17
Przecież można opisać napad na karczmę wrednych elfów i drowów :D

[ Dodano: Sro 08 Sty, 2014 ]
Thana pisze:
Na przykład: karczma Moni http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 5e3#153142

Ma być fantasy i ma być drabelek, czyli sto słów (strasznie mało!). Co można zrobić z karczmą, żeby nie była nudna? Moje pomysły:
Uwzięliście się na mnie ;). Taki był wymóg konkursu NF, że ma się dziać w karczmie. Ja bym chętnie te 100 słów rozwinęła do sensowniejszego opowiadania. Na takie połączenie fantasy i steampunka na przykład. Ale ogólnie chętnie zrobiłabym w karczmie jakąś masakrę...

18
Karczma bezalkoholowa. W całym mieście wciąż trwają dzikie balangi. Wszędzie pełno poszukiwaczy przygód, pijane krasnoludy piorą się z elfami, trunki leją się strumieniami, tańce, hulanki, swawola. A wspomniana karczma jest jedynym spokojnym miejscem. Ludzie przychodzą tam gdy mają dość, by posiedzieć w spokoju i odpocząć od karczemnej atmosfery, panującej w mieście. :)

Tego chyba jeszcze nie było, choć przeczuwam, że po prostu za mało książek przeczytałem.
„Czytelnik żyje tysiącem żyć zanim umrze. Ten zaś, kto nie czyta – tylko jednym.”
- George R. R. Martin

19
Karczma bezalkoholowa - to jest niezły pomysł. I bez panienek, które są do podawania kufli i klepania po zadeczkach. :) Ale sami powiedzcie, co to by była za karczma? Podła bardzo! Karczma to karczma, musi być jadło, wypitek, karczmarz i zadyma. Kwestia, jak to pokazać. Ja tam karczmy lubię. Puby też. Wszyscy gadają, chleją i obserwują się ukradkiem - kwintesencja ludzkości.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

21
W karczmie wszyscy ostro chleją, lecz nagle w połowie imprezy elfy wyciągają legitymacje Tajnej Policji Podatkowej i nakładają karę na grubego karczmarza za nienabijanie na kasę i niewydawanie paragonów. gruby lamentuje, że będzie musiał zwinąć interes i wtedy z odsieczą przychodzą pijące wciąż na krechę ogry; kłótnia przeradza się w szarpaninę a ta w regularną jatkę. Elfy zostają wyrzucone z karczmy, ale obiecują powrót ze Strażą Bagienną, w karczmie zaś widzimy początek BOA – Bastionu Oporu Antypodatkowego.

elfy i ogry zgodnie chleją, do czasu aż ich baby odkrywają, że ci zamiast na uczciwy rabunek czy inne kanty chodzą pić do karczmy; robi się draka w czasie której baby obijają chłopów, zmuszając do deklaracji abstynenckiej. Widząc taki obrót spraw, gruby rzuca klientom na odsiecz swoje karczmareczki- elfy i ogry są uratowane i rodzi się przy tym nowa tradycja: walki w miodzie i walki w bagiennym mule (bab).

Do karczmy wchodzi Michał Żebrowski, zgromadzeni chóralnie witają go:
- I jaaaaa, Wiedźmin.
Chcą, żeby nauczył ich paru sztuczek, Żebro niewiele jednak pokazał i szybko stracił głowę. Aby ukryć skandal i uniknąć płacenia odszkodowania, przyklejają jednemu elfowi blond perukę, lecz fortel nie udał się- wszyscy rozpoznają w nim Marylę Rodowicz i każą śpiewać Małgośkę od tyłu, wierząc w tajemne przesłanie utworu. Zazdrosne o ten przypadkowy sukces ogry zaczęły odkręcać sprawę; powołały komisje śledcze, jeździły z prelekcjami, wspierały się leśnymi autorytetami- wszystko na próżno, wszędzie były hejtowane i wyzywane od oszołomów.

W karczmie panuje nuda, całymi dniami nic się nie dzieje; elfy, ogry i inni goście jedzą, piją, czasem jakaś draka. Gruby postanawia podkręcić klimat i dorzuca więcej magicznych grzybków. Trip kończy się zbiorowym samobójem. Śledztwo prowadzone jest przez Matkę Mateusza, która po pozostawionych śladach próbuje odtworzyć przebieg feralnego melanżu.

22
Proponuję akcję w pustej karczmie. To dopiero wyzwanie.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

23
Bliżej nieokreślony czas, chociaż rozwieszone w karczmie cyferblaty z myszką miki sugerują postapokaliptyczną przyszłość. Późna noc, gruby karczmarz, który nie wie, że ma cukrzyce, szura palcem po szorstkim wąsie. Uważnie obserwuje grupkę, trzech, czy może czterech facetów w dziwnych purpurowych strojach. Nie zamówili piwa, karczemnych dziewek po tyłkach nie wyklepali. "Pedały pewnie", wyburczał licząc złote talary, które od nich otrzymał. Chcieli, by karczma była zupełnie pusta. Dla czystego złota był w stanie zaryzykować gorszą reputację u lokalnych meneli i studentów.
Mężczyźni zasiedli przy stole, w najbardziej zacienionym kacie karczmy.
- Extra omnes - wyszeptał najstarszy z nich ogłaszając początek konklawe.
***

Pomysł pewnie oklepany, ale co tam. :P

24
Wyrzucony za awantury krasnolud, nasyła na karczmę kontrolę królewskiego sanepidu. Karczmarz na końcu zabija inspektora i gotuje z niego zupkę. :)
Ale ogólnie chętnie zrobiłabym w karczmie jakąś masakrę...
Skrytobójca chce zabić bywalca karczmy. Wchodzi w spółkę z karczmarzem, aby otruć swój cel. Dziwnym zbiegiem okoliczności, od trucizny giną wszyscy w karczmie, oprócz człowieka który miał być zabity.
„Czytelnik żyje tysiącem żyć zanim umrze. Ten zaś, kto nie czyta – tylko jednym.”
- George R. R. Martin

26
No to może mix: karczmarz (kto? elf? krasnolud?) wychował karczmę jak swoją. Była to karczma bezalkoholowa ze striptizem. Przybył skrytobójca-piroman i puścił ją z dymem, a następnie wszyscy poszli pod dęby. I co dalej? :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

29
Sepryot pisze:7. Olać fantasy i pisać poważną literaturę, tam nie ma karczm. ;g
Podstarzały, łysiejący Elf siedzi przy stoliku i sączy trunek. Któryś tam z kolei. Smutny wzrok wbija w pustkę przed sobą. Pijany w sztok Krasnolud, wyjątkowo empatycznie podchodzący do Elfów, zauważa go i próbuje dowiedzieć się , co go trapi. Idzie ciężko, bo Elf nic nie chce gadać, a Krótki ma problemy z artykułowaniem pytań. W końcu jednak dowiaduje się, że żona Elfa kilka dni wcześniej uciekła z listonoszem. Ale to nie jest wcale najgorsze, bo i tak całe jego życie było jednym pasmem sporów i kłótni z nią, wzajemnej nienawiści. Najgorsze jest to, że listonosz był jego kochankiem. Elf bowiem w ostatnich latach odkrył swoją naturalną kobiecą naturę i zainteresował płcią przeciwną. Chciał z początku zostać lesbijką, ale nie dał rady i skończyło się na tym, że został gejem.

Kiedy to wszystko przemyślał, odszukał zonę z listonoszem we wiosce obok i udał się tam, by z nimi porozmawiać. Rozmowa szybko przerodziła się w przerzucanie winami, a później w srogą kłótnię. Żona wybiegła z domu, w którym rozmawiali, i wdrapała na dach stodoły. Zagroziła samobójstwem. Obaj z listonoszem usiłowali ją uspokoić, ale to tylko pogarszało sprawę. W końcu Elf wdrapał się na dach i już prawie ją przekonał, kiedy naraz małżonka poślizgnęła się i spadła pleonastycznie w dół. Gdyby chociaż spadła na siano! Ale na dole leżały kartony...

Śmierć połowicy tak nim wstrząsnęła, że cała tęczowość wyparowała zeń w mgnieniu oka. Nie zdążył jednak tego dobrze przemyśleć, bo nagle tuż przed nim znalazła się karczma. Wstąpił więc. Na jednego. Pił więc i pił, później pił i żalił się bełkoczącemu Krasnoludowi, później sie obydwaj z tej żałości popłakali, później Krasnolud zasnął, a on się dalej żalił, później o on zasnął, a na końcu, kiedy się ocknął, okazało się, że jest jego ojcem.




I co - da się? Masz karczmę w literaturze poważnej bez żadnych zgrzytów.

31
A co powiecie na karczmę-samotniczkę, która się boi gości? :D Ktoś musi ją obłaskawić, żeby zgodziła się na piwo ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron