211

Latest post of the previous page:

Dziennik maratończyka - dni III-VII

Okazało się, że przecież jest konkurs "Otwartym tekstem" i B.A. obiecał, że weźmie udział. Musiał przerwać prace nad siusiakiem w czasie. Na szczęście teksty na konkurs miał napisane wcześniej. Trzeba było je tylko poprawić.
Teraz musi zdecydować, który wybrać do wysłania.

1) Siusiak-duch - B.A. wydawało się, że był lepiej napisany. Ale to chyba dobrze, że B.A. nabrał do niego dystansu i mogł poprawiać.

2) Dziwny siusiak - miniatura, która jest dziwna nawet jak na standardy B.A.-a.

3) Siusiak bliskiego zasięgu - B.A. wspominał o nim w maratonie cranberry. Trochę o zagrożeniach płynących z rozwoju technologii. Nie-cyberpunk, bo bohaterowie nie są wykluczeni, ale też nie jest to postcyberpunk, bo jednak ta technologia robi więcej złego niż dobrego. Konkluzja? B.A.punk :P

4) Apokaliptyczny siusiak - miniaturka o dość specyficznym końcu świata.

5) siusiak w czasie - B.A. jednak trochę napisał. Wrócił do filharmonii i rozbudował scenę, a później skupił się na skutkach mieszania w przeszłości. Poza tym B.A. zorientował się, że przecież poprzednim razem napisał zakończenie, a później epilog. Dlatego logiczną wydała się potrzeba podzielenia wszystkiego na rozdziały. Przebiegło to raczej bez problemu, ale to pierwszy tak krótki tekst, który B.A. musiał dzielić.
Ale B.A. trafił na pewien problem. B.A. wyczuwa w tym siusiaku inspirację Lemem. Jak B.A. pisze, to nie kieruje się, żeby było lemowate, ale jak B.A. czyta, to przebija się wpływ Lema na B.A.-a. Jak sobie z tym poradzić? Na ile to jest dobre, a na ile złe? Jak rozdzielić wpływ (inspirację) od chamskiej zrzynki?
Mieliście coś takiego? Możecie coś doradzić?

Przyrost siusiaków: 2268 słów
Przyrost w tym maratonie: 4946 słów
Poprawione siusiaki: 20,5 strony
Poprawione siusiaki w tym maratonie: 29,5 strony


Podkład muzyczny: Seether - Fake it
Ostatnio zmieniony pt 08 lis 2013, 23:46 przez B.A.Urbański, łącznie zmieniany 1 raz.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

212
B.A.Urbański pisze:Ale B.A. trafił na pewien problem. B.A. wyczuwa w tym siusiaku inspirację Lemem. Jak B.A. pisze, to nie kieruje się, żeby było lemowate, ale jak B.A. czyta, to przebija się wpływ Lema na B.A.-a. Jak sobie z tym poradzić? Na ile to jest dobre, a na ile złe? Jak rozdzielić wpływ (inspirację) od chamskiej zrzynki?
Ja traktowałabym to jako etap przejściowy w kształtowaniu własnego warsztatu. Najpierw się pożycza a potem tu przycina, tam dokleja i powstaje z tego warsztat wersja upgradowana :)
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

213
B.A.Urbański pisze:B.A. wyczuwa w tym siusiaku inspirację Lemem. Jak B.A. pisze, to nie kieruje się, żeby było lemowate, ale jak B.A. czyta, to przebija się wpływ Lema na B.A.-a. Jak sobie z tym poradzić?
Olać. To naturalne, że to, co czytamy, inspiruje nas i wpływa nam na procesy takie i owakie. B.A. ma świadomość faktu podlegania wpływom, więc niech sobie radośnie podlega i robi swoje.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

