46

Latest post of the previous page:

Ignite pisze:rozbudowując książkę do 940 k.
Do ilu?! :shock: I Ty to nazywasz książką? Toż to jakiś pięcioksiąg! Ja bym musiała żyć chyba ze 400 lat, żeby takie coś napisać... ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

47
Thana, to dużo, ale jeszcze nie masakrycznie dużo. O ile dobrze pamiętam, ostatnie tomy cyklu Anny Brzezińskiej o Twardokęsku - "Letni deszcz. Kielich" i "Letni deszcz. Sztylet" miały gdzieś po 1,5 k każdy.

"W mocy wichru" rozrosło się dlatego, że to ostatni tom trylogii. Żeby było ciekawiej, książka jest pisana dosyć zwięzłym stylem, cranberry może potwierdzić.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

48
Ignite pisze:Thana, to dużo, ale jeszcze nie masakrycznie dużo. O ile dobrze pamiętam, ostatnie tomy cyklu Anny Brzezińskiej o Twardokęsku - "Letni deszcz. Kielich" i "Letni deszcz. Sztylet" miały gdzieś po 1,5 k każdy.

"W mocy wichru" rozrosło się dlatego, że to ostatni tom trylogii. Żeby było ciekawiej, książka jest pisana dosyć zwięzłym stylem, cranberry może potwierdzić.
Potwierdzam :D
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

49
Coś tam dłubię w tym nieszczęsnym tekście maratonowym, co prawda w tempie ślimaczym, ale pomału (odpukać) coś się wykluwa, tyle że ze średnią prędkością 3 tys. znaków na dzień :/ Na obecną chwilę mam może z 40 tys. znaków, z czego jakieś 30 tys. to ciągły tekst, a reszta - sieczka. A, i jest jeszcze fragment ciągłego tekstu na 35 tys. znaków, którego nie wykorzystam, bo mi przestał pasować do koncepcji. Ech, ciężki jest żywot tfurcy ;)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

50
łączę się w bólu :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

51
Parę dni temu w trakcie spaceru doznałam olśnienia, a wróciwszy, dokonałam czynów radykalnych. Znaczy, zostawiłam te kilkadziesiąt tys. znaków sieczki, żeby czekały na lepsze czasy (kiedyś, w sprzyjających okolicznościach, będę w stanie z nich sklecić co najmniej dwa opowiadania) i zaczęłam pisać powieść jeszcze raz, od zera, od czystej kartki. I chyba to był dobry pomysł.

Konspekt jest, postacie są, a teraz znowu mozolnie dziergam tekst w tempie 5 tys. znaków dziennie, ale przynajmniej mam mocne poczucie, że tworzę coś, co mnie samej się podoba.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

53
Ignite pisze:tworzę coś, co mnie samej się podoba
I właśnie o to chodzi!
cranberry pisze:Obserwuję rozwój wypadków z zaciekawieniem :mrgreen:
A ja się przyłączę :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

56
Ignite pisze:Wysiłki maratońskie musiałam chwilowo zawiesić (mam pół rozdziału i parę luźnych scen... ech, dobre i to), a tymczasem linkuję co innego:

"W mocy wichru" - prolog i rozdział 1

:)

pięknie :-)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

58
Prawie to wcale nie taka duża różnica :-)
A dziwne cosie są fajne.

Niech moc wichru będzie z Tobą, cytując kogoś sławnego. :-)

60
Powiedzmy, że mam cztery rozdziały, takie po kilkanaście tys. znaków. Aktualnie wygląda na to, że zamiast dwunastu długich rozdziałów będę mieć dwadzieścia parę krótkich.

Raz udaje mi się w ciągu dnia wykrztusić z siebie 6 tys. znaków, kiedy indziej marne 2 tys. i to w bólach. Natomiast wczoraj poświęciłam kilka godzin na ślęczenie nad planem całości - wykluł mi się nowy wątek i jak trochę pogłówkowałam nad nim, to wszystkie klocki się elegancko poukładały. Wychodzi bardzo dziwne i bardzo freudowskie coś :D Żebym ja jeszcze umiała dziergać zdania równie sprawnie jak wymyślać konspekty...

Przepraszam, czasem muszę sobie pojęczeć :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

61
Ignite pisze:Wychodzi bardzo dziwne i bardzo freudowskie coś :D
O! Już tego pragnę!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Maraton pisarski”