Ten temat ciągle jest gorący, więc chyba należy go nadal pogłębić. Wydawnictwo bezpłatne- tam wydasz za tzw. free, ale czekasz kilka miesięcy czasami na decyzję, wysyłając musisz sprawdzić profil ich wydawniczy, czy w ogóle temat ich zainteresuje. To, że babcia, ciocia i mamusia są zachwycone tekstem nie oznacza, iż wydawnictwo także, rozczarowanie może być spore. Wydając w bezpłatnym otrzymujesz kasę za prawa autorskie, zwykle pierwsze umowy to tylko te prawa bez prowizji, gdyż wydawnictwo musi samo zarobić, potem być może dojdzie prowizja, masz pewność, że książka istotnie znajdzie się półkach księgarń. Droga bardzo żmudna, ale najmniej będzie Cię kosztować.
Wydawnictwa płatne zaś. Tu wydasz wszystko, zawsze powiedzą Ci jak babcia i mamusia, że tekst jest super, sprzeda się. Ba nawet za granicę pójdzie , wydanie może być szybkie, chyba, że trafisz na oszustów, płacisz kasę i wymagasz. Ale nie zawsze wymogi są spełniane. Należy przede wszystkim czytać na forach, co się pisze o takim wydawnictwie, czytać znaczy rozumieć i tu zdanie babci i mamusi jak najbardziej wskazane: nie pchaj łapy do ognia, bo się oparzysz. Takie wydawnictwa zwykle mają jednego hurtownika, który rozprowadza po księgarniach i kroi wydawnictwo na zwykle 50% ceny okładkowej, nie zwracać uwagi na tzw. patronów medialnych, zwykle to samo logo umieszczone na okładce i ewentualnie recenzja na stronie nic poza tym, ale fakt faktem fajnie wygląda . Trzeba zwrócić uwagę na reklamę, jaką oferują i czy jest o niej mowa w umowie pisemnej, tu tez zwrócić należy uwagę na sens słów „może” a „zobowiązuje się”. Największym minusem są koszty, ale jak ktoś ma parcie na płatne wydanie to niech przynajmniej porówna ceny w kilku wydawnictwach i ofercie promocyjnej. Na pewno są ludzie, którzy wydali i są zadowoleni, temu nie przeczę. Ale w takim wydawnictwie trzeba mieć naprawdę dobry tekst i promocję, bo sama nazwa wydawnictwa nie wystarczy.
[ Dodano: Czw 26 Wrz, 2013 ]
własnie otrzymałam od znajomego wierszyk, który krąży po necie, kwint esencja niektórych pseudo wydawnictw, przymknijmy oko na jego polot liczy się sens
Było sobie WYDAWNICTWO
Jedno z wielu
Ale miało ambicję być jednym z niewielu
Miłe Panie przekonywały, reklamowały, obiecywały
słowa jednak nie dotrzymywały
za to niemałe pieniążki za książki brały
a z ich sprzedaży niechętnie się rozliczały
każdy kogo tak potraktowały może dopisać ich inicjały
albo całą nazwę tak, aby się bały
internetowych wasali
tutaj poniżej lub gdzie chce, aby innych ostrzec wnet
Re: Wydawnictwo płatne i bezpłatne
2Przerażająca ilość bzdur i mitów
ale że grypa mnie gryzie i pisać nie umiem, to się pobawię w metalurga 
1. Nie zgadzam się, że "zwykle pierwsze umowy to tylko te prawa bez prowizji, gdyż wydawnictwo musi samo zarobić, potem być może dojdzie prowizja" - to zależy od wydawnictwa, choć oczywiście stawki dla debiutantów są niższe niż dla autorów już sprawdzonych. Znam jednak wydawnictwa, gdzie debiutanci dostają nawet zaliczkę.
2. "masz pewność, że książka istotnie znajdzie się półkach księgarń." - z przykrością napiszę, że w chwili obecnej sporo tradycyjnych wydawnictw ma z tym problem. I trzeba uważać, żeby książka, mimo że papierowa i wydana za darmo, nie znalazła się w sprzedaży tylko na stronie wydawcy, w sieci i u jakiegoś słabego dystrybutora.
3. "Ba nawet za granicę pójdzie ," - tego śpiewu syreny dotąd nie znałem, ale doświadczenie uczy, że jeśli ktoś dystrybuuje książki za granicą, to wydawnictwa tradycyjne
4. "Takie wydawnictwa zwykle mają jednego hurtownika, który rozprowadza po księgarniach i kroi wydawnictwo na zwykle 50% ceny okładkowej," - w tej chwili dystrybutor zabiera 50-60% ceny okładkowej bez względu, czy wydawnictwo bierze kasę od autora, czy wydaje na własne ryzyko. Po prostu takie stawki obowiązują. Z tego powodu jeśli ktoś chce się umówić z autorem, że ten dostanie np. 50% ceny książki, to albo ma na myśli 50% z owych 40 czy 50%, które pozostały po oddaniu kasy hurtownikowi, albo kłamie, bo musiałby dopłacić do interesu
5. "Ale w takim wydawnictwie trzeba mieć naprawdę dobry tekst i promocję, bo sama nazwa wydawnictwa nie wystarczy." - znam JEDEN przypadek, kiedy autorka z takiego wydawnictwa przebiła się do powszechnego obiegu. Ale była to tylko trampolina, i zresztą ona nie płaciła. Jeden przypadek - trochę mało. Może lepiej zagrać w lotto?


1. Nie zgadzam się, że "zwykle pierwsze umowy to tylko te prawa bez prowizji, gdyż wydawnictwo musi samo zarobić, potem być może dojdzie prowizja" - to zależy od wydawnictwa, choć oczywiście stawki dla debiutantów są niższe niż dla autorów już sprawdzonych. Znam jednak wydawnictwa, gdzie debiutanci dostają nawet zaliczkę.
2. "masz pewność, że książka istotnie znajdzie się półkach księgarń." - z przykrością napiszę, że w chwili obecnej sporo tradycyjnych wydawnictw ma z tym problem. I trzeba uważać, żeby książka, mimo że papierowa i wydana za darmo, nie znalazła się w sprzedaży tylko na stronie wydawcy, w sieci i u jakiegoś słabego dystrybutora.
3. "Ba nawet za granicę pójdzie ," - tego śpiewu syreny dotąd nie znałem, ale doświadczenie uczy, że jeśli ktoś dystrybuuje książki za granicą, to wydawnictwa tradycyjne

4. "Takie wydawnictwa zwykle mają jednego hurtownika, który rozprowadza po księgarniach i kroi wydawnictwo na zwykle 50% ceny okładkowej," - w tej chwili dystrybutor zabiera 50-60% ceny okładkowej bez względu, czy wydawnictwo bierze kasę od autora, czy wydaje na własne ryzyko. Po prostu takie stawki obowiązują. Z tego powodu jeśli ktoś chce się umówić z autorem, że ten dostanie np. 50% ceny książki, to albo ma na myśli 50% z owych 40 czy 50%, które pozostały po oddaniu kasy hurtownikowi, albo kłamie, bo musiałby dopłacić do interesu

5. "Ale w takim wydawnictwie trzeba mieć naprawdę dobry tekst i promocję, bo sama nazwa wydawnictwa nie wystarczy." - znam JEDEN przypadek, kiedy autorka z takiego wydawnictwa przebiła się do powszechnego obiegu. Ale była to tylko trampolina, i zresztą ona nie płaciła. Jeden przypadek - trochę mało. Może lepiej zagrać w lotto?

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Re: Wydawnictwo płatne i bezpłatne
3Drogi Romku skoro tego spiewu syreny nie słyszałeś to poczytaj wpisy na stronach niektórych wydawnictw płatnych, jedno było już wymienione, sprawdziłam około 80% wydawnictw za pierwsze wydanie płaci jedynie prawa autorskie, zaliczka jest zwykle u sprawdzonych tzw na zamówienie, cieszę się, że znasz jedna taka autorkę , która przebiła się poprzez wydawnictwo płatne, ja na razie żadnego takiego autora nie znamRomek Pawlak pisze:Przerażająca ilość bzdur i mitówale że grypa mnie gryzie i pisać nie umiem, to się pobawię w metalurga
1. Nie zgadzam się, że "zwykle pierwsze umowy to tylko te prawa bez prowizji, gdyż wydawnictwo musi samo zarobić, potem być może dojdzie prowizja" - to zależy od wydawnictwa, choć oczywiście stawki dla debiutantów są niższe niż dla autorów już sprawdzonych. Znam jednak wydawnictwa, gdzie debiutanci dostają nawet zaliczkę.
2. "masz pewność, że książka istotnie znajdzie się półkach księgarń." - z przykrością napiszę, że w chwili obecnej sporo tradycyjnych wydawnictw ma z tym problem. I trzeba uważać, żeby książka, mimo że papierowa i wydana za darmo, nie znalazła się w sprzedaży tylko na stronie wydawcy, w sieci i u jakiegoś słabego dystrybutora.
3. "Ba nawet za granicę pójdzie ," - tego śpiewu syreny dotąd nie znałem, ale doświadczenie uczy, że jeśli ktoś dystrybuuje książki za granicą, to wydawnictwa tradycyjne
4. "Takie wydawnictwa zwykle mają jednego hurtownika, który rozprowadza po księgarniach i kroi wydawnictwo na zwykle 50% ceny okładkowej," - w tej chwili dystrybutor zabiera 50-60% ceny okładkowej bez względu, czy wydawnictwo bierze kasę od autora, czy wydaje na własne ryzyko. Po prostu takie stawki obowiązują. Z tego powodu jeśli ktoś chce się umówić z autorem, że ten dostanie np. 50% ceny książki, to albo ma na myśli 50% z owych 40 czy 50%, które pozostały po oddaniu kasy hurtownikowi, albo kłamie, bo musiałby dopłacić do interesu
5. "Ale w takim wydawnictwie trzeba mieć naprawdę dobry tekst i promocję, bo sama nazwa wydawnictwa nie wystarczy." - znam JEDEN przypadek, kiedy autorka z takiego wydawnictwa przebiła się do powszechnego obiegu. Ale była to tylko trampolina, i zresztą ona nie płaciła. Jeden przypadek - trochę mało. Może lepiej zagrać w lotto?
kolejna kwestia hurtownik chce 50% ceny okładkowej (cena np 30,00 zł) dla wydawnictwa zostaje 15,00 zł z tego niby 50% buhahaha dla autora 7,5 zł dla wydawnictwa też 7,5 od tego podatek co zostaje?

Re: Wydawnictwo płatne i bezpłatne
4hela, plz, akapity, bo nie idzie cię czytać.HELA pisze:Drogi Romku skoro tego spiewu syreny nie słyszałeś to poczytaj wpisy na stronach niektórych wydawnictw płatnych, jedno było już wymienione, sprawdziłam około 80% wydawnictw za pierwsze wydanie płaci jedynie prawa autorskie, zaliczka jest zwykle u sprawdzonych tzw na zamówienie, cieszę się, że znasz jedna taka autorkę , która przebiła się poprzez wydawnictwo płatne, ja na razie żadnego takiego autora nie znam
kolejna kwestia hurtownik chce 50% ceny okładkowej (cena np 30,00 zł) dla wydawnictwa zostaje 15,00 zł z tego niby 50% buhahaha dla autora 7,5 zł dla wydawnictwa też 7,5 od tego podatek co zostaje?
eot.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Re: Wydawnictwo płatne i bezpłatne
5Nie zrozumiałaś 
Operujesz dziwnymi pojęciami typu "prowizja", "około 80% wydawnictw za pierwsze wydanie płaci jedynie prawa autorskie"a ja ci wyjaśniłem, że wydawnictwa zwykle płacą autorom, także debiutantom, choć mało, tantiemy za sprzedane egzemplarze. I zaliczki także, choć niechętnie.
W kwestii drugiej, też nie zrozumiałaś
znam jedną autorkę, którą zaczęła karierę w wydawnictwie, któremu się płaci, i przebiła się, teraz publikuje w tradycyjnych wydawnictwach i jej płacą. Nie ma takich osób z pewnością wiele, co podważa sens publikowania tam. Przynajmniej ten finansowy, o którym wspominałaś 
Kwestia trzecia: wiesz, liczby są, jakie są. Autor w tradycyjnym wydawnictwie ma kilka złotych od sprzedanej książki. Ale nic nie inwestuje. A teraz zastanówmy się, ile autor zarobi w:
- przypadku A. Nie płaci za wydanie, ma 3 zł od egzemplarza, sprzedał równo tysiąc egzemplarzy swego dzieła.
- przypadku B. Płaci za wydanie, np. 6000 zł. Ma np. 8 zł od egzemplarza (bardzo dużo, moim zdaniem tyle nie dostanie). Sprzedał równo tysiąc egzemplarzy.
Pomijam, że w selfpublishingu czy wydawnictwach, gdzie się płaci za wydanie, sprzedanie tysiąca egzemplarzy niemal się nie zdarza. Załóżmy, że się cud wydarzył.
Pytanie do ciebie: ile który autor zarobił?
Licz...

Operujesz dziwnymi pojęciami typu "prowizja", "około 80% wydawnictw za pierwsze wydanie płaci jedynie prawa autorskie"a ja ci wyjaśniłem, że wydawnictwa zwykle płacą autorom, także debiutantom, choć mało, tantiemy za sprzedane egzemplarze. I zaliczki także, choć niechętnie.
W kwestii drugiej, też nie zrozumiałaś


Kwestia trzecia: wiesz, liczby są, jakie są. Autor w tradycyjnym wydawnictwie ma kilka złotych od sprzedanej książki. Ale nic nie inwestuje. A teraz zastanówmy się, ile autor zarobi w:
- przypadku A. Nie płaci za wydanie, ma 3 zł od egzemplarza, sprzedał równo tysiąc egzemplarzy swego dzieła.
- przypadku B. Płaci za wydanie, np. 6000 zł. Ma np. 8 zł od egzemplarza (bardzo dużo, moim zdaniem tyle nie dostanie). Sprzedał równo tysiąc egzemplarzy.
Pomijam, że w selfpublishingu czy wydawnictwach, gdzie się płaci za wydanie, sprzedanie tysiąca egzemplarzy niemal się nie zdarza. Załóżmy, że się cud wydarzył.
Pytanie do ciebie: ile który autor zarobił?

Licz...
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
7
Trzeba dobrze pisać i mieć trochę szczęścia, fakt. Ale na tym to polega: jak tobie płacą, to wymagają więcej. Normalka.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
8
Do Romek Pawlak ps. własnie dostała odpowiedź z jednego wydawnictwa, że gdybym chciała u nich wydac swoją książkę to musiałabym zapłacić 5900,00 zł (wow) za 450 stron formatu A5 w tym gwarantowana w umowie reklama płatna, dodruki niby z ich kieszeni
dla mnie 50 egzemplarzy, mają jednego dużego dstrybutora, czekam jeszcze dla porównania kwot z innych wydawnictw ciekawe ile zaspiewają, moznaby taki ranking zrobić, okreslona liczba stron i jakie gwarancje w umowie, jak myślisz?

9
I widzisz, jaki ja jestem mądry? Powyżej pisałem o 6 tysiącach

Co do gwarancji, publicznie nie chcę pisać, bo to można podciągnąć pod paragraf
ja tam wychodzę z założenia, że jak wydawca ryzykuje własne pieniądze, to się stara, bo musi zarobić na sprzedaży. A jak ryzykuje moje, to ma już wszystko zapłacone, przy "elastycznym" wyliczeniu nawet i zysk, więc może sprzedać jeden egzemplarz, a i tak wyjdzie na swoje 
Proste, nie?



Co do gwarancji, publicznie nie chcę pisać, bo to można podciągnąć pod paragraf


Proste, nie?

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
10
Zastanawiam się, czy rzeczywiście warto wydawać 6000 zl albo i wiecej, żeby opublikować tekst w śmiesznie małym nakładzie, w dodatku w oficynie, która prestiżowa nie jest, a właściwie może nawet stygmatyzować autora? Jeśli książka jest ciekawa i wartościowa, to z pewnością ma szanse na wydanie w normalnym wydawnictwie. A jeśli nie jest, to po co ją wydawać? A że trzeba poczekać na ocenę, telefonować, mailować, to chyba nic niezwykłego? Normalna rzecz!
11
to zalezy, czy musisz.Dzoana pisze:Zastanawiam się, czy rzeczywiście warto wydawać 6000 zl albo i wiecej, żeby opublikować tekst w śmiesznie małym nakładzie,
no i trzeba odjąć tzw egzemplarze autorskie, pojęcia nie mam, ile tego jest, dla rodziny, bo przecież nie bedziemy babci naszej ksążki sprzedawać ;-)
jeśli ktoś koniecznie chce i uważa, ze to, co napisal się nadaje do druku, a nie ma cierpliwosci do zwyklej drogi, to czemu nie.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
12
Proste prawa rynku, ot co. Tak samo jak pisarz ma ciężki kawałek chleba, żeby coś wydać, to się zastanawiam, czy taki wydawca nie ma jeszcze ciężej. Ciągłe narzekania ze strony pseudo pisarzy, że przecież mamie się podobało, a mama się zna :-) Ryzyko związane z inwestycjami. Książkę albo wydadzą albo nie, wydawca na dane dzieło stawia coś więcej niż tylko nadzieję na powodzenie.
14
Tradycyjny wydawca, który musi zarobić na książkach, w tej chwili ma przekichane. Próbowałem to nawet przez jakiś czas wyjaśniać, ale ludzie tego nie rozumieją.Lady Kier pisze:Proste prawa rynku, ot co. Tak samo jak pisarz ma ciężki kawałek chleba, żeby coś wydać, to się zastanawiam, czy taki wydawca nie ma jeszcze ciężej. Ciągłe narzekania ze strony pseudo pisarzy, że przecież mamie się podobało, a mama się zna :-) Ryzyko związane z inwestycjami. Książkę albo wydadzą albo nie, wydawca na dane dzieło stawia coś więcej niż tylko nadzieję na powodzenie.
Wydawca "nietradycyjny" nie jest uzależniony od sprzedaży, więc jego kawałek chleba jest lżejszy

15
Najczęściej 10 egz. Warto próbować omówić się z wydawcą, żeby większą liczbę książek kupić po kosztach druku.ravva pisze: no i trzeba odjąć tzw egzemplarze autorskie, pojęcia nie mam, ile tego jest
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words