Lady Kier pisze: Jasne, że nie można tego robić w polsatowy sposód - a zwycięzcę poznamy po przerwie, zostańcie z nami... - czyli gdy już zbudujesz napięcie, a tu nagle urywka.
Ależ dlaczego - można

Tylko pod warunkiem, żeby zrobić to świadomie, nie za często i nie za bardzo kiczowato. Wszystko można - zmieniać punkt widzenia i nie zmieniać, domykać jakiś wątek w jednym rozdziale i zaczynać następny - albo zrobić zawieszenie w emocjonującym momencie (żeby się czytelnik nadmiarem emocji nie udławił) i zacząć w tym samym punkcie w następnym.
Tyle że to jest właśnie to, co już tylko autor musi wiedzieć - jaki ma być rytm opowieści, jak się mają wątki przeplatać, a napięcie stopniowo rosnąć i słabnąć, i znów rosnąć aż do Wielkiego Finału Całej Historii.
Jedyne, co wydaje mi się techniczną koniecznością, to graficzne rozdzielenie scen, kiedy zmienia się punkt widzenia narracji (patrzysz oczami bohatera - trzy gwiazdki - patrzysz oczami innego). Ale i to nie jest sztywną regułą, jeżeli pisze się prozę bardziej nowoczesną i eksperymentalną (tylko, że to jest już naprawdę wyższa szkoła jazdy, żeby bełkot nie wyszeł - i za to to się już Noble dostaje

)