Losowe zdarzenie nr 4118

1
Jest to fragment mojej powieści, narazie więcej nie powstało ale jest w toku.









To był czwartkowy wieczór. Oznaczało to że zbliża się piątek a piątek to już prawie jak sobota. Egon żył tylko weekendami. Jeśli można było nazwać to życiem. Siedział na biurku przed oknem i patrzał przez nie, okna mają to do siebie, że się przez nie patrzy. Niedawno deszcz skończył swoją depresyjną misję padania. Małe dzieci biegały po podwórku taplając się w kałużach. Przez chwile Egon zapragnął wrócić do dziecięcego wieku gdzie wszystko było bajecznie proste i potaplać się razem z nimi w brudnych kałużach. W tej chwili na biurko wskoczył kot przymilnie wchodząc pod ramię swego pana. Egon przypomniał sobie, że musi wsypać do miski nową porcję karmy. Fuga jadł tylko karmę firmy Purina, nie jadł żadnych Kitekatów czy Whiskasów. Dla odmiany jego pan nie pijał herbaty, za to nałogowo spożywał kawę w dużych ilościach. Nudny tydzień wyglądał mniej więcej tak : raz w miesiącu udawał się do szkoły. Studiował bibliotekarstwo, przez 5 powszednich dni pracy odbywał staż w bibliotece. Siedział i czytał jakąś książkę bo właściwie rzadko kiedy ktoś przychodził. Czasem musiał ustawić na półce nową serię Harlequinów, a innym razem musiał się pofatygować by wyjąc kartę czytelnika. Tak czy owak nie była to ciężka praca i odpowiadała stylowi bycia Egona. O 16 praca się kończyła ale wcale nie oznaczało to, że wracamy powrotem do świata rzeczywistości, nie, nie. Egon zabierał ze sobą stos książek i nie dawał wyrwać się z tego świata za żadną cenę. Nieraz czytał po drodze do domu, albo chociaż czytał komentarz z tylnej okładki. A kiedy był już w domu wykonywał rutynowe czynności które człowiek żyjący samotnie (a nawet jeśli nie) musi wykonać. Jako, że wziął odpowiedzialność za stworzenie boże jakim z pewnością jest kot, musiał go karmić, wymieniać żwirek w łazience i pogłaskać. To ostatnie robił najczęściej gdyż wymagało mało wysiłku a Fuga często sam się o to prosił. Kiedy Egon czytał jakąś książkę w swym głębokim, pokrytym czerwoną narzutą fotelu, ten wskakiwał zazwyczaj na jego kolana i tam zasypiał. Później zasypiał również jego właściciel tylko, że to równało się ze zbudzeniem kota ponieważ książka wypadała z rąk Egonowi. Weekend to była inna sprawa. Wtedy nasz bohater miał cały dzień na zapadanie coraz głębiej do świata książek i wyobraźni. W weekend również do mózgu Egona dostawały się zielone opary THC które przejmowały nad nim kontrolę. Lewitował wtedy między stołem a telewizorem w swym pokoju nierzadko nawet dwie godziny. Weekend to była nowa rzeczywistość. New life, to stare odchodziło w niepamięć by powrócić do istnienia dwie i pół doby później czego Egon szczerze nienawidził. Dlatego najbardziej cieszyły go okresy świąteczne kiedy było najwięcej wolnych dni. Choć wcale nie obchodził świąt, bo nawet nie miał z kim (no chyba, że z Fugą). Robił sobie nieco uroczystszą kolacje i siadał przed telewizorem obejrzeć jakiś nudny film który pewnie widział już osiem razy. Kotu kupował wtedy tzw. szaszetkę. Na tle saszetki Fuga zupełnie odchodził od zmysłów. Gdy ją widział kręcił się dookoła, ogon sterczał do góry, a wzrok kota był nieubłagalny i proszący jednocześnie, ewidentnie mówiący „jeśli zaraz tego nie dostane jestem gotów skoczyć na ciebie i wyrwać ci to siłą, albo… rozpędzając się z całej siły uderzę głową w ścianę i umrę, ale wiedz, że to będzie przez ciebie.” Różnie Egon odczytywał myśli swojego kota ale zawsze były to niebanalne sprawy, zresztą szczerze wierzył, że jego kot jest najinteligentniejszy na całym świecie i że potrafi porozumiewać się z nim za pomocą telepatii. Nie miał żadnych dowodów na potwierdzenie swego zdania, ale wcale go to nie zrażało. W nocy czasami wymyślał nowe reklamy oglądając te stare. Np. „Wypij mydło a twa dusza będzie czysta…albo się spienisz”, albo, że na papierosach zamiast „palenie zabija” powinni pisać : „Papieros najlepiej łączy się z kawą”, a na drugiej stronie paczki „Jeśli chcesz wydobyć z papierosa pełnię jego smaku zapal po sytym obiedzie”, albo podawać miejsca w których pali się najfajniej. I inne takie sprawy. Egon był nałogowcem w każdym calu. Każdego wieczora miał przy sobie butelkę whisky. Popijał jeden kieliszek, drugi, trzeci, aż zasnął. Pracę zaczynał o dziesiątej rano więc nie musiał zbyt wcześnie wstawać. W tygodniu nigdy nie przesadzał z ilościami wypitego alkoholu, żeby w miarę normalnie wyglądać w pracy. W weekendy natomiast nie żałował sobie niczego. Whisky, THC, papierosy. Niszczył swoje zdrowie na wszelkie możliwe sposoby. Właściwie czuł się dziwnie bez jakichś nałogów, tak pusto, jakby nie miał żadnych przywilejów. Kiedy mógł sobie usiąść i powoli palić papierosa czuł się o wiele lepiej. Czasem palił nawet z nudów a nie z samego nałogu. Właściwie to go utrzymywało przy życiu. Zwłaszcza świadomość kolejnego nadchodzącego weekendu. Może to i słaba motywacja do życia ale innej Egon nie miał.

