primawera

1
Witam prosze o komentarz do utworku...



Oo! Wiewiórka! Tam na gałęzi, jaki ma fajny pyszczek, rozgląda się na lewo i na prawo i dalej, skacze na następne drzewo, szuka pewnie jedzenia. Ciekawe czy ona również myśli o mnie tak jak ja o niej teraz myślę, ja jestem tu na dole, a ona tam na górze, nasze światy są zupełnie inne, to bardzo ciekawe...aa znalazła żołądź, pewnie bardzo się cieszy z tego powodu. Ja nie muszę szukać jedzenia, mama mi dzisiaj zrobiła śniadanie, a teraz wyszedłem sobie na spacer, ha jestem tak jak ta wiewiórka teraz, ale nie muszę się męczyć żeby się najeść, hihi ale mam się fajnie. Będę już wracał, późno się robi, na obiad trzeba iść, a potem gramy! O 16 mamy ugadany mecz, na pewno wygramy, strzelę dziesięć goli, będzie super! Ale co to? Liście spadają z drzewa, czemu? Ee widocznie tak musi być, no to biegiem do domu. Mijając lśniące w słońcu auta, obejmując wzrokiem każde okno, mijamy znane nam miejsca, to tutaj rozbiłem kolano, to tam jadłem batona, znam kształt i miejsca pęknięć we wszystkich płytach chodnikowych, które prowadzą do domu, o to i on. Umieszczony jest w najlepszym możliwym miejscu i to ja tam mieszkam, w nim jest wiele ciekawych rzeczy, mam mnóstwo zabawek, w pokoju mam własny telewizor...ale o to dotarliśmy, wielkie mam drzwi prawda? Drrrrrin... Kogo tam znowu niesie? Nie ma chwili spokoju w tym domu, czemu nikt nie otwiera, zawsze ja muszę to robić...Słucham, o co chodzi, nie mam czasu, to nie do mnie, ja przecież nie wiem, teraz nie, no tak rozumiem, ale co z tego? Jutro można to jakoś załatwić, to się jeszcze zobaczy, no nareszcie spokój, co ja miałem robić? A tak już wiem odpocząć trzeba, szkoła jest strasznie męcząca, czemu ten zegar tak głośno tyka, to jest nie do zniesienia. Nie można usiedzieć w takim hałasie, tyk tyk tyk, głowa boli, dam go do innego pokoju. To by było na tyle, teraz nareszcie można się zająć sobą, co by tu robić? Włączę mój wspaniały tv... Nie możesz tego zrobić! Jak to nie mogę, jasne że mogę. Nie pozwolę na to, powstrzymam cię, choćby nie wiem co. Też mi coś, jakim cudem, siedzisz tu związany, a ja za chwilę odlatuję, helikopter już czeka, marnie kończysz powiem ci szczerze, wpadłeś jak śliwka w kompot, biedaku, jak można było tego nie przewidzieć, teraz świat będzie należał do mnie! Buahahahah, śmieszny jesteś, nie patrz tak na mnie, to ty zawiodłeś mogłeś zwyciężyć, niestety zawiodłeś, nie moja wina, że byłeś tak słabym przeciwnikiem...Gadaj zdrów, moi przyjaciele już nadchodzą, zgnijesz w więzieniu, dobro zwycięży! Miło się gawędzi ale muszę już lecieć i to dosłownie, trzymaj się krzesła...BUM Nareszcie to oni! Co to... No tak przecież mam iść tędy, to nie ta droga, trzeba było skręcić wcześniej, ale ze mnie debil, teraz muszę iść taki kawał z powrotem, z tego wszystkiego zgłodniałem, muszę coś kupić sobie do jedzenia, tam jest sklep. Jaki przestronny, to mi się podoba, wszystko tu jest, no to co by tutaj...aa dzień dobry, chwileczkę, brakuje mi kasy, to wezmę to coś, jak to się? xetatota? Nie ważne, dziękuję, do widzenia. Te schody strasznie strome są, lepiej tego zrobić nie można była, tylko w naszym kraju takie coś jest to pomyślenia...znowu gołębie osrały mój samochód, ja nie wiem, że nie można ich wytępić, darmozjady jedne, a to wszystko wina ludzi, którzy je dokarmiają, skoro jedni je kochają i o nie dbają, to drudzy, ludzie rozsądni nienawidzący ich powinni mieć pełne prawo, aby je zabijać, to wszystko jest tak ułożone, że normalni ludzie nie mogą nic, a ci walnięci, popierdoleni mogą wszystko, ponieważ są w mniejszości, zresztą szkoda gadać. Muszę jeszcze pojechać do dziesięciu miejsc, kurwa mać, w ogóle nie mam czasu dla siebie, ale tak to już jest w tym zasranym kraju, trzeba zapierdalać, a pierdolnych pieniędzy się za to oczywiście nie otrzymuje. No jasne korek stąd, aż do skrzyżowania, jakże by inaczej, ludzie narzekają na bezrobocie, a dróg się kurwa nie buduje. Co tam się znajduje w oddali? Nowy market, chyba żeby mi zrobić na złość, nie dość, że nie mam pieniędzy, to nie mam czasu, ale jak tu nie ma warunków, nie ma drogi, aby można było te pieniądze szybko zarobić, to po chuj market budują? śmieją mi się w twarz, drwią ze mnie, mają mnie za nic, czemu urodziłem się tutaj, w tym zadupiu, ja to mam szczęście. Chmury nadciągają...będzie lało, jak ja to lubię, gdy mokre, zimne krople spadają mi na głowę, jakież to błogie uczucie, a najlepiej gdy wydaje ci się, że to ty jesteś cały z wody i kropelki suchutkie, szczęśliwe, lecą z nieba, posiadają jeden cel, spaść mi na głowę, nic ich nie interesuje, nie muszą się niczym martwić, nie mają wyrzutów sumienia, czy innych abstrakcyjnych myśli. Cóż to za człek mnie minął, gapił się jakbym to ja sprowadził deszcz, jakiś biedak widać, sam nie wiem, czy dobrze zrobiłem nazywając go człekiem, nawet na to miano nie zasługuje. Szybciej, szybciej, stare, zepsute nogi, nawet nie umiem przyśpieszyć, a tu inni mnie wyprzedzają, są młodsi im to dobrze, mają takie możliwości, ale niestety wszyscy są debilami, do niczego nie dojdą sami, nawet nie uczą się na błędach, do tego są pyszni i zarozumiali, nie chcą słuchać starszych, kiedyś w tym kraju było dużo lepiej, wszystko miało jakiś sens, a teraz trudno określić, aby cokolwiek było, wszystko raczej śpi, niż jest, lecz nie jest to spokojny błogi sen, świat przewraca gałami, trzepią nim konwulsje, krzyczy przez sen. Wszyscy słyszą ten wrzask, nikt jednak go nie rozumie, lub nie chce zrozumieć. Czy to tak musi być? Dlaczego nikt nic nie zrobi, czemu tyle zakłamania, jest super nie może być lepiej, brednie, brednie, brednie, nie jest to warte nawet moich słów, dlatego odzywam się już tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. W ogóle po cóż się odzywać i tak nikt cię nie wysłucha, można rozmawiać z samym sobą. Jednak powiem szczerze mam dość samego siebie, jestem już z sobą całe życie, mam siebie serdecznie dość, gdybym mógł zmieniłbym towarzystwo...Co ja plotę, kompletnie oszalałem...o to i mój zapyziały dom, gdzie te klucze? Nic nie skradzione? W porządku...a to co? Ktoś leży w moim łóżku, co u licha? Ktoś krzyczał? Nie to niemożliwe, jestem tu zupełnie sam, muszę mieć wysoką gorączkę, mam jakieś majaki. Ten ból, nie do zniesienia, pić mi się chce, wody, wody, czemu nie mam pełnej szklanki? Wypiłem już? Widocznie, trzeba wstać...pić...zrobić...sobie...pić...boli...to za oknem, na gałęzi? Zaraz...to jest...wiewii...

2
Muszka mi nad główką lata, zerkam na nią z lewa, z prawa...dziwna mucha, lata tak bez sensu, nie rozumiem jej, jak tak można siadać na moim ciasteczku?...zaraz ją capnę gazetą, o tak zrobię i będzie fajnie...trup, ja i moje ciasteczko. Tylko gdzie herbata?



Mniej więcej tak jawi mi się twój tekst. Bez sensu, napisany na szybko, byle zapełnić jakimiś krzaczkami kartkę. Kompletnie nie rozumiem pomysłu, błędów tu od groma - nie jeden pisarz przewraca się w grobie. Jeżeli osoba mająca samochód, czyli będąca w odpowiednim wieku tak się wysławia to ja boję się o przyszłość tego kraju.

Popełniasz prawie wszystkie rzeczy, których trzeba się wystrzegać pisząc.

Dawno nie pisałem tak krótkiego komentarza, a w nim tylko negatywne strony tekstu. Szkoda, że nie widzę pozytywów.



Mam nadzieję, że następny tekst będzie inny od tego powyżej.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

odpowiedz

3
Oczywiscie że w utworze jest mnóstwo błędow, napisany jest fatalnie...

Został napisany dawno dawno temu... Ale żeby nie zrozumiec jego sensu? Przeciez jego założenia są banalne! Widocznie do nikogo nie trafiam swoim pierwszym w życiu napisanym utworem :) Chciałem sprawdzić jak działa weryfikacja. Teraz już wiem. Dziękuje za komentarz.

4
Przeczytałem i właściwie mam podobne zdanie do Webera.



Jednak wśród tego chaosu, dostrzegam jakiś pozytyw, wydaje mi się jednak, że w tym sposobie narracji jest pewien 'myk'. Tyle, że musi być zgrabnie poprowadzony, a jeśli błąd i brak jakiegokolwiek uczucia w tym co piszesz, ściele się gęsto, to efekt wychodzi taki, jaki jest... tzn. nijaki.



Nie rozumiem. Skoro zdajesz sobie sprawę, że w tekście jest multum błędów i że generalnie jest kiepsko, to p co to zamieszczasz? Kolejna "podpucha"?



Podsumowując, pomysł wydaje mi się nijaki, jakby wymyślany z każdym napisanym słowem, byleby było. Styl generalnie jest toporny, ale w tej chaotycznej, pierwszosobowej narracji coś jest, lecz żeby zostało wykorzystane, potrzeba lepszych umiejętności.



Może wrzuć coś aktualnego?



Pozdrawiam.



(I uroczyście zapewniam, że jak jeszcze raz spotkam się z jakąś idiotyczną podpuchą, tudzież czymś co udaje podpuchę po negatywnych komentarzach - myszka wyrwie mi się spod kontroli i huk go wie co zrobi... ;S)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”