Grobowiec Białych Szczytów;
WWWPara, z dopiero co zaparzonej herbaty, unosiła się nad kubkami. Feor, młody najemnik, sięgnął ręką po jedną z nich, pociągnął łyk i szybko odstawił na swoje miejsce. Spojrzał na swojego towarzysza. Na jego twarzy widać było zmarszczki, znać było, iż jest w podeszłym wieku. Feor zastanawiał się, ile lat może mieć jego gość.
WWW Zastanawiam się – zagadnął Feor – kim pan jest, i co pana do mnie sprowadza.</p>
WWW– Zwą mnie Teir Stary – odpowiedział mu gość. – A sprowadzajଠmnie interesy. </p>
WWW – Doprawdy? – zagadnął, Feor, znów upijając łyk napoju. - Tak przy okazji, mam śmiałość pytać, dlaczego akurat mnie wybrałeś?</p>
WWW- Chodzą słuchy, że podobno jesteś… niezwykły.</p>
WWWFeor zrobił nieco zaskoczoną minę, po czym zapytał:</p>
WWW- Niezwykły? Co przez to myślisz?</p>
WWW- Nie żebym w to wierzył, ale podobno uprawiasz… dziką magię, czy jak to tam się zwie. </p>
WWWFeor zaśmiał się w duchu: „Dzika Magia, dobre sobie.”</p>
WWW- Wiedz, panie, że pobierałem nauki u jednego z uniwersyteckich nauczycieli magii. Okazał się na tyle dobry, że pokazał mi, jak wykorzystać cały potencjał Mocy. A więc to dlatego mnie wybrałeś? Powiem szczerze, jestem zaskoczony. </p>
WWWTeir rozciągnął usta w uśmiechu, znów napił się herbaty i powiedział: </p>
WWW– Wy, najemnicy, lubicie zarabiać. </p>
WWW– A kto nie lubi? – odparł Feor.</p>
WWW – Otóż to, nie ma takiego człowieka! Wracając do tematu, jest pewna rzecz, cenna dla mnie, bardzo cenna, której pożądam i którą zamierzam posiąść.</p>
WWW– Zapewne chodzi o jakiś artefakt –stwierdził Feor.</p>
WWW – W rzeczy samej. Czy wiadomo ci coś na temat miejsca zwanego Okruchami Bogów?</p>
WWW Feor zamyślił się. Podczas nauki na Uniwersytecie w Quori czytał trochę o tym miejscu. Z zapisków wynikało, że rozegrała się tam największa i najkrwawsza bitwa wszechczasów. Wydarzyło się to krótko po osiedleniu się ludzi na wyspie Gosten. Doszło do wojny, rdzenni mieszkańcy, tacy jak leśne elfy czy też pradawne krasnoludy, nie zgadzali się z dominacją przybyszów, więc po kilku stoczonych bitwach postanowili zakończyć cały ten spór. Ostateczna walka rozegrała się u podnóży Białych Szczytów. Zwyciężyli ludzie, a elfowie i krasnoludowie zostali rozsiani na całej wyspie. </p>
WWW– Tak, co nieco słyszałem. Jednak jeszcze jedno pytanie nasuwa mi się na myśl, a mianowicie, czy masz pewność, że ów artefakt wciąż tam jest?</p>
WWW- Nie, dlatego chcę to sprawdzić, posyłając tam ciebie… Mam jednak podejrzenia, że legenda o klątwie odstrasza dość dużo ludzi. Wiesz zapewne, że ludy Gosten są bardzo „przesądne” – Teir wymusił uśmiech.</p>
WWW- Coś o tym wiem – odrzekł Feor. – Od czasu, kiedy opuściłem swoją ojczyznę, zwaną Venherem, przyzwyczaiłem się do tego stanu. </p>
WWW – Znakomicie – stwierdził Teir. – Czy podejmiesz się tego zadania?</p>
WWW– Powoli. Potrzebuję więcej szczegółów oraz informacji na ten temat oraz… zysku – odpowiedział Feor.</p>
<p>W ciągu kilku następnych minut Teir Stary wyjaśnił wszystkie sprawy związane z zadaniem. Po tym wstał, przeszedł przez mały korytarzyk, i wyszedł na tętniącą życiem ulicę miasta Kartug. Najemnik zamknął za nim drzwi i wrócił do swojego pokoju. Poprawił jasne, sięgające ramion włosy, rozparł się w fotelu i zaczął rozmyślać.</p>
WWWNastępnego dnia przyszedł czas na odpowiedź. Feor, po wielu godzinach spędzonych na rozmyślaniach, czekał na przyjście Teira Starego. Przybysz zjawił się na czas. Chwilę pogawędzili, Feor przyniósł świeżo zaparzoną herbatę, i rozpoczęła się właściwa rozmowa:</p>
WWW– Jaka jest twoja odpowiedź, przyjacielu? –zagadnął Teir.</p>
WWW – Wiele o tym myślałem. Muszę przyznać, że ta propozycja jest ciekawa– odrzekł Feor.</p>
WWW – Rozumiem, że się zgadzasz? </p>
WWW– Sam nie wiem. Ale mogę spróbować!</p>
WWW – Ależ oczywiście, przyjacielu – odpowiedział szybko Teir.</p>
<p>Reszta rozmowy opierała się głównie na podaniach, legendach oraz wzmiankach. Feor szybko odkrył, iż jego towarzysz nie jest zbyt rozeznany w historii Gosten, a już na pewno nie wie nic na temat bitwy pod Białymi Szczytami. Najemnika ciekawiło jednak, dlaczego Teir Stary interesuje się artefaktem o nazwie „Łza”. Wiedział o niej wszystko, kiedy została wykuta, w jakich okolicznościach, że dzierżył ją podczas bitwy syn króla, który poległ a broń rzekomo zaginęła. Kiedy Teir opuścił już dom, Feor zabrał się za przygotowania. Do wieczora zebrał wszystkie potrzebne wskazówki, spakował potrzebne rzeczy i wynajął konia na tydzień, gdyż w ciągu siedmiu dni miał wrócić z łupem. Założył lekką skórzaną zbroję, narzucił na nią długi wełniany płaszcz i przewiązał go grubym pasem, do którego przyczepił długi miecz. Włosy ukrył pod kapturem i ruszył w podróż.</p>
WWWNoc była ciepła, niebo było rozświetlane przez tysiące gwiazd, a światło rzucał ogromny księżyc, zwany Fisuhszem. Zmęczony już podróżą, najemnik zasięgnął trochę magii leczniczej. Znajdował się jeszcze tylko parę godzin od celu. Jechał truchtem, bez potrzeby przyśpieszania, podziwiał uroki krajobrazu. Nagle oczom Feora ukazała się niska sylwetka małego stworzenia. Kiedy wyszła z cienia, najemnik spostrzegł, iż jest to goblin. Zielonoskóre stworzenie trzymało w dłoniach małe maczugi, małą głowę zabezpieczone miało przez żelazny hełm, a jego tułów chroniony był przez lekki kirys. Goblin wydał z siebie przeraźliwy krzyk i rzucił się na maga. Feor w mgnieniu przypomniał sobie wszystkie prywatne nauki, jakie pobierał na Uniwersytecie. Chodził na dodatkowe zajęcia z kontroli, co poskutkowało opanowaniem magii. Najemnik przywołał kulę ognia i rzucił nią w napastnika. Siła uderzenia odrzuciła płonące stworzenie do tyłu. Najemnik zszedł z konia i kucając nad resztkami napastnika, rzucił: „Skąd tu goblin?”. </p>
WWWPo chwili namysłu Feor skierował się w stronę swojego konia. Dosiadł go i popędzając, ruszył w drogę.</p>
WWWJuż wiele godzin temu wzeszło Słońce. Dzień nie zdawał być tym jednym z cieplejszych, ale to nie przeszkadzało Feorowi w podróży. Na mapie odległość wydawała się tak mała, lecz w rzeczywistości nigdzie nie było jeszcze widać czegokolwiek, co by wskazywało na koniec wyprawy. Feor oszacował, że czeka go jeszcze jeden dzień drogi. Jeszcze jedna doba…</p>
WWWTorba z zapasami opustoszała, zupełnie. Feor z wyrzutami spoglądał na puste dno. Mimo, iż był dopiero co po obiedzie, już odczuwał tą pustkę. Na szczęście Okruchy Bogów były już niedaleko. Na linii krajobrazu malowały się już wysokie szczyty gór. Zaśnieżone, niedostępne. Legendy podają, że w głębi nich czai się nieokiełzane zło, które tylko czeka na kolejnych ochotników. </p>
WWWParę godzin później Feor stał już na miejscu największej bitwy w dziejach Gosten. To tu Wielki Uzurpator zwany Haskar III prawie uśmiercił wszystkich rdzennych mieszkańców. W tym samym miejscu uwolniona została cząstka zamkniętej w Łzie magii. „Łza! No właśnie!” - przypomniał sobie Feor, stojąc na jałowym polu. Po ziemi walały się porozbijane tarcze, hełmy, pancerze, resztki z oręża i innego uzbrojenia. Po paru zmarnowanych godzinach na bezsensownych poszukiwaniach Łzy, najemnik znalazł się przed małymi, kamiennymi wrotami wyrzeźbionymi w litej skale. „Legenda o nieposkromionym złu” – przypomniał sobie Feor – „Tylko czy to może być prawda…”. Zamyślił się. Taka opcja nie wiele zmieniała w jego planach, a jednak wahał się przed próbą wdarcia się za te drzwi. </p>
WWWPo chwili namysłu Feor spostrzegł napis nad wejściem: „Gleyroy”. </p>
WWW„ Co to może znaczyć?” – zapytał się Feor sam siebie. </p>
WWWPoczuł w sobie pragnienie wejścia za te drzwi. Coś chciało, żeby tam się znalazł. Jego umysłem zawładnęła obca siła, która popchnęła go w tym kierunku. Bez zastanowienia wbił miecz w odstęp pomiędzy jednym skrzydłem drzwi, a drugim. Używając siły, rozszerzył nieco przejście. Feor zrobił krok do przodu przez gruz i zagłębił się w tunel biegnący w dół. </p>
WWWŚwiatło rozjaśniło mrok, kiedy to w powietrzu pojawiła się kula świetlna najemnika. Tunel prowadził coraz głębiej i kończył się drewnianymi drzwiczkami. Feor otwarł je z głośnym zgrzytem zawiasów. Wszedł do kolejnego, tym razem prosto biegnącego tunelu. Podczas gdy szedł dalej, zaatakował go ożywieniec. Najemnik odparł atak, odpychając krwiożercze monstrum. Następnie cisnął w niego ognistą kulą, jednak kiedy ogień nie wyrządził zbyt dużej szkody ożywieńcowi, sięgnął po miecz. Przyjął bojową postawę, gotów do walki.</p>
<p> Czekając na dogodny moment, Feor kreował plan działania w myślach. Zombie rzuciło się na niego jeszcze raz, jednak najemnik wykonał płynny obrót i wkładając w zamach całą swoją siłę, oddzielił zdeformowaną głowę od reszty ciała. Po walce młody Feor poczuł ból w prawym ramieniu. Ożywieniec zdążył go ugryźć. Nie minęła minuta, kiedy po ranie nie było ani śladu. Została tylko niewielka blizna, z resztą nie pierwsza.</p>
WWW Feor miał wątpliwości, czy to aby na pewno dobre miejsce, gdzie może znaleźć Łzę. Potwierdzała to myśl, a raczej spostrzeżenie, że tunel wiódł poprzez jakiś długi grobowiec. „Cóż u licha miałby robić starożytny artefakt w grobowcu jakiejś rodziny, o której nigdy nie słyszałem?” - to pytanie Feor zadawał sobie coraz częściej, z każdym krokiem stawiał przed sobą nowe tezy, dotyczące jego rzekomej bezsilności. Jednak coś trzymało go w tym miejscu, to COŚ chciało, żeby podążał dalej, możliwe, że aż do samego końca. </p>
WWWFeor znalazł się w ciasnym korytarzyku, który zakończony był nieco większym placem. Zahaczając o ogromne pajęczyny, zbliżał się coraz bardziej do wyjścia. Najemnik wzmocnił kulę świetlną, posłał ją do przodu i po chwili znalazł się tuż przy niej. Znajdował się teraz w niezbyt rozbudowanym, średniej wielkości pomieszczeniu, które dookoła otoczone było sarkofagami. Jednak jeden z nich najbardziej zwrócił uwagę najemnika. Cały przeźroczysty, wykonany zapewne z czystego diamentu. Schylając się nad nim, Feor ujrzał zmumifikowane ciało. Nie mógł rozpoznać, czy to mężczyzna, czy kobieta. Widział jedynie bardzo długie ostrze, z osadzonym bezbarwnym klejnotem po środku rękojeści. Najemnik spróbował popchnąć wieko sarkofagu. Nic się nie poruszyło, tak samo z kolejnymi próbami. Zrezygnowany, spróbował jeszcze jednej rzeczy. Sięgnął po miecz, przywołał trochę magii i zamachnął się z całej siły. Wieko pękło, ale niewiele. Za mało, żeby dostać się do miecza. Po chwili rozległ się głos:</p>
WWW– Zbeszcześciłeś święte miejsce! Odpowiesz za to!</p>
WWWFeor stał otumaniony. Nie wiedział, skąd dobiega ten głos. Odpowiedź przyszła szybko. Pośrodku placu pojawiło się pięciu nieumarłych. Pomiędzy nimi znajdował się ożywiony czarownik, zwany Liche’em. Rozległ się ponownie głos:</p>
WWW – Nie powinno cię tu być! Naruszasz spokój zmarłych!</p
WWW Głos Liche’a brzmiał ostro i przeraźliwie. </p>
WWWPrzez chwilę wszyscy stali bez ruchu, aż Liche przemówił raz jeszcze, tym razem krzycząc:</p>
WWW– Odejdź, a pozwolimy ci żyć!</p>
WWW Jego głos był aż tak donośny, że przewrócił kilka sarkofagów, które spadły z kamiennych półek kilka metrów nad ziemią z ogromną siłą. Za nim kurz opadł, Feor sięgnął po swój miecz. Trzymając nieco wyszczerbione ostrze przed sobą, gorączkowo oceniał sytuację: trzech szkieletów, jeden zombie oraz jeden Liche. Najemnik poradził by sobie z nimi, gdyby nie czarownik. </p>
WWW Po chwili namysłu Feor przeszedł do działania. Wykorzystując wszystkie znane mu techniki walki, zaklęcia oraz czary, natarł na ożywieńców. Pierwszy padł zombie. Liche wycofał się i posłał do walki szkielety. One również nie były zbyt wymagającym przeciwnikiem. Po krótkiej walce szkielety posypały się w proch. Zostało ich tylko dwóch: zmęczony i już prawie wykończony najemnik, oraz potężny Liche. </p>
WWW Najemnik czuł już, że kończy mu się Moc. Bez zastanowienia rzucił się na wroga. Okazało się to błędem. Liche tylko czekał na ten moment. Wypowiedział formułę i nagle Feor poczuł, że leci do tyłu. Uderzył o ścianę i spadł z łoskotem na ziemię. Po tym najemnik ledwie mógł się ruszać. Tym czasem nieumarły szykował kolejną formułę. Ledwie wypowiedział jej słowa, a Feor poczuł, jak coś wyrywa z niego duszę. Niewyobrażalny ból przeszył całe jego ciało. </p>
WWW – Bawisz się Czarną Magią? – wycedził przez zęby Feor. </p>
WWW Najemnik skoncentrował się na swojej cząstce magii. Wypowiedział szybką i prostą formułkę, po czym ujrzał, jak Liche wylatuje w powietrze. Kiedy opadł, Feor czekał już na niego. Rozpoczęło się ostatnie starcie. Padały różne słowa formuł, co chwilę rozlegało się brzęczenie stali. Walka była do prawdy zaciekła. W końcu opadający już z sił Feor czuł, że może przegrać. Nieumarły czarownik przywołał długą, czarną, drewnianą laskę, zakończoną jakimś magicznym kamieniem, zapewne Klejnotem Duszy, i zaczął tworzyć kulę. Feor czuł, że nadszedł jego czas. Bezsilnie patrzył na wzrastającą kulę czystej energii, która aż się iskrzyła. Najemnik wyprostował się i wbił pełen nienawiści wzrok w Liche. Reszta wydarzyła się szybko. Nie minęła minuta, zanim Liche cisnął w Feora czystą energią. Koniec się zbliżał, kula była coraz bliżej, narastała, powiększała się w oczach, z każdą sekundą stawała się coraz większa, odległość malała. Nagle Feor usłyszał nieznany mu dotąd głos: „Tarcza… tarcza… wytwórz tarczę!”. Tarcza! No właśnie, wytworzenie jej nie było zbyt trudne, ani kosztowne. Najemnik wyobraził sobie okrąg chroniący jego ciało, a gdy otworzył oczy, poczuł tylko silne uderzenie kuli o tarczę. Zamknął oczy ponownie, zebrał resztki magii i wzmocnił osłonę.</p>
WWWFeor poczuł, jak Moc uwalnia się z niego bez granic. Nie spodziewał się tego, że ma jej aż tak dużo. Wiedział natomiast, że niekontrolowany wypływ Mocy może doprowadzić do jego śmierci. Próbował coś z tym zrobić, jednak bez skutku. „Nie opieraj się…” – znów ten sam głos. W końcu Feor stracił kontrolę nad tym, co robi. Opuściła go świadomość, i jedyne co czuł, to wzbierającą w nim Moc. Nagle, wyrzucił z siebie ją całą, jednym strumieniem, cała wsiąkła w tarczę, odbijając kulę Lichea. Reszty nie pamięta, gdyż upadł na ziemię, zbyt wyczerpany, żeby się podnieść. Poczuł błogą ulgę, czuł się jak w raju. Jednak nieznajomy głos nie dał mu zasnąć. W umyśle Feora rozległ się przeraźliwy krzyk, dzięki któremu najemnik dźwignął się na kolana. </p>
WWWUjrzał leżącego na ziemi Lichea, a raczej to, co z niego zostało. Koło niego leżała laska, w nienaruszonym stanie. Po chwili stanął na nogach, i przestępując z nogi na nogę, próbował utrzymać równowagę. Z przerażeniem zauważył, że nie ma przy sobie żadnej broni. Jego miecz leżał daleko, po drugiej stronie placu. Najbliższym orężem była ów laska Lichea. Feor po chwili znalazł się tuż koło niej, podniósł ją i z obrzydzeniem zbadał ją wzrokiem. Czarne, niezwykłe drewno, przeplatane samo przez siebie. Wzory na lasce przypominały coś na wzór węży.</p>
WWWNajemnik wziął ją ze sobą, a następnie powoli podszedł do sarkofagu i uderzył w wieko. Klejnot duszy roztrzaskał się na kawałki, a moc wyzwolona z niego rozbiła diament. Feor miał teraz dostęp tak samo jak do miecza, jak i mumii. Wolał jednak zostawić zmarłego w spokoju, miał już dosyć przykrych niespodzianek na kilka lat. Sięgnął jedynie po miecz. Ostrze było niewiele dłuższe od oręża Feora. Zaczepiając miecz przy pasie, najemnik skierował się do wyjścia. Zebrał po drodze jeszcze tylko swój wyszczerbiony miecz i ruszył tunelem do góry. Chwilę potem, zasapany i zmęczony, znalazł się na zewnątrz. W oddali ujrzał swojego konia. Dopiero teraz uwagę Feora przykuł fakt, że nie jest już tak wyczerpany. Czy spał aż tak długo, czy coś innego przyczyniło się do tak szybkiej regeneracji? To pytanie dręczyło go w drodze powrotnej do Kartug. </p>
WWWDwa dni później Feor był już na miejscu. Zadowolony z obiadu, jaki udało mu się upolować i nie spalić całej zwierzyny, jak mu się już to kilka razy zdarzyło, wjechał na ulicę Kartug. Było południe, więc zostało mu tylko jeszcze parę godzin na przygotowanie się do wymiany. Popędził konia i skierował się do swojego domku. Na miejscu wypił kilka eliksirów regenerujących witalność, Moc, siłę i resztę, oraz zapewnił sobie godzinną drzemkę. Odkładając broń do pobliskiego, zaufanego kowala, próbował rozwikłać zagadkę tajemniczego głosu…</p>
WWWSłońce padało na ściany budynków Dolnej Dzielnicy. Feor przybył przed czasem, toteż czekał na swojego zleceniodawcę. Niedługo potem zjawił się i Teir Stary, z kimś jeszcze. Śniady mężczyzna ubrany w skórzaną zbroję nie wyglądał zachęcająco. Nie zwracając na niego uwagi, Feor wymusił uśmiech w stronę swojego zleceniodawcy. Teir odwzajemnił mu tym samym, a po uścisku dłoni przeszedł do interesów.</p>
WWW – Widzę, że masz to, czego pożądam. Dobrze – powiedział Teir, wbijając wzrok w miecz Feora. </p>
WWW– Tak, dopełniłem swojej części umowy. Teraz twoja kolej – odpowiedział Feor, sięgając po Łzę. </p>
WWWTeir parsknął głośno i rzucił do swojego towarzysza:</p>
WWW – Załatw go.</p>
WWWMężczyzna bez namysłu wyciągnął miecz i stanął do walki z najemnikiem. </p>
WWWNa początku Feor trochę się zmieszał, myślał, że to żart, ale już po chwili poczuł przypływ złości, ale opanował go. „Gniew to podstawa zła. Ty, jako osoba władająca Mocą, musisz się go wyrzekać!”, powiedział kiedyś jeden z nauczycieli na Uniwersytecie. </p>
WWW Mężczyzna przeszedł do ataku, ciął i siekał, wymachiwał mieczem na różne strony. Jednak ani razu ostrze do dotknęło ciała, ani nawet nie znalazło się wystarczająco Feora. Najemnik, po kilku natarciach, zebrał nieco magii i wytworzył małą kulę ognia, którą cisnął w stronę przeciwnika. Ten od razu zajął się żywym ogniem. Przyszła kolej na Teira. </p>
WWW – Chyba wiesz, jak kończą zdrajcy? – krzyknął Feor do uciekającego starszego mężczyzny. </p>
WWW– Zostaw mnie, błagam, tylko nie to!</p>
WWW Feor znów złapał się na tym, że włada nim gniew. Przystanął, opanował umysł i spojrzał przed siebie. Teir, potykając się, biegł niezgrabnie.
</p>
WWW – Twój koniec nadszedł, zdrajco! – krzyknął Feor i zebrał magię, po czym tworząc z niej kulę lodu, rzucił ją w stronę Teira Starego. Nim starzec zdążył odskoczyć, został zamrożony. Na koniec, Feor podszedł do niego i przysiągł sobie, że jest to pierwszy - i za razem ostatni raz, kiedy to zrobi. Zamachnął się Łzą i przeciął lodową rzeźbę na pół. Potem wszedł czym prędzej w boczną uliczkę i zniknął pomiędzy domami. „Zabijaj jedynie w samoobronie… w samoobronie…” powtarzał sobie wiele razy podczas przeprawy przez miasto. WWWZapewne wszyscy mieszkańcy nie byli jeszcze świadomi tego, co się właśnie przed chwilą stało. Może lepiej, niech tak zostanie. Jednak było by to sprzeczne z naturą tego miasta. Tu zawsze wszystko rozchodziło się w błyskawicznym tempie. Jedno było pewne: Feor musi uciekać z miasta i to jak najszybciej!</p>
Grobowiec Białych Szczytów [fantasy]
1
Ostatnio zmieniony wt 25 lut 2014, 22:58 przez cuse, łącznie zmieniany 1 raz.