Latest post of the previous page:
...i czekamy na zapierający dech w piersiach efekt końcowy!
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Mam wrażenie, że ta dyskusja błąka się coraz dalej od właściwego problemu, o który chodziło autorowi tematu. Natasza wrzuciła definicję, więc nie ma się co powtarzać. BA zauważył różnicę między fantastyką literaturą głównonurtową. To ja tylko dorzucę jeszcze różnicę między literaturą artystyczną a popularną (wiem, wiem, artystyczna, wysoka kłuje w oczy, ale jakoś te rozróżnienia trzeba opisaćBA napisał: W głównym nurcie wydaje mi się, że jest to mniej widoczne, bo tam często motywy się powtarzają i jakby nikomu to nie przeszkadza. Inaczej sprawa ma się z fantastyką, gdzie czytelnicy od razu potrafią wyłapać klisze. Wg mnie szczególnie jest to widoczne w science fiction, gdzie coś co było nowatorskie jeszcze 10-15 lat temu, teraz jest uznawane za kliszę.
Ale to chyba można traktować jako próbę złamania kliszy? Opowiadać w sposób niestandardowy, prezentować inne podejście do pokazania problemu. Oczywiście, warunek jakościowy zostaje nadal utrzymany.smtk69 pisze:Dlatego tak niechętnie odniosłem się do tekstów hagensowskich, Bartosh, bo trudno o gorszy zgrzyt niż próba opisania takiego problemu za pomocą pop literatury. Po prostu, literatura łatwa i przyjemna nie dysponuje narzędziami do analizowania takich problemów. Ma zupełnie inne cele i nie widzę powodu, żeby poza nie wychodziła.
Jasne. Literatura to często gra kliszami. Ale tego nie można robić bez dobrego rozpoznania problemu, o którym chcemy opowiedzieć. I chyba jest to gra ryzykowna, wymagająco, łatwo może skończyć się potknięciem...Pilif pisze:Ale to chyba można traktować jako próbę złamania kliszy? Opowiadać w sposób niestandardowy, prezentować inne podejście do pokazania problemu. Oczywiście, warunek jakościowy zostaje nadal utrzymany.
Tak. Tylko że tekst napisany bezpiecznie (wyważone przedstawienie problemu z wykorzystaniem znanego motywu) to też klisza. Wracamy do punktu wyjścia: różnicę robi jakość pisania, nie wykorzystany motyw.smtk69 pisze:Różnica dla mnie, to powód dla którego tekst powstaje. Chcemy tylko opowiedzieć historyjkę, fabułkę radosną - proszę bardzo, ale nie miejmy pretensji, że ikt nie chce nam dać stypendium
W hagensach, jak mówił Leszek, wyraźnie widać, który z tekstów jest do dna przeniknięty poruszanym problemem. Nie chodzi w nim już tyle o fabułę, co opisany konflikt.
Co tak właściwie, dla porządku pytam, oznaczu dla Ciebie jakość pisania? Bo nie wiem, mam się zgodzić, czy niePilif pisze:Wracamy do punktu wyjścia: różnicę robi jakość pisania, nie wykorzystany motyw.
Może. Moją rolą nie jest analiza i bezstronna ocena Twojego tekstu, czuję się więc zwolniony z jakiejkolwiek obiektywności. Nie zmieniłem zdania na temat Twojego opowiadania, Ty, jak widzę również, więc dyskusja jak dla mnie skończona.Bartosh16 pisze:Minąłem się z tematem? Ależ skąd. Minąłem się z Twoimi indywidualnymi oczekiwaniami, smtk.
_________________Co tak właściwie, dla porządku pytam, oznacza dla Ciebie jakość pisania?
No, to paru literaturoznawców zaczęło się po grobach (i nie tylko) wiercićBartosh16 pisze:Świadome? Jaki cel? Nie mam bladego pojęcia, co siedziało w głowie autora sprzed 200 lat. Wybacz. Jakiekolwiek próby przeniknięcia mickiewiczowskiej wizji mogą być tak samo trafione, jak chybione.
W samo sedno! Klisza niczego nie uruchamia. A piszemy po to, żeby uruchamiać. Coś. Cokolwiek. Najlepiej to, co sobie zamierzymy. Można zrobić collage z zestawu klisz, można skonstruować z nich komunikat, ale wtedy klisze będą użyte jako tworzywo, a istotą dzieła będzie ten komunikat. To właśnie nazwałabym świadomym użyciem kliszy.Natasza pisze:Klisza, jeśli jest ZAMIAST - jeśli za jej pomocą MYŚLIMY - niczego nie uruchamia. Jest jak zestaw klocków "Mały literat", z którego budujemy domek - dokładnie pilnując, by był TAKI SAM jak na obrazku.
Rolą Autora jest tworzyć MYŚL, a nie OBRAZEK.
Nie musi być wiekopomna i natchniona. Ale własna, nie szablon myśli.
Dla mnie najlepsi są ci, którzy pozwalają odkrywać swoje sztuczki wartswa po warstwie, od najprostszej do najbardziej zakopanej. Przykład: Eco, Imię róży. Swoją drogą ciekaw jestem do której warstwy udało mi się dotrzećPilif pisze:Na koniec warto zaznaczyć, że dużo zależy od czytacza; od jego doświadczenia i ilości pochłoniętych stron. To dla takich widzów magik obmyśla nowe sztuczki.
No to mamy pełną jasność w tej mrocznej materiiThana pisze:To właśnie nazwałabym świadomym użyciem kliszy.
Ciekaw jestem co na to sam Mickiewicz.smtk69 pisze:No, to paru literaturoznawców zaczęło się po grobach (i nie tylko) wiercićBartosh16 pisze:Świadome? Jaki cel? Nie mam bladego pojęcia, co siedziało w głowie autora sprzed 200 lat. Wybacz. Jakiekolwiek próby przeniknięcia mickiewiczowskiej wizji mogą być tak samo trafione, jak chybione.