46

Latest post of the previous page:

Romek Pawlak pisze:Opowiadasz bzdury. Zapewne dlatego, że jesteś młodszy ode mnie (tak myślę), i po prostu nie pamiętasz czasów, kiedy Sapkowski najpierw debiutował, a potem jego sława rosła.
Tak jestem młodszy ale nie o tyle aby tych czasów nie pamiętać.
Romek Pawlak pisze:Jeżeli już chcesz komuś dokopać za Sapkowskiego, którego nie lubisz (:)), to raczej powinieneś pojechać po mainstreamie, bo podobnie jak było później z Dukajem, to tam stworzyła się swoista moda na czytanie Sapkowskiego, a potem Jacka.
A gdzie w tym poście ma to znaczenie czy go lubię czy nie? I gdzie mu dokupuję. Opisuje zjawisko jakie się wokół tego autora wyrosło i było wykorzystywane przez wydawców (cykle Andrzej Sapkowski poleca). Zjawisko, które wokół niego wyrosło właśnie ze środowiska fandomu i zainteresowania mainstreamu rosnącym rynkiem fantastyki w Polsce. Powiedzieć w fandomowym towarzystwie 15 lat temu że nie czytało się Sapkowskiego było praktycznie bluźnierstwem.
Jak miałbym pokazywać mainstreamowych autorów to wskazałbym Coelho.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

47
Grimzon pisze:nie o tyle aby tych czasów nie pamiętać.
Się wtrącę, bo wydaje mi się, jak Romkowi, że kariera Sapkowskiego wystartowała bardzo naturalnie: opowiadania w NF, zbiór opowiadań, wreszcie cykl. Nie wracają po raz kolejny do jakości cyklu, sądzę, że Sapkowski zdobył sobie czytelników siłą kreacji po prostu. Potem szło już łatwiej i nawet mniej udane powieści znajdowały fanów (ciągle ta siła kreacji bohatera...). Jak dla mnie - żadnego ciśnienia, po prostu dobra historia...
http://ryszardrychlicki.art.pl

48
Widzisz, przecież z twoich postów na każdym kroku wychodzą uprzedzenia :) choćby to porównanie z Coelho...

Ja dlatego odwołuję się do dawnych czasów, bo Sapkowski zbudował swoją pozycję w sposób literacki, w czasach, kiedy nie działała jeszcze maszyna reklamowa w postaci, jaka znamy obecnie. W roku 1990, kiedy wychodziła jego pierwsza książka, był już absolutną gwiazdą. I nie, nie dlatego, że trzeba go było przeczytać, mylisz się, nie znasz środowiska ani kontekstu. Po prostu dla tych, którzy lubili fantasy, był jednym z niewielu autorów wartych uwagi przed zalaniem nas anglosaską fantasy w latach 90. Natomiast ja nie kupuję twojej uwagi z tego powodu, że ona wynika właśnie z niechęci do Sapkowskiego, a nie ze znajomości prawdziwej sytuacji, bo po prostu nie wiesz albo nie chcesz przyjąć do wiadomości, że Sapkowski był też mocno kontestowany przez czytelników sf, lubiących bardzo wtedy popularną fantastykę socjolgiczną, społeczno-polityczną. I że wielu z nich prychało, mówiąc, że ot, Sapkowski zerżnął ludową opowieść z Zamorskiego (mogę mylić nazwisko, ale nie fakt).

Pisanie o nim
Efekt nachalnej reklamy i mainstreamu. Chcesz być top to musisz to przeczytać. Nic więcej. Podobnie w Polsce było z Sapkowskim w kręgu fantastyki.
jest co najmniej nieznajomością tematu, ale w twoim przypadku odbija niechęć, bo doprawdy trzeba być [...], żeby porównać Sapkowskiego do Coelho w sensie podobnego mechanizmu.

I żeby to było jasne: ja wyrosłem z Sapkowskiego, czytam inne rzeczy. Ale po prostu nie lubię, jak ktoś pisze takie rzeczy.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

49
Romek Pawlak pisze:W roku 1990, kiedy wychodziła jego pierwsza książka, był już absolutną gwiazdą.
No, ja to pamiętam inaczej:) Jakiś gość, który wcześniej wydał dwa opowiadania, z fandomu znajomi powiedzieli mi, że koniecznie muszę przeczytać książkę, to przeczytałam. Z tego co pamiętam to od opowiadania w NF do premiery zbioru opowiadań trochę wody w rzece upłynęło, więc ja zupełnie go nie kojarzyłam. Ale zdecydowanie była to lektura "obowiązkowa". Przynajmniej tak to wspominam. Niezależnie już od tego czy podobało się czy nie.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

50
Ale Grimzon pisze o środowisku fantastycznym. No to przepraszam, jego kolejne opowiadania uczyniły go naprawdę gwiazdą w tym środowisku. Znów przepraszam: w roku 1990 zdobył Zajdla, jakoś w okolicach wydania tej pierwszej książki, ale za opowiadanie wcześniej publikowane - właśnie w NF. W roku 1990 to był już tak popularny pisarz, a seria o Wiedźminie tak atrakcyjna dla ludzi - i to nie z powodów maszyny reklamowej zdolnej wcisnąć każdy kit, jak sugeruje Grimzon - że jakoś wtedy sprzedał prawa do ekranizacji Wiedźmina. Wybaczcie, ale fakty się po prostu nie zgadzają, co nie wyklucza przecież takich polecanek, o jakich wspominasz :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

51
Romek Pawlak pisze:Znów przepraszam: w roku 1990 zdobył Zajdla, jakoś w okolicach wydania tej pierwszej książki, ale za opowiadanie wcześniej publikowane - właśnie w NF.
No tak, ale to w sumie nagroda fandomu, zwłaszcza w tamtych latach.
Romek Pawlak pisze:nie z powodów maszyny reklamowej zdolnej wcisnąć każdy kit,
Myślę, że nie chodzi tu o wciskanie kitu, tylko pewną presję, po prostu musiałeś wiedzieć kto zacz, bo inaczej obciach :) Przynajmniej w kręgach fandomu. Oczywiście sukces wiąże się też z faktem, że był to rynek niszowy o rozwijającym się zapotrzebowaniu.
Niemniej wydaje mi się, że ta dygresja jest już dość długa, stąd proponuję ewentualnie kontynuować w innym wątku.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

52
Caroll pisze:No tak, ale to w sumie nagroda fandomu, zwłaszcza w tamtych latach.
Tak, ale ja się odezwałem ze względu na próbę opisu mentalności środowiska fandomu i czytelników fantastyki, a nie mainstreamu. Mówimy o czasach, kiedy NF miała sto pięćdziesiąt tysięcy nakładu, zatem nic dziwnego, że ktoś zauważony na łamach pisma mógł liczyć na sporą grupę czytelników. Nie jeden Sapkowski na tym skorzystał, on tylko najbardziej konsekwentnie zbudował swoja markę. I nie stały za tym ani spisek, ani opłacona dularami maszyna reklamowa... :)

Co do dryfu, masz rację, ale to nie mój problem, niech ktoś zrobi z tego nowy wątek :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

53
Ignite pisze: zastanawiam się, czy wśród dziewczynek nie występuje przypadkiem silna podgrupa czytająca lektury chłopięce oraz unisex.
Owszem, też mi się wydaje, że występuje, ale wydawcy/autorzy ją ignorują, kallkulując na zasadzie: jak wydam przygodówkę dla chłopców, to przeczytają ją chłopcy + zainteresowane przygodówkami dziewczyny, a jak przygodówkę dla dziewczyn, to tylko dziewczyny, i to w dodatku jedynie te, które przygodówki lubią, więc się nie opłaca.
Ignite pisze: Ja lubiłam wszystko - i Tomki, i Winnetou, i Narnię, i baśnie polskie, i Astrid Lindgren, i młodzieżowe kryminały Bahdaja, i XIX-wieczną literaturę dla dziewczynek typu Tajemniczy ogród czy seria o Ani z Zielonego Wzgórza - POZA współczesną literaturą obyczajową dla dziewcząt. Musierowicz, Ślesicka - ojeżukolczasty, ratunku, nie.
Witaj w klubie, miałam dokładnie to samo - i do dziś pamiętam, jak w wieku 11-13 lat bolał mnie brak sensownych postaci dziewczęcych/kobiecych w literaturze przygodowej (gdzie dziewczyny, o ile w ogóle były, służyły głównie do bycia ratowaną przez męskiego bohatera albo coś w tym sensie). Teraz "akcyjniaków" z bohaterkami już trochę jest ("Igrzyska Śmierci"), ale nadal jak na mój gust trochę mało. Choć w sumie i tak jestem wdzięczna, że we współczesnych przygodówkach dziewczyny przynajmniej występują, i to nie w rolach omdlewających panienek, tylko np. przyjaciółki głownego bohatera. Czyli coś jak w serii o Harrym Potterze, gdzie głównym bohaterem jest chłopak mający u swojego boku Hermionę, żeby dziewczyny też miały się z kim identyfikować. ;)

54
Wysoko na liście moich ulubionych książek z dzieciństwa były "Ronja, córka zbójnika" oraz cykl o Narnii, gdzie - to trzeba Lewisowi przyznać - dziewczyny odgrywają ważną rolę (Łucja, Zuzanna, potem Julia), ale faktycznie, jak się chwilę zastanowiłam, to poza tym rzeczywiście widać deficyt dziewcząt jako aktywnych postaci. U Bahdaja (chyba?) była bojowa Krysia (chyba ???) znająca dżudo, poza tym na szybko przyszła mi do głowy tylko Momo z książki Endego pod tym samym tytułem. A, no i w serii o Tomku powiedzmy, że są rezolutne dziewczyny - Sally i Natasza (chociaż ta pierwsza parę razy występowała w roli ratowanej księżniczki).

A zwróciłaś kiedyś uwagę, że w baśniach jest pod tym względem raczej sprawiedliwie? Na każdą ratowaną królewnę przypada jakaś baśń, gdzie to dziewczyna ma rolę aktywną, wędruje w żelaznych butach na koniec świata albo odmienia zaczarowanego potwora. Bettelheim to komentował.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

55
Ignite pisze: A zwróciłaś kiedyś uwagę, że w baśniach jest pod tym względem raczej sprawiedliwie? Na każdą ratowaną królewnę przypada jakaś baśń, gdzie to dziewczyna ma rolę aktywną, wędruje w żelaznych butach na koniec świata albo odmienia zaczarowanego potwora. Bettelheim to komentował.
Nie zwróciłam, ale faktycznie, jak się zastanowić, to coś w tym jest. :)

56
A zwróciłaś kiedyś uwagę, że w baśniach jest pod tym względem raczej sprawiedliwie? Na każdą ratowaną królewnę przypada jakaś baśń, gdzie to dziewczyna ma rolę aktywną, wędruje w żelaznych butach na koniec świata albo odmienia zaczarowanego potwora. Bettelheim to komentował.
To niekoniecznie sprawiedliwość. Raczej gender.
Bo dziewczynka - jej heroizm - to heroizm serca. To symbol niewinności, czystości i miłości. I niezawinionej krzywdy. Przeciwstawienie serca - okrucieństwu. Nie o taki etos przygodowy więc chodzi - etos bohatera rozumu i siły.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

57
Bo dziewczynka - jej heroizm - to heroizm serca. To symbol niewinności, czystości i miłości. I niezawinionej krzywdy. Przeciwstawienie serca - okrucieństwu.
To dotyczy też części bohaterów męskich - te wszystkie baśnie o "głupim" najmłodszym bracie, który np. podzieli się w drodze chlebem z biedakiem czy pomaga zwierzętom.

Edit: A najbardziej znana baśń o dziewczynce, czyli "Kopciuszek", to opowieść psychologiczna o relacji z rodzeństwem, żałobie, przemianie i dojrzewaniu. Jest element niewinności i niezawinionej krzywdy, ale o ile pamiętam, bardziej jednak chodzi o przemianę.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”