Latest post of the previous page:
B.A.Urbański,
A wiesz, poniekąd to JEST problem, że z punktu A do punktu B, a następnie z B do A, no przyjmijmy że A' (A prim), moja Ty inspiracjo

Poniekąd, bo jednak niedokładnie. No i potem jednak do C, jak mniemam.
Punkt B, jeżeli rzeczywiście ma być początkiem tego, czego wg mnie brakuje czyli "wielkiego finału" - ostatecznego i głównego zapętlenia fabularnego - powinien chyba być jakoś w 3/4 całości. Chyba. Mniej więcej. Chociaż, hmmm, w poprzedniej powieści to mi chyba ten moment, że "a teraz się już dzieje, co dziać musi, nieuchronnie zmierzając ku punktowi kulminacyjnemu i zakończeniu" przypadł jakoś w 80%.
Oczywiście teraz, przy drugiej, mówimy cały czas wyłącznie o planie - napisane nie mam jeszcze nic poza tymi 25k pierwszego rozdziału do napisania od nowa i jakimiś notatkami z czasów, kiedy mi się jeszcze wydawało, że lepiej nabazgrać dwie strony niby ostatecznej narracji, żeby "złapać scenę", niż zapisać to roboczo na pół strony notatek, tylko z pojedynczymi "złapanymi" dialogami czy zdaniami.
"Koty" to w zasadzie jest (albo - bywa, bo natężenie zależy od opowiadania) lekki cyberpunk. To jest ten sam świat co "Cyberdziadek". Krótkie opowiadanie, które pójdzie w "SF po polsku 2", to też jest cyberpunk w wersji light.
Ogólnie jakoś to mi się bardziej naturalnie pisze - takie "teraz tylko odrobinę dalej", być może dlatego, że właśnie jak czytam takie "Ślepowidzenie" to wychodzę z założenia, że "prawdziwego" cyberpunku to ja nie obsłużę moim brakiem wykształcenia biologicznego, a z kolei programistyczne wydaje mi się takie... przaśne i codzienne

W końcu żyjemy w cyberpunku, na swój sposób.
A z kolei przytłaczający, duszny pesymizm tego podgatunku na dłuższą metę by mnie chyba wykończył nerwowo.
B.A., widzisz, sam mnie prowokujesz do takich obszernych wynurzeń.
Sam się prosił, nie?
