19
autor: Baltazar
Zarodek pisarza
Szczegółowych danych (wymiary, masa, wymagane czasy lotu) ci nie podam, ale parę pomysłów mogę podrzucić.
Nie wiem czemu planujesz założyć bazę na orbicie Wenus ale na pewno wypowiadający się wcześniej byli zbyt krytyczni wobec tej możliwości.
Przede wszystkim Wenus to planeta prawie równa Ziemi grawitacji, cały świat ze swoimi tajemnicami, o którym wiemy niewiele z powodu gęstej atmosfery. Parę lat temu pojawiły się nawet spekulacje, że może tam istnieć życie, nie na powierzchni oczywiście ale w chmurach. Okazuje się, ze gdzieś tak z 50 km nad powierzchnią warunki są całkiem sielankowe, jedna z najłagodniejszych dla życia w całym układzie słonecznym - poza Ziemią. Założenie bazy na orbicie w celu badań ma jak najbardziej sens. Prowadzono by je za pomocą zasilanych energią słoneczną samolotów-robotów i sterowców, od czasu do czasu jakiś wyspecjalizowana kapsuła-batyskaf mogły by nurkować w głąb atmosfery zupełnie jak do rowu oceanicznego.
Podróż na Wenus jest łatwiejsza niż na Marsa, okna startowe nawet ze współczesnymi napędami zdarzają się częściej niż w przypadku Czerwonej Planety - 584 wobec 780 dni (dane za angielską Wikipedią). Wenus jest stosunkowo blisko (maksymalne zbliżenie to ok. 40 mln km wobec 55 mln km z Marsem). Dodatkowo podróżując ku Wenus lecisz w dół studni grawitacyjnej Słońca, oszczędza ci to na wymogach paliwowych. Powrót może być trudniejszy - „lecisz pod górkę”, ale tu z kolei pomóc mogą nowoczesne modele napędu - żagiel słoneczny będzie wydajniejszy w okolicach Wenus. W latach siedemdziesiątych planowano nawet orbitalną misję załogową z wykorzystaniem technologii programu Apollo. Było to wykonalne już wtedy, choć oczywiście lepsze technologie napędowe jak napęd nuklearny znacznie ułatwiłby dostarczenie na orbitę Wenus użytecznego ładunku.
Moim osobistym konikiem jest możliwość kolonizacji Wenus właśnie za pomocą latających miast. Zamknięte miasta-balony wypełnione powietrzem o składzie i ciśnieniu z grubsza równym ziemskiemu na Wenus mają dość siły nośnej by je unieść w atmosferze. Do tego nadmiar energii ze słońca i surowców, które można czerpać z atmosfery, grawitacja, która nie osłabi ci kości i mięśni i mamy podstawy do kolonizacji równie ciekawej jak kolonizacji Marsa.
Problemem jest jak ktoś zauważył promieniowanie, nie dość, że jesteśmy bliżej Słońca to jeszcze Wenus nie ma magnetosfery (stąd właśnie podoba mi się pomysł na miasta w chmurach - atmosfera chroni przed promieniowaniem). Na pewno twoja stacja będzie wymagała solidnych osłon antyradiacyjnych. ISS lata stosunkowo nisko i pod osłoną ziemskiej magnetosfery. Ważne są też radiatory - pozbywanie się nadmiaru ciepła w kosmosie to prawdziwy problem, wbrew pozorom przestrzeń kosmiczna wcale nie jest zimna. Stacji będzie bliżej do słońca, stąd będzie się bardziej nagrzewała, co będzie wymagać większych radiatorów. Wreszcie promieniowanie (cząsteczkowe i UV) będzie degradowało materiały budowlane stacji. Trzeb pomyśleć o doborze odpowiednich zabezpieczeń. Pomocą może być taki dobór orbity by stacja jak najdłużej pozostawała w cieniu planety. Co jednak oznacza rezygnację z łatwego zasilania za pomocą baterii słonecznych.
Zaopatrywanie stacji - szkoda wozić wszystko z Ziemi, skoro pod nogami masz całą planetę. Atmosfera może być źródłem tlenu, węgla i całej masy skomplikowanych związków chemicznych. Może jakiś nurkujący w atmosferze dron, który będzie zagarniał po kilkaset litrów gazów, sprężał je i wracał na orbitę stacji? Jeśli zgromadzisz sporo takich gazów możesz z nich na przykład wyprodukować wodę, która nie tylko jest potrzebna ludziom ale może służyć do ochrony przed radiacją i jako chłodziwo dla stacji. Musisz tylko przywieść wodór z Ziemi, bo na Wenus o niego trudno.
Tyle chwilowo przychodzi mi do głowy na ten temat.
Prawdopodobieństwo legend rośnie nocą.