16

Latest post of the previous page:

Nie no, ludzkość jest zła z definicji? W takim wypadku nie ma ratunku, naszym zadaniem jest zniszczyć Ziemie i, w miarę możliwości, przenieść się na nowe światy. (skoro nowotwór)
Bardziej by mi odpowiadało jako bakteria (nie tylko ludzie, ale wszystko co żyje). Są miliardy dobrych bakterii, które współegzystują z organizmami (które właściwie działa tylko dzięki nim), ale i wiele groźnych, zabijających swoich nosicieli. No i rozmnażanie by nawet pasowało. Kwestia tylko tego, które bakterie wygrają w odwiecznej walce życia? No, ale to też zależy od nas, bo my nimi jesteśmy i my wychowamy kolejne pokolenia, które albo zniszczą nosiciela albo będą koegzystować z nim. Kwestia mutacji/ewolucji czy też wychowania i działania.
Marcin Dolecki pisze: Od pewnego czasu zastanawia mnie, dlaczego konklawe odbywa się w Kaplicy Sykstyńskiej, w miejscu, gdzie znajdują się freski przedstawiające Boga wyglądającego jak człowiek. Dlaczego akurat tam zbiera się elita intelektualna (przynajmniej teoretycznie) Kościoła Katolickiego? Przecież chyba żadnemu z kardynałów nie przyszłoby na myśl, że postać - w formie przedstawionej na tych pięknych freskach - realnie istnieje. Ponadto oni doskonale wiedzą, że w Biblii został zawarty zakaz wykonywania podobizn Boga.
1. Może się mylę ale Kaplica Sykstyńska m.in po to została zbudowana. To jak dlaczego msze odbywają się w kościołach, a nie na polach. Można? Można, ale czy trzeba to zmieniać? Skoro po to buduję się kościoły?
2. "Ponadto oni doskonale wiedzą, że w Biblii został zawarty zakaz wykonywania podobizn Boga." Zakładam, że nie jesteś osobą wierzącą. No cóż, nie wiem jak protestanci i Muzułmanie, słabo się orientuję, ale w Judaizmie jest to jako zasada. W kościele katolickim (taaa, znam wersy do których się zapewne odnosisz) jest to traktowane jako uwaga do pierwszego, czy też powtórzenie w innej formie Pierwszego Przykazania. Więc z tego punktu widzenia, nie ma tego zakazu, tylko nie można ich traktować (owych dzieł, rzeźb, obrazów) jako uosobienie Boga i oddawanie im czci.
3. Elita intelektualna Kościoła? Nie wiem czy ona w ogóle się zbiera gdzieś (mam tu namyśli tych księży, którzy działają w sferach nauki itp.) Miałeś raczej namyśli przywódców duchownych, nie? :)
4. Mam takie dziwne wrażenie, iż mówisz, że owi kardynałowie nie wierzą w Boga

PS: "Możliwe, że rozwój techniczny umożliwi ludziom skonstruowanie broni zdolnej do zniszczenia całego (lub prawie całego) życia na Ziemi; wtedy wydaje mi się kwestią czasu jej użycie. " Czas przyszły tu oznacza optymizm? :)
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

17
Cóż, malowanie wizerunku Boga, to trochę jak mówienie, że istnieje coś takiego jak Natura. Czy Ziemii w ogóle zależy na wyeliminowaniu nowotworu? Wszystko opiera się na prostych zasadach fizyki i zbudowane jest z pierwiastków znanych wszystkim doskonale (nie liczę tych ewentualnie nieodkrytych, może gdzieś daleko w innej galaktyce). Tak samo naturalny jest wodór, jak rzadszy uran. Tak samo naturalny jest tlen wydzielany przez paprotki, jak dwutlenek węgla przez fabryki. To, że Ziemia niedługo zacznie wyglądać jak pustynia, wcale nie znaczy, że jest to złe. Jest to złe dla człowieka - nowotworu, ale ogólnie jest to bardzo naturalne. Kiedyś Ziemia była kulą ognia i nikt nie mówił, że wtedy było źle. Było inaczej. Tak samo jak za miliard lat będzie inaczej, ale nie będzie źle. Ziemia nie będzie zniszczona, będzie przeobrażona. Nie przez Boga, ani człowieka, ani matkę Naturę, tylko przez fizykę. Tak już jest. Przeminiemy, tak jak się pojawiliśmy. To jest naturalne:-) Tak uważam.

18
Bardzo naiwne porównanie i za bardzo antropocentryczne. Człowiek jest nowotworem, bo wywiera destrukcyjny wpływ na środowisko? W takim wypadku bardzo wiele gatunków można również tak traktować. Przyroda nie jest obiektem czci, nie jest też jakimś mistycznym stanem równowagi. Podobnie jak w gospodarce wolnorynkowej możliwe są bańki spekulacyjne, paniki i wszelkie inne procesy prowadzące do zaburzenia równowagi, tak samo w świecie ożywionym stabilność może zostać zaburzona.
Zadziwia mnie, że pomimo 150 lat jakie upłynęły od opublikowania "O powstawaniu gatunków" tak powszechna jest naiwna wizja przyrody, jako dobrej matki, której niewdzięcznym dzieckiem jest czlowiek. Ludzie nauki mają oczywiście swój udział w szerzeniu tego przekonania, tak jak Konrad Lorenz, z jego hipotezą, ze człowiek jest jedynym gatunkiem zabijającym dla przyjemności.
Niszczenie środowiska to problem przede wszystkim z naszej perspektywy, życie sobie najpewniej poradzi. Niepokoi mnie również niechęć do cywilizacji technicznej, jestem bardzo negatywnie nastawiony do koncepcji "szlachetnego dzikiego", którą kiedyś sprzedawał Rousseau, a dzisiaj próbują sprzedawać "ekolodzy" (ci próbujący sakralizować przyrodę). Wszystko brzmi pieknie i ładnie, ale scenariusz z "Armii 12 Małp" też wziął się z takiego myślenia.
Przyroda nie ma moralności i jest czysto oportunistyczna, jeżeli samcowi lwa opłaca się zabijać potomstwo samic, gdy stanie się samcem alfa, to ślepe siły doboru naturalnego będą to promować. Przyroda przerasta czlowieka i jest mu obojętna. Jezeli odrzucić dziedzictwo religijne i humanistyczne, nie ma pdostaw również, by traktować czowieka jako cel, lub tym bardziej koronę, stworzenia.
Człowieka, jak wszystkie istoty żywe, wiąże ten sam ewolucyjny imperatyw, by przetrwać i dostosowac się do zmieniających warunków, jeżeli go nie spełni po prostu zniknie. Aksjologia nie ma tu nic do tego.
Mam nadzieję, ze mój wywód nie ozstanie potraktowany jako atak osobisty, krytykuję tutaj pewien styl myślenia, a nie konkretne osoby.

19
Thug, przecież ja nie sugerowałem, że kardynałowie powinni zbierać się na polu lub np. w szopie:) Jest dla mnie zastanawiające, że od setek lat wybierają papieża w miejscu, gdzie są freski z Bogiem Ojcem przedstawionym jako starszy mężczyzna.

Raczej trudno byłoby oczekiwać, żeby kardynałowie obradowali w sali, w której byłyby freski o tematyce nowotworów... przepraszam za mój dowcip, jeśli okazał się zbyt ciężki.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

20
Marcin Dolecki pisze:Thug, przecież ja nie sugerowałem, że kardynałowie powinni zbierać się na polu lub np. w szopie:) Jest dla mnie zastanawiające, że od setek lat wybierają papieża w miejscu, gdzie są freski z Bogiem Ojcem przedstawionym jako starszy mężczyzna.
No i chyba ci odpowiedziałem dlaczego. A żebyś zrozumiał jak dziwnie takie pytanie dla mnie brzmi, podałem ci porównanie z kościołem i polem :)

I nie wiem czemu nie może być stary mężczyzna (Skojarzenie z ojcem i nauczycielem)

Lady Kier dziwne porównanie, kompletnie go nie łapię
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

21
Thug, interesuje mnie inna odpowiedź aniżeli: bo właśnie tak zostało postanowione i zamówione u artysty.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

22
Dziwnie mi to wygląda. To trochę jak pytanie "po co komu pająki?" I jak ktoś powie, to powiedzieć, że chce się czegoś innego niż użyteczność... Przynajmniej tak to widzę. Może sprecyzuj, abym zrozumiał, co ci chodzi po głowie? Czemu ci to tak koliduje?

