Dobre zakończenie

1
Piotr Albert Kamiński



Dobre zakończenie



Przestał śnić. Po pięciu minutach rozlega się seria miarowych pisków. Bez otwierania oczu wyłącza budzik. 5:45 - WC, łazienka, kuchnia, łazienka, teczka w dłoń i około 300 kroków. Siedem lat rutyny skutecznie wydeptało ścieżki w głowie. Gdy odjedzie drugi autobus, podejdzie do krawężnika, by wsiąść do trzeciego. Gapi się w przemykające za szyba sylwetki budynków. Zamyka oczy, lecz obrazy nie znikają. Wysiada, ponad 3 000 kroków, 2 trolejbusy czekania, marsz 6 000 kroków. Witaj moja noro. Czajnik, szum wody, pierwszy łyk słodkiej herbaty. Jeszcze 20 min ciszy. Pukanie. Ja pierdzielę klient!

- Witam Piotrze – Mężczyzna w garniturze wyszczerzył zęby.

- Jeszcze nie urzędujemy, proszę poczekać.

- A kto mówi, że ja do urzędu? – Znów uśmiech numer pięć – przyszedłem do ciebie.

- A w jakiej sprawie, nie znam Pana?

- Mam pewną informację – podszedł bliżej i usiadł na krześle przed biurkiem.

- Przeszkadza mi pan – Piotr z bólem odstawił kubek – dobra, ma Pan minutę.

- To aż nadto. Przyszedłem do ciebie, by powiedzieć, iż wszystko dobrze się skończy.

- Panie – warknął zirytowany Piotr. - Nie wierze w bogów, życie wieczne, czy wróżby z ciasteczek.

- Nic o tych rzeczach nie wiem, przyniosłem tylko wiadomość. – Odparł mężczyzna spokojnym głosem.

- Od kogo?

- A czy to ważne? – Wstał – Na mnie już czas. Dokończ herbatę, a to otwórz, gdy wyjdę – rzekł kładąc na biurku zaklejoną kopertę, po czym opuścił pokój. Co to kurwa ma być? łapówka, wąglik, żart? Ryzykować? Rozerwał kopertę i rozłożył kartkę, którą znalazł w środku. Po dwukrotnej lekturze, uśmiechnął się. Gość miał rację; wszystko skończy się dobrze.



Z żalem zawiadamiamy, iż w dniu wczorajszym odszedł od nas na zawsze znany pisarz Piotr Albert Kamiński. żył (tekst zamazany czarnym flamastrem) lat. Jego dorobek literacki to wiele świetnych opowiadań, kilka dobrych powieści, oraz setki esejów.

Był przyjacielem wszystkich ludzi, których napędzała pasja i mieli odwagę z szeroko otwartymi oczami spoglądać na świat. Pomagał tworzyć dziesiątki wspólnot internetowych, w których związywał zakręconymi pomysłami wcześniej nieznanych sobie ludzi. łączył ich w związki dusz istniejące dekadami, lecz jego największym przyjacielem, jak zawsze podkreślał, była trwająca przy nim niczym sanktuarium, pomimo jego ekscentryzmu i mani twórczej, żona.

Odszedł we śnie, niespodziewanie, bez długotrwałej choroby, do ostatniego dnia zachował pełnie władz umysłowych i fizycznych.

Będzie nam go brakowało, o czym zawiadamiają: dzieci, wnuki, oraz przyjaciele. Zapraszamy na świecką ceremonie pożegnalną, która rozpocznie się w środę 22 lipca o godzinie 5:45 rano (spełniamy jego prośbę z ostatniej woli) w domu pogrzebowym przy ulicy Spokojnej Nicości. Proszę nie przynosić wieńców z głupimi napisami na szarfach, lecz dobre słowa i uśmiech.



Lublin 31.10 - 01.11.2007r.
[img]http://qfant.pl/images/qfant-da.png[/img]

[img]http://jacekskowronski.com.pl/jacekuser.jpg[/img]

2
Jak dla mnie albo miałeś dobry pomysł i słabsze wykonanie, albo słaby pomysł.

Wiesz, o co mi chodzi? Po prostu przeczytałam tekst raz, następnie postanowiłam zrobić to ponownie. Niestety za drugim razem również nie udało mi się zrozumieć, o co tobie chodziło. Gdzieś tam coś jest (w sensie, że w mojej głowie), coś pojmuje, ale raczej mniej niż bardziej.



Do mnie twój tekst nie przemawia.

kilka drobnych błędów, niżej dwa pzykłady, resztę (zapewne) wytknie ci ktoś z większą odrobiną wolnego czasu
Gapi się w przemykające za szyba
za szybą


przyniosłem tylko wiadomość. – Odparł mężczyzna
bez kropki przed myślnikiem



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Zgadzam się, iż pewne rzeczy w tekście mi nie wyszły.

Winę częściowo ponoszę ja, a częściowo jego forma, która była narzucona przez zasady konkursu w Klubie pisarskim IKAR, do którego był tworzony.



Może kiedyś spróbuje na jego podstawie napisać, coś większego i doskonalszego warsztatowo. Może wtedy jego sens i przesłanie będą dla wszystkich widoczne.



Pozdrawiam

Dodane po 16 minutach:
alkami pisze:Zgadzam się, iż pewne rzeczy w tekście mi nie wyszły.

Winę częściowo ponoszę ja, a częściowo jego forma, która była narzucona przez zasady konkursu w Klubie pisarskim IKAR, do którego był tworzony.



Może kiedyś spróbuje na jego podstawie napisać, coś większego i doskonalszego warsztatowo. Może wtedy sens i przesłanie będą dla wszystkich widoczne.



Pozdrawiam


Dodane po 3 godzinach 54 minutach:

Czy jest to wersja lepsza?







Dobre zakończenie v2.0



Przestał śnić pięć minut, nim rozbrzmiała seria miarowych pisków. Bez otwierania oczu wyłączył budzik. 5:45 - WC, łazienka, kuchnia, łazienka, teczka w dłoń i około 300 kroków do przystanku. Siedem lat rutyny skutecznie wydeptało ścieżki w głowie. Gdy przepuścił drugi autobus, podszedł do krawężnika, by po chwili wsiąść do trzeciego. Przez 15 minut gapił się w przemykające za szyba sylwetki i cienie. Widziałby je tak samo wyraźnie nawet z zamkniętymi oczami. Wysiadł i po przejściu około 3 000 kroków, odjechał trolejbusem numer 156. Wypełzł z niego po 4 przystankach, i już tylko 6000 kroków dzieliło go od nory, w której pracował siedem lat. Czajnik, szum wody, pierwszy łyk słodkiej herbaty i 20 min ciszy, wierni przyjaciele, powitali go po swojemu, gdy tylko wszedł do celi.

Rozległ się dźwięk irytujący niczym dzwonek telefonu podczas seksu; pukanie w drzwi: Ja pierdzielę, klient! – wysyczał i postanowił zignorować gościa, lecz dzięcioł nie czekał na zaproszenie, nacisnął klamkę i z samego progu zaświergotał

- Witam Piotrze – Mężczyzna ubrany był w garnitur i uśmiech przyklejony do gęby. (a spróbujcie się tego czepić)

- Jeszcze nie urzędujemy, proszę poczekać.

- A kto mówi, że ja do urzędu? – powiedział facet, nie przestając szczerzyć zębów. – Przyszedłem do ciebie.

- A w jakiej sprawie, nie znam Pana?

- Mam pewną informację – Podszedł bliżej i usiadł na krześle przed biurkiem.

- Przeszkadza mi pan –. Odstawiając kubek Piotr westchnął boleśnie – dobra, ma Pan minutę.

- To aż nadto. Przyszedłem do ciebie, by powiedzieć, iż wszystko dobrze się skończy.

- Panie – warknął zirytowany Piotr. - Nie wierze w bogów, życie wieczne, czy wróżby z ciasteczek.

- Nic o tych rzeczach nie wiem, przyniosłem tylko wiadomość. – odparł mężczyzna spokojnym głosem.

- Od kogo?

- A czy to ważne? – Wstał – Na mnie już czas. Dokończ herbatę, a to otwórz, gdy wyjdę – rzekł, kładąc na biurku zaklejoną kopertę, po czym opuścił pokój. Co to kurwa ma być, łapówka, wąglik, żart?- W głowie Piotra rozpętały się małe zamieszki. Rozerwał kopertę gdy przewagę uzyskała frakcja ryzykantów. Rozłożył kartkę, którą znalazł w środku, przeczytał, rozparł się szeroko na krześle, a na jego twarzy zawitał uśmiech. Gość miał rację; wszystko skończy się dobrze.



„Z żalem zawiadamiamy, iż w dniu wczorajszym odszedł od nas na zawsze znany pisarz Piotr Albert Kamiński. żył (tekst zamazany czarnym flamastrem) lat. Jego dorobek literacki to wiele świetnych opowiadań, kilka dobrych powieści, oraz setki esejów.

Był przyjacielem wszystkich ludzi, których napędzała pasja i mieli odwagę z szeroko otwartymi oczami spoglądać na świat. Pomagał tworzyć dziesiątki wspólnot internetowych, w których związywał zakręconymi pomysłami wcześniej nieznanych sobie ludzi. łączył ich w związki dusz istniejące dekadami, lecz jego największym przyjacielem, jak zawsze podkreślał, była trwająca przy nim niczym sanktuarium, pomimo jego ekscentryzmu i mani twórczej, żona.

Odszedł we śnie, niespodziewanie, bez długotrwałej choroby, do ostatniego dnia zachował pełnie władz umysłowych i fizycznych.

Będzie nam go brakowało, o czym zawiadamiają: dzieci, wnuki, oraz przyjaciele. Zapraszamy na świecką ceremonie pożegnalną, która rozpocznie się w środę 22 lipca o godzinie 5:45 rano (spełniamy jego prośbę z ostatniej woli) w domu pogrzebowym przy ulicy Spokojnej Nicości. Proszę nie przynosić wieńców z głupimi napisami na szarfach, lecz dobre słowa i uśmiech.”
[img]http://qfant.pl/images/qfant-da.png[/img]

[img]http://jacekskowronski.com.pl/jacekuser.jpg[/img]

4
Przestał śnić pięć minut, nim rozbrzmiała seria miarowych pisków.
pięć minut przestawał śnić...



gapił się w przemykające za szyba sylwetki i cienie.
(wiesz co, żeby nawet nie poprawić błędów które wytknęłam ci wcześniej...


- Nic o tych rzeczach nie wiem, przyniosłem tylko wiadomość. – odparł mężczyzna spokojnym głosem.
dokładnie jak wyżej


lecz dzięcioł nie czekał
a dlaczego dzięcioł...



- Witam Piotrze – Mężczyzna ubrany był w garnitur i uśmiech przyklejony do gęby. (a spróbujcie się tego czepić)

kropka po Piotrze. rozumiem, że to co jest w nawiasie to wstawka od ciebie... a jak, przyczepie się... bo ludzie nie ubierają się w przyklejone uśmiechy i to do "gęby".



- Przeszkadza mi pan –. Odstawiając kubek Piotr westchnął boleśnie – dobra, ma Pan minutę.
kropka przed myślnikiem a nie za



„Z żalem zawiadamiamy, iż w dniu wczorajszym odszedł od nas na zawsze znany pisarz Piotr Albert Kamiński
odszedł na zawsze znany Pisarz... wstaw przecinek między zawsze i znany, albo zmień zdanie



cóż, powiem ci, że tekst jest bardziej przyswajalny, aczkolwiek nadal do mnie nie przemawia. Ratują cie tylko "rygory' konkursowe, których nie znam.



pozdrawiam



P.S. NIE jestem facetem, a kobietą ;)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
oczywiście pierwsze zdanie powinno brzmieć: Przestał śnić na pięć minut przed tym, nim rozbrzmiała seria miarowych pisków.



Sora za to, podobnie jak za literówki i interpunkcję.



A wtręt (a spróbujcie się tego czepić) to jest do kolegów którzy mi to recenzowali, i tego to z kolei ja zapotniałem skasować.



Ubranie w uśmiech to wstawka, facet był ubrany w uśmiech to metafora tego, iż udawał uśmiech (wkladał go do pracy, niczym uniform), jak np akwizytorzy ubierają twarz w uśmiech, bo chcą wcisnąć swój towar.



Dziękuję za cierpliwość i pozdrawiam.
[img]http://qfant.pl/images/qfant-da.png[/img]

[img]http://jacekskowronski.com.pl/jacekuser.jpg[/img]

7
Pierwsze zdanie cały czas jest do d***. Właściwie jest zbędne.



Po omacku wyciągnął rękę nim budzik rzygnął szyderczą kakofonią...



Budzik nie zdążył przerwać snu. Prawdę mówiąc, nie było czego przerywać...



Seria miarowych pisków trafiła w pustkę...



Nastawiał go z przyzwyczajenia. Zombie nie potrzebują pobudki...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”