Latest post of the previous page:
Policzyłeś tylko wpis w tym temacie? Pewnie tak. Wczoraj udzielałem się bodajże w dwóch jeszcze. Ot, żeby nie zamykać się w swoim grajdołku, tylko troszeczkę wyściubić nos. I obawiam się, że tego, co łącznie napisałem tu na forum, będzie ze dwa razy tyle, co w opowiadaniu.Sepryot pisze:Noł ofens, ale Twój wpis do dziennika ma ponad 600 znaków. Konkretnie 634 znaków. Dziewięćdziesiąt siedem wyrazów.
Co oznacza, że 1/3 wrypanych dzisiaj literek (2k znaków?! Serio?!) poszło Ci na forum.
Straszne. Zaraz położę sobie z desperacji cegłę na klawiaturze, żeby mi przez godzinę nastukała milion znaków...
Nie wiem, jak Ty, ale ja lubię pisać wyspany, w pełni sił, nie męczony przez nawał głupich spraw i najlepiej jeszcze jakoś dodatkowo zmotywowany.
Wczoraj zabrakło tylko wyspania i motywacji. Czasu trochę miałem. Dziś znów czas w środku dnia miałem, ale jako że nie odespałem i łapie mnie jakaś choroba, to podejrzewam, że wynik będzie równie żenujący jak wczorajszy.
A wiesz, co jest najlepsze? To, jaki będę miał jutro ubaw, czytając ten bełkot, który przyszedł dziś i wczoraj.
No i zaznaczę: żadnej tragedii nie ma!. Póki co jeszcze w miarę panuję nad sytuacją. Po prostu dłużej bym musiał przysiąść jutro, żeby odrobić dwa słabe dni. Tyle. A później mam jeszcze trzy dni do spędzenia spokojnie w domu. A więc podejrzewam, że jeszcze ten tydzień wyciągnę na jakieś +35 tys. Nawet z dwoma słabymi dniami.
Bartosh, poradniki kłamio!

Nie no, gdybym był bezrobotnym, bez zobowiązań, emerytem albo innym typem człowieka mającego mnóstwo czasu na wszystko, pewnie codziennie robiłbym jeden maraton.
Gdyby.
A tak całkiem poważnie - czasami to jest ten dzień, czasami nie. Dlatego ustaliłem sobie poprzeczkę na tydzień, a nie na dzień. I to bez przerostu ambicji - skromne 25 tys, ledwo ponad strona na dzionek.
Naprawdę nie ma sensu wyrywać sobie gardeł o to, czy należy pisać 4 tysiące znaków dziennie, czy 40 tysięcy. Bo to zależy chyba dość mocno od osoby. Jeden spokojnie napisze powieść i kilka(-naście?) opowiadań w roku swoim tempem, a drugi wyprodukuje jedną rzecz i się zatnie.
W dużej mierze zgadzam się ze Smoke. Pewnie poniekąd dlatego, że jego stanowisko mnie usprawiedliwia
