Latest post of the previous page:
Wiesz, dyskusja ma charakter teoretyczny, bo nikt nie posądza organizatorów o kradzież. Mowa jedynie o nieprecyzyjnym regulaminie.Niemniej, twoja pewność, że to jest ścisły regulamin, jest wynikiem ryzykownego skrótu myślowego. Co najmniej.
Primo: termin "publikacja" wcale nie jest ścisły. Stąd w Ustawie Prawo Autorskie i prawa pokrewne, masz chociażby taki passus: "Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa o korzystanie z utworu, zwana dalej „licencją”, obejmuje pola eksploatacji wyraźnie w niej wymienione". Właśnie dlatego w wielu regulaminach, a także w umowach to się określa. Moje umowy potrafią zawierać po kilka stron małym druczkiem opisujące te pola eksploatacji. Także dlatego się to robi, że "Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje odrębne wynagrodzenie za korzystanie z utworu na każdym odrębnym polu eksploatacji."
I wracając do głównej myśli, ja nie wierzę w nieuczciwość organizatorów, raczej niedoprecyzowanie. Natomiast warto wiedzieć, iż "W razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd." To ma zastosowanie, gdyby przez publikację ktoś zrozumiał nie wprowadzenie książki w niskim nakładzie, tylko sprzedaż np. 100 tysięcy egz

Oczywiście esejów to nie dotyczy, ale ja znam taki przypadek z beletrystyki
