Grimzon i reszta grupy "zawiedzionych":
a) Ulotne terminy - jako że redakcja jest tak doświadczona i zdaje sobie sprawę ile tekstów normalnie przychodzi co miesiąc to łatwo przewidzieć ile dodatkowej pracy trzeba będzie włożyć.
Z mojego doświadczenia wynika, że na brak zorganizowania narzekają najbardziej ci, którzy w życiu nigdy nic nie zorganizowali. Dwa, zwracam Ci uwagę, że to konkurs w zasadzie bez precedensu na polskim podwórku. A przesunięcia ogłoszenia wyników zdarzają się w takich imprezach nagminnie.
b) Brak regulaminu - To już istne kuriozum i świadczy o tym że konkurs był inwencją twórczą chwili słabości, któregoś z redaktorów. Dopisywanie "domyślnych" reguł w czasie jego trwania także nie świadczy dobrze o redakcji.
Cóż, tu akurat też trudno się zżymać. Chodzi Ci pewnie o brak mowy o wykluczeniu publikowanych tekstów. Dosyć logicznym wydaje się, że skoro nagrodami są publikacje w NF, to reguły tej publikacji są takie same jak zwykle. Ale fakt, regulamin powinien być.
c) Lekceważące wypowiedzi organizatorów - to już kuriozum totalne. Nie dość, że redakcja zawala wszystko od początku to jeszcze przerzuca odpowiedzialność na uczestników. Za długie teksty, nie mamy ich kiedy czytać, musimy także robić swoje normalne obowiązki. A co to uczestników obchodzi. Oni wywiązali się z terminów. Wszystko dodatkowo ubrane w lekceważący ton. A może redakcja pozazdrościła sławy i upodabnia się do jury programów typu "Idol".
Co do zasady: zgoda. Rzecz jednak w tym, że większość tych wypowiedzi była sprowokowana. To nie było tak, że wujek wszedł i powiedział: "Jesteście idiotami", tylko wcześniej na forum cały czas próbowano ciągnąć wujka za język. To też są tylko ludzie.
d) Kulisy oceniania[...]
W mojej opinii błędem było ujawnienie tego. Ale rozkoszną naiwnością jest nalegać, żeby przy każdym z 700 tekstów redaktor usiadł, odmówił modlitwę i zapalił świeczkę. To, że ktoś tak długo cyzelował tekst nadal nie znaczy, że będzie on dobry. Ci faceci żyją z czytania tekstów, więc należy pamiętać o tym, że oni są troszeczkę bardziej wyrobieni. Lepiej wiedzą, czego chcą i w jakich warunkach potrafią to znaleźć.
Głoszenie sądów, że gdyby przeczytał na kiblu, a nie w autobusie albo na leżaku, a nie na kiblu, to tekst by przeszedł pachnie żalami.
A co to uczestników obchodzi. Oni wywiązali się z terminów.
Coraz częściej tu na forum dostrzegam postawę "płacę i wymagam" względem szeroko pojętych wydawców. Zaczynacie ich traktować jak operatorów telefonii komórkowej. Tymczasem to bardziej Wasza rozmowa o pracę (i już widzę jak na niej wszyscy kozaczycie).
Absolutnie żadnym argumentem jest ten, że uczestnicy się wywiązali. Podejrzewam, że większość i tak nie pisała tekstów specjalnie na ten konkurs. Poza tym, to oznacza tylko tyle, że każda z kilkuset osób oddała jeden tekst. Tymczasem każda z trzech osób ma przeczytać i wynotować coś na temat kilkuset. Dysonans.
f) Wyróżnianie opowiadań przed końcem konkursu - tragedia do kwadratu. Dodatkowo wrzucone bez, żadnego uzasadnienia. Piszcie tak to was zauważymy.
Chryste... Przecież to też jest dość częsta i zwyczajna praktyka.
Moim ogólnym wnioskiem jest:
Raz. Podpisanie się pod wypowiedzią Navajero o unikaniu rozżalenia.
Dwa. Błędy w komunikacji od samego początku. Zajrzyjcie sobie na mój post kilka stron dalej, gdzie pisałem, czym moim zdaniem jest ten konkurs. Większość osób wzięła go za coś na miarę tego, na czym wypłynął Sapkowski. Redakcja tego nie sprostowała.
Trzy. Pewna bardzo - w moich oczach -nieprzyjemna refleksja, którą dałoby się zamknąć w słowach "Dasz palec, porwą całą rękę".
To naprawdę najbardziej pro-użytkowniczy konkurs z jakim spotkałem się na polskim rynku. Startujecie na co dzień, w końcu po coś chyba na tym forum jesteście, i wiecie, że zmiany terminów ogłoszenia wyników są częste (a większość konkursów zbiera średnio do 200 prac). Ba, w przypadku zwykłych konkursów nawet zwycięzcy tak naprawdę niczego nie dowiadują się o swoim tekście, poza tym, że byli dość dobrzy by wygrać (no, chyba że pojedzie się na galę, wtedy ktoś z jury coś tam powie).
Tutaj postanowiono wyjść konkursowiczom naprzeciw. I na razie organizatorów spotykają za to same baty. Nakręcanie się, rzucanie argumentami, że tragicznym krokiem jest publikacja listy tekstów zakwalifikowanych jest, w mojej opinii, dyskwalifikujące dla oskarżającego. Nie wiecie, o czym piszecie i to mówi więcej o Was, niż o redakcji NF.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że gdyby konkurs zorganizowano w sposób typowy z absolutnym odcięciem jury od wysyłających, tych uwag by nie było. Ergo NF dostaje kopy za to, że chciała zrobić coś dobrego.
Dla niepewnych - sam nie startowałem. Bo i fantastyki mało piszę. Z NF nie mam żadnych pozytywnych doświadczeń, ale też jakiś super negatywnych też nie (chociaż tekst, który im wysłałem, leży bez odpowiedzi już dwa miesiące).
Pokój.