Bóg Karola Darwina [Bajki]

1
Kocimiętka

Koty tarzają się w jej kwiatach w ekstazie i łapią urojone myszy. To jedyna roślina, która rozumie kota. Wszystkie inne kot omija szerokim łukiem. Zamknięty w warzywniaku zdechnie z głodu. On jest dziwną zabawką działającą tylko na mięso.
___________________

Miś koala

To miś o bardzo małym rozumku. Dzięki niewielkiemu mózgowi oszczędza energię. Jest w tym jakiś głębszy spryt. Pachnie jak cukierek, bo karmi się liśćmi eukaliptusa. Każdy z nich najpierw długo wącha. Zjada tylko te, które mają w sobie najmniej toksyn. Ten miś, a właściwie torbacz jest swoją własną kompozycją zapachową. Prawie przez cały czas śpi, ale dla niego to męczące zajęcie. Tylko głowa odpoczywa. Żołądek w tym czasie ciężko pracuje trawiąc liście. Miś koala, żeby się przebudzić musi po stronie snu uzbierać odpowiednią ilość energii. Każdego ranka budzi się zmęczony jak koń pociągowy.
___________________

Bajka o niedźwiedziach

Nie walczą z zimą. Przesypiają ją z żołądkiem wypełnionym igliwiem, jak pluszowe zabawki. We śnie są nietykalne – to święte miejsce. Samica śpiąc rodzi młode, które śpią razem z nią do wiosny. Wszystko jak w dziecinnym pokoju pełnym sennych pluszaków.
___________________

Bajka o jeżu

Jest gryzoniem, tak jak myszy i szczury. To mysz, która ukryła się pod miotłą. Przychodzi na świat z miękkimi kolcami (inaczej poród nie byłby możliwy). Opuszcza gniazdo dopiero wtedy, kiedy kolce stwardnieją. Głośno tupie, bo nie obawia się niczego. W chwili niebezpieczeństwa zwija się w kolczastą kulkę. Jego kolce nie działają tylko na ruch uliczny – wciąż widzę jakieś przejechane jeże.
Powinny nosić kagańce, żeby nie kuły– mówi Łukaszek.
___________________

Krewni i znajomi słonia

Góralek skalny. Jest krewnym słonia, chociaż biega po skałach. O pokrewieństwie zaświadcza jedynie budowa kośćca stopy. To jak bajka o Kopciuszku i jego pantofelku.

Bajka o nosorożcu. Jego róg jest wyrostkiem skórnym, nie kostnym. To keratyna, ta sama, która tworzy włosy i paznokcie. Słonie śmieją się z tego i wysyłają nosorożca do kosmetyczki. Może dlatego jest taki drażliwy - nawet lecący motyl potrafi doprowadzić go do furii.
___________________

Ptasie bajki

Bajka o brzydkim kaczątku. Zaczyna bieleć od skrzydeł. To właśnie tam, w lotkach mieszka jego łabędzia dusza.

Bajka o żołnie. Podczas godów samiec podarowuje samicy pszczołę – to taka ptasia bombonierka. Żądło usuwa pocierając je o korę drzew. Zostaje sama słodycz.

Bajka o sowie. W dzień niestety głupieje.

Bajka o pingwinach. Budują gniazda ze swoich pal-ców. Na Antarktydzie to jedyne ciepłe miejsce. Właśnie tam, na swoich stopach wysiadują jajko – na zmianę samica i samiec. Ich czarne fraki i śnieżnobiałe koszule są strojem na wodne przyjęcie. Kiedy pływają w oceanie czerń czyni je niewidocznymi od góry, a biel od dołu. Stół na tym przyjęciu, rzecz jasna, szwedzki. Przez długą antarktyczną zimę wciąż, aż do znudzenia oglądają na niebie gwiazdy (nad tym kontynentem nigdy nie ma chmur). Chyba już wiedzą o nich wszystko. Dzień, to dopiero jest astronomia – mówią.
___________________

Bajka o fokach, kotach i oceanie

Młode foki boją się wody jak kocięta. Przez pierwszy tydzień życia nie odrywają się od sutka matki – nie przestają jeść. Tłuszcz to ich jedyna obrona przed zimnem. Stanowi połowę masy ich ciał. Są najtłustszym kąskiem w świecie natury, bajką, którą białe niedźwiedzie opowiadają swoim młodym. Foki znalazły swój własny sposób na sen - nabierają powietrze w płuca i unoszą się na powierzchni wody jak butelka. Sypiają na własnym oddechu.
___________________

Bajka o kaszalotach, angielskiej królowej
i skrzypcach

Kaszaloty większą część swojego życia spędzają dwa kilometry pod wodą, chociaż oddychają powietrzem atmosferycznym. Ciśnienie na tej głębokości zgniata ich płuca i zawarty w nich tlen. Oddychają więc małą łyżeczką jak angielska królowa. Są jedynymi wielorybami, które polują, dlatego trzecia część ich ciała przemieniła się w akustyczny sonar – cała gardziel i paszcza. To taki dziwny wieloryb, który powoli zamienia się w skrzypce. Kaszaloty mają w sobie tonę olbrotu – oleju, który oziębiony wodą morską opada na dno jak kamień, a ogrzany krwią unosi się w górę. To winda, która je zanurza i wynurza w oceanie. Za czasów połowów wielorybniczych ten olej był ceniony na wagę złota. Używano go w zegarach, maszynach do szycia i lokomotywach. Rozgrzany tarciem zachowywał się jak obłok.
___________________

Bajka o bałwanie.

Jest gościem prosto z nieba. Lepimy go z chmur. Najdosłowniej.
___________________

Bajka o strażakach

Zabijają smoki – odbierają im oddech.









Neandertalczyk

Miał od nas większy mózg, ale mniejszą krtań. Przegrał rywalizację z człowiekiem, bo nie potrafił mówić. O wszystkim zdecydowało słowo – jak w Ewangelii św. Jana. Neandertalczyk chował swoich zmarłych, obsypywał ich groby kwiatami. Opiekował się chorymi – można to odczytać z kości. Był łagodnym, milczącym olbrzymem o jasnych włosach i błękitnych oczach - kompletnym przeciwieństwem małego, rozgadanego homo sapiens.
___________________

Poezja

Przed dziewięcioma tysiącami lat człowiek zaczął uprawiać rośliny. Uzyskał w ten sposób więcej żywności niż potrzebował – a przez to mnóstwo wolnego czasu, w którym mógł układać pieśni. Poezja pierwszych eposów wyrosła na uprawnym polu – razem z jęczmieniem i kukurydzą.
___________________
Mowa

Język. Potrafi umyć kota od stóp do głów. Jest najpracowitszą częścią naszych ciał.

