16

Latest post of the previous page:

Jeszcze tu wrócę, ale na razie taka drobna uwaga: a co wy wiecie o powieściach dla nastolatek? Bo jedziecie potworną kliszą, opisując parę amerykańskich tandetnych książek.
A tymczasem w Polsce polscy autorzy, jak Marta Fox czy Katarzyna Majgier, no i Małgorzata Gutowska-Adamczyk - pisują świetne powieści dla takich nastolatek. Obyczajowe. Czasem znakomite. A mógłbym wymienić takich autorek kilkanaście?, kilkadziesiąt?
To są książki problemowe, o anoreksji, o różnych sprawach ważnych i poważnych. Błagam, zanim zaczniecie krytykować, zróbcie kwerendę w temacie :)

Wbrew pozorom to bardzo fajna literatura. I potrzebna, bo te dzieciaki też szukają wzorców, daleko nie każda czyta klisze o hamerykańskich nastolatkach z Melrose Place :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

17
To ten sam problem generalnie, co trwający właśnie w SB -
traktowanie własnego pisania jako prostytucji intelektualnej, artystycznej - dla zdobycia klienta doprawię sobie cycki na czole, jeżeli rynek tego wymaga. Przecież - i o tym mówił Navajero - piszesz/tworzysz własną myśl, masz jakoś treść do przekazania, a nie wyłapanie największej ilości klientów na cycki na czole.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

18
Natasza pisze:To ten sam problem generalnie, co trwający właśnie w SB -
traktowanie własnego pisania jako prostytucji intelektualnej, artystycznej - dla zdobycia klienta doprawię sobie cycki na czole, jeżeli rynek tego wymaga. Przecież - i o tym mówił Navajero - piszesz/tworzysz własną myśl, masz jakoś treść do przekazania, a nie wyłapanie największej ilości klientów na cycki na czole.
Tylko że rynek książek jest takim samym rynkiem jak każdy inny i podlega rynkowym prawom. Nie może istnieć tylko sam górnolotna literatura bo nie ma na nią w społeczeństwie takiego zapotrzebowania. Dodatkowo nie ma najmniejszego powodu aby nie można było przekazywać w dziełach lekkich i rozrywkowych głębszych myśli. A czy to coś złego że swoje przekazanie opakujesz akurat w wampiry i wilkołaki bo taki jest trend na rynku ? Porównanie z prostytucją jak najbardziej chybione. Co się stanie z piekarzem jak będzie cały czas piekł pięć rodzajów chleba a będzie mu się sprzedawał tylko jeden rodzaj? Autorzy mają rynek do zagospodarowania ale rynek także pokazujący swoje tendencję i potrzeby. Olewani ich całkowicie w ramach wyższych idei pozwoli być odkrytym za powiedzmy 200 lat, ale czy o to chodzi autorowi? Czy nie można się spełnić w porządnej literaturze rozrywkowej?
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

19
Grimzon pisze:Czy nie można się spełnić w porządnej literaturze rozrywkowej?
Można. Pod warunkiem, że piszemy ją dla własnej satysfakcji i przyjemności, a nie pod publikę. Bo to ostatnie, to jednak prostytucja.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

20
Grimzon pisze: Nie może istnieć tylko sam górnolotna literatura bo nie ma na nią w społeczeństwie takiego zapotrzebowania. Dodatkowo nie ma najmniejszego powodu aby nie można było przekazywać w dziełach lekkich i rozrywkowych głębszych myśli. A czy to coś złego że swoje przekazanie opakujesz akurat w wampiry i wilkołaki bo taki jest trend na rynku ?
Grimzon - to są MOJE tezy? Ja tak stwierdziłam?
O górnolotnej i wampirach?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

21
Navajero pisze:Można. Pod warunkiem, że piszemy ją dla własnej satysfakcji i przyjemności, a nie pod publikę. Bo to ostatnie, to jednak prostytucja.
A dla mnie po prostu są to dwa nierozerwalne ogniwa w tym zawodzie (jak i w każdym, który polega na ocenie publicznej). Film można kręcić tak aby spodobał się publiczności nie oznacza że nie może mieć przesłania. Czy piekarz zmieniający skład swojego chleba aby więcej ludzi go kupiło to prostytutka czy tylko dobry biznesmen. Książki zależą od czytelników i to nierozerwalnie.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

22
Grimzon pisze:Czy piekarz zmieniający skład swojego chleba aby więcej ludzi go kupiło to prostytutka czy tylko dobry biznesmen.
Ja nie mam problemów z rozpoznaniem piekarza, biznesmena i prostytutki.
To metafora. I dotyczy wartości pieczywa.

[ Dodano: Pon 29 Kwi, 2013 ]
Aha! Żeby nie było - tu nie chodzi o wartość obiektywną (bo takiej nie ma), ale właśnie o ilość oszukanych składników w pieczywie, żeby było więcej chlebów z tej samej mąki. Nie lubię jeść ulepszaczy zamiast mąki (myśli)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

23
Navajero pisze:
Grimzon pisze:Czy nie można się spełnić w porządnej literaturze rozrywkowej?
Można. Pod warunkiem, że piszemy ją dla własnej satysfakcji i przyjemności, a nie pod publikę. Bo to ostatnie, to jednak prostytucja.
Navajero, nie zgodzę się, bo źle ustawiasz zawodników. Albo się pisze/gra/maluje/etc dla własnej przyjemności, albo dla pieniędzy - i wtedy jest się prostytutką? No wiesz, pachnie tu słowami Kazika, ale to raczej pogląd mało pasujący do rzeczywistości :)
Mnie się wydaje, że większość z nas, owszem - pisze, maluje, gra to co nas kręci, ale bez żartów i przesadyzmu w drugą stronę: nie jest "działaniem pod publikę" używanie schematów i rozwiązań, które temu czytelnikowi pozwolą łatwiej "kupić" treść. Oj, nie wpadasz aby w hipokryzję, tak radykalizując poglądy? :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

24
Romek - chyba się nie zrozumieliśmy. Nie chodzi mi o pisanie dla idei, bezpłatnie. Sam robię to za pieniądze. Autor dostarcza pewnej usługi, dlaczego nie ma pobierać odpowiedniego wynagrodzenia? Natomiast jestem przeciwko pisaniu pod publikę, z nastawieniem: "temat zupełnie mnie nie interesuje, ale napiszę, bo ostatnio modne są romanse z życia nastoletnich galerianek". Coś takiego istotnie uważam za prostytucję. Nie z powodu stosowanie pewnych klisz, schematów ( nihil novi sub sole) czy pieniędzy otrzymywanych za dzieło, a z powodu nastawienia autora. Nastawienia, które wyklucza autentyczne zaangażowanie pisarza w proces tworzenia.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

25
Ja cię zrozumiałem dobrze :)
Problem w tym, że obaj piszemy fantastykę - no wiesz, tę wielu autorów pisuje dla pieniędzy, a wybór gatunku czy tematu bywa właśnie podyktowany zapotrzebowaniem rynku. Czasem się do tego przyznają. I mimo to trudno ich nazwać prostytutkami, tak uważam.
Co najwyżej nie nazwałbym ich artystami (choćby in spe), tylko rzemieślnikami z wyboru.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

26
Cóż, być może pozostanie nam podpisać protokół rozbieżności :) Ja istotnie piszę fantastykę. Bardzo chętnie spróbowałbym i innych gatunków literackich, ale takich, którymi obecnie jestem zainteresowany, elementy których i teraz występują w mojej twórczości. Chodzi mi o wątki sensacyjne, militarne, obyczajowe, horrorowe wreszcie. Jeśli płaciliby jak za zboże, za kryminały czy horrory, bo nagle rozpocząłby się boom na te gatunki, chętnie spróbowałbym jak mi wyjdzie "czysta" powieść sensacyjna czy horror. Dlaczego nie? Natomiast na pewno nie napisałbym czegoś w temacie który mnie kompletnie nie interesuje, gdzie mógłbym rzucić na szalę tylko i wyłącznie umiejętności warsztatowe, nic więcej. No, chyba, że w ramach eksperymentu :) Znaczy powieść obyczajowa - i owszem, ale nie o życiu wampirów - gejów :P Wobec tej ostatniej tematyki pozostaję doskonale niezaangażowany :D Konkludując: nie mam nic przeciwko reakcji na zapotrzebowanie rynku, ale w granicach moich zainteresowań. Wyjście poza nie, uważałbym za oszukiwanie czytelnika.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

27
Dostrzegam kolejny temat, który dałoby się krótko podsumować słowami: "pisanie dobre jest lepsze od pisania złego", ale każdy ma ochotę wyrazić to po swojemu i przy okazji się trochę poprzepychać.

Dalej, oczywiście, jest mój sposób na wyrażenie tej myśli ;)

O jakości literatury nie świadczy gatunek, to po pierwsze.
Porównania do zawodów w rodzaju piekarz/prostytutka są mimo wszystko chybione. Wybór pisania sam w sobie jest czymś, co na dobrą sprawę wyklucza zarobek jako jedyny czynnik motywujący. To po drugie.
Czym innym jest natomiast prostytucja talentu. Ta jednak jest, w mojej opinii, ocenna tylko "od wewnątrz". Z dwóch autorów tego samego gatunku, a nawet tej samej książki jeden może ten talent prostytuować, a drugi nie. To kwestia rzeczy, które nimi powodują. Czyli tutaj pełna powtórka, po tym, co w swojej wypowiedzi wyłuszczył Navajero.
Można się spełniać pisząc fantasy albo choćby "gównianie" erotyki dla pań w podróży, o ile rzeczywiście jest to to, co autorowi w duszy gra. Obiektywna ocena jakości tej prozy, to rzecz - w tym wypadku - drugorzędna. To do Grimzona.
Niedojrzałością jest sądzić, że jeden czy drugi gatunek jest z definicji lepszy, trudniejszy albo gorszy, łatwiejszy od drugiego. Też tak długo myślałem, ale tak naprawdę to jest tylko czytelniczy kompleks. To do autorki tematu.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

28
TadekM pisze:Niedojrzałością jest sądzić, że jeden czy drugi gatunek jest z definicji lepszy, trudniejszy albo gorszy, łatwiejszy od drugiego. Też tak długo myślałem, ale tak naprawdę to jest tylko czytelniczy kompleks. To do autorki tematu.
Więc co, wszystkie są sobie równe, tak samo łatwe, tak samo trudne, a może trzeba zawiesić ogólniki i przyjrzeć się poszczególnym dziełom? Możesz doprecyzować?
Niedojrzałość, mówisz. Ciekawe.
Zgadzam się natomiast co do kwestii, że pieniądze nie są w tym wypadku jedynym czynnikiem motywującym. Jest jeszcze sława :P A bardziej serio skłaniam się ku zdaniu Romka - mamy artystów i rzemieślników. Jednym i drugim finansowo powodzi się różnie, reguły nie ma.

Nie zamierzam uprawiać literackiej prostytucji, żeby była jasność. Chociaż myślę sobie, że gdybym potrzebowała pieniędzy, to pewnie wolałabym napisać powieść z popularnego, a obcego mi gatunku, niż dorabiać po nocach na kasie w całodobowym Tesco. Zresztą, jak powiedział Grimzon, nikt nie mówi, że musiałaby być od razu płytka. Jeżeli poświęciłam jej czas, włożyłam dużo w pracy w to, żeby miała ręce i nogi, to czy mam się tego wstydzić tylko dlatego, że podjęłam temat dla pieniędzy?
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

29
Tak na pierwszy rzut ucha powiedziałbym raczej, że poszczególne gatunki obciążają swoje dzieci różnym ryzykiem. Niebezpiecznie (:P) jest się zajmować literaturą YA jeśli się chce trzymać z daleka od banałów. Z drugiej jednak strony banał YA nie zabija, a fantasy już na przykład może.

Nie pamiętam już kto to pisał, ale wspominał (ten ktoś), że różnica między sci-fi a fantasy jest taka, że ten pierwszy wydaje się znacznie lepiej chłonąć dziwne pomysły.

Ja we wszystkich tematach tylko offtopuję. Żeby nie było:

Obyczajówka dla nastolatek wymaga biegłości w innych obszarach. Nie musi być tu jakiejś przesadnej zgodności z historią na przykład, ale musisz być niezła w czuciu tego, co nastolatkom gra w duszach. A to nie jest tak łatwe, jak się wydaje (stąd brak zrozumienia popularności Zmierzchu, ze tak odwołam się do sztandarowego przykładu).
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!

30
Erythrocebus pisze:Obyczajówka dla nastolatek wymaga biegłości w innych obszarach. Nie musi być tu jakiejś przesadnej zgodności z historią na przykład, ale musisz być niezła w czuciu tego, co nastolatkom gra w duszach. A to nie jest tak łatwe, jak się wydaje (stąd brak zrozumienia popularności Zmierzchu, ze tak odwołam się do sztandarowego przykładu).
Jest takie mądre przysłowie: "Bo zapomniał wół, jak cielęciem był". Ja doskonale pamiętam własne emocje, zachowania i sposób myślenia z czasów, gdy byłam nastolatką (może dlatego, mimo że dobijam do czterdziestki, jestem fanką "Zmierzchu" ;) ) jednak zwróciłam uwagę, że ludzie często zapominają, jacy byli kilka lat wcześniej.

Może sama powinnam zacząć pisać dla nastolatek? :P
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

31
Na ile mogę to ocenić korzystając z własnego doświadczenia, podstawowa różnica pomiędzy pisaniem dla dorosłych, a pisaniem dla dzieci & młodzieży, to fakt, iż dla dorosłych mozna pisać Ideą, a dla tych drugich należy bezwzględnie kierować się Emocją. Idea nie przeszkadza, ale Emocja rządzi. Lub nie - i wtedy tekst jest martwy.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”