Miał coś jeszcze oprócz śmiesznej motywacji. Miał przyjaciółkę. Bardzo wierną. Ciągle mu towarzyszyła, była tak blisko. Jeśli się oddaliła to nie daleko i nie na długo. Wyobrażał sobie ją jako piękną, dwudziestoletnią kobietę. Oczy zarysowane czarnym tuszem, czarne paznokcie, czarne włosy. Czarny strój. Spojrzenie arktycznego lodowca. A cera biała. Biała jak śnieg. Dla kontrastu. Gdyby choć raz mogła się zmaterializować pewnie objąłby ją i nie miał o nic pretensji. Może nawet pocałował. W końcu przy takim kimś można umrzeć. Spokojnie, nawet z uśmiechem na twarzy. Na imię jej było Depresja. I była stanem jego umysłu.



**********************

Hej, hej. Wiem. Wiem, że dobrze ci w tym stanie. Stanie emocjonalnego wyciszenia, błogiej nieświadomości, z tymi wizjami, wczorajszym ciałem. Ale jest niedziela. 20:13. Niedługo trzeba wracać do rzeczywistości. Wstań, ogarnij się, zjedz dobrą kolację i możesz się znów położyć, ale już ze świadomością dnia jutrzejszego. Nie reagujesz… dobrze. śpij. śpij i niczym się nie przejmuj. Rano doznasz kolejnego szoku szarego dnia rzeczywistego. Po co ci świadomość, nigdy mnie nie słuchasz…
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

2
Na dzień dobry z grubej rury oceni cię ciocia winky i jej psychodeliczne alter ego, którego wypowiedzi rzadko mają jakikolwiek związek z cytowanymi fragmentami tekstu - Muza. ^^ (Ja mam IMIę - dop. Muza. Tak, tak, wołają na nią Kozica. Ma to pewien związek z jej wyglądem.)


