512
Nigdy nie wiesz, kędy myśl człowiecza pokłusuje! Może w efekcie ktoś Londona poczyta? :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

513
Dwóch ludzi dyskutuje zawzięcie, a spora grupka się przysłuchuje. Jeden ze znużonych słuchaczy stwierdza pojednawczym tonem:
- Dajcie w końcu spokój! Ty masz rację i ty masz rację.
Na co inny z obecnych:
- Przecież oni razem nie mogą mieć racji!
-I ty też masz rację!

:)

dobra, na razie wystarczy moich dowcipasów :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

517
1) przyjmijcie że to ja mam rację. Może nie mam ale chociaż będzie mi przyjemnie ;)

2) w dawnych czasach - tzn ok. 1980 roku i wcześniej do liceów szło może 10% populacji. W Warszawie były egzaminy i obowiązywał konkurs świadectw. Tzn. zdanie egzaminu na piątkę nie gwarantowało miejsca w wymarzonej szkole.

Gdy ja byłem bodaj w 4 klasie składając papiery do liceum należało załączyć arkusz ocen semestralnych i końcowych z dwu ostatnich klas szkoły. Zasadniczo tróje na semestr w 7 klasie mogły karierę zwichnąć...

Gdy szedłem do liceum w 1989-tym było to zaraz po okrągłym stole - ale na formularzu była rubryka "pochodzenie społeczne" - pedagog szkolny długo się zastanawiał czy trzeba to jeszcze wypełniać.

Ergo: Odsiew był straszny. Tym samym do liceum trafiał materiał mocno wyselekcjonowany.

Belferstwo też było raczej z górnej półki - w mojej budzie minimum 3 osoby miały tytuł doktora.

518
Do dezorganizacji nauczania przyczyniają się także niekiedy fatalne rozwiązanie prawne (nie mam na myśli wyłącznie programów); ok. 10 lat temu weszły przepisy sanepidu, które prawie rozłożyły szkolne pracownie chemiczne.
Wedle nowych rozporządzeń, odczynniki nie mogły być starsze niż 3-letnie (z nielicznymi wyjątkami), kwasy powinny być w kasach pancernych.
Dla wielu szkół, w tym dla liceum, w którym wówczas uczyłem, oznaczało to w praktyce utylizację większości zasobów zaplecza sali chemicznej, w tym znacznej części związków, które mogły jeszcze posłużyć do pokazów przez kilkanaście lat (np. soli). Mało która szkoła mogła sobie pozwolić na kosztowne zakupy nowych odczynników.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

520
Bartosh16 pisze:Szczerze, mój "target" (domniemanie ludzie w wieku 13 - 25 lat) spędza obecnie mnóstwo czasu, "siedząc" w smartfonach czy tabletach.
Gadacie o wszystkim i o niczym, a tymczasem umknęła wam podstawowa sprawa:
NIE MA TAKIEGO TARGETU :)
Nastolatki pci dowolnej mające 13 lat to zupełnie odmienny target od dorosłych osób w wieku 22-25 lat.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

521
to żaden paradoks.

Obowiązek nauczania wymyślili encyklopedyści francuscy będący zapleczem ideowym rewolucji. Rewolucyjna Francja próbowała to wprowadzić - ale nie zdołali - także dla tego że przed rewolucją kościół prowadził ok 20% wszystkich szkół, ergo: budynki puszczono z dymem a personel wyrżnięto

pomysł podchwycili prusacy - wprowadzili obowiązek szkolny gdiześ w okolicach wojen napoleońskich. Potem idee podchwyciła carska Rosja.

Farancuzom chodziło o to by od małego wytresować dzieciaki i wdrożyć do nowych idei. Militarnym potęgom by wytresować bezmyślne mięso armatnia przyzwyczajone do bezreflesyjnego wykonywania rozkazów.

gdzieś słyszałem że nauka czytania i pisania zajmowała 3 pierwsze klasy. To nie był priorytet...

522
W szkołach zwykle uczą kogoś lub coś kochać. Teraz w naszych szkołach uczą bezgranicznego umiłowania demokracji.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

523
Dodam jeszcze: jakbym się urodził 10 lat wcześniej nie miałbym szans - żadnych - dostania się do liceum. Pewnie maturę robiłbym na kursach wieczorowych. Tylko cholera wie o co - bo i na studia nie miałbym szans się dostać.

Patrząc obiektywnie postudiowałem sobie hobbystycznie - pracownik naukowy byłby ze mnie żaden. Podobny poziom znajomości archeologi uzyskałbym czytając książki i jeżdżąc na wykopaliska jako wolontariusz. Ewentualnie włażąc na wykłady z ulicy i podsłuchując zza filaru.

Ja się włamałem do inteligencji. Problem widzę w tym że włamałem się przez wyrąbane wcześniej na oścież drzwi. Tzn. włamało się duuuużo więcej ludków którzy matur ani dyplomów nie powinni mieć.

Jesli mam być do końca szczery - jakikolwiek poziom trzymają magistranci po seminariach naszych egiptologów i speców od bliskiego wschodu - bo żeby móc studiować Egipt - 3 obce języki to minimum.

Fakt ze prof.Niwiński zaproponował mi miejsce na swoim seminarium świadczy o tym że jestem niewyobrażalnie cwanym głąbem który umiał ukryć swoją głupotę przed wybitnym uczonym. Oczywiście miałem tyle instynktu samozachowawczego by nie skorzystać z propozycji - ergo - nie dałem się zdemaskować ;)

Ale studia nie znaczą dziś nic i obecność magistrów na kasach "biedronki" nie jest niczym złym. 99% właśnie do tego się nadaje.

*

Problem jest odsetek który nadaje się na kasy ale został na uczelniach oraz ludzie kóry powinni zostać na uczelniach ale trafili do "biedronki". No ile nasz kosztuje kształcenie przez 5 lat tych kasjerów...

*

Niskie bezrobocie - takie poniżej 10% jest dobre. Możemy zatrudniać fachowców. Jak się kto obija kopa za bramę i bierzemy kolejnego aż trafimy na dobrego pracownika.

Bezrobocie w obecnej wysokości jest toksyczne.

Po pierwsze różne świnie mogą swobodnie wyzyskiwać pracowników bez ryzyka buntu - bo jak taki się postawi i wyleci to może kolejnej roboty nie znaleźć.

Po drugie mimo że za bramą tłoczą się fachowcy w firmie mnożą się miernoty. dlaczego? Bo wujka szefa trzeba zrobić kierownikiem zmiany. Kumpla ze szkoły też głupio wywalić. Przestają decydować umiejętności - do głosu dochodzi sieć powiązań rodzinno-łóżkowo-partyjnych

W szkołach i uczelniach zapewne też.

524
Romek Pawlak pisze:NIE MA TAKIEGO TARGETU
Błąd :)
W moim przypadku zastosowałem właśnie taki przedział wiekowy (może troszkę naiwnie):
- 13 - 16 - dzieci w tym wieku tematykę mojej książki mają na bieżąco, tylko w trochę innym wydaniu,
- 17 - 19 - dojrzalszy "target", ale nadal (teoretycznie) w szkole i choć ich nauka jest, a przynajmniej powinna być, poważniejsza, to mogą chcieć to przeczytać; cofnąć się do czasów, kiedy obowiązek szkolny nie był tak dokuczliwy,
- 20 - 25 - ludzie "po maturze", który spod przymusu nauczania wyszli, ale (u niektórych) tęsknota za czasami szkolnymi nadal jest obecna.
Ergo: wychodzi nam przedział 13 - 25.
Takie przynajmniej było założenie :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

525
Bartosh16 pisze:Albo ta scena z "Dnia świra", "Moja racja jest racja najmojsza".
a to jest dla mnie akurat zupełnie normalne.
Mam rację. Ktoś inny jest nie ma. I tyle
.

nienawidzę kompromisów.
chronicznie. Kompromis to rezygnacja (w imię świętego spokoju) z części swojej racji na rzecz kogoś kto tej racji nie ma.

Prawda nie leży po środku. Prawda jest jedna.
I nie ma miejsca na kompromis. Nie można być trochę martwym, albo trochę okradzionym

Dowcip polega na tym by zachować elementarną uczciwość.
Tzn. jak nam w niepodważalny sposób udowodnią że to oni mają rację należy przyjąć ich rację za własną - a nie upierać się przy swojej błędnej...

hier ist das Hund begraben... że 90% Polaków będzie się bez końca upierać przy swoim.

[ Dodano: Nie 25 Sie, 2013 ]
Bartosh16 pisze: Ergo: wychodzi nam przedział 13 - 25.
Takie przynajmniej było założenie :)
wydaje mi się że odmienność doświadczeń pokoleniowych jest za duża.

526
Bartosh16 pisze:
Romek Pawlak pisze:NIE MA TAKIEGO TARGETU
Błąd :)
W moim przypadku zastosowałem właśnie taki przedział wiekowy (może troszkę naiwnie):
- 13 - 16 - dzieci w tym wieku tematykę mojej książki mają na bieżąco, tylko w trochę innym wydaniu,
- 17 - 19 - dojrzalszy "target", ale nadal (teoretycznie) w szkole i choć ich nauka jest, a przynajmniej powinna być, poważniejsza, to mogą chcieć to przeczytać; cofnąć się do czasów, kiedy obowiązek szkolny nie był tak dokuczliwy,
- 20 - 25 - ludzie "po maturze", który spod przymusu nauczania wyszli, ale (u niektórych) tęsknota za czasami szkolnymi nadal jest obecna.
Ergo: wychodzi nam przedział 13 - 25.
Takie przynajmniej było założenie :)
Co prawda z sukcesami pisuję książki zarówno dla dzieci i nastolatków, jak i dla dorosłych, i wydaje mi się, że z grubsza orientuję się w temacie, czyli w różnicach między tymi targetami, ale w ogóle nie upieram się, że mam rację :)
Pisz jak chcesz, aby dobrze :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron