Tak ładnie Jacek Dehnel napisał, że aż polecam. Cytat na zachętę:
Tymczasem, jak sądzę, prawdziwy sens tego spotkania jest zupełnie inny: świętujemy samych siebie. Świętujemy wspólnotę. Świętujemy to, że okrutne, pazerne, egoistyczne zwierzęta, którymi jesteśmy, co jakiś czas budzą się z przekonaniem, że nie chodzi tylko o ego. Że w czasie kiedy jest zimno i ciemno, noc zdaje się zwyciężać, a dzień przegrywać, kiedy wokół wilki, wicher wyjący w kominie i rosnące raty kredytów we frankach, potrafimy znaleźć w sobie siłę, by przekroczyć codzienne własne interesy i wyjść ku innym. Że zamiast myśleć o tym, jak napełnić swój kawałek jaskini zapasami na resztę zimy, oddajemy najdorodniejszą brukiew bliźniemu. Że zamiast przyciągnąć całą niedźwiedzią skórę na swoje nogi, otulamy nią kogoś, o kogo postanowiliśmy się, wbrew egoistycznej potrzebie, zatroszczyć.
Świętujemy ni mniej, ni więcej, tylko naszą odnawiającą się, jak dzień w przesileniu, gotowość do czynienia dobra. I to, proszę Państwa, naprawdę jest powód do świętowania. Najprawdziwszy.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/fe ... z2nuCmXrbt
Jacek Dehnel o świętach Bożego Narodzenia
1 Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka