3
autor: Lady V.
Zarodek pisarza
Trafiłam tutaj zupełnym przypadkiem, ale sądzę, że dobrze się stało. Mam okazję wyjaśnić i przeprosić... ale może po kolei.
Będzie długo, oby w miarę strawnie.
Odkąd pamiętam, marzyło mi się pisanie książek, trochę później natomiast uznałam, że mogłabym mieć również własne wydawnictwo. Założenie takowego jest rzeczą wręcz banalną - ot, wystarczy zwykła działalność gospodarcza. Nieszczęśliwie się złożyło, że nie spotkałam nikogo, kto próbowałby mi wybić to z głowy, albo przynajmniej kazał poszukać o tym więcej informacji, choćby w internecie. Chociaż z perspektywy czasu wcale nie jestem pewna, czy bym go wtedy posłuchała.
A zatem nadszedł ten dzień, gdy miałam wymarzone wydawnictwo. I postanowiłam wydać książkę - głównie dlatego, by udowodnić sobie, że można. Ano można. Problem jest to niewielki, gorzej gdy pojawia się temat sprzedaży. W tamtym czasie prawdopodobnie wierzyłam, że książka sprzeda się sama, jeśli tylko wspomni się o tym kilku osobom. O święta naiwności! Do tego sądziłam, że dam sobie radę ze wszystkim sama. To był poważny błąd, który jednak mnie dużo nauczył.
Oczywiście miałam jakieś plany, chciałam robić więcej - stąd między innymi pomysł konkursu na powieść. Ale ledwo zaczęłam, musiałam przerwać. Dość poważny problem ze zdrowiem i operacja, mnóstwo stresu oraz życie osobiste sprawiły, że porzuciłam temat wydawnictwa. Wręcz nie chciałam o nim myśleć, unikałam tego, jak się dało. Wtedy wszystko zamarło, a ja ostatecznie zawiesiłam działalność. Paradoksalnie, obecnie uważam, że dzięki temu nie dane mi było popełniać kolejnych głupot.
Dziś mogę co najwyżej przeprosić za tamten okres swej niedyspozycji.
Po długim czasie uraz do tematu wydawnictwa mi minął. Znowu zaczęłam o nim marzyć, choć teraz byłam już mądrzejsza niż na początku. Wraz z kilkoma znajomymi postanowiłyśmy wydać antologię, której tematykę i tytuł wymyśliłam dobre dwa lata wcześniej. Znajome pomysł podchwyciły i wszystko zaczęło iść ku lepszemu. Był konkurs, był wybór zwycięzców, były plany wielkiego powrotu wydawnictwa z nową książką. Cóż, obecnie mogę mówić o tym tylko w czasie przeszłym, bo choć antologia się ukazała, to ja nie mam już z nią za wiele wspólnego. Szkoda mi tego, ale i tym razem wiele się nauczyłam.
Obecnie wraz z grupą prawdziwych pasjonatów pracujemy nad czymś zupełnie innym. Jeżeli chcecie, możecie zajrzeć na stronę slowik.uguisu.pl, tu nie będę robiła żadnej reklamy. Czy nam wyjdzie - nie wiem. Mam nadzieję, że tak. Wiem za to, że w pewien sposób dojrzałam i wiele się nauczyłam przez te lata, także tego, jak bardzo liczy się zgrany zespół, którego członkowie mają podobne spojrzenie na świat. I chciałabym tylko prosić o to, by nie skreślać wydawnictwa UGUISU za moje dawne błędy, bo bardzo się będę starać, by już ich więcej nie popełniać.
Katarzyna Lengowska