Ignite Moja Mama też dawała mi lekarstwa, które ma dla nas natura. Niestety kiedy podrosłam, wyprowadziłam się to zaczęłam leczyć się sama, a raczej ślepo łykać to co lekarz zalecił a metody Mamy (oprócz mleka z czosnkiem i miodem) popadły w zapomnienie. Aż do czasu kiedy ja zostałam Mamą i mojedzie dzieci chorowały a leki z apteki nie były aż tak skuteczne jak te z natury, mało tego były skutki uboczne, poszłam po rozum do głowy...
Żałuje bardzo, że tak późno, że nie da się cofnać wszystkich połkniętych antybiotyków, sterydów, sulfamidów :( + przeciwhistaminowych, ech...
Pewnie to głupio wierzyć, że przez bajki udałoby się zaszczepić bakcyla zainteresowania roślinami leczniczymi. Ale nawet jak mi się to wszystko nie uda to chyba mniej będzie bolało niż to gdybym wcale nie próbowała. A najbardziej zależy mi na własnych dzieciach, może przekażą dalej i dalej.
Nie mogę się doczekać, kiedy wstawie Wam 1 z tych bajek i powiecie jak to wygląda pod wzgledem literackim
Sepryot słuchaj Mamy a najlepiej notuj. Wiele osób ubolewa że zielarze zabierają cenne wiadomości ze sobą bezpowrotnie. Korzystaj z jej wiedzy póki możesz, bo w szkole tego nie nauczą a i u lekarza też na recepcie kurdybanku, mniszka, wiązu nie zobaczysz.
pozdrawiam
Aga