Gen mowy - fox2p. Zawiaduje ruchami języka i ust. W ludzkich chromosomach pojawił się niedawno – przed trzystoma tysiącami lat. To on był Słowem, najstarszą księgą, którą nosimy w sobie.

Szympansy. Ich pamięć jest lepsza od ludzkiej. Zapamiętują natychmiast wszystko co je otacza, z fotograficzną dokładnością. My zastąpiliśmy tę pamięć językiem. Kilka tysięcy słów wystarcza nam za cały świat.

Gramatyka. Słowo jest ważne, ale dopiero użyte w zdaniu nabiera znaczenia. Zmieniając kolejność słów, odmieniając je przez czasy, osoby i przypadki możemy mnożyć ich znaczenia w nieskończoność. To gramatyka opowiedziała nam świat, podyktowała nam wszystkie święte księgi. Mamy ją wpisaną w geny – dziecko poznaje ją w sposób instynktowny, w trzecim roku życia. Nawet najtrudniejsze reguły składni przychodzą mu z łatwością – jak bieganie antylopie, czy fruwanie ptakom.

Fraza. Mówimy w trzy sekundowych frazach. Po-między nimi robimy krótkie przerwy na oddech i namysł. Dokładnie takie same na obie te czynności.
___________________

Hieroglify

Wszystkie te obrazkowe historyjki zawierały w sobie śmiertelnie poważną treść. Wymyślono je, bo Egipt był zbyt wielkim obszarem, by można było nad nim zapanować samym mieczem. Pismo jest skuteczniejszym narzędziem – szybciej karze i zabija. Uczą go w szkole nie po to byśmy delektowali się Herbertem, ale byśmy odczytywali urzędowe dokumenty.
___________________

Tajemny język Ni-szu

Wymyśliła go tkaczka. W czasach, kiedy używanie alfabetu innego niż chiński było karane przez cesarza śmiercią całej rodziny i dziewięciu rodzin spokrewnionych. Wykorzystała wzory i figury haftu. Do dzisiaj motywy wzornicze na chińskim jedwabiu bezwiednie powtarzają całe frazy z języka Ni-szu, słowa, od których drży cesarstwo.
___________________

Słowianie

Nie wyrabiali broni ani ozdób – zostawili po sobie tylko języki. Coś o tym wiemy. Ten gadający lud zawładnął jedną trzecią Europy, bo potrafił przystosować się do najcięższych warunków. Nie pozostawił po sobie żadnych kamiennych murów, tylko słowa. Cała archeologia Słowian sprowadza się do badań językoznawczych.
___________________

Księgi

Księgi Wedy. Według indyjskiej tradycji powstały jeszcze przed bogami.

Osy. Swoje gniazda budują z przeżutej masy drzewnej, którą łączą kropelkami wody. Każdego dnia przenoszą jej dziesiątki litrów. Z kropel wody i celulozy wznoszą swoje zamki i katedry. Chińczycy odkryli papier dzięki tym owadom. Nasze domowe księgozbiory są dla os znajomym i przytulnym miejscem.

Tlen i krew. W kilku centymetrach grubości książki mieści się kilkaset dwustronnych kart, to prawie ar pola. Tę samą sztuczkę wykorzystują ryby w swoich skrzelach, dzięki zwielokrotnieniu powierzchni ich krew może zbierać więcej tlenu. W każdej karcie tlen i krew.

Złota epoka czytelnictwa. Wszyscy Rzymianie potrafili czytać, nawet plebs. Papirusowe księgarnie znajdywały się wszędzie, niemal przy każdej ulicy. Czytelnictwo stanowiło najważniejszą, obok walk gladiatorów rozrywkę Rzymu. To była złota epoka poezji, dlatego Neron pragnąc sławy i uznania nie toczył zwycięskich wojen, ale układał poematy.

Interpunkcja. Wynaleźli ją irlandzcy mnisi przepisujący święte księgi. Akapity, ozdobne pierwsze litery, przecinki i kropki służyły pokornie Słowu Bożemu. Interpunkcja to święta sprawa.

Aneks. Spiżarnie średniowiecznych klasztorów pełne były wołowiny, bo właśnie na wołowych skórach przepisywano wszystkie święte księgi. Te góry mięsiwa to niespodziewany aneks do klasztornych bibliotek.
___________________


Iliada

Wojnę trojańską opisał ślepiec, pięćset lat po bitwie. Był ostatnim z długiej linii bardów opiewających te wydarzenia, szlifujących i cyzelujących każde słowo. Szesnaście tysięcy wersów cierpliwie czekało na swoje litery – to Iliada stworzyła grecki alfabet, na niej uczono się pisania i czytania. Była dla Greków pierwszą czytanką. Wszystkie cztery ewangelie napisano w grece. Po Iliadzie była do tego gotowa.
__________________

Ptolemeusz

Nadał imiona tysiącu gwiazdom. Tylu, ile widać na niebie gołym okiem. To była największa praca w historii poezji. Potem Linneusz ponazywał jeszcze wszystkie rośliny i zwierzęta, ale to już nie to samo.
___________________

Haiku

Składa się z siedemnastu sylab – dokładnie tylu, by na wypowiedzenie wiersza wystarczył jeden wydech.
__________________

Teatr

Narodził się wraz z ateńską demokracją. Był rodzajem agory, miejscem spotkań i rozmów – ich udramatyzowaną wersją. Ten święty obrządek demokracji czcimy i celebrujemy do dzisiaj.
___________________

Metafora

Jest najczęstszym słowem jakie można na-potkać na ulicach greckich miast – oznacza trans-port. Dla Greków metafora to codzienna, zwyczajna sprawa. Oni wciąż odgrywają swoich klasyków – Sofoklesa, Ajschylosa i Eurypidesa. Na letnie spektakle w antycznych amfiteatrach przychodzą tysiące widzów – jak na ligę.
___________________

Szekspir

Jego geniusz polegał na tym, że wszystko co wpadło mu w ręce; kroniki historyczne, poematy prozą i powiastki dydaktyczne przerabiał na Szekspira.



Ostre narzędzia w historii filozofii

Najpierw była strzała Zenona z Elei. Dzielenie czasu i przestrzeni na nieskończenie małe odcinki sprawiało, że zatrzymywała się w locie. Potem w sporach o powszechniki używano ostrych szpilek, na ich czubku tańczyły diabły. Jeśli były tylko bytem ogólnym to mieściły się tam wszystkie, jeśli bytem realnym – pokłuły się mocno. Trzeba jeszcze wspomnieć o brzytwie Ockhama. Ta reguła o niemnożeniu bytów ponad potrzebę oddzieliła prostym cięciem, prostym jak linia horyzontu, strefę ziemską od niebiańskiej. Przepłoszyła wszystkie anioły. Może dlatego do gwiazd i planet jest dzisiaj znacznie dalej niż wtedy, gdy były kulistymi zwierzętami na niebie Arystotelesa.
___________________

Cesarz Marek Aureliusz

Marku Aureliuszu, zwyciężyłeś Germanów, choć nie byłeś żołnierzem, ale filozofem. Po pierwszych porażkach przegrupowałeś legiony na małe oddziały, dzięki czemu lepiej radziły sobie w gęstych teutońskich lasach. Wieczorami w wojskowym namiocie pisałeś swoje Rozmyślania. Dzisiaj po osiemnastu wiekach czytam je z pokorą. Wybaczyłeś swojej żonie mimo, że porzuciła cię w chwili choroby i stanęła po stronie twoich wrogów. Nie nakazałeś jej stracić, ani wydalić, przeciwnie, po rozmowie przyjąłeś ją z powrotem jako żonę. Chylę czoła. Pokonało cię tylko twoje własne ciało - to choroba sprawiła, że nie dokończyłeś wojny z Germanami, a cesarstwo powierzyłeś swojemu synowi, który nad trudy wojaczki przedkładał luksusy stolicy i zaprzepaścił wszystkie twoje triumfy. Przegrałeś tylko ze swoim własnym ciałem, ale to przydarza się nam wszystkim. Byłeś filozofem, pomimo, że dzierżyłeś w dłoni ostry rzymski miecz, który rozwiązywał jednym cięciem wszelkie dylematy. Tym większa twoja chwała.
___________________

Lit

W oka mgnieniu wyleczył ludzkość z freudyzmu. Chorym brakowało odrobiny tego pierwiastka. Zamiast filozofii trzech poziomów świadomości – jedna pastylka, taki skrót myślowy.
___________________


Gwiazdy, czyli idealizm subiektywny

Połowa z nich już dawno zgasła. Były tak odległe, że dopiero teraz dociera do nas ich światło. George Berkeley triumfuje, on zawsze twierdził, że istnieją tylko obrazy, nie rzeczy.
___________________

Lekcja panteizmu

Niemowlętom cały świat wydaje się częścią ich samych. Nawet matka jest dla nich tylko jakby jeszcze jedną ręką. Mój syn ma już za sobą pierwszą lekcję panteizmu. Przeszedł Spinozę jak dziecięcą wysypkę.
___________________

Rzeka Heraklita.
Rzecz w tym, że płynie nawet w kamieniach.












Zrośnięta kość

Była naszym pierwszym wielkim dziełem, na długo przed odkryciem narzędzi. Nie zostawiały jej po sobie zwierzęta – kiedy łamały kończynę, ginęły i kość nie miała szans na zrośnięcie. Zestawiona kość to dowód, że chory otoczony był opieką, że dostarczano mu żywność i mógł spokojnie czekać na wyzdrowienie. Wszystkie nasze muzea powinny się rozpoczynać od tego eksponatu.
___________________

Kolorowe koraliki

Nie świadczą o niższości dzikich plemion, ale przeciwnie – o tym, że potrafią myśleć symbolicznie. Cała nasza kultura zaczęła się od wymiany muszelek i kolorowych koralików. One są jak relikwie.
___________________



Pięściaki

Często zamiast kości człowieka archeolodzy znajdują okrągłe kamienie. Łączy je tylko jedna cecha – wszystkie idealnie pasują do ludzkiej dłoni. Praczłowiek zebrał je kiedyś w strumieniu i przygotował do polowania. Zostawił je po sobie jak pomnik.
__________________

Fidiasz epoki kamiennej

Potrafił oderwać kamień od twardej skały – dokładnie według jej linii warstw, i potrafił zobaczyć w tym kamieniu ostrze noża. A spoglądał od strony kamienia, nie tak jak my dzisiaj, od strony noża.
___________________

Naskalne rysunki w jaskini Lasco

Przede wszystkim są świadectwem ognia. Wnieśliśmy go pod ziemię jak małe słońce – równi bogom. Rysowaliśmy kształty zwierząt jak kapłani nowej religii – królowie stworzenia.
___________________
Rzeźbiarstwo

Rzeźba czyni kamień nieważkim. To jak powtórny akt stworzenia; pierwszy nadaje rzeczy ciężar, drugi – odejmuje.

Marmur, czyli Pigmalion i Galatea. Jest zwyczajnym wapieniem. Powstał na dnie oceanów ze szczątków bezkręgowców. Ta skała była kiedyś żywa. Każdy rzeźbiarz czuje to pod swoim dłutem.

Degas. Żeby uchwycić ruch tancerek rzeźbił je szybko w miękkim wosku. Potem te woskowe figurki odlewał w brązie na wieczną pamiątkę pa*.
*pas, w języku francuskim - krok taneczny.
___________________

Garncarstwo

Było nowym pomysłem na kształtowanie kamienia. Lepienie garnków nie wymagało już mozolnej obróbki twardej skały, miękka glina mogła pod ręką garncarza przyjąć dowolny kształt – bez wysiłku. Wypalana w ogniu i tak stawała się twarda jak kamień. Te garnki mają w sobie tajemnicę - podczas wypalania roztapiają się zawarte w nich cząstki magnetytów i ustawiają dokładnie według linii pola magnetycznego. Wszystkie nasze gliniane garnki wskazują biegun magnetyczny – jak kompasy. Pierwsze gliniane naczynia wcale nie miały płaskich denn, przeciwnie, były okrągłe, albo spiczaste, bo stawiano je na ziemi, w piasku, a nie na płaskim stole. Nasze stoły wyprostowały nam pół świata. Kładziemy na nich płaski chleb, płaskie talerze i płaskie kartki papieru.
___________________

Mozaika, czyli malowanie ogniem

Każdy jej pigment był wypalany w innej temperaturze. Ogień malował ten obraz. Gustav Klimt swoją słynną mozaikę „Drzewo życia” ułożył z dwustu kolorów – chyba zawarł jakiś pakt z diabłem!
___________________

Chińska porcelana

Łączy w sobie porcelanę białą i niebieską. Wcześniej były to dwie odrębne szkoły. Zjednoczone stworzyły słynną głębię i prześwity. Od tej pory każda chińska filiżanka jest małym akwarium z pływającymi rybkami – wystarczy popatrzeć pod światło.
___________________

Malarstwo

Fresk. Tę technikę uprawiali tylko mistrzowie. Malarz miał zaledwie kilka godzin na stworzenie swojego dzieła, do czasu, kiedy wysychała zaprawa. Jego obraz był składową budowli na równi z kamieniem i cegłą. Fresk nie tolerował żadnych pomyłek – trzeba było wtedy skuwać ścianę.

Malarstwo. Jest oglądaniem świata jednym okiem – tylko w ten sposób daje się zmieścić na płaskim prostokącie płótna.

