Obawiam się, że z powodu nadmiaru propozycji nie odpowiadają w tej chwili nawet amerykańskie wydawnictwa, kiedyś z tego słynące, więc chyba tego "kulturalnego" kraju musisz poszukać w rzeczywistości alternatywnej
A tak poważnie, już to było wałkowane, ale z powodu twoich zabawnych dąsów to powtórzę:
- to się tylko wydaje, że co to za problem, wstukać 20 znaków i wysłać maila. 20 sekund? To teraz weź tekst oceniony, potem odszukaj dopiero w poczcie, w trylionie maili, tego konkretnego adresata, dopiero napisz... i tak razy sto dziennie :-)
- a potem licz się z tym, że to nie koniec, bo część zażąda wyjaśnień, dlaczego ich genialny tekst został odrzucony, skoro śmiecie innych jest wydawane
Krótko mówiąc, chociaż jestem autorem, wiem jak to wygląda z drugiej strony i w czasach, kiedy ilość piszących i wysyłających wzrosła 10-100 razy, naprawdę rozumiem, że wydawcy odpowiadają wyłącznie osobom, których tekstem są zainteresowani.
Do tego stopnia rozumiem, że jak mnie ktoś nie odpowie, to się nie focham, podnosząc sobie niepotrzebnie ciśnienie, tylko idę za Mercurym
Aha, pogadaj kiedyś z redaktorem czy redaktorką z wydawnictwa, zobaczysz, co oni naprawdę robią. Bo mam wrażenie, że wydaje ci się, iż tylko siedzą przy biurku i leniwie wertują strony propozycji nadesłanych
