Rozczarowanie autorem

1
Gdzieś na dole tego działu wisi temat "książki, których zakupu żałujecie" - Można tu zasugerować, że swój post tam właśnie powinnam umieścić... Jednak to, o czym tutaj chcę napisać dotyczy trochę innej sprawy, mianowicie: rozczarowania danym autorem.

Czy bywały w Waszych rękach takie książki, po których przestaliście lubić konkretnego autora?

Chętnie zacznę nazwiskiem Nelsona DeMille, którego tekst "Nad rzekami Babilonu" mnie zachwycił, zatem biegiem ruszyłam do księgarni po inną książkę tego autora. I po tej innej postanowiłam, że więcej książek owego autora w moim domu nie będzie (tak mnie wkurzył!)

Miał ktoś tego typu doświadczenia z jakimś pisarzem?

2
"Boiduda" Jacka Lubelskiego.

Kupiłem to w czasach (jak to zabrzmiało... raptem rok temu), w których strasznie byłem zafascynowany krakowskim środowiskiem intelektualnej prawicy, skupionej dookoła periodyku o wdzięcznej nazwie "Pressje". Owo środowisko powieść zachwalało jako "kultową powieść pokoleniową", arcydzieło na miarę Żeromskiego i Mickiewicza, absolutną perłą na rynku chałowatej literatury. Nieco bezkrytycznie wierząc ich recenzjom, kupiłem tę dwustustronicową broszurkę, płacąc za nią (nie)bagatelne 39,99.

"Powieść" (która z punktu widzenia poetyki wcale powieścią nie jest) okazała się największą chałą, jaką w życiu czytałem, może wyłączając tłumaczone przez studentów anglistyki historyjki fantasy, dołączane za friko do gier z gatunku cRPG. Nawet ten rok temu, ja, wówczas licealista świeżo po maturze, byłem w stanie kreślić na czerwono całe partie tekstu. Bo naprawdę, to, co się dzieje w tej książce, to jest jakieś kuriozum ponadczasowe, którego ludzki rozum nie ogarnie. Błąd za błędem i błędem pogania, od zwyczajnie skopanej konstrukcji, przez językowe, logiczne i frazeologiczne aż po zwykłe potknięcia edytorskie, których chyba nikt kto nie studiował polonistyki nie wyłapie. Pełne spektrum. Dla każdego coś miłego.

To głównie przez ten badziew straciłem wszelki szacunek do rzeczonego środowiska i z perspektywy czasu wiem, że jeśli coś jest wydane pod szyldem "Fronda", mała szansa, że będzie akceptowalne, ale szok był straszny. Sam nie wiem, czy to wina wydawnictwa, czy autora, ale na jedno i drugie będę przez całe życie uważał.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

3
Ja mam 2 takie przypadki:

Scott Lynch - po genialnych "Kłamstwach Locke'a Lamory" cześć druga totalnie rozczarowała wtórnością i wrażaniem że była pisana, że do zapowiadanej trzeciej części mam bardzo duży dystans.

I z naszego podwórka to twórczość Roberta Wegnera. Zdobywca Nagrody Zajdla niestety oczekiwałem po nim czegoś nowego twórczego lub po prostu dobrego. A otrzymałem papkę niedorozwiniętych postaci, infantylnych fabuł, zwrotów akcji wziętych z kosmosu. A wszyscy tak bardzo zachwalali. Przeczytałem pierwszy tom opowiadań i pół drugiego dalej nie mogłem się zmusić a na koniec doszła jeszcze osobista wymiana zdań z autorem, która już całkowicie skończyła moją przygodę z jego dziełami.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

4
Christopher Paolini. O ile Eragon nawet mi się spodobał, to z przykrością i poirytowaniem stwierdzam, iż dalsze części tego czegoś nazwanego ''Dziedzictwo'' to gnioty.

5
Witam,

Łysiak.

O ile "MW" cudowne, "Statek" , "Flet z Mandragory", a nawet "Ostatnia Kohorta" fajne, i wiele równie dobrych to...
"Satynowy Magik" wtórny aż boli a "Karawan(a)" niesmaczna.
Zawiodłem się strasznie.

Pozdrawiam,

Godhand

P.S.
Grimzon:
Na temat broni i scen walk (ta wymiana zdań z R.W.) ?
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

6
Godhand pisze:Grimzon:
Na temat broni i scen walk (ta wymiana zdań z R.W.) ?
Głównie na temat baraku spójności logicznej wewnątrz tekstów. Co niekiedy było związane z bronią i wojskowością ale nie zawsze. Do samej broni miałem może tylko kilka uwag. Także na kilka uwag próbowali reagować redaktorzy tej książki ale były to próby niezbyt udane. Ale to jest już temat na inny wątek.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

7
Z Wegnerem problem jest taki, że to autor "na raz". Raz przeczytasz i nie masz ochoty na więcej, choć tekst cię ciekawił.
Co do fabuły to masz rację. Ja, jako czytelnik, zwykłem nie skupiać się na niej jako-takiej, punktując każden popsuty detal. Lubię najpierw przeczytać całość, wchodząc w tekst, zagłębiając się w jego linijkach, dając się ponieść wyobraźni. Jeśli spojrzeć na to w ten sposób, książka mi się zaiste podobała, bo jest po prostu dobrze napisana, a bohaterowie, jeśli chodzi o wygląd (co tez jest ważne), również. Problemy zaczynają się po skończeniu powieści, kiedy siadamy w fotelu i przyglądamy się całości. Wtedy wychodzą dziury, miałkość fabuły i wszelkie inne wady, jakie można wypunktować. I to zniechęca do ponownego sięgnięcia po te teksty.
Niemniej jednak przygodę z Wegnerem zaliczam do przyjemnych. O rozczarowaniu mowy być na pewno nie może.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

9
Chyba Murakami.
"Kronika ptaka nakręcacza" była świeża i mocna. "Norwegian Wood" melancholijne. A 1Q84 to już takie tematyczne puzzle: pedofilia, sekta, bohaterka a la S. Larsson, przeskoki w czasie. Wszystkiego dużo, ale dla mnie trochę bez sensu.
Rozczarował mnie tym, że powiela sam siebie. Nie rozwija się tylko jakby na siłę stara się gromadzić w książkach masę udziwnień. Niby każdy autor pisze ciągle jedną historię, ale Murakami wyraźnie robi to na siłę.

10
Jakub Ćwiek.
Uległam czarowi osobowości, po dwóch czy trzech prowadzonych przez niego prelekcjach sięgnęłam po książki i... Kłamca słaby, chwyta sto srok za ogon, wyciera znane schematy i płytko prześlizguje się po naprawdę intrygujących kwestiach, które możnaby drążyć, poza tym fatalny warsztat. Ciemność płonie - dobry pomysł zarżnięty wykonaniem. Od tego czasu już nie próbuję.

Karina Pjankowa.
Świetne Prawa i powinności, niby zwykłe fantasy, ale kilka nowych zagrań, fajnie poprowadzone, czytałam z przyjemnością. Z miłości do prawdy z kolei przegadane, wynudziłam się i niewiele z całości zapamiętałam. Raczej nie sięgnę ponownie po twórczość tej pani.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron