Krytycy

1
Wbrew pozorom, nie każda mózgownica służy do wbijania gwoździ; w obecnych latach, gdy byle głupek może za odpowiednią cenę nabyć tytuł dr Eksperta, mgr Fachowca, prof. Rehabilitowanego, Partyjnego Pantoflarza, wyroiły się chmary ludzi posiadających otwartą głowę tylko podczas trepanacji czaszki.

Do nich zaliczyłbym dzisiejszych kombinatorów i manipulatorów pedagogicznych. Obecni koneserzy literackich prądów, osobnicy poinformowani o tym, co autor napisał i co chciał w swoim utworze powiedzieć, są żarłocznie chętni do wystawiania filologicznych cenzurek; przepadają za porządkowaniem literackich szuflad i układaniem lekturowych list książek. Wedle klucza: to nam się widzi, a z tamtym wynocha.

Wychowani w radosnych czasach naskórkowej wiedzy, umysłowej konkurencji i rywalizacji w kulturze, preferujący kult niewidocznej pracy dla widocznych kołaczy, szerzący -z prędkością zgaszonego światła - zgrubne poglądy, szybkie plany i jeszcze szybsze ich poniechania, przebojem, z tupetem i na chama wdzierają się na stworzone przez siebie salony. Salony zmodyfikowane, gdyż ekskluzywne na nową modłę, gdyż obficie inkrustowane słomą; pełne pomrocznych idei i koślawych priorytetów.

Ale co tu gadać! Cmentarny duch obstrukcyjnych czasów znany był dużo wcześniej, gdyż o podobnej inwazji przeciętniaków pisał już Marcel Proust: rozkręcone albo połamane sprężyny mechanizmu odpychającego przestały funkcjonować, przedostawały się tu tysiące ciał obcych, odbierając temu środowisku wszelką homogeniczność, charakter, barwę. Faubourg Saint - Germain, niby stara zramolała matrona, odpowiadało już tylko lękliwymi uśmiechami bezczelnym lokajom, którzy pchali się na salony, pili oranżadę i przedstawiali swoje metresy (Czas Odnaleziony PIW 1979 str.).
*
Proponowane przez MEN lekturowe listy nie są przedstawiane jako sugestie i ewentualne projekty poddawane pod dyskusję, ale jako WYMOGI. Nie dają nauczycielom czy rodzicom szans dokonania wyboru poziomu kształcenia dziecka. Nie pozostawiają prawa do indywidualnej oceny wartości dzieł. Przeciwnie: narzucają osobisty, często pokraczny gust i profil. Prezentują dobry smak przystrzyżony na miarę zdeflorowanych czasów (znamy go z Ferdydurke: jak nie będziesz kochał/a Mickiewicza, to dostaniesz w ryj. Tyle że teraz Mickiewicz opuścił strzechy, a zastąpił go Sapkowski w tańcu z Wiedźminami)).

Tu chciałbym oświadczyć, że nie mówię o kompetentnych krytykach ale o przemądrzałych samozwańcach, obsesjonatach majstrujących w szkolnych lekturach i arbitralnie decydujących o wykształceniu przyszłych pokoleń. Nazwałem ich krytykami, gdyż za takich się mają. Kompetentni, to ludek nienachalny, cichawy i raczej nie optuje za narzucaniem komukolwiek czegokolwiek; należą do przebrzmiałej kadry wymierających główkowiczów. Siedzą zakopani w manuskryptach i innych inkunabułach przyglądając się rzeczywistości z milczącą zgrozą.

Dzisiejsi nie są w stanie ich zastąpić, a niektórzy z MEN twierdzą nawet, że to dobrze, bo komu potrzebna jest znajomość literatury? Starczy wiedzieć, co naród powinien czytać, umieć i czuć. Oni zaś wiedzą.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

2
Pierwsze zdania wywołały moje oburzenie, ale wraz z kolejnymi tekst stawał mi się bliższy. Zwłaszcza to o samozwańcach z MEN, którzy wszystko wiedzą najlepiej.

Przypomina mi się tu nieśmiertelna i zatrważająco powszechna sytuacja z lekcji języka polskiego:

"- Jak rozumiesz ten fragment?
- Myślę, że poprzez strzelenie sobie w głowę podmiot liryczny chciał dać czytelnikowi do zrozumienia, że życie bez miłości nie ma dla niego sensu i że jest ona wartością najwyższą, przynajmniej w tamtych czasach. Bohater ginie, czym oddaje hołd wybrance swojego serca i ukazuje nam sytuację, w której jego życie skończyło się wraz ze słowami: "Nie mogę z tobą być".
- Noooo... tak, ale nie o to mi chodzi".

W tym momencie należałoby postawić pytanie: uczeń ma się uczyć myślenia i interpretacji, ma wyrażać swoje zdanie, czy usiłować domyślić się, o co chodzi nauczycielowi?

Ta sama sytuacja dotyczy pisemnej matury z wypracowaniem pod idiotyczny klucz. Owo wypracowanie ma pokazać zdolności językowe i kreatywność ucznia, czy jego pieprzoną intuicję oraz celność strzałów w ustalone z góry schematy? Uczeń ma dawać z siebie wszystko, czy wiecznie zgadywać, o co chodzi nauczycielowi?

U nas w klasie nie wolno było powiedzieć: "Zasnąłem przy 'Nad Niemnem'", bo pani od polskiego wpadała w szewską pasję. "Jak można usnąć nad klasykiem rodzimej literatury?". Nie można było powiedzieć, że czytanie "Chłopów" wymęczyło mnie w nie mniejszym stopniu, niż gdybym był tam razem z nimi i tyrał w polu. Nie podobały mi się te powieści i już. Pani od polskiego nie dopuszczała tego do wiadomości.

Czemu to ma służyć?
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

4
Gorgiasz pisze:
Czemu to ma służyć?
Jesteś/chcesz być pisarzem i tego nie wiesz?????
Hm... Poanalizujmy.
Sienkiewicz pisał rewelacyjne powieści historyczne. Z jego dzieł można było uczyć się hisotrii. Stylizacja epokowa, warsztat i kwerenda - mistrzostwo. Ale to w żaden sposób nie zmienia faktu, że jego dzieła mnie nie porwały. Być może w czyimś mniemaniu bluźnię, ale z ubolewaniem przyznaję, że ciężko mi się to czytało.
Orzeszkowa, nie ujmuję jej broń Boże kunsztu pisarskiego, ale to też nie zmienia faktu, że przy "Nad Niemnem się potwornie wynudziłem".
Reymont, szanuję go za Nobla i za przejście do historii oraz za stworzenie kapitalnego eposu o polskiej wsi. Ale to też nie zmienia faktu, że wynudziłem się przy czytaniu jego dzieła, jak nie wiem co.

Pani od polskiego w gimnazjum była o tyle lepsza, że już w pierwszej klasie przy pierwszej lekturze powiedziała: "Nie mówcie, że książka jest głupia. Mówcie, że się wam nie podobała, bo być może wasze słowa obrażają uczucia osoby, której dana książka się podobała". Nie zmuszała nas do lubienia czegoś. Dlatego, jeśli dzieło mi się nie podoba, to mówię o tym otwarcie.
Pani z liceum wściekała się, gdy wyrażałem swoje zdanie. Nie rozumiem jej postawy. Choćbym czytał "Potop" tysiące razy i pewnego dnia znał go na pamięć (co raczej mało prawdopodobne), nie zmieni to mojego stanowiska, że to trudna lektura i mało porywająca. Stosunek opisów do stricte akcji jest dla mnie męczący. Nic na to nie poradzę.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

5
Ale to w żaden sposób nie zmienia faktu, że jego dzieła mnie nie porwały. Być może w czyimś mniemaniu bluźnię, ale z ubolewaniem przyznaję, że ciężko mi się to czytało.
Wcale Ci się nie dziwię. Ja byłem zafascynowany Sienkiewiczem, ale kiedy to było... A później po latach, zacząłem czytać synowi "Ogniem i Mieczem". I na 10 czy 12 stronie przerwałem. Bo sam nie mogłem tego słuchać (syn był dobrze wychowany i się taktownie nie wypowiadał). Zmiana epoki nastąpiła zbyt szybko.
Przez "Nad Niemnem nigdy nie przebrnąłem (co nie zmienia faktu, że za opowiadanie treści dostałem /w ogólniaku/ "4"). Przez "Chłopów" przebrnąłem z najwyższym trudem, bo straszyli, że będzie na maturze. Ale to wszystko nic w porównaniu z Żeromskim. Niektóre książki po prostu się deaktualizują, ich wartość jest jednak zależna od czasu. I nic na to nie poradzisz.

8
to jest nas dwóch :D
Trzech! Nie zawsze komentuję, ale zawsze czytam :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

9
Stały fan tego stylu dopisuje się do listy.

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

10
Że też się jeszcze łapiecie na ten populizm tani. Styl jeszcze ujdzie (choć wg mnie całość "przefajnowana"), natomiast treść, hmm, nic nowego - wciąż przebija tęsknota za czymś, czego nigdy nie było i tylko przefiltrowane przez wspomnienia, zdaje się lepsze/wartościowsze.
Autor felietonu skupia się jedynie na piętnowaniu - jeżeli tak ma wyglądać dobra publicystyka, to ja wysiadam z tego pociągu. Poczekam na następny.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

11
oj, nie bądźmy zbyt surowi, widzę pewien postęp- niewybredne komentarze wcześniejszych felietonów odniosły zamierzony skutek i autor wreszcie przestał wmawiać, że to dzisiejsze pokolenie zepsłuło świat, jest Proust- jest postęp

poza tym reszta bez zmian- Stary Dobry Owisanko, czyli w tekście zero bezwzględne, ale pomijając oklepane truizmy (tak!), jak zawsze brakuje choćby cienia konstruktywności

cały tekst to jedno wielkie straszenie:
tak jak pis straszył liberałami z po
tak jak po straszy powrotem pis
tak Owsianko straszy wszystkim naraz i podobnie jak popis nie ma nic do zaoferowania

12
Byłoby niegrzecznością nie podziękować, że mnie tu tolerujecie. Co do odbioru lektur, to zgadzam się z Gorgiaszem: „Niektóre książki po prostu się deaktualizują, ich wartość jest jednak zależna od czasu.” Czytanie niektórych jest dzisiaj nie do zaakceptowania i nie stanowi takiej przyjemności, jak kiedyś.

Większość utworów Mikołaja Reja nie budzi w nas entuzjazmu, bo niby są pisane po polsku, ale zawierają tyle niezrozumiałych słów, że trudno nam przebrnąć przez cały tekst. Niewiele czasu minie, a dzieła Sienkiewicza czy Reymonta podzielą los książek Reja. Tak jak nasza literaka współczesność stanie się dla przyszłych pokoleń kolejną Jesienią Średniowiecza.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

13
mi się text podoba, jest zręcznie napisany, gra moją muzyke, chociaz za wiele ozdobników i nieco przekombinowany, no i dymny gośc, mówiąc, ze autor nie próbuje nawet rady szukać na opisane bolączki i chwilowe trudnosci ( :D ) dręczące naszą edukacje, wkradł mi się do głowy i bezczelnie zwinął podsumowanie.

smoke, do kąta!
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

14
Bartosh16 pisze: Choćbym czytał "Potop" tysiące razy i pewnego dnia znał go na pamięć (co raczej mało prawdopodobne), nie zmieni to mojego stanowiska, że to trudna lektura i mało porywająca. Stosunek opisów do stricte akcji jest dla mnie męczący.
Wiele już o Potopie słyszałem ale żeby zarzucać że tam jest za mało akcji to słyszę po raz pierwszy.
Gorgiasz pisze:Wcale Ci się nie dziwię. Ja byłem zafascynowany Sienkiewiczem, ale kiedy to było... A później po latach, zacząłem czytać synowi "Ogniem i Mieczem". I na 10 czy 12 stronie przerwałem. Bo sam nie mogłem tego słuchać (syn był dobrze wychowany i się taktownie nie wypowiadał). Zmiana epoki nastąpiła zbyt szybko.
Tego też nie rozumiem można poprosić o wyjaśnienie.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

15
Grimzon pisze:
Bartosh16 pisze: Choćbym czytał "Potop" tysiące razy i pewnego dnia znał go na pamięć (co raczej mało prawdopodobne), nie zmieni to mojego stanowiska, że to trudna lektura i mało porywająca. Stosunek opisów do stricte akcji jest dla mnie męczący.
Wiele już o Potopie słyszałem ale żeby zarzucać że tam jest za mało akcji to słyszę po raz pierwszy.
Nie zarzucam, że jest mało akcji, lecz że w stosunku do sążnistych opisów przeróżnych rzeczy tej akcji jest za mało. (Dane przykładowe) 5 stron opisów, strona akcji, potem znowu kilka stron nic się nie dzieje i znowu akcja i tak w kółko przez 1300 stron. Mnie to męczy.
Trylogia Tolkiena jest podobna objętościowo (w zależności od wydania) do trylogii Sienkiewicza, a czyta się nieporównywalnie lżej, choć i opisy bywają momentami spore.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”