Ikony. Były malarstwem abstrakcyjnym. Kościół zakazywał przedstawiania Chrystusa i Matki Boskiej jako wizerunków konkretnych osób; żywych i rozpoznawalnych. Wszystkie te święte oblicza to wyidealizowane abstrakcje – doskonałe jak prostokąty Stażewskiego.

Olej. Stworzył współczesne malarstwo. Wcześniej łączono barwniki białkiem z kurzych jaj. Tak „pi-sano” ikony. Olej sprawił, że farby schły wolniej. Można było wzajemnie łączyć je ze sobą, uzyskiwać nowe odcienie. Całe malarstwo skręciło wtedy w stronę koloru. Technika olejna potrafiła oddać nie tylko kolor, ale i fakturę rzeczy. U Rembrandta futra są puszyste, a oczy lśnią. Tempera, której używano wcześniej była bardziej graficzna – zaznaczała tylko kontury.Van Gogh podniósł olej jeszcze wyżej - malował grubymi pociągnięciami pędzla. Te plamy i bruzdy dopiero oglądane z pewnej odległości łączą się w całość. Mistrz zostawił nam część pracy – radość bycia Van Goghiem.

Martwa natura. Na renesansowych, włoskich dworach traktowano ją jako osobną gałąź sztuki. Komponowano każde danie podawane na stół. Zatrudniano największych artystów do tego zajęcia. Późniejsze malarstwo holenderskie było tylko marnym echem tych książęcych uczt.

Martwa natura, czyli autopsja. Najwięksi rzeźbiarze i malarze renesansu uczyli się swojej sztuki na trupach – Michał Anioł i Leonardo da Vinci prze-prowadzali sekcje zwłok. To na nich studiowali rysunek mięśni. Potem wskrzeszali je w kamieniu jako piety i dawidy.
___________________

Kolory

Ultramaryna. Swoją tajemnicę ukrywała w nazwie – to kolor zza morza. Uzyskiwano go z afgańskich złóż lazurytu. Była najczystszą z barw, błękitem, którym malowano suknie Maryi. Picasso też lubił niebieski.

Karmin. Tę czerwień konkwistadorzy przywieźli z Nowego Świata. Była kwasem obronnym pluskwiaków pasożytujących na kaktusach. Nim malowano usta Madonn.

Tytan. Dwutlenek tego metalu jest dodawany do naszych białych farb. Ma tę właściwość, że w całości odbija słoneczne widmo dając najczystszą biel. W przyrodzie tytan występuje zmieszany z żelazem, w czarnych jak smoła złożach limonitu. Długo trzeba go poddawać kąpieli w chemii i elektryczności, żeby uzyskać jasny ekstrakt. Ta biel to nasza wartość dodana do świata.
___________________

Simone Martini

Na jego obrazie po raz pierwszy w historii malarstwa pojawił się cień – pod przewracaną kartą księgi. To było wielkie odkrycie. One, cienie są prawdziwsze od rzeczy, bo pokazują ruch i głębię. Rembrandt, trzysta lat później – w swojej „Straży nocnej” malował już tylko cienie.
___________________
Michał Anioł

Żałował każdej minuty spędzonej w Kaplicy Sykstyńskiej. Całymi latami pracował tam w niewygodnej pozycji, a farby kapały mu na twarz. Podejrzewał, że powierzenie mu tego fresku było spiskiem, który miał odsunąć go od rzeźby. Uważał się za rzeźbiarza. Tysiąc metrów kwadratowych sklepienia – dla niego brzmiało to jak wyrok. Dzisiaj cały jego trud niszczymy oddechami – skraplają się na fresku. Każdego dnia dwadzieścia tysięcy oglądających, i wszyscy oni oddychają.
___________________

Leonardo da Vinci

„Mona Lisa”. Powoli znika. Zniknęły już jej brwi, rzęsy i koronki na sukni. Z jej uśmiechu zostały już tylko światłocienie, żadnych konturów. Vinci malował Giocondę nie zostawiając śladów pędzla. Nakładał na siebie kolejne, prawie przeźroczyste warstwy kolorów, było ich kilkadziesiąt. Czas powoli, jedna po drugiej zrywa te woale.

Deski i prześcieradła. Leonardo większość swoich arcydzieł malował na desce. Dzisiaj przenosimy je na płótno, bo drewno źle się starzeje. Konserwatorzy cyklinują je i wytrawiają kwasami, a na jego miejscu rozścielają białą tkaninę. Wszystkie te poprawione monalisy z ulgą przewracają się na drugi bok, na następne tysiąc lat snu.
___________________

Caravaggio
Ściany w jego pracowni były wymalowane na czarno. Kazał też zamurować okno. Zostawił jedynie mały lufcik, przez który na płótno padało światło. Brakowało tylko migawki. U Caravaggia nie ma teł – zastępują je snopy światła. De la Tour poszedł jeszcze dalej – zapalał w pracowni jedną świeczkę, musiała wystarczyć za całe tło, za niebo i Ziemię.
___________________

Camera obscura Canaletta

Malował panoramę Warszawy – odwrócony do niej plecami. Taka sztuczka.
___________________

Koty Ermitażu

Są tam od czasów Katarzyny Wielkiej. Chroniły płótna przed zjedzeniem przez myszy. Bez nich kolekcji groziłoby pożarcie. Prawie do tego doszło podczas oblężenia Leningradu, kiedy z powodu panującego głodu wybito wszystkie domowe zwierzęta. Zbiory uratowano w ostatniej chwili dowożąc dwa wagony specjalnie wygłodzonych kotów. W jedną noc zrobiły porządek z myszami. Dzisiaj są tam na państwowym wikcie. Głaskanie ich sierści łagodzi nastroje carycy.
___________________

Malarstwo holenderskie

W siedemnastowiecznej Holandii kwitł handel morski, mnożyły się zyski, ale brakowało ziemi. Fortuny lokowano więc w jej obrazach. Holandia to taki patchwork uszyty z depresji, płócien mistrzów i trzech oceanów.
__________________

Paul Cézanne

On pierwszy malował przestrzeń plamkami kolorów. Żadnej perspektywy liniowej – to zbyt prosta podpórka. Jeśli już, to tylko perspektywa powietrzna – przez blaknięcie, albo ożywianie kolorów. Ciepłe barwy oznaczały bliskość, a zimne – oddalenie i głębię.
___________________

Claude Monet

Pod koniec swego życia malował już tylko nenufary. Były jego obsesją, tak jak słoneczniki dla van Gogha – dziesiątki metrów kwadratowych nenufarów, całe ściany pokryte nenufarami, obrazy bez początku i końca. Malował je toksyczną, ołowiową bielą. Świadomie używał tej starej techniki, choć w jego czasach znano już bezpieczną biel tytanową, on jednak zmagał się z materią na śmierć i życie. Tworzył swoją własną Sykstynę jak Michał Anioł.
___________________
Piet Mondrian

Malował czarne kwadraty na czarnym tle a białe na białym. Wprowadzał symetrię i harmonię do samego koloru. Był przekonany, że maluje Boga.
___________________

Jackson Pollock

Położył swoje obrazy na ziemi. Malował chodząc po nich i przytupując jak plemienny szaman.
___________________

Wielkie malowanie

Na początku niebo było czerwone, bo atmosfera Ziemi nie zawierała w sobie tlenu, a morza zielone – od rozpuszczonych w nich tlenków żelaza. Dzisiaj tam w górze i w dole panują subtelne błękity – jakby Stwórca powoli nabierał wprawy w swoim malowaniu, nabierał stylu.
___________________


Malowanie bez farb

Skrzydełka motyli nie zawierają w sobie nawet drobiny barwnika. Paziowate budują je ze szklistego białka. Z twardych łusek układają specjalne wzory odbijające światło. Odległości między szczytami tych wzorów odpowiadają dokładnie długościom fal słonecznego widma; żółci, czerwieni i błękitowi. Skrzydełko motyla jest przezroczystym szkiełkiem, dlatego nigdy nie blaknie. To malowanie bez farb – najwyższe wtajemniczenie w tej sztuce, oprócz motyli posiedli je jeszcze szlifierze diamentów.


Wielki spokój

Jeżeli nowo wybudowany dom stoi przez kilka lat to będzie tak już trwał przez całe wieki, pod warunkiem, że nie zmieni się podłoże. Dzięki tej regule architekci mogą spać spokojnie. Architektura to wielki spokój.
__________________

Piramida

Wznosili ją ludzie wolni – wtedy kamienie są lekkie. Robotnicy otrzymywali za swój wysiłek wynagrodzenie i strawę – zostały po tym rachunki na papirusach. Piramida była ich pracą. Rosła od dziewiątej do piątej. I tylko faraon oddawał za nią życie. Nie powstawała tak od razu. Najpierw przez dziesięć lat przygotowywano plany i podłoże. Przez następne dziesięć lat ociosywano kamienie. Zanim postawiono pierwszy kamienny blok prze-mijało całe pokolenie. Ta powolność i metodyczność prac była jak wyzwanie rzucone upływowi czasu i śmiertelności człowieka. Budowniczowie piramid nie obawiali się czasu i nie obawiali się śmierci. Przeciwnie – stawiali im pomnik. Do ociosywania kamiennych bloków używano miedzianych narzędzi. Ale miedź to miękki metal, dłuta tępiły się już po kilkudziesięciu uderzeniach. Trzeba było je rozżarzać w piecu i kształtować na nowo. Obok kamieniołomów musiała znajdować się kuźnia z potężnym zapasem drewna. Miedź to metal, od którego skała jest twardsza – tę kwadraturę koła Egipcjanie rozwiązywali ogniem. Piramida nie jest górą, ale gmachem. Musiała pomieścić w sobie wielką komorę grobową faraona. Sklepienie tej komory było kluczem do całej konstrukcji – jeśli dobrano nieodpowiednie kąty i proporcje cała piramida stawała się niestabilna. Wtedy porzucano ją na pastwę pustyni.

Sfinks. Był ostatnią z wielkich piramid. Tym razem w kształcie kota. Jest potężny, bo drzemie w nim góra – musiano ociosać tysiące ton skały, żeby przybrała taką właśnie postać. Jego twarz przed zniszczeniem miała rysy faraona Chefrena, swego budowniczego. Tak to już jest.

Sekwoje. Wysokością i wiekiem dorównują najwyższym i najstarszym piramidom. Może wystarczyło posadzić nasiono?
__________________

Koloseum

Zostało zbudowane z trzech pięter arkad. Gdyby jego ściany były pełne, runęłyby pod własnym ciężarem. Koloseum jest smukłym mostem rozpiętym nad kanionem. Dzisiaj to ruiny. Zostało zniszczone nie przez czas, ale przez ludzi. Przez całe średniowiecze było kamieniołomem w samym środku Rzymu. Ostatecznie rozpadnie się za sprawą nasion przenoszonych w odchodach gołębi. Korzenie traw rozsadzą twardy beton na żwir i piasek. One, trawy będą puentą całej naszej architektury.
___________________

Kopuła

Jest geometrią kuli, a więc geometrią magiczną. Nie potrzebuje na szczycie kamienia zwornikowego, chroniącego ściany przed zawaleniem. Kopuła w tym miejscu może mieć otwór, bo wszystkie siły rozkładają się równomiernie na całej powierzchni. To dlatego z wnętrza Panteonu możesz zobaczyć gwiazdy.
__________________

Filippo Bruneleschi

Prezentując przed komisją konkursową projekt swojej kopuły nad katedrą we Florencji, postawił na stole jajko – on to wymyślił, nie Kolumb. Na szczycie całej konstrukcji umieścił kilkunastometrową kamienną latarnię. Ciężar kamienia nie przygniatał kopuły – przeciwnie, stabilizował ją, jakby za chwilę miała poderwać się w niebo. Filippo Bruneleschi wynalazł perspektywę zbieżną. Sprowadził w ten sposób architekturę na kartkę papieru. Trójwymiarowe bryły - można było przedstawiać na dwuwymiarowej płaszczyźnie, co pozwalało na dokładniejsze obliczenia. Odtąd właściwym twórcą budowli nie był już kamieniarz, ale architekt. Zwykła kartka papieru okazała się magicznym trójwymiarowym pudełkiem.
__________________

Dzwonnik od Św. Piotra

Wielki Bernini oprócz kolumnady wybudował na placu Św. Piotra dzwonnicę. Ale postawił ją na podmokłym gruncie, dlatego ściany po roku zaczęły pękać. Wieżę trzeba było rozebrać. Trwało to przez jedenaście miesięcy. Mistrz przez cały ten czas nie wychodził z domu. Wbrew pozorom jego słynna kolumnada nie jest kolista, ale eliptyczna - jakby Bernini czytał Keplera. Cud, że za tę herezję pod samym nosem papieża nie zapłacił stosem. Przy swoich rzeźbach najczęściej współpracował z hydraulikami – był przecież rzeźbiarzem wody, twórcą najsłynniejszych fontann Rzymu. Te fontanny są górskimi źródełkami w samym środku miasta, doprowadzanymi z wysokich gór kamiennymi akweduktami. Każda z nich lśni jak mały cud – Bernini jedynie cyzelował szczegóły.
___________________