Oznaczało to że zbliża się piątek a piątek to już prawie jak sobota.
Przecinki po: to i piątek.
Siedział na biurku przed oknem i patrzał przez nie, okna mają to do siebie, że się przez nie patrzy.
Primo: patrzYł. Secundo: okropne to zdanie. Naprawdę, nie musisz wszystkim tłumaczyć, do czego służą otaczające nas przedmioty, zwłaszcza, że nie są to pomponiki hydraufoniczne w poprzeczne paski. (A poza tym okropne zdania mają to do siebie, że są okropne.).
Małe dzieci biegały po podwórku taplając się w kałużach.
Automatycznie ujrzałam dzieci turlające się w błocie. XD Lepiej zastąpić to ,,taplanie" czymś innym, że skakały w kałużach albo coś w ten deseń. (Ale może one to dla zdrowia robiły, kąpiele błotne i tak dalej...)
Przez chwile
ę. (...dward ącki z nami jest, ędward ącki jest the best!)
Egon zapragnął wrócić do dziecięcego wieku gdzie
Wieku, przecinek.
W tej chwili na biurko wskoczył kot przymilnie wchodząc pod ramię swego pana.
Kot, przecinek.
Dla odmiany jego pan nie pijał herbaty, za to nałogowo spożywał kawę w dużych ilościach.
Spożywał kawę... nosił całe torebki i pochrupywał ziarenka, tak? Co kto lubi... (Ja lubię prażone mrówki. Jakiś Meksykanin powiedział mi, że są w dodatku zdrowe.)
Nudny tydzień wyglądał mniej więcej tak : raz w miesiącu
Bez spacji przed dwukropkiem.
Siedział i czytał jakąś książkę bo właściwie rzadko kiedy ktoś przychodził.
Przecinek przed ,,bo".
a innym razem musiał się pofatygować by wyjąc kartę czytelnika
Przecinek przed ,,by". Wyjąć.
O 16 praca się kończyła
Słownie, kitek, słownie się godziny zapisuje.
O 16 praca się kończyła ale wcale nie oznaczało to, że wracamy powrotem do świata rzeczywistości, nie, nie.
Znaczy kto? Narrator i jego dwa chomiki?
Nieraz czytał po drodze do domu, albo chociaż czytał komentarz z tylnej okładki.
Powtórzenie, drugie ,,czytał" jest całkowicie zbędne.
A kiedy był już w domu wykonywał rutynowe czynności które człowiek żyjący samotnie (a nawet jeśli nie) musi wykonać.
Przecinki po ,,w domu" i ,,czynności". A ten nawias... pozbądź się go. Albo zmień jego zawartość tak, by to miało jakiś sens. Np. ,,a także ten, który dzieli z kimś swoją przestrzeń życiową" czy jakoś tak. (Przestrzeń życiowa, pfififi... Jakieś anse? Nie, nie, skąd.)
Jako, że
Po jako, tylko, chyba, mimo, albo i czymś jeszcze nie stawia się przecinków. Swoją drogą, napisałam to zdanie w już tylu tekstach, że chyba nie doliczyłabym się na palcach dwóch dłoni. :] (Winky! Ty umiesz LICZYć? No! Na siebie.)
stworzenie boże jakim z pewnością jest kot
Przecinek po ,,boże" i wywaliłabym to ,,z pewnością", bo tylko robi sztuczny tłok.
Jako, że wziął odpowiedzialność za stworzenie boże jakim z pewnością jest kot, musiał go karmić, wymieniać żwirek w łazience
Yy... a nie w kuwecie? Chyba że to jakiś projekt w stylu Shauna Ellisa*.
To ostatnie robił najczęściej gdyż wymagało mało wysiłku a Fuga często sam się o to prosił.
Przecinki po ,,najczęściej" i ,,wysiłku".
tylko, że
Już pisałam o tym powyżej.
to równało się ze zbudzeniem kota ponieważ
Przecinek po ,,kota".
W weekend również do mózgu Egona dostawały się zielone opary THC które przejmowały nad nim kontrolę.
A kot to co?! Wezwę Straż Dla Zwierząt! :P
Lewitował wtedy między stołem a telewizorem w swym pokoju nierzadko nawet dwie godziny.
Przecinek po ,,pokoju".
New life, to stare odchodziło w niepamięć by powrócić do istnienia dwie i pół doby później czego Egon szczerze nienawidził.
Nie podoba mi się początek zdania, po kiego ta angielszczyzna? Przecinki po ,,niepamięć" i ,,później".
Dlatego najbardziej cieszyły go okresy świąteczne kiedy było najwięcej wolnych dni.
Przecinek po ,,świąteczne".
chyba, że
Znowu.
kolacje
ę. (...dward ącki z nami... Ady cicho mi tam być!)
siadał przed telewizorem obejrzeć jakiś nudny film który pewnie widział już osiem razy.
Film, przecinek.
Kotu kupował wtedy tzw. szaszetkę.
Bez szkrótów! Nie chcę widzieć żadnych szkrótów! (Szkróty to szamo zło!)
Na tle saszetki Fuga zupełnie odchodził od zmysłów.
Jak ,,na tle"? To jakiś nowy slang, którego jeszcze nie znam? o_O (Starzejesz się, słonko.)
dostane
ę. (A tylko spróbuj zaśpiewać hymn partii ęą! Czy ja coś mówię?)
wzrok kota był nieubłagalny i proszący jednocześnie, ewidentnie mówiący „jeśli zaraz tego nie dostane jestem gotów skoczyć na ciebie i wyrwać ci to siłą, albo… rozpędzając się z całej siły uderzę głową w ścianę i umrę, ale wiedz, że to będzie przez ciebie.”
Definitywnie za długi ten opis wzroku, który mówi, że tralala, ble, ble i hop siup.
Nie miał żadnych dowodów na potwierdzenie swego zdania
Tego, że okropne zdanie ma to do siebie, że jest okropne.
W nocy czasami wymyślał nowe reklamy oglądając te stare.
Pomieszanie z poplątaniem.
Wypij mydło a twa dusza będzie czysta…albo się spienisz
Spacja po wielokropku.
albo, że
ZNOWU.
powinni pisać :[/quote]Bez spacji przed wielokrop... zaraz, mam wrażenie, że mam Deja Vu. (No to przepadłaś, teraz to już tylko możesz podążać za białym króliczkiem.)
miejsca w których
Przecinek... zgadnij, gdzie. :D Do wygrania talon na balon.
Np. „Wypij mydło a twa dusza będzie czysta…albo się spienisz”, albo, że na papierosach zamiast „palenie zabija” powinni pisać : „Papieros najlepiej łączy się z kawą”, a na drugiej stronie paczki „Jeśli chcesz wydobyć z papierosa pełnię jego smaku zapal po sytym obiedzie”, albo podawać miejsca w których pali się najfajniej. I inne takie sprawy.
Dłuższego zdania się nie dało napisać? Po takim wywodzie to ostatnie wygląda co najmniej nie na miejscu, już wyłączając fakt, że od spójników nie powinno się zaczynać zdań, chyba że (nie chce mi się pisać, ale wiadomo, że chodzi o styl, nastrój, klimat itd.). Poza tym to takie długie gadanie o niczym.
Pracę zaczynał o dziesiątej rano więc nie musiał zbyt wcześnie wstawać.
Przecinek po ,,rano".
Właściwie to go utrzymywało przy życiu. Zwłaszcza świadomość kolejnego nadchodzącego weekendu.
To też bym połączyła w jedną całość.
Może to i słaba motywacja do życia ale innej Egon nie miał.
Przecinek po ,,życia".
Jeśli się oddaliła to nie daleko i nie na długo.
Przecinek po ,,oddaliła".
Wyobrażał sobie ją jako piękną, dwudziestoletnią kobietę. Oczy zarysowane czarnym tuszem, czarne paznokcie, czarne włosy. Czarny strój. Spojrzenie arktycznego lodowca. A cera biała. Biała jak śnieg. Dla kontrastu.
<ironia>Jakież to oryginalne... </ironia> (świeżutkie jak ciepła cola bez gazu.)