I dalej nie wiem, co ci przeszkadza w tym, że jest tam ten fresk "Stworzenie Adama", tak jakby on w jakiś sposób kolidował z wiarą katolicką albo coś
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

23
W moim odczuciu koliduje, pomimo biblijnego zapisu o stworzeniu człowieka na "obraz i podobieństwo" Boga.

Odeszliśmy jednak od głównego tematu - "antropologii onkologicznej".
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

24
Marcin Dolecki pisze:Odeszliśmy jednak od głównego tematu
Było nie otwierać tych drzwi ;)
To powrócę do "antropologii onkologicznej" pytaniem:
Jaką rolę w świadomości ludzkiej ma pełnić wiedza, że kultura rozwija się na podobieństwo nowotworu na tkance przyrody? (abstrahuję na razie od wątpliwości, czy to jest słuszna teza).
Ostatnio zmieniony śr 10 lip 2013, 16:23 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

25
Marcin Dolecki pisze:W moim odczuciu koliduje, pomimo biblijnego zapisu o stworzeniu człowieka na "obraz i podobieństwo" Boga.

Odeszliśmy jednak od głównego tematu - "antropologii onkologicznej".
No w jaki sposób koliduję, nie powiesz?
Przecież żaden z nas chyba nie chce nic złego, a ja pragnę zrozumieć, zwłaszcza w takim temacie :)

Nie bardzo odeszliśmy od dyskusji, bo z tym konklawe odniosłeś się do pierwszego postu, więc jakby biegamy po dziurach bocznej uliczki, która ty sam otwarłeś :)
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

26
Konklawe już się zakończyło :)

[ Dodano: Sro 10 Lip, 2013 ]
Mnie często "znosi" na obszary teologii i filozofii religii :)

Nataszo, to nie wiedza, lecz jedynie sugestia, trudno jest mówić o wiedzy w przypadku porównań.

[ Dodano: Sro 10 Lip, 2013 ]
Pomyślałem, że podzielę się tą refleksją.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

27
Thug pisze:Lady Kier dziwne porównanie, kompletnie go nie łapię
Chodzi o porównanie Boga do natury? Po prostu spięłam tematykę w utworze Marcina Doleckiego z późniejszym wywodem na temat Boga. I tyle. Ja ogólnie o Bogu nie gadam. Za dużo niewiadomych w tym równaniu. Popieram zdanie Baribala. W 100 procentach :-)

28
Lady Kier pisze:
Thug pisze:Lady Kier dziwne porównanie, kompletnie go nie łapię
Chodzi o porównanie Boga do natury? Po prostu spięłam tematykę w utworze Marcina Doleckiego z późniejszym wywodem na temat Boga. I tyle. Ja ogólnie o Bogu nie gadam. Za dużo niewiadomych w tym równaniu. Popieram zdanie Baribala. W 100 procentach :-)
Porównanie Działania (malowanie) z wiarą/przekonaniem/mówieniem (Uosobiona Natura)
Ale ja wiele rzeczy nie rozumiem, jak np:
zadawanie pytania i unikanie zalezienia odpowiedzi.
Albo stwierdzenie, że niszczenia piękna nie jest złe.
Albo jaki sens jest w szukaniu sensu poza sensem.
Wiecie, bardzo dużo tu rzeczy, których nie ogarniam swym rozumem.
No cóż, nie będę się mieszał, bo ani niema nic na obronę myśli, że ludzkość jest nowotworem, a reszta będzie oftopem, którego autor nie chce. :)
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

29
Lady Kier pisze:Ja ogólnie o Bogu nie gadam. Za dużo niewiadomych w tym równaniu
Ładnie ujęte.

To, co napiszę, to wyłącznie moje przekonanie (i nie miałbym żadnego interesu w tym, żeby przekonywać do tego innych): jakiekolwiek dyskusje o Bogu mają wątpliwą wartość, gdyż istnienie Boga jest warunkiem możliwości powiedzenia czegokolwiek.

[ Dodano: Czw 11 Lip, 2013 ]
Postaram się wyjaśnić moją myśl na inny sposób:

Słowo "Bóg" oznacza dla mnie "Istniejący". Wątpliwą wartość mają jednak dyskusje o tym, co znaczy słowo "Istniejący", skoro samo istnienie jest warunkiem dyskutowania o czymkolwiek.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

31
Powiedzcie czemu do tego Boga wmieszaliście? Bo ani temat ani myśl, ani nawet gadka o kaplicy Sykstyńskiej nie ma nic do istnienia, bądź nie, Boga.

Inna rzecz, że istnienie Boga jest sprawą tak samo dyskusyjną, jak to czy odwiedzają nas kosmici, istnieją światy równoległe, czy to, że nasz wszechświat będzie się rozszerzał w nieskończoność i jak on się narodził. Każdy ma prawo wierzyć w co chce (nawet jeśli wydaje się to nam niedorzeczne), ale głoszenie poglądów i unikanie ich argumentacji nawet na prośbę, jest trochę...
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”