Perły i bazyliki

Małże budują swoje twarde skorupki ze zwyczajnej kruchej kredy. Kryształki wapienia łączą elastycznym białkiem. Skorupa składa się z kilku różnych warstw, jak kopuła nad bazyliką św. Piotra. Białko ukierunkowuje kryształki wapienia i osadza je w odpowiednich miejscach. To mądra zaprawa, podobna do tej, jakiej my używamy w swoich budowlach – do cementu i piasku dodajemy przecież projekt. Perły, które znajdujemy w małżach są tylko małymi odpryskami wielkich wewnętrznych bazylik, a mimo to, nie wiedzieć czemu to właśnie je cenimy najbardziej.
__________________

Gotyckie katedry

Wznosiły się w niebo dzięki swemu ciężarowi. Tu na Ziemi to najlepsza zaprawa. Budowano je do wysokości, przy której mury zaczynały się walić – dopiero wtedy przykrywano je lekkim dachem. Katedry były ogromne, chociaż położone w małych miasteczkach; Chartres, Amiens. Zostały pomyślane tak, by cała ludność miasta mogła się spotkać na jednej mszy.
__________________

Trochę gotyku

Wszyscy mamy gotyckie podniebienia.
__________________


Katedra w Chartres

Zbudowano ją w połowie z kamienia i w połowie ze światła. To dobre proporcje dla domu Boga. Podparcie przyporami pozwoliło odchudzić grube na kilka metrów mury – można było powiększyć okna. Ich witraże rozpościerają się na powierzchni połowy hektara, jak wielka łąka kolorowego szkliwa, prawdziwy raj dla pszczół. Katedra w Chartres była otwarta dla światła jak oko pod podniesioną powieką.
__________________

Katedra św. Pawła w Londynie

Zaprojektował ją astronom* – to widać. Jest czystą harmonią proporcji. Nie ma w sobie nic z chaotycznego i strzelistego gotyku, podpieranego niezgrabnie przyporami. Tutaj całości strzegą liczby, nie podpórki.
* Christofer Wren
__________________




Meczet w Isfahanie

Prawdziwym centrum tej potężnej budowli jest mała sadzawka na wewnętrznym dziedzińcu. Od niej rozpoczęto wszystkie obliczenia. Jej woda zapewnia chłód i przewiew, sprawia, że cała świątynia zamienia się w ogród. Tylko muzułmanie potrafili tak budować. Obliczenia kończono na niebie. Przy każdym meczecie dobudowywano obserwatorium astronomiczne – pozwalało określać pięć dziennych pór modlitwy.
__________________

Japoński dom

Jest czystą przestrzenią, która nabiera takiego znaczenia, jakiego jej nadasz. Jeśli wstawisz stolik do pokoju będzie salonem, jeśli poduszkę - sypialnią. Ściany budowano z papieru, ale nie przeszkadzało to w niczym, nawet zimą - tam na Wyspach Japońskich i tak wszystko rozgrywa się w głowie. W języku japońskim to samo słowo oznacza przestrzeń między dwoma ścianami, między dwoma dźwiękami i między dwoma zdarzeniami. Domy buduje się tutaj we wszystkich tych wymiarach – lekko.
__________________

Taj Mahal

Do zaprawy łączącej cegły i marmur dodawano białko kurzych jaj i soki owocowe - jak w przepisie na wielką białą bezę. Szach Jahan, który wybudował ten ósmy cud świata ostatnie siedem lat swojego życia spędził jako więzień własnego syna. Jego rozrzutność i budowlany rozmach doprowadziły państwo na skraj bankructwa. Mauzoleum ukochanej pozwolono mu oglądać tylko z okna celi. Ten widok był jak akt łaski – nie pragnął niczego więcej.
___________________

Cegła

Powstaje w ogniu, dlatego ogień się jej nie ima. Pożar, żeby stopić cegłę musi być gorętszy od tego, który panował w piecu podczas jej wypalania. Do ognia dodano jeszcze specjalną geometrię – na początku cegła była zwyczajnym sześcianem, dobrym najwyżej na kładzenie bruku. Wydłużenie jej kształtu sprawiło, że przy układaniu naprzemiennym sama przez się wzmacniała ścianę. Cegła to wyższa geometria.
_________________

Złote cegły

Za dynastii Ming wykładano nimi posadzki w Zakazanym Mieście. Wyrabiano je z najszlachetniejszej gliny, mieszanej z ryżem i wielokrotnie udeptywanej, suszonej przez pół roku w zacienionych miejscach. Po wyschnięciu miały grubość palca, ale ciężar metalu. Przy uderzeniu dźwięczały jak sztabki złota.
_________________

Gustav Eiffel

Był wielkim budowniczym mostów. Jego wieża to klasyczny filar – most, który musiał unieść tylko swój własny ciężar, a więc właściwie fraszka. Cała konstrukcja została zbudowana z tysięcy ton kutego żelaza połączonego nitami. Rdza pojawiająca się wokół nitów działała jak spaw. Sama natura wzmacniała tę wieżę wiatrem i deszczem. Wcześniej Gustav Eiffel zaprojektował Statuę Wolności. Ona też jest wieżą – żelaznym rusztowaniem.
__________________

Budownictwo

Już dawno odeszło od kamienia. Wszystkie wieżowce są konstrukcjami skręcanymi z żelaznych belek. Kamienne ściany mogą się wznosić tylko do wysokości czterech pięter, wyższe walą się pod własnym ciężarem. Paradoksalnie kamień przeszkadza w tej sztuce, chociaż od niego się zaczęła.
__________________

Empire State Building

Jego budowę rozpoczęto zanim ukończono projekt. Nie był zresztą zbyt skomplikowany całość to żelazne rusztowanie ukryte za kurtyną cienkich, wapiennych płyt. Podczas trwania budowy robotnicy znajdowali się zawsze tylko o kilka pięter poniżej wyrysowanego planu. Pracę zakończono po dotknięciu obłoków.
__________________
Piasek plaży

Dzieci budują z niego zamki – dzięki na-pięciu powierzchniowemu wody. Same ziarna piasku nie łączą się ze sobą. Woda musi być tu zaprawą.
__________________

Labirynt

Składa się z pokoju i korytarza – cała magia polega na odwróceniu proporcji.




Dźwięk

Jest naszą pierwszą ojczyzną. Odgłosy wnętrza ciała matki, bicie jej serca stymulują rozwój mózgu u płodu. To słuch daje nam poczucie bezpieczeństwa, pozwala nam bezwiednie kontrolować wszystko wokół. Nie możemy zamknąć uszu – mózg wpadłby wtedy w panikę (u św. Jana Siódmą Pieczęcią Apokalipsy było pół godziny ciszy). Słuch czuwa nad nami jak anioł stróż.
__________________

Muzyka

Pobudza w naszym mózgu te same ośrodki co jedzenie i seks, produkujące dopaminę, hormon przyjemności. Dlatego lubimy słuchać muzyki. Lubimy najdosłowniej – ona jest jak cukierek, albo dobrze wysmażony stek. Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje, dlaczego nasz mózg ze wszystkich sztuk wybrał właśnie muzykę. To jedyna Muza, która dostępuje takich honorów.

Symfonia i księga. Fale dźwiękowe, a więc tylko niewielkie różnice ciśnień powietrza są w naszym uchu przekładane na impulsy elektryczne. Pod taką postacią docierają do mózgu, który łączy je w muzykę. Ona w rzeczywistości jest kakofonią; piskami, zgrzytami, dudnieniem – tak słyszą ją ludzie, którzy dzięki wszczepionym implantom odzyskali słuch.Mózg potrafi też działać w drugą stronę – dzieli jednolity strumień mowy na wyrazy i głoski, chociaż na oscyloskopie to ciągła linia. Jeśli nie znamy obcego języka słyszymy tylko monotonny ciąg dźwięków – nie wyłapiemy osobnych wyrazów. Mózg, kiedy chce to łączy, a kiedy chce dzieli. Z tej samej materii raz układa symfonię, a innym razem księgę. To wielki artysta, wszechstronny jak Leonardo.

Święta muzyka. Jest najstarszym rytuałem człowieka, pokazem siły i witalności mężczyzny. Kobiety nie potrafią się temu oprzeć, dlatego wciąż rodzić się będą Mozarty.
_________________

Instrumenty

Język chiński. Każda zmiana tonu zmienia w nim znaczenie słowa. Może dlatego jego znaki trzeba zapisywać starannie, najcieńszym pędzelkiem, jak muzykę na pięciolinii.

Amfiteatr grecki. Strojono go jak instrument. Staro-żytni Grecy rozróżniali siedem rodzajów echa.

Kolumna dorycka. Blok marmuru musi brzmieć jak dzwon, żeby powstała z niego jednolita kolumna. Każda zmiana tonu to znak pęknięcia.

Ptasi śpiew. Nie poruszy liśćmi. Cząsteczki powie-trza przekazują sobie energię same pozostając w miejscu. Skowronek wypuszcza eleacką* strzałę.
* eleaci twierdzili, że ruch jest złudzeniem.

Bzyczenie. Wynika ze zsynchronizowania ze sobą dwóch par owadzich skrzydełek. Owady dostrajają się do tego dźwięku jak kwartet smyczkowy do uderzenia kamertonu.

Turkuć podjadek. Obok świerszczy i cykad jest największym grajkiem wśród owadów. Ale on dodatkowo buduje z ziemi wzmacniacze – formuje w kształcie tuby wejścia do swoich korytarzy. Jak z orkiestronu pobrzmiewają stamtąd owadzie uwertury.

Nietoperze. Nocą, żeby odnaleźć drogę przez cały czas śpiewają. Zakochują się w echu własnego głosu. Jest dla nich żywą osobą, jak w baśniach, dużo prawdziwszą od zatopionego w ciemnościach świata. Śpiewają na całe gardło - właściwie wrzeszczą. Nie słyszymy tego hałasu, bo ultradźwięki są zbyt wysokie dla naszych uszu - tylko psy wyją z rozpaczy. Gdybyśmy słyszeli ultradźwięki pewnie też malowalibyśmy nimi świat jak nietoperze. Nasza muzyka byłaby konkretna. Symfonie Beethovena wisiałyby na ścianach muzeów, obowiązkowo oglądane nocą, tak jak to teraz w modzie.

Infradźwięki. Słyszą je tylko słonie i węże. To najniższe z dźwięków - podążają dalej niż pozostałe, bo nie odbijają się od skał i drzew, przenikają przez nie, jakby przemawiała przez nie sama Zie-mia. Może to lepiej, że nie słyszymy jej śpiewu – pewnie nie moglibyśmy z tym żyć, tak jak starożytni żeglarze słuchający syren.

Otolity. To kamyki słuchowe ryb. Pozwalają im wyczuć zmiany ciśnienia wody. Foki mają pełno w swoich żołądkach tego dźwiękowego żwiru. Wciąż rozglądają się na wszystkie strony – skąd ta muzyka?

Harley. Patentem zastrzeżony jest nie silnik, ale jego warkot, sama muzyka – jak w ZAiKSie*.
* ZAiKS – Związek Artystów i Kompozytorów.

Dzwony. Są wytapiane ze stopu miedzi i cyny – w proporcji; osiemdziesiąt procent do dwudziestu. Tylko taki stop brzmi. Dzwon jest matematyczną grą proporcji, tak jak każda muzyka. To napięta struna w odpowiednim miejscu przyciśnięta do progu - dlatego każda szczelina odbiera mu głos.

Stradivari. Mylił drzewa z ptakami. W jednych i drugich słyszał ten sam śpiew. Skrzypce to tylko natchniona pomyłka. Na wyschnięcie drewna czekał dłużej niż trwa ludzkie życie - w rodach lutniczych ojciec przekazywał synowi materiał w spadku. Może to cała tajemnica skrzypiec? Jeden, jedyny egzemplarz stradivari nie brzmi tak dobrze jak pozostałe. Przez muzyków nazywany jest Śpiącą Królewną.

Bębny. Powtarzające się niskie fale dźwiękowe sprawiają, że mózg zamiast badać świat poddaje mu się – zaczyna pulsować jego rytmem. Jest jak strumień, który odwraca swój bieg. Po pół godzi-nie do rytmu bębnów dopasowuje się także nasze serce.

Puzon. Nie ma żadnych klawiszy. Jest jedynym instrumentem, który ślizga się po dźwiękach. Nuty rozpoznaje niepewnie jak ślepiec, poruszając się trochę w przód, trochę w tył. Zamiast schodzić po schodach, zjeżdża po poręczy.

Fortepian. Jego mostek przenosi drgania metalowych strun na drewnianą płytę rezonansową. Fortepian to dźwięczące drewno, podobnie jak skrzypce (same struny brzmią bardzo cicho). Aby zapobiec zbytniemu rezonansowi, za płytą drewnianą montuje się potężną płytę stalową – żeby, ta pierwsza, na miłość boską, aż tak nie dźwięczała. Kiedy pianista odrywa rękę od klawisza, na strunę natychmiast opada tłumik, inaczej osiemdziesiąt osiem strun brzmiałoby jednocześnie jak rój os.

Wydmy. W podmuchach wiatru śpiewają. Ich śpiew to rodzaj ruchu – spokojnego spaceru.

Klaskanie. Zamienia całą energię ruchu ramion na dźwięk i odrobinę ciepła. W salach koncertowych jest jak najbardziej na miejscu – dźwięk w hołdzie za muzykę.





















Różnią nas bogowie

Wiara. Była wynikiem doszukiwania się prawidło-wości w otoczeniu, sposobem myślenia istot uczących się. Wiara to jasny kaganek, który nieśliśmy przez świat – przez tysiące lat rozświetlał nam ciemności.

Bóg. Zaświadczają o Nim rzeźbione przedmioty znajdowane w ludzkich pochówkach sprzed stu tysięcy lat. Są dowodem ceremoniału pogrzebowego, a więc religii.

Religie. Różnią nas bogowie. Różnimy się pięknie jak na ludzi. I wysoko.

Kości. Rozmawiamy nimi z bogami. To chyba już całe nasze Niebo.
___________________

Świątynie

Stonehenge. Człowiek ustawił kiedyś te kamienie i zapomniał, po co. Teraz do końca świata będzie zachodził w głowę, czy wystawił świątynię Bogu, czy zbudował kalendarz? Kamienie nie noszą na sobie żadnych inskrypcji. Nie ma żadnych podpowiedzi.

Świątynie. Bywają różne; wodne, skalne, a nawet roślinne. Khmerowie wykuwali symbole swoich bogów na dnie strumieni – błogosławiły wodę. Aztekowie w hołdzie swoim bogom ścinali wierzchołki gór. Nie tykali tylko obłoków. Brytowie wznosili świątynie roślinne, takie jak w Woodhenge - kręgi drewnianych pali otwarte na wschód słońca w dniu przesilenia letniego. My też zakładamy je w swoich ogrodach, tyle, że zaczynamy od nasion.

Angkor. Był dobrym miejscem na świątynię - tuż przy zawróconej rzece. Wielki Mekong przez cztery miesiące w roku odwraca swój bieg i płynie w górę, bo jego koryto nie mieści wiosennych roztopów Himalajów. Cały zespół świątynny zbudowano na równinie zalewowej, na wilgotnym gruncie. Kamienie nie spływały do morza tylko dlatego, że rzeka w tym miejscu odwraca swój bieg. Dzięki jej wylewom Kambodża kwitła przez ostatnie tysiąc lat – na zalanych wodą polach można było zbierać ryż nawet kilka razy w roku. Suriawarman II, władca Khmerów, który wybudował Angkorwatt na koniec sam ogłosił się bogiem. Zdarza się.

Świątynia Jerozolimska. Judaizm w przeciwieństwie do wcześniejszych wyznań miał tylko jedno miej-sce kultu, świątynię w Jerozolimie. Każdego dnia składano tam ofiary Bogu, co zapewniało Jego przychylność wszystkim wyznawcom. Tutaj to świątynia stworzyła religię, nie na odwrót. Dlatego dla Żydów stoi do dzisiaj, chociaż to ułamek muru.

„Ściana płaczu”. Jest jedyną pozostałością po II Świątyni Jerozolimskiej. Wybudował ją Herod Antypas, okrutny władca znienawidzony i pogardzany przez współczesnych mu Żydów. Właściwie był Arabem, który tylko dla kariery przeszedł na judaizm. Żeby wybudować świątynię na szczycie wzgórza najpierw musiał je poszerzyć. Zbudował tę górę powtórnie, jak piramidę, tyle, że mądrzejszą od egipskich o dwa i pół tysiąca lat – oparł ją na rzymskich łukach i pustych komorach. Ta góra jest ukrytą budowlą - to największa tajemnica Heroda. Tutaj świątynią jest już samo wzgórze – wystawił ją na swoją własną chwałę.

Koloseum. Cesarz Wespazjan zebrał fundusze na jego budowę burząc świątynię w Jerozolimie.
Jestem jaki jestem...

Z kulami sie nie dyskutuje

Nikt nie milczy tak jak umarli

2
Niezwykłe! To jest lektura na długie lata, po kawałeczku. Jestem pod wrażeniem.

Na dzisiaj wybieram tę:
Flavis pisze:Fraza. Mówimy w trzy sekundowych frazach. Pomiędzy nimi robimy krótkie przerwy na oddech i namysł. Dokładnie takie same na obie te czynności.
Z komentarzem: robić dłuższe przerwy na namysł.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Mam wrażenie, że to co napisałeś to nie bajki. Ani pod względem formy ani treści oraz dlatego, że przeważnie nic z tego nie wynika.
Spoglądając na całość widzą chaos i oderwane, często nic nie znaczące uwagi, ale może po prostu ja nie dostrzegam Twojej koncepcji.
Podobały mi się Hieroglify i Bajka o Bałwanie; choć nie wszystko przeczytałem z należytą uwagą.
Trochę gotyku

Wszyscy mamy gotyckie podniebienia.
Dlaczego?

5
Wysoko podniesione (chodzi też o budowę podobną do sklepieni kościołów z tamtych czasów).

Generalnie ciężko sklasyfikować, może lepsze były by tu fraszki aczkolwiek sam nie wiem.
Jestem jaki jestem...

Z kulami sie nie dyskutuje

Nikt nie milczy tak jak umarli

6
Flavis pisze:
Generalnie ciężko sklasyfikować, może lepsze były by tu fraszki aczkolwiek sam nie wiem.
Fraszki to też nie są. Sądzę że należałoby określić to w sposób niezbyt precyzyjny i raczej nieokreślony jako gatunek literacki. Np. "Strzępy", "Spojrzenia", "Echa" - coś w tym rodzaju.

7
Bardzo ciekawe i inspirujące. Trochę jak wspomniana katedra w Chartres - z jednej strony lekkie, z drugiej masywne niebanalnym przekazem.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

8
Kiedy takie coś było wierszowane, nazywało się epigramatem. :P Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach możemy zrezygnować ze ścisłej genologii antycznej i uznać te teksty właśnie za epigramaty.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

10
dorapa pisze:Niezwykłe! To jest lektura na długie lata, po kawałeczku. Jestem pod wrażeniem.

Na dzisiaj wybieram tę:
Flavis pisze:Fraza. Mówimy w trzy sekundowych frazach. Pomiędzy nimi robimy krótkie przerwy na oddech i namysł. Dokładnie takie same na obie te czynności.
Z komentarzem: robić dłuższe przerwy na namysł.
Dziękuj za opinie, jeśli będę mógł to wrzucę poprawione teksty.

Autor.
Marcin Dolecki

Bardzo ciekawe i inspirujące. Trochę jak wspomniana katedra w Chartres - z jednej strony lekkie, z drugiej masywne niebanalnym przekazem.
Serdecznie pozdrawiam w poniedziałek ukaże się poszerzona wersja "boga".
Jestem jaki jestem...

Z kulami sie nie dyskutuje

Nikt nie milczy tak jak umarli
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron