Thana pisze:
Ignite, a jak byś oceniła (tzn. jako usterkę czy jako powód do dyskwalifikacji) sytuację, gdy odkrywamy, że:
Ja nie Ignite, ale i tak odpowiem
Thana pisze: a. tekst, który w fazie pisania wydawał się ciekawy, jest w istocie banalny i płytki;
Zależy kto to ocenia. Autor nie zawsze jest wobec siebie sprawiedliwy, czasem wykazuje się nadmiernym krytycyzmem. Tak więc potrzebna jest tu opinia zewnętrzna, kogoś, kto naprawdę zna się na rzeczy. Nawet ta zresztą nie jest w stu procentach obiektywna ( dobre teksty zdarzało się odrzucać nawet wyjątkowo uczciwym i doświadczonym redaktorom). Ostatecznie weryfikuje tekst czytelnik, nikt inny! A w celu takiej weryfikacji tekst musi ukazać się w druku, mimo pewnych i w sumie naturalnych obaw autora: tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości
Thana pisze:
b. przeciwnie - jest przekombinowany i odbiorca i tak nie wyłapie połowy tych cudnych, koronkowych rozwiązań, których tam nakładliśmy.
Najgorsze co może się zdążyć to pisanie tekstu pod hipotetycznego czytelnika. Pisze się tekst pod siebie. Oczywiście nie wszyscy zrozumieją przekaz w stu procentach, bywa, że czytelnikowi zabraknie wiedzy czy inteligencji, ale to nie jest problem autora! Autor ma pisać komunikatywnie, tak, aby czytelnik
mógł zrozumieć. Czy zrozumie - problem czytelnika. Wyobraź sobie co pisałby taki np. Dukaj gdyby zastanawiał się kto go zrozumie?

A facet jest w i tak komfortowej sytuacji, bo wielu ludzi czyta go bez najmniejszego zrozumienia, ale chwali publicznie uważając, że tak wypada. Naprawdę wydaje Ci się, że 100% chwalących go czytaczy ( nie mówiąc już o tych którym się jego pisanie nie spodobało) zrozumiało aluzje językowe z nawiązaniami do greckiego czy wtręty odnoszące się do filozofii czy historii?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson