"Księga bez tytułu" i "Oko Księżyca" ---

1
Obrazek
"Ci, którzy przeczytają tę książkę, mogą nigdy więcej nie ujrzeć światła dziennego..." - ostrzega autor w szalonej powieści sensacyjno-przygodowej, łączącej thriller, horror, czarną komedię i... bardzo soczysty język. W obskurnym barze w Santa Mondega spotykają się m.in.: dwaj mnisi, kobieta wybudzona ze śpiączki, para zakochanych, morderca przebrany za Presleya i super zabijaka Bourbon Kid. Wszyscy chcą zdobyć "Oko Księżyca" - magiczny kamień, który zniszczy świat, jeśli posiądzie go Władca Ciemności. Ale kto nim jest?! Mistrzowski pastisz powieści akcji, z drugim dnem dla wszystkich miłośników pop-kultury.

Obrazek
Brawurowa kontynuacja wyśmienitej powieści przygodowej, pełnej czarnego humoru i makabry "Księgi bez tytułu". Tytułowe „Oko księżyca” to kamień o magicznej mocy, ukradziony z egzotycznego klasztoru. Świat ulegnie katastrofie, jeśli posiądzie go Władca Ciemności. Obecnie posiada go Peto, ostatni z mnichów hubalan. Powracając do Santa Mondega nie wie, że znajdzie się w centrum upiornych (dosłownie!) wydarzeń, które szykuje zabijak nad zabijaki – Bourbon Kid. Zbliża się Halloween: w miasteczku pojawiają się odrażające kreatury, wampiry i wilkołaki...


____________________________________________

Moja opinia: Czytałam jedynie Księgę bez tytułu, a na premierę Oka Księżyca muszę poczekać do 10 lutego, czyli do mojej osiemnastki. A więc powiem tylko o Księdze - Pewnego dnia wybrałam się do Empiku i jak zawsze miałam dylemat, ponieważ było tam tyle książek, że nie wiedziałam, co kupić. W końcu się zdenerwowałam i wzięłam pierwszą książkę, jaka mi się nawinęła, w tym przypadku właśnie Księgę bez tytułu Anonima. Na początku czułam się, jakbym czytała o Desperado, ponieważ książka zaczynała się niemal identycznie - ot, do baru wchodzi sobie facet w kapturze, siada, zamawia piwo (ale barman nalewa mu, za przeproszeniem, szczyny) i opowiada o tajemniczym mężczyźnie, który w innym barze zabija wszystkich oprócz barmana.
Ale do rzeczy. Faktycznie, trup ściele się gęsto, jest połączenie Kinga i Tarantina. Akcja pędzi bardzo szybko i nie sposób oderwać się od książki. I, co mnie nieco zaskoczyło, pojawia się wątek z wampirami, czego nie mam autorowi za złe. Poza tym, w dialogach jest bardzo dużo przekleństw, ale to akurat sprawiło, że śmiałam się do rozpuku.
Naprawdę polecam gorąco tę książkę. :)
Aha, zapomniałam dodać, że nie żałuję tych trzydziestu złotych wydanych na tę książkę. :D
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

2
Czuję się zachęcony do lektury. Już samo zestawienie tytułu pierwszej części "Księga bez tytułu" i podpisu: "Anonim" bardzo mi się podoba :)

3
znam obie książki, takie połączenie Tarantina z Dragon Ballem - chodzi o to, że co chwila pojawia się jakiś super zakapior, który bez wątpienia załatwi Bourbon Kida, ale okazuje się zawsze, że jednak nie... Oczywiście obie książki napisane ewidentnie dla jaj i nastawione na komercyjny sukces, z poczatku czułem się trochę rozczarowany i zażenowany poziomem tej lektury, ale w sumie można to przeboleć. Obie pozycje są do bólu idiotyczne (np. zawsze śmieszyło mnie, że w takiej dziurze jak Santa mondega znajduje się muzeum, gdzie są przechowywane najcenniejsze eksponaty na świecie), ale na takie lekkie, niezobowiązujące czytadło pozycja jak znalazł
http://futurystycznyblog.blogspot.com/

mój blog o science-fiction i nie tylko :)

4
Ja przeczytałem "Księgę" i mi się nie spodobała. Początek był fajny, gdzieś w okolicach środka mi się znudziło, ale ciągnąłem dalej. Zakończenie moim zdaniem leży. Liczyłem na błyskotliwe, zaskakujące rozwiązanie wątków w stylu kryminału, a tu nagle ktoś czyta tytułową księgę, kawa na ławę i w dodatku wszystko zwalone na wampiry.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron