Z gardłem zaciśniętym
cierpieniem przeklętym
topię się –
w lodowatej otchłani rozpaczy
gdzie dobrego losu nie wyznaczy
nawet Bóg
Z duszą zesztywniałą
sercem wpół pękniętym
dławię się –
krzykiem bezdźwięcznym ciszę zagłuszyć
w ostateczną podróż Tobą ruszyć
chciałabym
Nadzieje rozlane
plany pochowane
zduszone –
pod łez i żali spienioną falą
pod straszliwie wymierzoną karą
brak winy
Na dnie coś jakoby
migocze – groby
widzę je
cierpieniem podobnych nam spowite
w głębinach tęsknot skrzętnie ukryte
na zawsze
I Ciebie zmęczoną
i bruzdę zmarszczoną
na czole
pędzlem Artysty Śmierci zmalowaną
jaskrawą, jedyną, ukochaną
przez lata
Ból jałowy kojące
ust kąciki drżące
wyciągasz –
do ostatniego już półuśmiechu
do suchego, płytkiego oddechu
i do nas
Przy mogile żywej
w przerażeniu brocząc
wypływam –
na łożu obok siebie siadamy
chwilą zachłyśnięci rozmawiamy
mamy ją
3
Sep, a ja zawsze myślałem, że Ty lubisz częstochowę. Nawet chyba miałeś coś o tym w podpisie swego czasu 
Co do wiersza: z dobrych rzeczy to rytm. A ze złych, to mniej więcej to, co napisał Seprioth.

Co do wiersza: z dobrych rzeczy to rytm. A ze złych, to mniej więcej to, co napisał Seprioth.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
B.A. = Bad Attitude