Jakoś się przędzie nitka za
nitką
Minutka do minutki w sznurek
Długi, stryczek
Chciałbym mieć sen wspaniały od losu
Zrodzony z czystej tęsknoty
Czyżby wyschło jej źródło?
I chciałbym żebyś już przestał mi wypominać,
Drogi Ja,
Że głupi byłem, niepotrzebnie
cierpiałem
Jej mi już nie przypominaj
Bo to zła tylko pożądliwa przeszłość łapczywa
Wtedy ja naiwny na dnie jak na szczycie stałem
A teraz gdy dopełnia się metamorfoza
Już Nie chcę klęczeć na grochu pod ścianą.
2
*czyta*
Wiersz spodobał mi się, a to głównie zasługa pomysłu. Ale - uwaga - jedynie spodobał, aczkolwiek bez żadnych rewelacji. Bo wykonanie według mnie jest nieco gorsze. Gdyż iż ponieważ sądzę, że wersy można by było ułożyć nieco inaczej, bardziej zwięźle, dzięki czemu twór miałby lepszy wydźwięk, ale tak sądzę przynajmniej ja. Chociaż końcówka jest o wiele lepsza od początku, bo wersy w owej końcówce zawarte mają według mnie większą wartość. Można się nad nimi o wiele głębiej zastanowić.
Ponadto początek wydaje się być nieadekwatny do fragmentu centralnego i po zastanowieniu stwierdzam, że to ładnie brzmi. Ale ostatniego wersu nie zrozumiałam i jego powiązania z resztą, ale to nie zmienia faktu, że to brzmi poetycko.
Weny.
Wiersz spodobał mi się, a to głównie zasługa pomysłu. Ale - uwaga - jedynie spodobał, aczkolwiek bez żadnych rewelacji. Bo wykonanie według mnie jest nieco gorsze. Gdyż iż ponieważ sądzę, że wersy można by było ułożyć nieco inaczej, bardziej zwięźle, dzięki czemu twór miałby lepszy wydźwięk, ale tak sądzę przynajmniej ja. Chociaż końcówka jest o wiele lepsza od początku, bo wersy w owej końcówce zawarte mają według mnie większą wartość. Można się nad nimi o wiele głębiej zastanowić.
Ponadto początek wydaje się być nieadekwatny do fragmentu centralnego i po zastanowieniu stwierdzam, że to ładnie brzmi. Ale ostatniego wersu nie zrozumiałam i jego powiązania z resztą, ale to nie zmienia faktu, że to brzmi poetycko.
Weny.