes gzie szansa sukcesu wynosi ok 1%, a ten sukces sprawdza się do maaarnych groszy?

*

Wszystko ma swój czas. Moja rada?

Najluźniej jest nadal na rynku fantastyki dla młodzieży - skombinujcie pół miliona złotych (nowych!!!!) na początek, wyszukajcie 10-15 początkujących ale perspektywicznych autorów i wtedy może jest 10-20% szans że nie będzie na tym malowniczej plajty

55
warzywniak to nie jest dobry pomysł - wiele mniejszych sklepów tego typu właśnie pada.

rada na kryzys? Mała piekarnia. Ludzie będą oszczędzać na mięsie. (w pierwszej kolejności na wędlinach). Zredukują ilość jedzonych warzyw. A do jedzenia chleba są przyuczeni i nic tego nie zmienia.

Natomiast cena zboża poleci na mordę.

Ergo: zbudować lub kupić piec, kupować u chłopa po żniwach ziarno, mielić i piec chleb. Kokosów z tego nie będzie - ale w najgorszej czarnej dziurze będzie za co żyć i co jeść.

*

Liiteratura? Pisać i składać do szuflady. Za 3-4-5 lat recesja przejdzie w kolejny cykl wzrostowy - wtedy będzie co wyciągnąć...

56
Andrzej Pilipiuk pisze:Ergo: zbudować lub kupić piec, kupować u chłopa po żniwach ziarno, mielić i piec chleb. Kokosów z tego nie będzie - ale w najgorszej czarnej dziurze będzie za co żyć i co jeść.
Byle nie pszeniczny chlebek i bułeczki. Dzięki drowi Davidowi Williamsowi i jego "Pszenicznemu Brzuchowi" już wiem, jakie to świństwo, którym nas trują. Pomysł depopulacji staje się w tym obliczu całkiem możliwy... ;-)
Koniec off-topa.

To ty Andrzej żywisz nadzieję, że obecny kryzys minie za ok 5 lat?

57
kryzysy przychodzą i odchodzą falami. Obecny przypomina ten z końca lat 90-tych.
Rządzą durnie i zamiast pobudzić gospodarkę dając trochę luzu dokręcają śruby ile wlezie.

Czy kryzys minie? Dalibóg - nie wiem. Zależy jaka władza się dorwie i co się będzie działo na zachodzie europy.

Widziałem w życiu wiele już dziwów w gospodarce i polityce.

58
Andrzej Pilipiuk pisze:A do jedzenia chleba są przyuczeni i nic tego nie zmienia.
Nieprawda. Raz: od kilku lat wchodzi moda na niejedzenie chleba. Dwa: pseudochleby z hipermarketów zarzynają piekarnie. Pogadaj z piekarzami - ledwo ciągną.

W kryzysie najlepiej rozwija się sprzedaż dla biedaków. Nic dziwnego, że Biedronka świetnie sobie radzi. To nie czas dla wydawnictw.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

59
Jako syn piekarza popieram mojego przedmówce. Wielu ludzi zamiast kupić zwykły chleb wolą za mniejsze pieniądze zjeść chlebo-podobny produkt wypełniony chemią. Wiem z pierwszej ręki :)

Na ten czas ciężko wystartować z jakąkolwiek inicjatywą. Nie mówię, że trzeba porzucić wszelką nadzieje,należy jednak wybrać odpowiedni moment, którego w tej chwili nie widać na horyzoncie.

60
A mi z chlebkiem idzie świetnie! W każdej wolnej chwili wyrabiam ciasto i piekę, normalnie w domu. Później sprzedaje po 8 zł za 1,3 kg świeżego, domowego chleba na zakwasie z mąki pszennej i żytniej, z 4 rodzajami ziaren. Popyt mam niesamowity i nawet okoliczne sklepy pytają już, czy nie chciałbym zalegalizować biznesu, bo chętnie by ode mnie kupowały :) I tak dla niedowiarków - bez nakładu praktycznie żadnych sił, na czysto jestem w stanie zarobić ok. 1000 zł miesięcznie, piekąc wedle kaprysu. Podczas gdy już na festynach piekę więcej i moja dniówka potrafi wynieść 3000 zł DZIENNIE!!!!!
Także teraz w modzie są produkty ekologiczne :)

Wróć do „Wydawnictwa”