Dekalog Kresa

1
Witam wszystkich.

Czytając dzisiaj internet natrafiłem na ostatni wpis Pana Feliksa W. Kresa w "kąciku złamanych piór" i wydał mi się całkiem interesujący. Nie przedłużając, dla wszystkich zainteresowanych, proszę:


Dekalog Kresa

KĄCIK ZŁAMANYCH PIÓR „MiM" 11/ 95 2001

Zgodnie z zapowiedzią, niniejszym kończę redagowanie tej rubryki. Przez blisko dwa i pół roku wymądrzałem się na łamach, próbując przekazać młodym autorkom i autorom jakąś część swoich doświadczeń.. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem; równie mocno wierzę, że są ludzie, którym pomogłem. Na zakończenie wymyśliłem coś, co nieskromnie nazwałem „Dekalogiem Kresa"; wybaczcie mi tę fanfaronadę. W dziesięciu punktach znajdzie młody autor przykazania, który mam za fundamentalne. Oczywiście, każdy może ułożyć własny dekalog, nie ma obowiązku przestrzegania mojego. Powiem więcej: to nawet nie będzie grzech.
Po pierwsze: PISANIE MA SPRAWIAĆ PRZYJEMNOŚĆ. Obiegowa opinia, że dla przyjemności piszą tylko grafomani, jest głupia i szkodliwa, co się zowie. Nie znajduję przyczyn, dla których autor miałby cierpieć przy pisaniu. Nieprawdą jest, jakoby tylko utwory spłodzone w trudzie i znoju przedstawiały wartość. Można pisać dla sławy lub pieniędzy, można traktować pisanie jako pracę, zawód - ale nie wynika z tego, że trzeba tej pracy nienawidzić. Powiem więcej: zawsze miałem wrażenie, że grafoman to właśnie taki gość, który męczy się, płacze i zgrzyta zębami, a jednak pisze i pisze, z powodów, których nie umiem odgadnąć.
Po drugie: NAD SKOŃCZONYM TEKSTEM TRZEBA DALEJ PRACOWAĆ. Bez względu na to, jak bardzo samo pisanie jest radosne i przyjemnie, drugim i niezbędnym etapem jest - czytanie. Należy koniecznie własne dzieło przeczytać i poprawić. Tutaj już przyjemność nie jest wymagana, choć pochopnie jej wykluczać nie należy.
Po trzecie: PRZED SKIEROWANIEM DO DRUKU TEKST POWINIEN ODLEŻEĆ. Znaczy to, że przyjemnie i radośnie sporządzony, a następnie mozolnie poprawiony utwór, powinien dojrzeć na półce, albo w szufladzie. Najlepiej, żeby dojrzewał dwa miesiące. To dość, by zapomnieć, jak dzieło wygląda. Lektura po dwóch miesiącach bywa niezmiernie dla autora pouczająca. Trafiają się zdania, których treść była kiedyś rozkosznie oczywista - po dwóch zaś miesiącach taka nie jest. Krótko mówiąc, autor czasem nie wie, co autor miał na myśli. Tym bardziej nie będzie wiedział czytelnik.
Po czwarte: NIE NAPALAJ SIĘ NA POMYSŁ, KTÓRY WŁAŚNIE WPADŁ CI DO GŁOWY. Pomysł dobra rzecz, ale może - i powinien - poczekać. Szkoda pary, jeśli ma cała pójść w gwizdek. Jeżeli po tygodniu pomysł nadal wydaje się interesujący, warto go wykorzystać. Ale zazwyczaj, po tygodniu, pomysł już nie wydaje się interesujący. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, przypomnę, że człowiek jest stworzeniem skłonnym do emocji i wzruszeń, nieobce mu olśnienia i fascynacje. Czasem pod wpływem owych wzruszeń, olśniony twórca chwyta za pióro. No już dobrze, niech chwyta, jeśli musi, niech da upust - a co sobie będzie żałował... Ale odradzam wiązanie z tym upustem nadmiernych artystycznych nadziei. Odległe wzruszenia niejednokrotnie bledną; tekst, który miał być ich ilustracją, jakoś nie jest. Oczywiście, jeśli ktoś ma czas i dużo, ale to naprawdę dużo siły twórczej, może - na wszelki wypadek -opisywać wszystko, co przyjdzie mu do głowy.
Po piąte (z całym szacunkiem i za przeproszeniem): Z GÓWNA BICZA NIE UKRĘCISZ - piękne to ludowe porzekadło dedykuję wszystkim, którzy wierzą, że pisania można się nauczyć, mając tylko dużo dobrych chęci. A tymczasem, nawet jeśli prawdą jest, że dzieło literackie to pięć procent talentu i dziewięćdziesiąt pięć procent ciężkiej pracy, to koniecznie trzeba zaznaczyć, że wszystko zaczyna się właśnie, i niestety, od tych małych pięciu procent. Kto nie ma tych pięciu procent, spokojnie może sobie odpuścić całą resztę. Czyli ciężką pracę w dowolnym wymiarze procentowym. Czterysta procent normy też nic nie da.
Po szóste: NIE WIERZ W ŻADNE PRAWDY OBJAWIONE. Nie ma sztywnych reguł rządzących pisaniem. Różne poradniki (albo dekalogi Kresa czy Biesa) można wziąć pod uwagę, ale prawda jest taka, że pisarz jest skazany na samotność, sam sobie urządza warsztat pracy i sam, po swojemu, rzeźbi w tworzywie. Można - i warto - popatrzeć, jak wyglądają pracownie innych rzemieślników (artystów, jeśli wola); warto posłuchać rad, warto nad nimi pomyśleć, podumać, ale własną pracownię, na koniec, trzeba jednak urządzić po swojemu, w zgodzie z tymi radami, lub wbrew nim.
Po siódme: NIE MA OBOWIĄZKU BYCIA PISARZEM. Można być kimś innym.
Po ósme, dziewiąte i dziesiąte: KSIĄŻKI SĄ DLA LUDZI, MAJĄ SŁUŻYĆ DO CZYTANIA. Jeśli ktoś już postanowił zostać pisarzem (pomimo, iż dowiedział się z siódmego przykazania, że może być kimś innym) to powinien produkować książki, nie zaś książkopodobne grania własnej duszy. A do cholery z jego duszą. Każdy (bo także czytelnik) ma własną duszę, a jak nawet nie ma duszy, to i tak ma swoje granie, więc nie musi płacić za cudze. Książka zawierająca granie duszy autora powinna być uczciwie zatytułowana „Granie mojej duszy". Zobaczymy, czy ktoś to kupi.
I to już wszystko, co chciałem powiedzieć na „do widzenia".

Feliks W. Kres

Ten wpis (jak i wiele innych) znalazłem na stronie: http://www.kres.mag.com.pl
W zakładce "kąciki" jest ich dużo więcej; chyba wszystkie numery.

Pozdrawiam.

2
Przydatne rady dla początkujących. Sam kiedyś kupiłem wersję książkową warsztatów literackich Kresa i do dziś uważam, że to rozsądny zakup. Dużo można się nauczyć.
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

3
Zgadzam się z przedmówcą. Też mam wersję książkową, kilka razy czytałam i sporo wyniosłam. Najciężej jednak wziąć sobie do serca to (przynajmniej mi):
NIE NAPALAJ SIĘ NA POMYSŁ, KTÓRY WŁAŚNIE WPADŁ CI DO GŁOWY.

Co mi przyjdzie do głowy, od razu przelewam na papier, żeby nie wywietrzało :D

ALE...
NIE WIERZ W ŻADNE PRAWDY OBJAWIONE. Nie ma sztywnych reguł rządzących pisaniem. Różne poradniki (albo dekalogi Kresa czy Biesa) można wziąć pod uwagę, ale prawda jest taka, że pisarz jest skazany na samotność, sam sobie urządza warsztat pracy i sam, po swojemu, rzeźbi w tworzywie.
Dobre wskazówki w książce są, część można wziąć do serca- zwłaszcza tę odnośnie zaimków, ale nauczona doświadczeniem (krótkim co prawda), popieram całym sercem właśnie ten punkt.

4
Piąte i siódme najbardziej aktualne :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

5
A tak z ciekawości: co myślicie o punkcie osiem, dziewięć, dziesięć? Bo nie wiem ilu z was wie, ale autor tekstu nie przepada za tekstami kobiet; tu może nie chciał tego zaznaczyć - tego nie wiem - ale sądzę, że tą zasadę pisał z myślą o płci pięknej, gdyż jak sam kiedyś napisał, w którymś z kącików: one zazwyczaj piszą pamiętniki, a nie książki czy opowiadania.

Drogie panie (: Nie chcę nikogo urazić. Jestem ciekaw tylko, ilu ma tak - myślę skrajny - pogląd.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

6
Kobiety pisały w starożytności, pisały w średniowieczu, okresie nowozytnym, w wieku XIX, XX, piszą teraz - i to bynajmniej nie tylko listy czy pamiętniki. Jakie znaczenie może mieć tutaj zdanie Kresa czy kogokolwiek innego?
A punkty ósmy, dziewiąty i dziesiąty mają chyba tyle wspólnego z pytaniem o piszące kobiety, że dusza jest rodzaju żeńskiego. Potwierdzam: mnie też dusza artysty niespecjalnie interesuje. :P
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
K.R., zawsze mi się zdawało, że w tym punkcie chodzi o takie awangardowe teksty, które zasadniczo nie mają fabuły, tylko są zapisem przeżyć, przemyśleń i wzdychań autora, zamazanych "dziwną" (mało profesjonalne określenie, ale pewnie wiecie, o co mi chodzi) narracją. Takie rozdmuchane artystyczne monologi.

Kres jest wielkim orędownikiem literatury rozrywkowej, łatwej w czytaniu, nastawionej na akcję, okrojonej ze wszystkiego, co zbędne poza fabułą - nie całkiem zgadzam się z jego podejściem. Natomiast nigdy nie podejrzewałam, że ten ostatni punkt może mieć cokolwiek wspólnego z płcią autorów.

Kobiety zazwyczaj piszą pamiętniki? Z tak ciekawym stwierdzeniem nawet nie będę polemizować :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

8
Po raz kolejny zaznaczam, że jedynie pytałem z ciekawości, a nie wygłaszam tu takie poglądy. I zaznaczam, że sam ten pogląd nazwałem skrajnym.
Ignite pisze:Natomiast nigdy nie podejrzewałam, że ten ostatni punkt może mieć cokolwiek wspólnego z płcią autorów.
Ignite (: Pozwól, że wrzucę wypowiedź Kresa by nie było niedomówień i myśli, że chcę kogoś obrażać.

"Chcę wyjaśnić, dlaczego tak bardzo interesuje mnie płeć autorów. Otóż dlatego, że wiąże się z wartością nadesłanych tekstów. Generalnie, niestety, baby piszą lepiej. Powiadam „niestety - bo za babską prozą nie przepadam. Zazwyczaj są to teksty skierowane raczej do wewnątrz, niż na zewnątrz; w ich tle rysuje się sylwetka autorki, która - jakże by inaczej - pisze o sobie, swoich problemach, marzeniach, zamierzeniach, cała reszta niewiele ją obchodzi. Jeśli bohaterką opowieści jest dziewczyna - to kryje się za nią autorka. Jeśli facet - to siedzi w nim autorka. Jeśli słoń - to pod maską słonia widzimy autorkę. To są cholerne pamiętniki, „moje dzienniczki, czy jak tam to nazwać. Kochany pamiętniku, jest dzisiaj piątek i znowu go spotkałam. Patrzył na mnie, ale chyba nie wiedział... Kurde, oszaleć można."

Właśnie przez ów wypowiedź pojawiło się moje pytanie. I jeszcze raz: kierowane tylko ciekawością.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

9
A w innym miejscu Kres pisał: "Lubię taką "babską" prozę, w której chodzi o coś więcej niż o to, że krasnolud walnął w ryj elfa albo odwrotnie" (cytat z pamięci, więc niedokładny, ale mam nadzieję, że sens oddaje). Jak widać, mężczyźni też bywają niekonsekwentni. :p

K.R. ---> ową wypowiedź, nie ów wypowiedź, "ów" się odmienia.

10
:D Dziękuję Anneke.

Kto by pomyślał, że nawet przy tym poście czegoś się nauczę (:
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

11
Pff, tak jakby żaden z bohaterów książek Kresa nie miał nic, ale to zupełnie nic wspólnego z autorem, gdy chodzi o charakter i sposób bycia ;) Faceci też chętnie umieszczają w książkach bohaterów wzorowanych w jakimś stopniu na sobie, lub też będących projekcją tego, jaki autor chciałby być - koronnym przykładem takiej postaci jest James Bond.

To ciekawe, że w nadsyłanych do Kresa tekstach pisanych przez dziewczyny przeważały takie marzeniowo-refleksyjne - uwierzę, że w zupełnie surowych próbkach literackich może dawało się zauważyć taki trend. Czytałam przez lata sporo tekstów początkujących autorów i w moim odbiorze nie widać w nich jakiegoś szczególnego zróżnicowania, gdy chodzi o płeć (dziewczyny zdecydowanie nie stronią od tekstów nastawionych na akcję, przygody i walki), poza jedną kwestią - najbardziej koszmarne potworki językowe i treściowe to zazwyczaj dzieło chłopaków, co Kres również odnotował, o ile pamiętam :)

Nadal sądzę, że punkt o graniu duszy autora dotyczy innego rodzaju prozy niż wypowiedź o "pamiętniczkach", ale tu głowy nie dam - trzeba by spytać samego Kresa.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

13
Ignite pisze: Faceci też chętnie umieszczają w książkach bohaterów wzorowanych w jakimś stopniu na sobie, lub też będących projekcją tego, jaki autor chciałby być - koronnym przykładem takiej postaci jest James Bond.
ja czasem umieszczam czarne zwierciadła - bohaterów którzy są tacy jakimi nie chciałbym być...

powiem tak - spotkałem w życiu masę świń i kanalii - ale zło jako takie jst zazwyczaj kompletnie nudne i banalne. Motywacja dresiarza jest posta - chapnąć kasy, wyrwać panienkę, naćpać się albo nachlać, do czasu do czasu dowalić komuś tak dla sportu.

Wszystko na dobrą sprawę sprowadza się do kasy i robieniu sobie dobrze... Banał.

Np. żaden z lujów z którymi chodziłem do podstawówki się od literatury nie nadaje. Bo co mam pisać o leszczu który bzyknął mi dziewczynę i orżnął na 200 zł? (orżnął raczej mało finezyjnie - obiecał zapłacić za wyrób i nie zapłacił...) To znowu tylko kasa i sex. Jedno i drugie tak zaćmiły mu we łbie że napluł w twarz najlepszemu kumplowi...

Banał!!!

Lepiej stworzyć skomplikowaną osobowość służącą złej sprawie albo pokazać jak potknął się dobry człowiek...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”