214
Caroll pisze:powstaje z tego warsztat wersja upgradowana
B.A. nie wie, czy dobrze rozumie, ale odbiera tutaj warsztat jako synonim stylu.
Ale chyba nie do końca w tym rzecz.
B.A. pisze swoje absurdalne/purnonsensowne siusiaki (ten w dużej mierze się do nich zalicza) w inny sposób niż inne. B.A. wybrał taki styl, bo dobrze współgra mu z treścią i przyjemnie się tak pisze :)
Natomiast w tym siusiaku nastąpiło spotkanie tego swoistego stylu z motywami, które dość często występowały w twórczości Lema - środowisko naukowe i wszystko, co z tym związane. Okazało się, że po połączeniu tego stylu z tymi konkretnymi motywami (pierwszy raz B.A. ma takie połączenie), siusiak wychodzi lemowaty.
Olać. To naturalne, że to, co czytamy, inspiruje nas i wpływa nam na procesy takie i owakie. B.A. ma świadomość faktu podlegania wpływom, więc niech sobie radośnie podlega i robi swoje.
Olać? Niby można.
Tylko skoro już B.A. jest tego świadomy, to zastanawia się, jak zrobić, żeby czytelnik też był świadomy i nie miał wrażenia, że B.A. kradnie od Lema.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

215
B.A.Urbański pisze: jak zrobić, żeby czytelnik też był świadomy i nie miał wrażenia, że B.A. kradnie od Lema.
Pokazać czytelnikowi, że autor jest świadomy nawiązań. Czyli jawnie wejść z Lemem w dialog. Zgodzić się albo pokłócić, albo co tam chcesz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

217
Mam wrażenie, że postrzegasz to jako jakieś nadzwyczajne zjawisko, gdy dla mnie jest to coś normalnego, może stąd nie doceniam problemu.
Samo zjawisko inspiracji/wpływu nie jest nadzwyczajne, ale zazwyczaj B.A. je kontroluje. Podpatruje, jak zrobił to ktoś, u kogo się B.A.-owi podobało i B.A. uczy się na tym.
Tym razem jest inaczej - dopiero po napisaniu, B.A. stwierdza "O! Lem! A skąd ty się tu wziąłeś?"
Thana pisze:Pokazać czytelnikowi, że autor jest świadomy nawiązań. Czyli jawnie wejść z Lemem w dialog. Zgodzić się albo pokłócić, albo co tam chcesz.
To jest chyba najbardziej sensowne podejście.
Tylko pojawia się kolejny problem: jeśli o takie rzeczy chodzi, to jakoś łatwiej jest się pokłócić niż zgodzić. Kłótnia jest bardziej wyrazista.
A generalnie B.A. się z Lemem zgadza :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

218
Hm. Czyli wolałbyś się pokłócić dla dobra utworu, ale tak się nieszczęśliwie składa, że nie możesz, bo się zgadzasz? No to jest, faktycznie, problem. Ale każdy problem jakoś można rozwiązać. A gdybyś pojechał na tej właśnie emocji? Na tym pragnieniu pokłócenia i tej rozczarowującej niemożności? Jak nastolatek, który strasznie chce się zbuntować, a tu starzy nienormalnie tolerancyjni i nie może?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

219
Nie, źle B.A.-a zrozumiałaś.
B.A. napisał "łatwiej", a nie "lepiej". To trochę jak w życiu - kłótnia przychodzi łatwo, ale żeby była zgoda, trzeba chcieć i popracować. Nie znaczy to, że kłótnia jest dobra, a zgoda zła.

Ale i tak B.A. przyznaje, że pomysł z nastoletnim buntem bardzo mu się podoba :)
Swoją drogą, to przekleństwo mieć takich tolerancyjnych starych i nie móc się zbuntować :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

220
Bunt Ci się podoba? :) No to Ci jeszcze Grochowiakiem zarzucę, bo to jeden z moich ulubionych wierszy. Może się zainspirujesz. Grochowiak zmiksowany z Lemem i przepuszczony przez filtry B.A. - to by był koktajl! :)
[Bunt nie przemija]

Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrzałym dokolnym,
Jakim kołują doświadczone orły.