W sumie całe opowiadanie jest takie, jak któreś z powyższych zdań: długie gadanie o niczym. Jakiś facet, nałogowiec, samotnik, z depresją. Ale skąd ta depresja? Dlaczego, kiedy, jak? Między innymi dlatego bohater jest taki papierowy. Nie ma nawet żadnych wzmianek, które wskazywałyby na jego stan, jest po prostu ciąg opisów czynności, które na dłuższą metę robią się nudne. O człowieku, który ma depresję można napisać wiele ciekawych rzeczy, można wprowadzić odpowiedni nastrój. Tutaj wszystko jest opisywane tonem tak beznamiętnym, jak lektora z filmów edukacyjnych, które puszcza mi psor na Przysposobieniu Obronnym.



Interpunkcja wymaga ćwiczeń. Błędy powyżej. Poza tym pełno powtórzeń, przed oczami widzę tylko: Egon, Egon, Egon, Egon i Egon. (I jeszcze Egon.) Styl - jak już mówiłam - nużący... Nad tym też musisz popracować, aby wciągnąć czytelnika.



Wnioski wyciągnęła

winky

(A oliwy do ognia dolała

Kozica
)









*Shaun Ellis to człowiek, któremu udało się dołączyć do stada wilków, które przyjęły go jak swojego; dokładniej: stado wataha składa się z młodych wilków, które same zostały odrzucone, a Shaun uczy je wilczych zachowań jako samiec alfa. Jest o nim dokument na National Geographic Channel, co jakiś czas powtarzają.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

3
Olaboga, jak mawiają starzy ludzie.



Całkowicie zgadzam się z Winky, ale muszę dodać co nie co od siebie.



Słyszałeś może o akapitach?



Akapit ma kilka ciekawych właściwości.

1) dzięki niemu tekst jest bardziej przejrzysty,

2) można dzięki niemu oddzielić dwa opisy odmiennych sytuacji, bądź opis przyrody od czegoś tam innego itd itp.



Ale jest jeszcze coś, o czym mało kto zdaje sobie sprawę. Dzięki akapitom można "sterować" czytelnikiem. Możesz sprawić, że przeczyta twoje dzieło w pewien określony sposób, taki jaki ty byś chciał. Nadasz śledzonej historii odpowiednie tempo, będziesz mógł precyzyjniej nasilać konkretne uczucia, takie jak strach czy szaleństwo.

Akapit to świetne narzędzie, którym można zdziałać cuda. To też świetna zabawka w rękach prawdziwego artysty.



A co do twojej opowiastki, to był to dla mnie bełkot. Trochę lepsze od beznadziejnego, ale i tak bez rewelacji.



Czekam na kolejne twoje dzieła, oby znacznie lepsze.



Pamiętaj, wyciągaj wnioski, a dążenie do perfekcji niech stanie się twoją obsesją.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron