"Nie jestem człowiekiem",

1
(Temat na poziomie czysto abstrakcyjnym, z mojej strony nie poparty żadnym konkretnym przykładem z filmu czy literatury.)

Czasem potrzebna jest scena, w której ktoś wprowadza bohatera w inną, pozornie niemożliwą dla niego rzeczywistość.
Załóżmy, taka sytuacyjka: facet o męcząco racjonalistycznym umyśle ma wypadek. Budzi się i choć wszystko na pozór wygląda normalnie, jedna z napotkanych osób mówi mu, że w rzeczywistości umarł, a to co widzi dookoła to życie po śmierci.
Albo, inaczej. Zwykłe miasto na Ziemi, dziewczyna poznaje superchłopaka, zakochuje się, a na randce przystojniak wyjawia jej, że jest wampirem (wam też pachnie Zmierzchem..? ;) ).
To oczywiście zmyślone na poczekaniu (i pewnie nienajlepsze) przykłady, ale chyba wiecie, o co mi chodzi.
Łatwo w takiej scenie o kicz, bo przecież mało która osoba od razu by coś takiego uwierzyła. Jak więc można skonstruować taką scenę, by nie była naciągana i infantylna?
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

2
Ych. Właśnie walczę z podobną sceną i podobnym problemem. Jeszcze nie wymyśliłam, jak dziadostwo odkiczyć, a wywalić nie mogę, bo scena być musi, ze względów logicznych. Miałam pomysł, żeby przekiczyć do nadmiaru i puścić oko do odbiorcy, ale konwencja nie pozwala, bo reszta tekstu poważna. Jak na coś wpadnę, to przyjdę się podzielić odkryciem. Na razie jest kiszka. Kiczowata.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Thana, a co to za scena? Ona powinna być poważna, bo dzieje się tam coś, co ma wywołać smutek, jakąś melancholię czy poważna refleksję, czy tylko ze względu na otaczające ją sceny? Bo jeżeli wyjdzie kiczowata, to może i tak wyjść śmieszna... Albo żałosna. Więc może to puszczenie oka to nie taki głupi pomysł, wbrew pozorom?
Chociaż wszystko zależy od samej sceny, trudno mi się wypowiedzieć, nie znając twojego tekst ani nawet ogółu fabuły.
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

4
Scena jest kiczowata do obłędu - zwierzę, dziecko, ratowanie życia... Te klimaty. To jest potrzebne dla zrozumienia logiki postępowania postaci w innych, późniejszych sytuacjach. Ale zęby mnie bolą, jak na tę scenę patrzę, bo jest jak z marnego melodramatu.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Re: "Nie jestem człowiekiem",

5
Pierwszy podany przykład kojarzy mi się z "Ubikiem" Dicka - jeśli miałbym robić coś podobnego, to tak jak Mistrz, czyli dostarczać czytelnikowi tyle wykluczających się wzajemnie argumentów, by do końca nie mógł on sam ocenić, jaka jest prawda :) Niedawno czytałem też opowiadanie "zoya" z antologii Demony - zapowiada się właśnie kiczowato, ale właściwie jedno zdanie z dialogu między głównymi bohaterkami sprawia, że czytelnik zaczyna się zastanawiać. Polecam oba teksty :)
http://futurystycznyblog.blogspot.com/

mój blog o science-fiction i nie tylko :)

6
Co do pierwszej sceny, to najbardziej naturalne byłoby, gdyby pozostali bohaterowie zachowywali się w takiej sytuacji... zupełnie naturalnie. Czyli odrzucamy opcję: podchodzi ktoś do faceta i oświadcza mu, że umarł, znajduje się tu i tu, wyjaśnia wszystko od razu. Gdyby facet pytał kogoś, gdzie się znajduje, uzyskałby przykładowo odpowiedź "w Krainie Śmierci" wypowiedzianej tak normalnym tonem, jakim odpowiada nam w świecie realnym osoba zapytana o godzinę. I nie dawałabym od razu zbyt wielu informacji na raz - człowiek wrzucony w taki świat zaczyna się zastanawiać, szczypie się w rękę, zastanawia, czy wczoraj sobie aby solidnie nie popił, ogólnie prezentuje postawę "ej no, co jest?"
Mali powstańcy: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-4.pdf
Zapach kamienia: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-V.pdf
Zegar śmierci: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... a%20VI.pdf
FB: https://www.facebook.com/AgnieszkaZoeKwiatkowska

7
Zoee pisze:Czyli odrzucamy opcję: podchodzi ktoś do faceta i oświadcza mu, że umarł, znajduje się tu i tu, wyjaśnia wszystko od razu.
Panu Sieniewiczowi w "Rebelii" jakoś nie przeszkadzało takie rozwiązanie, dzięki czemu (m. in.) książka znajduje się na liście najśmieszniejszych chałtur jakie czytałem. <3
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

8
Zależy w jakim klimacie jest historia. Wiadomo, że w luźnym jakoś łatwiej to wprowadzić. Mi już osobiście przejadły się upadłe anioły (wampiry o dziwo nie), zombiaki, wilkołaki... Ludzie są o wiele bardziej skomplikowanymi bestiami. O ile wampiry piją tylko krew, o tyle człowiek zje wszystko. O ile wilkołak przemienia się przy świetle księżyca, to człowiek przy odrobinie alkoholu :-)

Tutaj mam fragment opowiadania Chii o kobiecie, która umarła i przenosi się w pozaziemskie wymiary. Fajnie opisane jest spotkanie z Bogiem. Do dziś się z ego śmieję :
Mężczyzna w legginsach zaprosił ją gestem do środa. Weszli i usiedli w wiklinowych fotelach.
- Cześć - powiedział brodaty mężczyzna. Teraz zaczynał przypominać jej hipisa.
- Eee... Cześć? - odpowiedziała Daniele.
- Daniele.
- Tak, to ja?
- Wiem.
- To dobrze?... - wybełkotała, lekko zdziwiona typem jego pytań. Albo ich brakiem.
- Spóźniłaś się.
Dziewczyna otworzyła usta. Teraz zupełnie nie wiedziała, co ma z siebie wykrztusić.
- To przez Bary’ego. Ta zapijaczona łachmyta z niczym się nigdy nie śpieszy - Gab z rozanielonym uśmiechem zerkał przez małe okno po lewej stronie. Dziwne, że znów go nie zauważyła.
- Gab! - krzyknął mężczyzna w różowych legginsach. - Praca Bary’ego jest dla mnie nieoceniona, za to ty, jak cię przenieść do innego rejonu, to od razu wstrzymujesz ruch, robią się kolejki, a ja jestem odrywany od pracy, żeby nad tym wszystkich zapanować.
Gab otworzył usta, a z jego skrzydła wypadła jedna lotka.
- Idź już sobie lepiej i nie podsłuchuj. Bo to nieładnie.
Anioł odburknął coś pod nosem i odszedł, powłócząc nogami.
- Musisz wybaczyć Gabowi jego zachowanie. Wypierza się, biedak i jest ostatnio rozchwiany emocjonalnie. Odsunąłem go od pracy w Raju, bo straszył ludzi, więc się teraz pałęta niewiadomo gdzie. Albo podsłuchuje.
Zapanowała cisza. Na tyle niezręczna, że Daniele postanowiła odchrząknąć.
- Co? - mruknął mężczyzna, jakby nagle wyrwany ze snu.
- Nic - odpowiedziała dziewczyna.
- Nie podobają ci się moje spodnie?...
- Nie. Tak. To znaczy tak - poprawiła się. - Podobają.
"Mogłam siedzieć cicho" - pomyślała.
Mężczyzna westchnął.
- Wiesz, ja lubię ten kolor. A tak w ogóle to jestem Bogiem, jakbyś nie wiedziała.
Ostatnio zmieniony wt 07 maja 2013, 23:43 przez Lady Kier, łącznie zmieniany 2 razy.

11
Czuję, że będę miał niedługo podobny problem. Wydaje mi się jednak, że rozwiązaniem na to jest wcześniejsza "legalizacja inności". Jeśli wcześniej w tekście, we fragmentach zupełnie lub prawie zupełnie tego nie wymagających umieścimy "kotwice" do takich dziwolągów, to gdy nadejdzie ten właściwy moment, czytelnik będzie już po naszej stronie. Trzeba tylko dać mu wcześniej szansę zanurzenia się w nierealną rzeczywistość, a nie będzie zadawał zbędnych pytań o niewygodne szczegóły.
No i, oczywiście, nasz świat powinien być spójny. Nie powinno być w nim dziwactw ponad miarę, z jedynie tyle, ile to niezbędne dla naszej pokrętnej logiki.

Re: "Nie jestem człowiekiem",

12
Michalovic pisze:Pierwszy podany przykład kojarzy mi się z "Ubikiem" Dicka - jeśli miałbym robić coś podobnego, to tak jak Mistrz, czyli dostarczać czytelnikowi tyle wykluczających się wzajemnie argumentów, by do końca nie mógł on sam ocenić, jaka jest prawda :) Niedawno czytałem też opowiadanie "zoya" z antologii Demony - zapowiada się właśnie kiczowato, ale właściwie jedno zdanie z dialogu między głównymi bohaterkami sprawia, że czytelnik zaczyna się zastanawiać. Polecam oba teksty :)
Zgadzam się z tym w pełni. Nie tłumaczyć, nie ułatwiać bohaterowi a już na pewno nie ułatwiać czytelnikowi. Łatwe książki, łatwe gry, łatwe filmy, łatwe dziewczęta i łatwi chłopcy nie zapadają w pamięć. Jeśli bohater stopniowo będzie się osuwał z niezrozumienia poprzez paranoję aż do straszliwej prawdy (a czytelnik razem z nim), a fakty - nie postaci - fakty, fabuła, elementy, szczegóły będą mówić same za siebie, to uzyskamy znacznie lepszy efekt. A czytelnik będzie dumny z tego, że doszedł do rozwiązania sam. Czytelnik nauczony konwencją i tak spodziewa się tego od pierwszej strony. Zresztą będzie mu pisało na okładce.

13
Odkurzę troszkę temat...
Np. bohaterka ma dowiedzieć się, że jest nieśmiertelna. Nikt normalny nie uwierzy w tekst typu "jesteś nieśmiertelna bla bla", dlatego pomyślałam, że najlepszym sposobem by jej to udowodnić jest wbicie jej noża w serce. Dosłownie. Chyba ciężko dyskutować z takim argumentem ;)
Czy waszym zdaniem taki sposób "uświadamiania" postaci jest dobry? Konkretnie, bez zbędnego gadania zderzyć bohatera z nowymi realiami?

14
paulina.itp pisze:Odkurzę troszkę temat...
Np. bohaterka ma dowiedzieć się, że jest nieśmiertelna. Nikt normalny nie uwierzy w tekst typu "jesteś nieśmiertelna bla bla", dlatego pomyślałam, że najlepszym sposobem by jej to udowodnić jest wbicie jej noża w serce. Dosłownie. Chyba ciężko dyskutować z takim argumentem ;)
Czy waszym zdaniem taki sposób "uświadamiania" postaci jest dobry? Konkretnie, bez zbędnego gadania zderzyć bohatera z nowymi realiami?
Myślę, ze jak najbardziej to działa. Był taki motyw w grzę "Planescape Torment" (to żaden spoiler, ale jak kto się uprze, to dam na biało):
Bohater jest nieśmiertelny, po każdym zgonie budzi się jak po libacji czy utracie przytomności; jest zdrowy i zagojony, lecz zabliźniony. W pewnym momencie spotyka wyznawcę sekty kultywującej śmierć jako coś, co "wreszcie nadchodzi i uwalnia od ciężaru życia". Kolega ów ma kryzys wiary. Można go "mentalnie dobić", pokazując, że jest się nieśmiertelnym; wśród opcji do wyboru mamy malownicze "Włóż sobie głowę między ręce i skręć sobie kark". Po wybraniu opcji ekran ciemnieje na sekundę, po czym zdrów jak ryba bohater podnosi się z ziemi, wszyscy dookoła myślą, że upadł po pijaku, a nasz młodziak z kryzysem do reszty traci wiarę.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

15
Myślę, że dobrym pomysłem byłoby gdyby ta wtajemniczana właśnie osoba nie dałaby od razu wiary we wszystko "na słowo". Nie wiem jak konkretnie ma wyglądać ta scena w Twoim przypadku, ale rozważyłbym ukazanie jakiegoś małego dowodu osobie niewtajemniczonej, a następnie dodał bicie się przez nią z myślami o tym co właśnie ujrzała, rozważanie czy wierzy w to czy też nie.
To co jedni nazywają koszmarnym snem, dla innych jest po prostu kluczem do bram ich wyobraźni
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron