...

1
codziennie
odjeżdżam autobusem
z przystanku
ja
do stacji
przeszłość


codziennie
jeszcze jedna ja
macha na pożegnanie
wspomnieniom
pozostawionym
pod budką z emocjami
jak bezpańskie
parasole


codziennie
będzie wczoraj
i
było dziś
jak wtedy
odciśnięte na dnie łzy
w zakamarku duszy
obnażonej
teraz
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

2
To mi wyszło tak:
W dwóch pierwszych strofach jest ciekawiej niż w trzeciej, która jest nieciekawa. I przegadana metaforycznymi pięknostkami - przy duszy zakwiliłam niestety nad uogólnieniem na poziomie frazesu. :(



Anna Świrszczyńska


KOBIETA MÓWI O SWOIM ŻYCIU

Wiatr mnie pędzi po drogach,
wiatr, bóstwo odmiany
o dmuchających policzkach.
Kocham ten wiatr,
cieszę się
odmianom.

Chodzę po świecie
we dwoje albo sama
i miłe są jednakowo
tęsknota i śmierć tęsknoty,
która nazywa się spełnienie.

Czegoś jest we mnie za dużo.
Przelewam się przez brzegi
jak drożdże. Drożdże mają
swój własny rodzaj szczęścia.

Idę, ciągle idę,
czasem przyłącza się do mnie mężczyzna.

Idziemy razem,
on mówi, że to do śmierci,
potem gubi się o zmroku
jak rzecz nieważna.

Idę sama,
potem znów na zakręcie
zjawia się nowy towarzysz.

Idę, ciągle idę,
wiatr pędzi po drogach.
Na moich drogach
zawsze wieje wiatr.


To jedna z moich ulubionych poetek - ona w poezji stąpa mocną metaforą po ziemi. Jest niesamowicie osobista i ... niesamowicie uniwersalna. Wybrałam go, bo porusza podobny motyw kobiety w podróży
Przyjrzyjmy się organizacji świata z wiersza:
Wiersz otwiera i zamyka motyw wiatru - klasyczna klamra konstrukcyjna, która jakby stworzyła granice przestrzeni - ale przecież wiatr to ruchy mas powierza, powstające na skutek różnicy ciśnień. To zjawisko dynamiczne, niepoddające się opisowi wprost - nie widzimy ani różnicy ciśnień, ani ruchu powietrza - postrzegamy jedynie pośrednio, poprzez poruszenie świata - porównajmy - antropomorfizację mitologiczną: wiatr, bóstwo odmiany o dmuchających policzkach i ideę związku wędrówki podmiotu z "wiatrem" jako siłą.
Szukałam tego ujęcia celu w Twoim wierszu:
ładne zamknięcie klamrowe przestrzeni rzeczywistości pomiędzy codziennie i teraz, ale zgubione obrazowaniem semantycznie egzaltowanym w
odciśnięte na dnie łzy
w zakamarku duszy

Trzecia strofa przestaje psuje tę niezwykłą zwykłość wędrówki "ja" i zajmuje się NIEZWYKŁĄ NIEZWYKŁOŚCIĄ TROPÓW POETYCKICH. Trzecia strofa nie splata się, moim zdaniem z niteczek sensów z dwóch pierwszych.

W konstrukcji wersyfikacyjnej w Twoim wierszu jest problem - tworzenie całostek myślowych jest oparte na "ciachaniu" zdania na cząstki składniowe - wers nie zawiera "całostki" tylko wyraz lub dwa.

Wrócę do konstrukcji wiersza Świrszczyńskiej.
Każdy wers nadbudowuje sens poprzedniego:
Chodzę po świecie
*orzeka o własnym działaniu i określa przestrzeń istnienia - pamiętajmy o tytule i motywie wiatru jako sile zmienności, która zachwyca podmiot!)
we dwoje albo sama
*wers rozwija motyw zmienności i jednocześnie wprowadza nowy - miłość - życie kobiety jako wolny związek z mężczyzna
i miłe są jednakowo
*mamy powrót epikurejskiego "kocham wiatr" (postać wiatru-bóstwa jest bardzo klasycznie-grecka i do Epikura niedaleko, możemy zwrócić uwagę na znaczenie spójników najpierw rozłączne albo potem łączne i otwierające wers. W klauzuli wersu długie, wielosylabowe, zwracające uwagę i jednocześnie nośne w wieloznaczność "jednakowo".
tęsknota i śmierć tęsknoty
*spór znaczeń miłe i tęsknota, a potem znów konstrukcja łączna z śmierć tęsknoty, te same słowa otwierają i zamykają wers definiujący związek mężczyzny i kobiety - CUDO!)
która nazywa się spełnienie.
* wers stanowi zdanie rozwijające, zawiera przecież dylemat, czy odnosi się do tęsknoty, czy do śmierć tęsknoty,czy do całego wersu: tęsknota i śmierć tęsknoty.
A na pewno odnosi się do epikurejskiego kocham wiatr i miłe są jednakowo.
Zauważ więc - każdy wers jest CAŁOSTKĄ - myślą i każdy wysnuwa się z CAŁOŚCI będąc jej częścią.
Spróbuj zrobić sobie taką analizę swojej II strofy, to dostrzeżesz, ze tam nie ma tej misternej konstrukcji. Jest ciachanie. :(

[ Dodano: Pią 13 Wrz, 2013 ]
Eryth! na pomoc :D

Dużo zamiatania nie było :) - Er.
Ostatnio zmieniony pt 13 wrz 2013, 09:21 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Dziękuję Nataszo.

Dusza, rzeczywiście. Tamtego dnia mi pasowała, dziś patrzę na nią chłodniej. Taki los dusz ;-)
Co do ciachania - ja tak zawsze pisałam, moje wiersze w większości są nieco "porwane", masz chyba dwa inne tutaj wrzucone - możesz się poznęcać, zapraszam. Pasuje mi takie urywanie, choć zgadzam się, że nie każdemu musi. Mój rytm i melodia i pewnie chodzi bym umiała ją przekazać, pokazać, nazwać. Jak widać nie zawsze się to udaje. Generalne o wierszach pisać nie umiem, a może raczej dopiero się uczę. Powroty są trudne, ale to dobrze.
Dużo ale w mojej wypowiedzi. :-/


codziennie odjeżdżam autobusem
z przystanku ja do stacji przeszłość

codziennie jeszcze jedna ja
macha na pożegnanie wspomnieniom
bezpańskim parasolom
pod budką z emocjami

codziennie będzie wczoraj
i było dziś
tak teraz obnażone
jak wtedy nieznane



Mniej ciachania, chyba? Inne zakończenie - choć moim zdaniem wyraża to samo. Tylko, że to już zupełnie inny wiersz jest?
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

4
Jednak się uprę, że ostatnia strofa:
codziennie będzie wczoraj
i było dziś
tak teraz obnażone
jak wtedy nieznane
jest słaba, psuje obrazowanie natrętnym (i wyświechtanym) uogólnieniem

Edit na życzenie Nataszy - Er.
Ostatnio zmieniony pt 13 wrz 2013, 17:26 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
słaba, ok. nie lubię sie spierać, zresztą co by to zmieniło w Twoim uporze? ;-)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”