Bunt się uskrzydla tak-jak udorzecznia

Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy,
Turniejem chłopców na słonecznej plaży;
A teraz ciężki; teraz ciężej waży.

Bunt się uskrzydla tak-jak kamień toczy

I pomyśl; czułość, ta świetlista kula,
Teraz dopiero w mym pobliżu płonie
Luzując szczęki, łagodząc me dłonie

Bunt się uskrzydla tak-jak się uczula.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

221
Dzięki Thano! :)
B.A. lubi Grochowiaka :)
Wcześniejszego i późniejszego, a "Bunt nie przemija" ładnie ich godzi.
B.A. pomyśli, żeby przygotować dla Ciebie taki koktajl. Ciekawe, czy okaże się wybuchowym ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

222
Dziennik maratończyka - dni VIII-XV

Ten tydzień to w większości poprawianie i przepisywanie i znowu poprawianie i przepisywanie.

1) Siusiak-duch - B.A. zawsze wiedział, że pierwsza wersja jest do dużych poprawek. Tym razem okazało się, że B.A. będzie musiał napisać to praktycznie od nowa, traktując pierwszą wersję jak szkic. Niby wszystko jest jak być powinno, ale ani słowa nie te, ani kolejność zdań nie ta. Po małych poprawkach siusiak odłożony na grudzień.

2) Dziwny siusiak - kolejna porcja poprawek, w tym siękoza i bylica.

3) Apokaliptyczny siusiak - tutaj też kolejna porcja poprawek.

4) Siusiak bliskiego zasięgu - ciężko było. Niektóre fragmenty B.A. musiał napisać kompletnie od nowa. A jak spojrzał na napisany od nowa fragment, to dopiero zrozumiał, co mu musk cały czas podpowiadał. Czasami zrozumieć własny musk wcale nie jest tak łatwo.
Skutek? Trzeba było jeszcze raz od nowa przepisywać ten sam fragment, a resztę poprawić.
Musk B.A-a operuje na skomplikowanych symbolach. B.A. zastanawia się nad wynajęciem archeologa. Może Indiana Jones?
Tak! B.A. cofnie się w czasie i sprowadzi tego wcześniejszego, żeby nie dopuścił do powstania czwartego! I w taki sposób powstanie nowy czwarty i będzie o tym jak Indy udaremnił plan Lucasa i Spielberga!

5) Siusiak w czasie - Nie było dużo czasu na pisanie, gdy na głowie konkurs i poprawki. Udało się zastosować rady Thany i Caroll i z tego B.A. bardzo się cieszy :)
Jednocześnie w głowie rodzi się już pomysł na bunt ;)

Przyrost siusiaków: 2000 słów
Przyrost w tym maratonie: 6946 słów
Poprawione siusiaki: 21,5 strony
Poprawione siusiaki w tym maratonie: 51 stron

Podkład muzyczny: Dead Kennedys - Holiday in Cambodia
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

223
Nie ma się czym chwalić, ale zacząłem maraton, to i skończyć należy.
To jest do końca listopada:

Dziennik maratończyka - dni VIII-XV

Bieda straszna. Nie mogę się zebrać. Pojawiają się nowe pomysły, stare się rozrastają, a słów nie przybywa. Jakoś ciężko mi się ostatnio pisze. Słabo...

1) Siusiak w czasie - coś podłubałem, ale pisaniem tego nazwać nie można.

Przyrost siusiaków: 2200 słów
Przyrost w tym maratonie: 9146 słów
Poprawione siusiaki: 2 strony
Poprawione siusiaki w tym maratonie: 53 stron


Podkład muzyczny: Alice In Chains - Down In A Hole
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

224
Jedyna taka oferta poświąteczna - ktoś chętny kopnąć mnie w zadek?
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

Wróć do „Maraton pisarski”