Jak zepsuć samochód?

1
Piszę powieść w klimacie postapokalipsy i mam następujący problem: grupa ocalałych ludzi próbuje znaleźć akumulator do pickupa, by uciec nim z miasta (samochód ma bak zapełniony do połowy). Gdy znajdują urządzenie, postanawiają następnego dnia rano je zamontować i odjechać. Potrzebuję jednak "opóźnić" uruchomienie samochodu(bo podłączenie akumulatora nie trwa długo). Najlepiej, żeby naprawa trwała od rana do południa, to warunek bardzo istotny. Dobrze byłoby też, żeby bohaterowie nie musieli opuszczać schronu w poszukiwaniu np.: kolejnych brakujących części (jeżeli tak się nie da, to w ostateczności mogą to zrobić). Czy ma ktoś pomysł, jakie kuku zrobić owej maszynie? :D
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

2
To zależy, czy autko ma się zepsuć tylko i wyłącznie z przyczyn losowych, czy ktoś ma mu "troszkę" pomóc. I od tego, czy chodzi ci o coś związanego ze wspomnianym akumulatorem, czy cokolwiek, byle wstrzymać bohaterów.
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

3
Z przyczyn losowych, byłoby miło :) Cokolwiek, byle nie akumulator, a co mogłoby bohaterów te kilka godzin jeszcze powstrzymać przed ucieczką z miasta. Może coś do tego scenariusza: Jest tak, że ocaleni znaleźli samochód bez akumulatora, obok miejsca, które uznali za dobre, by się w nim schronić. Ich działania skupiły się wokół odnalezienia akumulatora, bo myśleli, że jak go zamontują w samochodzie posiadającym do połowy zapełniony zbiornik z paliwem, to pickup ruszy. A tu się okazuje, że po zamontowaniu akumulatora auto nie chce np.: odpalić z jakiś tam przyczyn, które nie wiem, jak nazwać, żeby było wiarygodnie :D
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

4
Jeśli umieścisz zbyt poważna usterkę, a w ekipie nie masz mechanika, stracisz cały klimat sceny i jej wiarygodność. Lepiej niech w samochodzie będzie sprawne wszystko, a jedynie pusty bak. Pierwsza próba odpalenia pokaże, że silnik chce się kręcić, tylko nie ma paliwa. Wtedy bohaterowie mogą tego paliwa szukać nawet i pół dnia i nie będzie to męczyć. A Ty zyskasz dodatkowe możliwości.

5
W USA sprzedaje się ponad 2mln pickupów rocznie, więc nie powinno być problemu, by znaleźć sprawny ;).

Jeżeli założymy, że w pobliżu nie ma innego (?), to może niech ten Twój tkwi w leju po bombie lub innej dziurze/rozpadlinie w ziemi - wyciągnięcie go trochę potrwa a i scena malownicza: wschód słońca, dziura w ziemi, w niej pickup i kolesie, którzy próbują go stamtąd wyrabować (wciągarka, liny). Gdy się uda, to: yeaa!, oklaski i poklepywanie po ramionach. W tle amerykańska flaga i niebieskie niebo, poprzecinane smugami kondensacyjnymi przelatujących myśliwców.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

6
skoro jest prąd to rozrusznik zakręci ale nie odpali bo:
- nie będzie iskry
- nie będzie zassanego/ wtłoczonego paliwa
- elektornika

jako że ma być prosto sugeruję zaciśnięcie elastycznego przewodu paliwowego kombinerkami (częściowo odwracalne) lub jeśli pick up będzie chinską składanką można wyrwać spod kolumny kierownicy odpowiedni kabel, w ostateczności można zwykłą szmatą zatkać wlot powietrza- nawet jak odpali to zaraz się zadławi, możliwości jest kilka wszystko zależy od umiejętności sabotażysty i reszty ekipy oraz od samego wozu

7
Pilif pisze: Gdy się uda, to: yeaa!, oklaski i poklepywanie po ramionach. W tle amerykańska flaga i niebieskie niebo, poprzecinane smugami kondensacyjnymi przelatujących myśliwców.
_________________

TYLE WYGRAĆ
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

8
Pilif pisze:W USA sprzedaje się ponad 2mln pickupów rocznie, więc nie powinno być problemu, by znaleźć sprawny ;).

Jeżeli założymy, że w pobliżu nie ma innego (?), to może niech ten Twój tkwi w leju po bombie lub innej dziurze/rozpadlinie w ziemi - wyciągnięcie go trochę potrwa a i scena malownicza: wschód słońca, dziura w ziemi, w niej pickup i kolesie, którzy próbują go stamtąd wyrabować (wciągarka, liny). Gdy się uda, to: yeaa!, oklaski i poklepywanie po ramionach. W tle amerykańska flaga i niebieskie niebo, poprzecinane smugami kondensacyjnymi przelatujących myśliwców.
A skąd wiesz, że akcja dzieję się w USA??? Pomysł wydaje się dobry, pod warunkiem, że akacja działaby się w jakiś domku letniskowym na odludziu, gdzie nie ma innego samochodu. Bo komu chciałoby się wyciągać z dołu kilkutonowe auto, jeżeli na podjazdach sąsiadów stałyby dziesiątki innych?

9
kuba1313 pisze: A skąd wiesz, że akcja dzieję się w USA??? Pomysł wydaje się dobry, pod warunkiem, że akacja działaby się w jakiś domku letniskowym na odludziu, gdzie nie ma innego samochodu. Bo komu chciałoby się wyciągać z dołu kilkutonowe auto, jeżeli na podjazdach sąsiadów stałyby dziesiątki innych?
Rozumiem więc, że w okolicy SĄ inne samochody? W takim razie rozwiązanie zaproponowane przez siso wydaje się najsensowniejsze - niech bohaterowie skupią się na poszukiwaniu paliwa, bo inaczej czytelnik zacznie zadawać sobie pytanie - po co męczą się z naprawą starego rzęcha, skoro wystarczy ściągnąć z niego paliwo i przelać do innego auta? (a do tego wystarczy tylko kawałek plastikowej rurki i jakiś zbiornik - rzeczy do zdobycia praktycznie wszędzie [jakąś rurkę od biedy można odzyskać właśnie z jakiegoś z unieruchomionych samochodów])

10
bierzemy stop wooda, ucieramy na proszek - musi być miałki jak cukier puder. wsypujemy do oleju silnikowego.

Samochód jedzie. Olej się grzeje. stop się topi przy ok 80C

powstaje zawiesina ciełkego metalu w oleju.

Potem samochód staje. Silnik stygnie, olej stygnie, metal się ścina w pianę lub gąbkę ;)

A jak chcemy ruszyć tłok jest zablokowany.

12
1. Spadł kabelek od rozrusznika. Samochód nie chce zapalić, ale akumulator działa. Zwykle takie połączenia są w kiepsko dostępnych miejscach (blisko akumulatorów), a jak ktoś nie wie, gdzie albo w ogóle tego nie podejrzewa, to może się długo głowić i szukać. Czasami więc trzeba troszkę poodkręcać, żeby się dostać. Naprawa jedną ręką wsadzoną po łokieć pod przewodami i rurami. Naprawiający może zostać lekko pokaleczony.

2. Płyn od chłodnicy przedostał się do oleju. Zrobiła się maź. Samochód się pluje i grzeje (bo płynu chłodzącego nie ma :P). Trzeba wyjmować głowicę, rozbierać ją i czyścić. Schodzi dłuuugo. Minus: potrzebny nowy płyn do chłodnicy i nowy olej (można spuścić z innego samochodu).

3. Spadł pasek rozrządu. Trzeba odkręcić część osłony głowicy i założyć pasek (łomem, śrubokrętem). Pasek może być kiepski, więc w drodze może im pęknąć i będą dodatkowe przygody.

4. Klemy zaśniedziały i nikt się nie kapnął, że tak może być. :P

5. Akumulator jest rozładowany. Trzeba naładować przez kilka godzin.

6. Problem z immobilizerem. Coś mu stuknęło, bo np. samochód stał za długo otwarty i się immo rozkodował. Nie można zapalić, kierownica zablokowana. Szukanie kodu i kodowanie zajmuje chwilę. Szczególnie, gdy ktoś średnio ogarnia.
Dzwoń po posiłki!

13
@Chii
Przeciętnemu człowiekowi samochód zwykle kojarzy się z blaszanym pudłem na kołach, wewnątrz którego można siedzieć w czasie jazdy, do której to niezbędne jest kręcenie kierownicą. A - jest jeszcze silnik, który ma bezpośredni związek z kluczykiem: przekręcasz kluczyk - silnik odpala, przekręcasz w drugą stronę - silnik gaśnie. W naszych realiach ludzie zwykle jeszcze reagują na pojęcia: sprzęgło, hamulec, gaz. W rejonach, gdzie królują skrzynie automatyczne, wiedzą jedynie o gazie i hamulcu. Ręczny trzeba zaciągnąć koniecznie na górce i do zrobienia bączka. Kierunkowskaz to jedno z tych śmiesznych urządzeń, które raz działają, raz nie działają. Dobrze jest też wlać przed jazdą paliwo...

Jak chcesz teraz takiemu odbiorcy wytłumaczyć pęknięty pasek rozrządu, a w konsekwencji jego niekontrolowany przeskok i połamane zawory? Głowica? Hmmm, o głowicach każdy coś tam kiedyś pewnie słyszał, ale chodziło przeważnie o te atomowe ;)

14
siso pisze:Jak chcesz teraz takiemu odbiorcy wytłumaczyć pęknięty pasek rozrządu, a w konsekwencji jego niekontrolowany przeskok i połamane zawory? Głowica? Hmmm, o głowicach każdy coś tam kiedyś pewnie słyszał, ale chodziło przeważnie o te atomowe ;)
Ja mam taką zasadę, żeby nie traktować czytelników jak kompletnych idiotów, nawet, jeśli nimi są. Nie lubię być sama tak traktowana, więc staram się nie traktować tak innych. Dlatego też zwykle zakładam, że ludzie wiedzą takie "podstawowe" rzeczy (lub powinni wiedzieć :P ). Jeśli nie wiedzą, to ich problem, nie mój. Mogą sobie wygooglować, jeśli są ciekawi. Jeśli nie, to myślę, że niemożność zrozumienia takiego szczegółu nie będzie dla nich wielkim problemem. Jak to jest w tym powiedzeniu: głupi się nie pozna, mądry nic nie powie. ;)

Poza tym, w Polsce jest kilka milionów ludzi z prawem jazdy i jakąś wiedzą na temat samochodu. Dodatkowo jeździ u nas mnóstwo rzęchów, które trzeba reperować, więc, chcąc, nie chcąc, przeciętnemu Kowalskiemu obijają się o uszy pewne rzeczy. Chyba.
Dzwoń po posiłki!

15
Anakolut pisze:Andrzeju, zdaje się, że giacomo nie do końca o to chodziło ;)

Aczkolwiek sposób iście diabelski. Chociaż tańszy, a jednak podobnie skuteczny, byłby chyba stary dobry cukier w baku ;]
cukier jest tak banalny.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”