16

Latest post of the previous page:

B.A.Urbański pisze:Dziś strasznie dużą wagę przywiązuje się do tych efektownych zakończeń. Niestety, jak dla mnie one bardzo rzadko są efektywne. Ja już widzę po początku, że autor nastawił się na jakieś zakończenie, które ma zaszokować, ale zanim ja doczytam, to sam mam już dziesięć różnych zakończeń w głowie, a później jest zawód, bo autor wybrał najmniej atrakcyjne wg mnie. I, że tak powiem, dupa.
Bo czytelnik powinien dostać w łeb mniej-więcej w 3/4 tekstu i wiedzą to już od antyku. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

17
Spotkałem się z opinią, że przebieg opowiadania to systematyczne, powolne wbijanie gwoździa, a na końcu - ŁUP - trzeba ten gwóźdź wbić. Jakkolwiek to rozumieć.

Ale jaki z tego wniosek? Liczy się konsekwencja.

Chyba rozumiem, B.A.Urbański, o co Tobie chodzi w kwestii tych "twistów" rodem z filmów nie bez przyczyny nazywanych mind twister movies, czyli łamigłówki. Pewnie, że łatwo przefajnić. W dodatku, jeżeli to główny atut filmu i za pierwszym razem zakumasz wszystko, to potem nie chce się oglądać/czytać drugi raz, bo nic więcej nie zaskoczy.

Za to do dobrych rzeczy chce się wracać.

Osobiście uwielbiam zakończenia mocne, ale będące wynikiem żelaznej konsekwencji, jakby olśniewające jasnością i prostotą, takie, które -jak się wydaje - można było przewidzieć i przeczuwało się "coś w tym stylu", ale przy których ciary przechodzą po plecach. Wspomniany Głodomór, Złota Galera, Kara większa (od razu mi przyszły na myśl, bardzo polecam) wyróżniają się właśnie takim zakończeniem-olśnieniem (wnioskiem). Może wystąpić przy tym efekt szokującego i efektownego twistu, ale tu chodzi o coś więcej, coś na granicy katharsis nawet ;)

I jeszcze jeden ciekawy przykład. Kurt Vonnegut bardzo często w swoich tekstach jawnie podawał jakie będzie zakończenie, a gdy się dochodzi do tego miejsca, również ciary przechodzą. To dopiero!
hehehehehehe

18
tolo pisze:Spotkałem się z opinią, że przebieg opowiadania to systematyczne, powolne wbijanie gwoździa, a na końcu - ŁUP - trzeba ten gwóźdź wbić. Jakkolwiek to rozumieć.



Osobiście uwielbiam zakończenia mocne, ale będące wynikiem żelaznej konsekwencji, jakby olśniewające jasnością i prostotą, takie, które -jak się wydaje - można było przewidzieć i przeczuwało się "coś w tym stylu", ale przy których ciary przechodzą po plecach. Wspomniany Głodomór, Złota Galera, Kara większa (od razu mi przyszły na myśl, bardzo polecam) wyróżniają się właśnie takim zakończeniem-olśnieniem (wnioskiem). Może wystąpić przy tym efekt szokującego i efektownego twistu, ale tu chodzi o coś więcej, coś na granicy katharsis nawet ;)
Karę większą czytałem w NF, to był 91r. (na końcu był Funky Kowal!) a to opko, w tamtych czasach, było jak jeb... w twarz. Teraz, po latach, uważam, że to zakończenie było efekciarskie, wręcz tandetne, i psuje znakomity tekst. Tak, jakby autor na końcu chciał dobić ten gwóźdź (o którym pisał Tolo), i przedobrzył - opko jest wystarczająco wstrząsające (mnie zamiotła rozmowa na ławeczce) i nie potrzebuje takiego zakończenia.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

19
No nie wiem...

Wprawdzie Karę większą czytałem ostatni raz parę lat temu (może warto wrócić), ale właśnie sama końcówka naprawdę mocno wryła mi się w pamięć - niby spokojna rozmowa, potem narastające emocje i końcowe pytanie oraz odpowiedź, aż dreszcz przechodzi, przynajmniej tak pamiętam.
hehehehehehe

20
tolo pisze:Chyba rozumiem, B.A.Urbański, o co Tobie chodzi w kwestii tych "twistów" rodem z filmów nie bez przyczyny nazywanych mind twister movies, czyli łamigłówki. Pewnie, że łatwo przefajnić. W dodatku, jeżeli to główny atut filmu i za pierwszym razem zakumasz wszystko, to potem nie chce się oglądać/czytać drugi raz, bo nic więcej nie zaskoczy.
To znaczy nie do końca chodziło mi o mind twistery. W porównaniu do filmów chodziło raczej o efekty specjalne.
Ale główną myśl dobrze zrozumiałeś - chodzi mi o to, że jeśli ktoś się za bardzo skupi na zakończeniu, to można przefajnić.
I jeśli np. głównym atutem całego opka będzie zakończenie, to raczej nie będzie chciało się do tego wracać, ale uważam podobnie jak Ty, że do dobrych rzeczy chce się wracać.

To o czym piszę, bardzo dobrze ilustruje post Pilifa, któremu zakończenie wręcz zepsuło dobry tekst.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”