Latest post of the previous page:
Zrozumiałam intencje tego opowiadania. I TEż doszukałam się samotności i dokonale zdaję sobie sprawę z tego ,że opowiadanie ma drugie dno ( bo jakby nie miało to już zupełnie było by o niczym), ale to wszystko nie zmienia faktu tego, że jest dla mnie mydełkowate. Nawet jak mi ktoś napiszę dziesięć tysiący interpretacji tego tekstu to zdania nie zmienie, bardzo mi przykro :(. Sama umiem zinterpretować tekst i idzie mi to całkiem nieźle. Chodzi mi o to, że odkąd ludzie wynaleźli pismo, pisali o samotności, o niesamowitej, łączącej różne osoby miłości. Przez wieki tragizm takim opowiadankom dodawała śmierć ukochanej/ego. Tylko ja pytam, co z tego wynika? Jakiego jest przesłanie? Jaki jest sens pisać opowiadania takie jak tysiące innych bez wnoszenia czegoś nowego? Bo ja niestety nic nowego tutaj nie widzę.Na tym właśnie polega trudność pisania w naszych czasach. Stworzyć cos takiego co w inny sposób będzie traktowało o tym ,o czym przecież każdy z nas wie.I dlatego dla mnie jest ono mydełkowatym opowiadaniem o miłości. Może smutnej, może tragicznej, ale cały czas jest mydełkowate.ps. Nie odszukałam tam atmosfery świąt w Wiedniu. Tak samą atmosferę znajdę w Warszawie, Nowym Jorku, Tokio, Paryżu czy nawet w Honolulu.