Sceny wrzucane na siłę

1
Ostatnio dość często w książkach znajduję sceny, które zostały przez autora wrzucone na siłę do tekstu. Nie pasują do miejsca akcji lub do realizmu. Co więcej z tekstu wynika, że autor całkowicie zdaje sobie z tego sprawę i próbuje racjonalizować. Niestety najczęściej wychodzi z tego jeszcze większy problem. Przytoczę tutaj przykład takiej sceny. Pochodzi ona z broszurki rozdawanej na tegorocznym PolConie i jest fragmentem książki K. Piskorskiego "Cienioryt":
Holbrabver sapnął, widząc, jak Arahon zbija jedno ostrze, a drugie z desperacją chwyta dłonią.
Pewnego rodzaju standard, bohater chwyta klingę przeciwnika. Ale coś jest przecież nie tak. Z zasady klingi przecież są ostre. Dlatego:
Dopiero po sekundzie przypomniał sobie, że ta dłoń nie była goła. Klinga zgrzytnęła na metalowych płytkach, wyścielających od środka rękawicę szermierza.
I następuje racjonalizacja. Tylko o ile autor zdaje sobie sprawę że broń jest ostra to raczej nie pomyślał, że ciężko by było skonstruować taką rękawicę z płytkami od środka. Zasadniczo z dwóch powodów. Po pierwsze dłoń w rękawicy musi pozostać sprawna. Można zaobserwować , że ściskając dłoń do chwytu miejsca robi się bardzo mało. Sztywne płytki nie pozwalałyby na taką czynność. Po drugie szermierz nie może pozwolić sobie aby nie czuć broni w dłoni. W szczególności gro akcji rapierem wykonuję się poprzez czucie nacisku na swoją broń. Wszelkie sztywne elementy rękawicy ten proces by zaburzały. Tutaj małe wyjaśnienie bohater wcześniej w tej ręce trzyma lewak więc nie jest to specjalna rękawica skonstruowana to łapania głowni przeciwnika.

Może zanim napiszę się taką scenę warto także zobaczyć jak konstruowane były (są) rękawice przeznaczone do szermierki.
Ostatnio zmieniony wt 24 wrz 2013, 13:57 przez Grimzon, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

2
Gdy zobaczyłem tytuł "Sceny wrzucane na siłę", przyszło mi na myśl jedno z niewielu dzieł, które rzuciłem w cholerę, mianowicie "Kolor zbrodni" Price'a. Autor w wielu momentach (gdzieś do setnej strony, do której dobrnąłem) uznał, że dana scena powinna się tam znaleźć, choć kompletnie niczego nie wnosi do fabuły i nudzi czytelnika (a mnie dodatkowo irytowała). Szczególnie w pamięci utkwił mi moment, w którym ktoś niekoniecznie dla fabuły istotny opowiada przez półtorej strony o syndromie Tourette'a swojego syna. Pytam się - po co? Czy to ma jakieś znacznie? I czemu ta scena się tam znalazła? Czemu żaden z życzliwych redaktorów, którzy przecież też brnęli przez tę książkę, nie stwierdził, że to jest kompletnie zbędne?
No chyba, że 200 stron dalej okazuje się, że syndrom dziecka pomaga trafić na trop porywacza, to zwracam honor, jednakże zostałem znudzony i wymęczony 200 stron wcześniej i nie doczytałem.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Mówicie o dwóch różnych sprawach. Grimzon - ma rację, co tu dużo gadać. Błąd merytoryczny, moim zdaniem wynikający z przesadnego wchodzenia w szczegóły (nie zawsze trzeba).
Natomiast przykład Bartosha16 to coś innego - jeśli nie doczytałeś, to nie wiesz, czy ta scena była istotna, a z opisu wychodzi na to, że mogła być. Co w tym złego, że jakiś wątek wyjaśni się po kilkuset stronach? Na tym właśnie polega coś, co się nazywa intrygą - podajesz czytelnikowi tropy budujące coś. Nie wiem, co w tym przypadku, ale dałeś przykład co najwyżej na scenę nudno napisaną, a nie na zbędną :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

4
Co więcej, z fragmentu przedstawionego przez Grimzona jasno wynika, że gdyby szermierz nie przypomniał sobie, że rękawica przeciwnika jest wyścielana metalowymi płytkami, klinga nie zgrzytnęła by o nie i nie usłyszałby charakterystycznego dźwięku ;)

Faktyczny sens zdania zrozumiałem dopiero po dwukrotnym przeczytaniu, a nie o to przecież chodzi.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

5
Kiedy przeczytałem nazwę tematu, od razu przypomniał mi się cytat Piotra Wereśniaka:
(...) jeśli ze scenariusza można wyjąć jakąś scenę bez straty dla całości - należy ją wyrzucić. Jeżeli można wyjąć jakiś dialog albo postać, nie zmieniając wymowy filmu, to znaczy, że ten dialog, czy ta postać są po prostu niepotrzebne i należy je wywalić.
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

6
Porównanie ze scenariuszem jest chybione, choć nadużywane i z pozoru efektowne.
Nie jest niestety efektywne, gdyż wielu je przywołujących zapomina, że scenariusz nie jest dziełem skończonym, pełni rolę służebną wobec dzieła ostatecznego, czyli filmu. Scenariusz omija wiele elementów niezbędnych w literaturze lub pokazuje to innymi sposobami.
Jeśli ktoś nie wierzy, niech po prostu przeczyta scenariusz. Ale nie taki opublikowany w postaci scenopisu czy wręcz nowelizacji, tylko taki prosty, surowy scenariusz. A potem kolejnych dziesięć. I zastanowi się, ile mają wspólnego z literaturą :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

7
Ja bym poszła tak:
Nie na scen "wsadzanych na siłę" - są napisane nieudolnie, zawierają błędy rzeczowe lub rozbijają spójność opowieści. Są sceny. które mi - jako odbiorcy - się nie podobają albo mnie nudzą. Zawsze i do znudzenia twierdzę, że utwór literacki jest strukturą, konstrukcją i w tym kontekście tylko jakakolwiek jego część poddaje się interpretacji. Albo - tak jak Grimzon - dokonuje oglądu weryfikującego zgodność z realiami - czyli nie scena jest "wsadzona na siłę" a tylko autor popełnia błąd rzeczowy, albo jak Bartosh16, po prostu woli inaczej skonstruowane narracje.

Miotełkowanie na życzenie autorki - Er.
Ostatnio zmieniony wt 24 wrz 2013, 16:27 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
giacomo9 za Piotrem Wereśniakiem pisze:
(...) jeśli ze scenariusza można wyjąć jakąś scenę bez straty dla całości - należy ją wyrzucić. Jeżeli można wyjąć jakiś dialog albo postać, nie zmieniając wymowy filmu, to znaczy, że ten dialog, czy ta postać są po prostu niepotrzebne i należy je wywalić.
Ja się z Piotrem Wereśniakiem zgadzam! Mało: ja podzielam jego pogląd do głębi, do samego szpiku jestestwa swego i czynię, jak on radzi. A wiecie, jaki tego efekt? Piszę same szorty! :D Nawet moja niedoszła powieść składa się z pozszywanych szortów! I kto to będzie czytał? A najgorsze, że jak się człowiek już raz nauczy, że ględzić bez potrzeby nie należy, to potem się tego przestawić w mózgu nie da! Przechlapane! Dla mnie już nie ma ratunku, ale powiadam Wam: nie idźcie tą drogą! ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
Natasza pisze:Albo - tak jak Grimzon - dokonuje oglądu weryfikującego zgodność z realiami - czyli nie scena jest "wsadzona na siłę" a tylko autor popełnia błąd rzeczowy,
Gdyby to była tylko scena zawierająca błąd rzeczowy. Poprzez wrzucanie na siłę rozumiem scenę o której sam autor wie, że nie pasuje w danej konwencji, a i tak ją wrzuca dodatkowo próbując ją zracjonalizować. Co często niestety nie wychodzi tak jak zostało pokazane na przytoczonym przykładzie.

Inna kwestia, która minie przy takiej scenie zastanawia to czy to nie zostało zauważone przez redaktora? Mam wrażanie, że właśnie redaktorzy także powinni dbać o pewien realizm.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

11
Grimzon pisze:Inna kwestia, która minie przy takiej scenie zastanawia to czy to nie zostało zauważone przez redaktora? Mam wrażanie, że właśnie redaktorzy także powinni dbać o pewien realizm.
Wyjaśnienie jest proste i... smutne. Wymarło stanowisko redaktora merytorycznego, zostali niemal jedynie redaktorzy językowi. W praktyce to wygląda tak, że owszem, taki redaktor czy częściej redaktorka może wychwycić błąd, ale nie zawsze - ach, jaki delikatny tu jestem :P
Natomiast gdybym cię wskazał, Grimzonie jako np. redaktora zewnętrznego, merytorycznego, do tekstu, który językowo opracowuje redaktorka wydawnictwa, miałbym pewno kłopoty z przekonaniem wydawcy do dodatkowych kosztów. Nie zawsze i nie wszystkich wydawców, ale na moje wyczucie, dla 90% byłaby to zbędna fanaberia. I stąd okropne czasem błędy rzeczowe :(
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

12
Wyjaśnienie jest proste i... smutne. Wymarło stanowisko redaktora merytorycznego, zostali niemal jedynie redaktorzy językowi. W praktyce to wygląda tak, że owszem, taki redaktor czy częściej redaktorka może wychwycić błąd, ale nie zawsze - ach, jaki delikatny tu jestem :P
Tylko często są to błędy bardzo podstawowe. Przykładowo moja pewna wymiana zdań z Panem Wegnerem i jego redaktorem na temat czego używa się do prowadzenia konia. I dlaczego nie są to kolana (lub uda jak proponował redaktor). Czy też standardowo w fantasy używanie przez wszystkich zbroi płytowej, która jednakże nie chroni przed żadną bronią tudzież uwielbienie autorów do mieczy dwuręcznych.
Może faktycznie jestem marzycielem ale jeżeli wydawnictwo specjalizuje się w wydawaniu fantastyki to redaktor po przeczytaniu większej liczby tekstów raczej powinien zwracać na taki rzeczy uwagę.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

13
Widać, że nie masz pojęcia, jak wygląda praca w wydawnictwie :)
I nie mówię tego złośliwie, raczej z żalem, bo abstrahując od tego czy innego pisarza i jego wpadek, ja np. chętnie bym korzystał z pomocy redaktorów merytorycznych. Czasem potrzebuję - nie tylko w kwestii uzbrojenia, ale np. dobry psycholog dziecięcy czasem by mi się przydał :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

14
Autor póki co skazany jest na pomoc znajomych obeznanych w temacie. Gorzej, jeśli autorowi nie chce się zapytać, tylko pisze, co mu natchnienie podpowie...

Grimzonie, Ty jesteś wyczulony na błędy w opisach walk, mnie czasem bolą zęby, jak czytam wpadki medyczne albo po prostu widzę, że autor nie liczy się z elementarnym realizmem, np. bohater zasuwa biegiem w upale i nie chce mu się później pić. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że beletrystyka rządzi się prawem "jeśli laik nie stuka się w głowę podczas czytania, to może zostać jak jest". Gorzej, kiedy nawet laik podczas czytania robi co chwila facepalm.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

15
Ignite pisze:Zaryzykowałabym stwierdzenie, że beletrystyka rządzi się prawem "jeśli laik nie stuka się w głowę podczas czytania, to może zostać jak jest". Gorzej, kiedy nawet laik podczas czytania robi co chwila facepalm.
Tylko to jest pewnego rodzaju równia pochyła. Zaczyna się tolerować coraz to większe błędy i zamiast dobrych książek dostajemy popłuczyny. Co jako czytelnik osobiście czuje się oszukany tym, że zostały zabrane mi pieniądze za coraz większy chłam.
Ja nie mówię żeby każda osoba, która chciała pisać fantasy wcześniej miała karierę szermierczą. Ale przynajmniej zainwestować 10-20 zł w odpowiednią książkę jeżeli chce się mieć bohatera szermierza (a jest to ostatnio coraz częstszy przypadek). Natomiast jeżeli chce pisać o kawalerii to niech przynajmniej będzie w okolicach konia.
Powiedzmy 20 lat temu jeszcze bym wiele wybaczał natomiast teraz gdy dostęp do wiedzy jest praktycznie nieograniczony i w wielu przypadkach nie trzeba nawet ruszać się z domu.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”