361

Latest post of the previous page:

Romek Pawlak pisze: W kółko trzeba powtarzać, że droga do zostania pisarzem w Polsce wiedzie wyłącznie przez papier. Przynajmniej na razie. Przez papier, w zwyczajnym wydawnictwie, którego książki widzi się na księgarskich półkach, amen.
Tak sobie wertując ten temat, trafiłam na twoją Romku wypowiedź. Jestem ciekawa czy dziś podtrzymujesz swoją wypowiedź?
Bo w sumie Self-publishing daje dziś takie możliwości każdemu z nas - oni także są zwyczajnymi wydawnictwami..
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

362
gebilis pisze:Self-publishing daje dziś takie możliwości każdemu z nas - oni także są zwyczajnymi wydawnictwami..
A właśnie chodzi o to, by nie każdemu.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

363
dorapa pisze:A właśnie chodzi o to, by nie każdemu.
Dlaczego by nie?
Powiem wprost: ostatnio spotkałam się z wydanymi w ten sposób (self-publishing) tomikami poezji - i powiem wprost autorzy zauroczyli mnie swą twórczością, z drugiej strony w moje ręce trafiły publikacje tzw. tradycyjnych wydawnictw i po prostu załamka, co niektóre z nich puszczają na rynek.
Wiec chyba nie o to chodzi, by wydawać tylko tych, co przez swe sito przepuszczą tak zwane wydawnictwa z tradycjami. Wszystkimi rządzi pieniądz - i tu między tradycyjnymi wydawnictwami a self-publishing postawiłabym znak równości.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

364
Grimzon pisze: Ponieważ żyjemy w kraju, w który istnieje wolność poglądów.
cholera byłem przekonany że to polskie forum!?
eee... yyy... to z jakiego wspaniałego kraju nadajecie? ;)

Ok. przyjmijmy tak - toleruję z pewnym trudem poglądy inne niż moje ale które trzymają pewien elementarny poziom. Pochwały złodziejstwa, pedofilii, kanibalizmu i innych dewiacji - wywalam poza nawias wraz z głosicielami.

Jeśli chodzi o politykę jestem monarchistą. Demokracja gdzie głos profesora jest równy głosowi menela, głos rzemieślnika równy głosowi urzędasa budzi moją głęboką abominację. Nie muszę mieć wpływu na tryb obierania władz i uważam że znaczna część społeczeństwa nie ma kwalifikacji moralnych ani intelektualnych by tego wyboru dokonywać. Wystarczy mi jeśli będę mógł się podporządkować władzy ludzi rozumnych i uczciwych.

Eot czy jak to się mówi.

*

Talerzyk z niebieską obwódką...

Ech. Inne pokolenie jesteście i inny krąg kulturowy - to mi pokazuje jak stary już jestem.
(a jaki przy tym oczytany że ho ho ;)

Jest taka powieść Ilfa i Pietrowa "Złote cielę". (kontynuacja 12 krzeseł). Jedno przedwojenne wydanie pt. "Wielki Kombinator", jedno powojenne wydanie w 1956 roku - potem wycofane z bibliotek. Nie do zdobycia - zatem lektura obowiązkowa.

Autorzy ciekawi - przykład ciężkich frajerów których ZSRR wycisnął jak cytrynę przeżuł i wypluł...

Wznowione dopiero w poł. lat 90-tych w nowym gorszym tłumaczeniu. Poszukajcie w bibliotekach.

W powieści biega o to że w ZSRR lat 30-tych żyje sobie geniusz finansowy - głęboko zakonspirowany milioner który zręcznie obracając państwową gotówką i innymi dobrami dokłada kolejne pliki banknotów to wielkiej walizy. Kiwa przy tym milicję, bezpiekę, urzędasów etc. Nawet sąsiedzi sądzą że zarabia 40 rubli na miesiąc...

Ale wszystkich wykiwać się nie udało. Na trop milionera wpada Ostap Bender - Wielki Kombinator z poprzedniej części. Na idee fixe przyszantażować zdolniejszego kumpla po fachu, by ten w zamian za święty spokój, przyniósł mu milion rubli na talerzyku z niebieską obwódką.

Co przeszło do słownika codziennej ruszczyzny, było też powiedzonkiem identyfikowalnym w innych krajach sowieckiej zony.

[ Dodano: Nie 14 Kwi, 2013 ]
gebilis pisze:Wiec chyba nie o to chodzi, by wydawać tylko tych, co przez swe sito przepuszczą tak zwane wydawnictwa z tradycjami. Wszystkimi rządzi pieniądz - i tu między tradycyjnymi wydawnictwami a self-publishing postawiłabym znak równości.
self jest bardzo cenną inicjatywą - bo umożliwia wydawanie za pieniądze rzeczy kompletnie niechodliwych i niekomercyjnych.

Mamy druk cyfrowy. Dziadek spisał wspomnienia i wydaje dla wnuków np 20 szt. Albo dla wnuków i przyjaciół - 50 sztuk. Albo na pohybel całej wsi opisuje jak to ON w czasie wojny legion szkopów ukatrupił - wydaje 100 sztuk a inni nie potrafią spisać swoich wspomnień i nie wiedzą jak to załatwić w drukarni więc czytają i klną że było przecież inaczej - a potem wszyscy umierają i zostaje tylko wersja dziadka ;)

Albo można wydać coś co zainteresuje tylko fachowców - podręcznik spawania konstrukcji orbitalnych albo poradnik wypychania lwów...

za komuny były tzw "nadbitki" - pojedyncze ważne artykuły z prasy naukowej wydane jako oddzielne broszurki.

Oczywiście grozi nam wprowadzenie niezłego chaosu i zamętu poznawczego bo wtedy ktoś te treści jednak weryfikował a dziś drukować może każdy... Ale wydaje mi się że tak jest jednak lepiej.

aż mnie korci zrobić super-lux-wydanie wcześniejszych wersji kilku moich u-tfu!-orów tylko musiałbym przepisywać z rękopisów...

365
A przepisz, kto wie, co z tego wyjdzie.
Bardzo długo przepisywałam z ręcznego, bo komputer mieliśmy w rodzinie dopiero jak wszyscy już mieli. Zawsze przy takiej pracy zmieniasz połowę. Do tej pory bym tak robiła, gdyby nie moja niezborność mańkuta (przez którą dłuższe utwory zaczęłam dopiero klepać w późnym liceum, a do czegokolwiek zaczęły się nadawać w wieku studenckim). Zaprawdę, gdyby nie komputer, z lenistwa zostałabym poetką. Ale to inna historia.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

367
gebilis pisze:
Romek Pawlak pisze: W kółko trzeba powtarzać, że droga do zostania pisarzem w Polsce wiedzie wyłącznie przez papier. Przynajmniej na razie. Przez papier, w zwyczajnym wydawnictwie, którego książki widzi się na księgarskich półkach, amen.
Tak sobie wertując ten temat, trafiłam na twoją Romku wypowiedź. Jestem ciekawa czy dziś podtrzymujesz swoją wypowiedź?
Bo w sumie Self-publishing daje dziś takie możliwości każdemu z nas - oni także są zwyczajnymi wydawnictwami..
Nadal nie mamy:
- pisarza, który wydał e-książkę (beletrystyczną) i zyskał uznanie dużej ilości czytelników i/lub krytyków. Idzie ku lepszemu, nadal jednak są to sprzedaże nieporównywalne z bestsellerami papierowymi, a o krytyce szkoda gadać...
- identycznie z SP papierowym.

Znam co prawda jeden wyjątek z ostatniego czasu, ale on się nie kwalifikuje do kategorii: literatura, raczej do: lifestyle albo czegoś podobnego :)

Więc nadal droga do celu wiedzie przez papier, choć wobec dramatów dystrybucyjnych to się może zmienić i - to zmiana mojego stanowiska - ZMIENI SIĘ. Za rok - dwa - trzy? :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

368
Andrzej Pilipiuk pisze:self jest bardzo cenną inicjatywą - bo umożliwia wydawanie za pieniądze rzeczy kompletnie niechodliwych i niekomercyjnych.
I tu się grubo mylisz. Podałam za przykład tomiki poezji - które są warte grzechu, a tradycyjne wydawnictwa ich nie wydadzą, bo zbyt mało na tym zarobią. To po pierwsze.
Po drugie: wydawnictwa idą na zysk i sprzedaż masową - dlatego raczej nie podejmują ryzyka sprzedaży pozycji komercyjnych - dopóki nie mają pewności, że rynek je łyknie (stąd trudności debiutantów).
Po trzecie: twoich wywodów zakrawających na polityczne nie będę komentować - bo jak wspomniałam wcześniej, jestem nimi zniesmaczona.
I po ostatnie: sama padłam ofiarą przelicznika zysku i strat wydawnictwa tzw. "tradycyjnego". Moja pierwsza ksiazka została przez nich odrzucona, wiec wydałam ją za własne pieniadze - debiut liczył 2 tys. egzemplarzy. Wznowienie mogło by nastąpić w kazdej chwili, gdyby nie zachłannośc ZUSu i Skarbówki - a ja za biedna jeszcze jestem by utrzymać siebie, rodzinę i państwo (ale to inna bajka).
Reasumując: wydawnictwa nie są takimi dobrymi wyznacznikami dobrego pisarstwa jak sugerujesz, ani za własne pieniądze ludzie wydają tylko gnioty.
Sprawa jest bardziej złożona niż by wynikało z twoich wypowiedzi.

inatheblue też to przechodziłam :) i dlatego moje dzieło obecne rodzi się w prawdziwych bólach - zmienione i doskonalone po raz enty.

[ Dodano: Nie 14 Kwi, 2013 ]
Romek Pawlak pisze:Nadal nie mamy:

- pisarza, który wydał e-książkę (beletrystyczną) i zyskał uznanie dużej ilości czytelników i/lub krytyków. Idzie ku lepszemu, nadal jednak są to sprzedaże nieporównywalne z bestsellerami papierowymi, a o krytyce szkoda gadać...

- identycznie z SP papierowym.
chyba jednak masz rację :(

[ Dodano: Nie 14 Kwi, 2013 ]
Chyba zboczyłam lekko z tematu: rozważam wydanie e - pozycji moich obecnych wypocin i coraz bardziej przekonuję się do tej formy. W dzisiejszym zabieganym świecie - wydaje mi się to dość wciągająca propozycją. tym bardziej, że zawiodłam się na tradycyjnych wydawnictwach
Bo ooni albo nie rozumieją mnie, albo ja ich.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

369
gebilis pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:self jest bardzo cenną inicjatywą - bo umożliwia wydawanie za pieniądze rzeczy kompletnie niechodliwych i niekomercyjnych.
I tu się grubo mylisz. Podałam za przykład tomiki poezji - które są warte grzechu, a tradycyjne wydawnictwa ich nie wydadzą, bo zbyt mało na tym zarobią.
ergo: może i wybitne, ale niechodliwe i niekomercyjne - skoro zarobić się na tym nie da, lub zarobek będzie zbyt niski, albo skalkulowane ryzyko za duże?

może zamiast "i" powinienem napisać "lub" - bo faktycznie patrzę i widzę w moim poście niezamierzoną połajankę...
To po pierwsze.
Po drugie: wydawnictwa idą na zysk i sprzedaż masową - dlatego raczej nie podejmują ryzyka sprzedaży pozycji komercyjnych - dopóki nie mają pewności, że rynek je łyknie
hmmm... ale takiej pewności nie ma w zasadzie nigdy - najnowsza powieść Sapkowskiego mimo COOL NAZWISKA na okładce sprzedała się ponoć tragicznie...
Po trzecie: twoich wywodów zakrawających na polityczne nie będę komentować - bo jak wspomniałam wcześniej, jestem nimi zniesmaczona.
;)

370
Powiem tak: jeśli ze względów zawodowych będę zmuszona zrezygnować z ambicji pisarskich, co jest niestety coraz bardziej prawdopodobną możliwością...
... i tak będę kończyć książki, tyle że w interwałach czasowych, które nikomu się nie będą opłacały wydawniczo. Bez względu na ich jakość.
Wtedy po prostu pójdę w self-publishing albo przytulę dobrą platformę ebookową.

Ale na razie mam jeszcze kilka planów wiążących się z mainstreamem wydawniczym.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

371
Ale "Ołówek" zyskał rozgłos i dobrze się sprzedaje - więc zamiast wyczekiwać, aż ktoś mnie dostrzeże - może warto spróbować. Wiem, że piszę tak, że ludzie chcą czytać - więc nie idę w ciemno - a skoro nie mam szans w tradycyjnych wydawniztwach - to opłaci się próbować w inny sposób.
Ryzyko jest zawsze, jednak ten kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

372
inatheblue pisze: ... i tak będę kończyć książki, tyle że w interwałach czasowych, które nikomu się nie będą opłacały wydawniczo. Bez względu na ich jakość.
ok.

Wtedy po prostu pójdę w self-publishing albo przytulę dobrą platformę ebookową.
Ale na razie mam jeszcze kilka planów wiążących się z mainstreamem wydawniczym.
moim zdaniem lepiej pisać do szuflady i czekać na koniec kryzysu

374
hmm... gdy ceny mieszkań zamiast spadać zaczną rosnąć?
gdy skończą się przeceny w salonach samochodowych?

gdy zobaczymy symptomy że ludzie zaczęli zarabiać więcej albo że mają więcej pieniędzy.

niestety dane o bezrobociu są kompletnie fałszywe - to nam w niczym nie pomoże. A ceny złota są obecnie regulowane zupełnie inaczej i też nie jest to już żaden wyznacznik.

375
Nie chcę się wcinać między wódkę a zakąskę, ale:
Wiem, że piszę tak, że ludzie chcą czytać - więc nie idę w ciemno - a skoro nie mam szans w tradycyjnych wydawniztwach - to opłaci się próbować w inny sposób.
to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne. Jeśli chcą czytać, to - wedle mej wiedzy - znajdziesz wydawnictwo, które Cię wyda bez dopłaty. Może nie będzie to pierwsze, drugie, czy nawet trzecie, ale jeśli tekst jest rzeczywiście dobry to się obroni.

Nie mówię teraz z własnego doświadczenia, ale z moich rozmów z niektórymi pisarzami wynika właśnie coś takiego.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

376
TadekM pisze:to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne. Jeśli chcą czytać, to - wedle mej wiedzy - znajdziesz wydawnictwo, które Cię wyda bez dopłaty. Może nie będzie to pierwsze, drugie, czy nawet trzecie, ale jeśli tekst jest rzeczywiście dobry to się obroni.
Chyba chroniczna niewiara w we własne umiejętności powoduje, że nadal wolę, by ktoś ode mnie wziął - niż mam się sama napraszać. I nawet pchlebne uwagi typu: "ja tak w ogóle nie lubię czytać, jednak pani książkę czytałem tak długo aż przeczytałem. Co wywołalo u mojej żony niedowierzanie", jakoś nie daje mi wrazenia mocy - bo profesjonaliści jakoś dziwnie omijają mnie dużym łukiem. (Pracowałam przez 5 lat w lokalnej prasie - miałam tam swoją stronę) - wiec wiem co mówię.
Może jednak kiedyś zbiorę w sobie taką odwagę, by zawalczyć o siebie...ale dziś tego jeszcze nie wiem...
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron