Uprę się, że to kwestia wykonania, po prostu.
Przykład - jedna z lepszych książek, jakie czytałem w ostatnich latach. Chabon, "Związek żydowskich policjantów".
Od dziewięciu miesięcy Landsman gnieździ się w hotelu Zamenhof i jak dotąd żaden ze współmieszkańców nie padł ofiarą morderstwa. A teraz ktoś wpakował kulę w łeb gościowi z 208, żydkowi, który podawał się za Emanuela Laskera.
– Nie podnosił słuchawki, nie otwierał drzwi – skarży się nocny portier Tenenbojm, który przyszedł obudzić Landsmana. Landsman mieszka w numerze 505 z widokiem na neon hotelu po drugiej stronie ulicy Maksa Nordaua. Tamten hotel nazywa się Blackpool; to słowo często występuje w koszmarach Landsmana. – Musiałem sobie otworzyć jego pokój.
Cała powieść jest tak pisana, i ta narracja bardzo podkręca wrażenia
