Broken As Designed

1
"___"Drzwi do pracowni uderzyły o ścianę i mężczyzna, dotychczas pochylony w skupieniu nad skomplikowanym mechanizmem, podskoczył, przeklinając cicho, gdy zorientował się, kto w nich stanął.
- Derek! Ile razy mówiłam ci, żebyś przestał pracować po całych nocach? Mam zamknąć cię w twoim pokoju na klucz, żebyś się wreszcie położył? Bo uwierz mi, jestem do tego zdolna!
Kobieta oparła zdecydowanie dłonie na biodrach, odrzucając ruchem głowy ciemnobrązowe włosy na plecy i mierząc Dereka długim, niezadowolonym spojrzeniem.
- Megan... - westchnął, zdejmując okulary i odchylając się na krześle. - Wiesz, że muszę to dokończyć.
- Wiem, że musisz odpocząć - powiedziała stanowczo i Derek przewrócił z rozbawieniem oczami, odwracając się z powrotem do biurka. - Hej! Jeszcze z tobą nie skończyłam!
- Zostało mi jedynie parę szczegółów, a klient chce to mieć na jutro - odparł, wzruszając ramionami. Megan potrząsnęła z rezygnacją głową i wyszła.
"___"Derek wypuścił powietrze z płuc, zamykając na chwilę zielonoszare oczy i pocierając je kciukami. Był zmęczony, fakt. Zwłaszcza, że pracował nieprzerwanie od kilku dni. Jednak nie mógł teraz zrobić sobie przerwy, nie na kilkanaście godzin przed terminem, Megan musiała to zrozumieć. Od kiedy ich rodzice zginęli w pożarze domu pięć lat temu, Megan, jako najstarsza z rodzeństwa, wzięła na siebie obowiązek zajęcia się nim i Alex. Teraz, gdy Alex wyjechała na studia, zostali tylko w dwójkę i Megan stała się praktycznie ucieleśnieniem nadopiekuńczości, wygodnie ignorując fakt, że jej mały braciszek miał już dwadzieścia sześć lat. Parsknął lekko, uśmiechając się z mieszanką czułości i irytacji, a następnie sięgając po śrubokręt.
- Masz - mruknęła znienacka Megan, pojawiając się niespodziewanie za jego plecami. - Przynajmniej w ten sposób nie będę musiała się zamartwiać, że padniesz z wyczerpania swoją zarośniętą twarzą na jedno z zębatych kół.
"___"Derek spojrzał na nią z niedowierzaniem, unosząc brwi - w końcu golił się trzy dni temu, przepraszam bardzo - i Megan parsknęła, wciskając mu w ręce kubek z parującą kawą.
- Bądź wdzięczny. To kawa, nie propozycja wyjścia na świeże powietrze. Broń Boże, żebyś to kiedykolwiek zrobił, prawda?
- Nie jesteś już spóźniona do pracy?
- Myślisz, że dyrektor udzieli mi upomnienia? - zaniepokoiła się, przykładając dłoń do piersi i rozszerzając komicznie zielone oczy. - Ach, no tak, zapomniałam...
- Megan... - zaczął Derek, próbując ją powstrzymać, ale--
- ...przecież to ja nim jestem! - zakończyła triumfalnie, wybuchając śmiechem i westchnął. Ciężko.
- Twoje żarty w ogóle nie są zabawne - mruknął ponuro, zakładając znacząco okulary i pociągając łyk kawy. - Idź sobie.
"___"Megan szturchnęła go w ramię, wciąż się śmiejąc, i wyszła na korytarz. Minutę później Derek usłyszał, jak zakłada buty i zmówił szybką dziękczynną modlitwę w myślach.
- Nie tęsknij za mną! - zawołała, otwierając drzwi.
- Nie zamierzam.
"___"Odpowiedział mu kolejny wybuch śmiechu i trzaśnięcie, a potem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Derek rozmasował zesztywniały kark i nachylił się z powrotem nad blatem.


"___"Pięć godzin później wszystko było skończone i Derek półprzytomnie przeciągnął ręką po twarzy, próbując rozbudzić się na tyle, by dotrzeć do łóżka na górze i na nie paść.

*-*

- ...rek? Derek, wstań.
"___"Wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem, odsuwając się dalej od źródła głosu. Chciał jedynie spać, czy prosił o tak wiele?
- Derek, nie przyszłabym, gdyby to nie było coś ważnego.
"___"Westchnął, wiedząc, że to prawda. Otworzył powoli oczy, momentalnie mrużąc je od wpadającego przez okno słońca i spróbował odnaleźć wzrokiem siostrę. Megan stała obok łóżka z poważnym wyrazem twarzy i Derek od razu się podniósł w pościeli, zaniepokojony.
- Co się stało? Coś z Alex? - zapytał, kompletnie już rozbudzony.
- Nie, z Alex wszystko w porządku, spokojnie... - zaczęła, przygryzając usta. - Ja, uch... Znalazłam coś. W śmietniku za naszym wieżowcem.
- Znalazłaś coś w śmietniku? - powtórzył wolno Derek, nie do końca rozumiejąc. - Dlaczego szukałaś czegoś w śmietniku?
- Nie szukałam, Jezu. To po prostu leżało, porzucone i, uch, najwyraźniej zepsute.
- I postanowiłaś zabrać jakąś brudną, popsutą rzecz ze sobą? - spytał z niedowierzaniem, potrząsając głową. - A następnie mnie z jej powodu obudzić?
- To android - powiedziała cicho Megan. - Wiem, że nie jesteś po mojej stronie, że nie uważasz, że powinny mieć prawa, że ich uczucia są zaprogramowane, że nie są wystarczająco ludzcy, by mieć je naprawdę - zironizowała gorzko, kreśląc w powietrzu cudzysłów palcami. - Ale proszę, musimy mu pomóc.
- Mam naprawić cudzą zabawkę, której ktoś się najwyraźniej pozbył, a teraz ty chcesz mieć.
- Po prostu chodź na dół, dupku - syknęła z irytacją, ściągając z niego kołdrę i Derek rzucił jej mordercze spojrzenie, wstając z ociąganiem. - Jesteś mechanikiem, to zachowuj się, jak przystało na jednego. Mogę ci nawet zapłacić.
- Wystarczy, że nie będę musiał w tym tygodniu gotować - odmruknął, wzruszając ramionami i Megan przewróciła oczami, zniecierpliwiona, ale też uśmiechnęła się i Derek uznał to za sukces. Wiedział, że była wrażliwa na punkcie praw robotów, ale dla niego to były jedynie bardziej zaawansowane maszyny. Nic wielkiego. Dla samego świętego spokoju mógł rzucić na niego okiem, skoro to miało poprawić humor Megan.


"___"Gdy zeszli wreszcie na dół, koło drzwi leżał nagi android, zaprojektowany tak, by wyglądał na szesnasto-, może siedemnastoletniego chłopca z brązowymi, rozwichrzonymi włosami i szczupłą budową ciała. Derek skrzywił się na widok stanu, w jakim się znajdował. Syntetyczna skóra była cała pokryta siniakami i rozcięciami, a jedna z rąk złamana w łokciu, przez co wystawało z niej parę przewodów. Nawet nie chciał myśleć, co zobaczy po otwarciu panelu kontrolnego na plecach. Właśnie dlatego nie popierał tego całego biznesu i wolał trzymać się od niego z daleka. Ludzie kupowali androidy hurtowo, uważając je za chodzące i mówiące lalki Barbie, które można do woli niszczyć, albo wykorzystywać do cięższych robót... lub też - co było według niego najbardziej godne pożałowania - wygodnie pieprzyć, jako że nie były zdolne do odmowy.
"___"Podszedł bliżej, przykucając koło smutnej rzeczy i odwracając jej nadgarstek, by móc przeczytać nazwę serii. SS08-04. Jeden z nowszych modeli. W porządku, o ile się orientował, miał parę zapasowych części do niego.
- Potrafisz go naprawić? - zapytała niespodziewanie Megan i Derek drgnął, zapomniawszy kompletnie, że stała tuż za nim. Kiwnął głową.
- Raczej tak. Nie wiem, jak rozległe są uszkodzenia, ale mogę spróbować. - Megan uśmiechnęła się z wyraźną ulgą, podczas gdy on tymczasem przesunął dłoń na kark androida, wsuwając palce we włosy i szukając przycisku zasilania. Znalazł i nacisnął.
"___"Chłopiec -- nie, nie chłopiec, robot, poprawił Derek ze zmarszczonymi brwiami, drgnął, zaczynając budzić się do życia.
"___"Nagle na Dereku skupiło się dwoje rozbieganych oczu o najbardziej unikatowym kolorze whisky, jaki do tej pory miał okazję widzieć.
"___"Dwoje bursztynowych, kompletnie przerażonych oczu.

[ Dodano: Wto 11 Mar, 2014 ]
Rozdział 1 ;). Btw, czy powinnam to przenieść do tego działu z pełnymi opowiadaniami, jeśli to jest pisane w tym guście, nie jako miniaturka?


WWWTo nie mogło być prawdziwe przerażenie.
WWWTaka była pierwsza myśl, jaka przyszła Derekowi do głowy. Roboty nie były zdolne do ludzkich emocji - miały jedynie zaprogramowane scenariusze postępowania w rozmaitych sytuacjach.
WWWMimo to poczuł, jak mimowolnie podnoszą mu się brwi, gdy android szarpnął się do tyłu, gwałtownie odczołgując pod drzwi i w panice wodząc oczami od niego do Megan i z powrotem.
WWWMaszyny nie powinny się tak zachowywać.
WWWCóż, nic dziwnego, że ta została wyrzucona, skoro najwyraźniej była wadliwa.
WWWDerek oparł dłonie na kolanach, podnosząc się i ruszając w kierunku swojej pracowni jedynie po to, by zorientować się, że nikt za nim nie szedł. Jezu. Obejrzał się i przewrócił oczami widząc klęczącą przed robotem Megan, mówiącą coś cichym, łagodnym głosem, wyciągając do niego rękę.
- Co ty robisz? - westchnął, pocierając oczy ze zmęczeniem. Naprawdę chciał wrócić do łóżka.
WWWMegan rzuciła mu zirytowane spojrzenie, potrząsając głową z niedowierzaniem.
- Nie widzisz, że on się boi? - syknęła, następnie odwracając się z powrotem do androida i posyłając mu ciepły uśmiech. - Nie zwracaj uwagi na mojego brata - powiedziała znacząco. - Dzień, w którym będzie dla kogoś miły, będzie dniem, w którym nadciągną czterej jeźdźcy apokalipsy.
WWWSS08-04 zamrugał oczami, a potem uśmiechnął się niepewnie, zerkając szybko na zdumionego Dereka i równie szybko odwracając wzrok, wyraźnie zmieszany.
- Na litość boską… - mruknął Derek z rozdrażnieniem. - To robot, Megan. Boi się, bo najwyraźniej ma wgrany strach przed obcymi! To tylko zaawansowana nakręcana zabawka, w porządku? A ty, wstawaj i chodź tutaj - warknął, zniecierpliwiony i android drgnął, wystraszony, przyciskając się mocniej do drzwi, zupełnie jakby chciał w nich zniknąć.
WWWTak naprawdę wyglądał po prostu jak przerażony chłopiec z dużymi, niewinnymi oczami i Derek po chwili odwrócił wzrok, skrępowany. Może nie musiał tak wybuchać.
WWWAle to nie była również reakcja, jakiej się spodziewał.
- Wow - wysyczała cicho Megan. - Naprawdę potrafisz być kompletnym dupkiem, gdy tego chcesz.
WWWZacisnął szczękę, nie odpowiadając. W większości dlatego, że się z nią zgadzał. Niechętnie, bo niechętnie, ale…
WWWSpojrzał ponownie na androida, wypuszczając powoli powietrze i kiwając na niego ręką.
- Ty. Wstań. Podejdź tu.
WWWOprogramowanie nie pozwalało im się sprzeciwić bezpośrednio wydanemu rozkazowi i Derek przygryzł wargę, obserwując, jak chłopiec podniósł się wolnymi, wyważonymi ruchami, dygocząc i nie mogąc do końca rozprostować lewej nogi. Złamaną rękę przyciskał obronnie do piersi, patrząc wszędzie, tylko nie na niego.
WWWNa żołądku Dereka osiadł nieprzyjemny ciężar, więc odwrócił się, ruszając do pracowni.
- Za mną - polecił. Megan westchnęła, oznajmiając, że pójdzie poszukać dla niego jakiś spodni i zniknęła na górze. Za plecami słyszał nierówne, nieco metaliczne kroki SS08-04, prawie jakby potykał się i łapał ścian, by zachować równowagę, ale nie zamierzał oglądać się, by to sprawdzić.
WWWJeszcze trochę i zapytałby o samopoczucie tej rzeczy, gratulacje, Baudin. Cholerna Megan i jej cholerne poglądy.
WWWCo nie znaczyło jednak, że musiał traktować go w taki sposób - zupełnie, jakby nie był lepszy od jego byłego właściciela. Albo wszystkich innych ludzi, uważających androidy za wygodne worki treningowe, na których można było rozładować stres po ciężkim dniu w pracy.
WWWAlbo od samego siebie, gdy miesiąc temu poszedł do burdelu i…
WWWOch, świetnie. Teraz znalazł sumienie.
- Posłuchaj, - zaczął, wchodząc do środka pomieszczenia i obracając się. - Nie musisz się mnie obaw--
WWWAndroid drgnął brutalnie, nie spodziewając się ruchu Dereka i w tym samym momencie ugięła się pod nim uszkodzona noga.
WWWDerekowi stanęło serce, gdy - niczym w zwolnionym tempie - zobaczył na co upada robot.
WWWNa jego biurko.
- Nie, cholera!
WWWRzucił się do przodu, próbując go złapać, prawie nie słysząc huku rzeczy spadających z blatu na podłogę przez łomot własnego pulsu w uszach. Prawie. Jednak zdołał przytrzymać androida kilkanaście centymetrów nad ziemią i teraz oddychał ciężko, błagając w myślach wszystkie możliwe bóstwa, by projekt dla klienta na jutro przetrwał upadek. Musiał przetrwać upadek.
WWWTrzymany za ramiona robot był podejrzanie nieruchomy i Derek uniósł brew, podnosząc go ostrożnie. SS08-04 stanął chwiejnie o własnych siłach, uparcie odwracając głowę.
- Nic ci nie jest? - zapytał z niepokojem Derek i zaraz przeklął się za głupotę.
WWWOczywiście, że nic mu nie było, to przecież maszyna!
WWWAndroid przygryzł wargę, zwijając dłonie w pobielałe pięści, by zapanować nad ich drżeniem. Derekowi wydawało się, że coś cicho powiedział i odetchnął z ulgą. Jedna rzecz mniej do wymieniania. Dobrze, bardzo dobrze - zwłaszcza, że nie był pewien, czy akurat miał chip z ustawieniami mowy do tego modelu.
- Głośniej - polecił i nagle duże, bursztynowe oczy były zwrócone prosto na niego.
- Przepraszam… Nie - nie zrobiłem tego celowo, sir, ja… Przepraszam - powtórzył ciszej, znowu spuszczając wzrok i kompletnie nie zauważając kompletnego szoku na twarzy Dereka. - Proszę, nie karz mnie.
- Nie karać? Dlaczego miałbym w ogóle…
- Proszę - przerwał mu zdławionym głosem SS08-04. - Proszę. Nie jestem pewien, czy moja… moja konstrukcja wytrzyma więcej, sir, i… mogę zaproponować alternatywę, mogę… - Android zaledwie zdążył musnąć trzęsącymi się palcami zapięcie jeansów Dereka, gdy ten cofnął się jak oparzony, zamykając posiniaczony nadgarstek w stalowym uścisku.
- Nie - powiedział powoli, stanowczo Derek, otrząsając się z zaskoczenia. - Żadnych alternatyw w tym stylu, nigdy więcej, rozumiesz?
WWWAndroid pokiwał głową, trzymając spojrzenie utkwione w podłodze.
- Tak, sir.
WWWDerek westchnął.
- I nie musisz nazywać mnie "sir". Wystarczy Derek. Baudin.
WWWOtrzymał w odpowiedzi kolejne skinięcie i puścił go, odwracając się do porozrzucanych koło biurka rzeczy ze ściągniętymi brwiami. Projekt leżał na procesorze i połamanej płycie głównej i… Derek pochylił się, biorąc go w ręce… Tak! Boże, dzięki Ci, był nieuszkodzony. Odetchnął głęboko z ulgą i odwrócił się z powrotem do androida, odkładając wcześniej projekt bezpiecznie na półkę.
- Podłączę cię teraz do mojego laptopa, w porządku? - spytał. - Chciałbym sprawdzić twoje oprogramowanie, przynajmniej powierzchownie.
WWWSS08-04 podniósł głowę, patrząc na niego z czymś… z czymś, co wyglądało jak zaskoczenie przemieszane z nadzieją i Derek automatycznie skrzyżował ręce na piersi. Nie do końca podobało mu się bycie na końcu tego spojrzenia.
- Co znowu?
WWWAndroid potrząsnął szybko głową i - rozpromienił się.
WWWDerek zesztywniał.
WWWDlaczego ta cholerna maszyna się do niego uśmiechała?
- Aw, już się zaprzyjaźniliście? - rozczuliła się Megan, wchodząc do pomieszczenia z kilkoma parami spodni w objęciach. Jej brat uniósł brwi w oczekiwaniu na wyjaśnienie i dziewczyna przewróciła oczami ze zniecierpliwieniem. - Nie wiem, które będą pasować. Wzięłam jedne z twoich, luźniejsze moje… Chrisa, jako że zostawił je tutaj ostatnim razem… - przeciągnęła mało subtelnym tonem, mrugając do Dereka i ten parsknął, nie wiedząc, czy ma być rozbawiony, czy raczej zirytowany.
- Za dużo informacji, Meg.
- Ktoś tutaj musi się dzielić szczegółami, Der - prychnęła. - Gdy ty byłeś z Julią, nawet nie powiedziałeś mi o jej istnieniu do waszej trzeciej randki. Trzeciej, Derek!
- I praktycznie od razu potem zerwaliśmy, dzięki wielkie - zironizował, podchodząc do siostry i praktycznie wyrywając jej ubrania z rąk. - A teraz możesz już sobie iść.
- Och, ale ja chcę zobaczyć…
- Nie. Idź sobie. Powiadomię cię, jak go naprawię. Nie masz przypadkiem wieczorem zebrania zarządu? - dodał, uśmiechając się triumfalnie, gdy Megan zamarła, otwierając szeroko oczy w nagłej realizacji.
- Cholera, tak, za dwadzieścia minut!
- Gdy zobaczysz radiowóz, przynajmniej udaj, że miałaś zamiar zwolnić - poradził pogodnie, obserwując z satysfakcją, jak pospiesznie zarzuciła na siebie płaszcz, a teraz podskakiwała na jednej nodze, zakładając szpilki.
- Pieprz się, Der - odparła równie pogodnie, odrzucając włosy na ramię i posłała mu całusa ręką, wypadając przez drzwi. Derek roześmiał się, przeczesując palcami własne czarne kosmyki i odkręcił się do androida, wyciągając w jego stronę stertę spodni.
WWWI nie przestając wyciągać, jako że ten nawet nie drgnął, by je wziąć, zamiast tego wpatrując się w nie szeroko otwartymi oczami, sprawiając, że wydawały się one wręcz niedorzecznie duże przy drobnej twarzy.
- To dla ciebie - wyjaśnił, potrząsając nimi zachęcająco. - Przymierz i załóż te pasujące.
- Mogę sam wybrać? - spytał z podekscytowaniem SS08-04, powoli wysuwając dłoń, by pogładzić palcami miękki materiał bordowych rurek, jednocześnie raz po raz zerkając na Dereka, jakby bał się, ze zaraz zostaną spod nich wyrwane i mężczyzna wybuchnie mu śmiechem w twarz.
WWWBaudin zmarszczył brwi, czując, jak opuszczają go ostatnie ślady dobrego humoru. Roboty stylizowane w aż takim stopniu na ludzi były chyba jeszcze gorsze od osób, które traktowały je jedynie jako zabawki.
- Tak - odparł krótko, ucinając temat i podając mu ubrania, a następnie ruszając po laptop. Zaledwie zdążył tylko usiąść na krześle i go otworzyć, zza pleców dobiegł go miękki, entuzjastyczny dźwięk.
WWWGdy się obejrzał przez ramię, SS08-04 stał w czerwonych spodniach przed małym lustrem w rogu pracowni, wodząc z ciekawością opuszkami palców po własnym odbiciu.
- Przestań.
WWWAndroid obrócił się tak szybko, że uderzył plecami o ścianę, wystraszony i Derek się skrzywił. Nie chciał zabrzmieć aż tak ostro, chciał tylko…
WWWNo cóż, nieważne, osiągnął, co chciał.
- Przepraszam, nie… nie wiedziałem, że nie mogę… że…
- Przestań też ciągle przepraszać. Podejdź tu.
WWWSS08-04 posłusznie się zbliżył i Derek wychylił się na siedzeniu, sięgając do zabezpieczenia na jego plecach i podłączając tam kable, a potem spoglądając w zainteresowaniu na ekran, gdzie wyskoczyły naraz setki szybko przewijających się linijek kodów.
WWWPrzysunął się do monitora, zakładając okulary.
- To ja?
- Cholera! - Derek podskoczył, kompletnie zapomniawszy, że nie jest sam. - Nie odzywaj się, jeśli nie zadałem ci wcześniej pytania!
WWWAndroid cofnął się o krok, rozszerzając nieco bursztynowe oczy.
WWWNie wydał żadnego odgłosu.
WWWDerek zacisnął szczękę, czując niespodziewane ukłucie winy, ale równie szybko je odpędzając. Jak miał się w końcu skupić, gdy ktoś bez przerwy coś mówił, prawda? To była konieczność.
WWWDwie minuty później nabrał powietrza w płuca i wypuścił je z rezygnacją, pocierając dłonią czoło.
- Przepraszam. Nie musisz być cicho, jeśli nie chcesz.
WWWUsłyszał, jak przestępuje z tyłu z nogi na nogę.
- Dziękuję, si-- Derek.
WWWBaudin uśmiechnął się mimo woli, wzdychając.
- A teraz powiedz mi, ile pamiętasz. Masz jakieś imię? Kto był twoim poprzednim właścicielem? Jak znalazłeś się na śmietniku?
- Czy to jest niezbędne do naprawy?
WWWPrzez chwilę Derek był pewien, że się przesłyszał.
- Powiedz mi, ile pamiętasz - powtórzył z naciskiem, patrząc na androida z uniesionymi w niedowierzaniu brwiami. To było bezpośrednie pytanie.
WWWChłopiec poruszył się nerwowo.
- Thomas - odpowiedział pospiesznie i Derek zwęził oczy, przypatrując mu się uważnie. - Zostałem kupiony jako urodzinowy prezent i… nie… nie pamiętam ostatnich wydarzeń - dokończył ciszej, odwracając wzrok.
- W porządku - mruknął Baudin, w ogóle mu nie wierząc.
WWWMaszyny nie potrafiły kłamać, ale ta najwyraźniej umiała.
WWWPrzekręcił się całkowicie na krześle, biorąc andro-- Thomasa - jak oryginalnie - za ramiona i ustawiając do siebie plecami, a potem otwierając, by zajrzeć do środka. Sięgnął pomiędzy obwody, wyciągając delikatnie pierwszy z brzegu poczerniały chip i przypatrując mu się badawczo.
- Szlag - wymamrotał i Thomas zerknął na niego z niepokojem przez ramię. - Większość jest spalona. Nie mam pojęcia, jakim cudem w ogóle funkcjonujesz.
WWWRamiona Thomasa stężały i Derek westchnął, zsuwając okulary i spoglądając na niego.
- O co teraz chodzi?
- Też mnie wy-wyrzucisz? - szepnął prawie niesłyszalnie android, patrząc z powrotem przed siebie.
WWWBaudin przewrócił oczami, wmawiając samemu sobie, że to, co poczuł, to było jedynie zniecierpliwienie, a nie ściśnięty żołądek.
WWWPowoli zaczynał rozumieć, dlaczego Thomas nie chciał rozmawiać o przeszłości.
- Nie. Obiecałem Megan, że cię dla niej naprawię. Żadnego wyrzucania - oznajmił zdecydowanie i po chwili zwróciły się na niego pełne wdzięczności oczy.
WWWNie, nie wdzięczności. To nie była wdzięczność. Roboty nie potrafiły…
- …dziękuję.
WWWOch, chrzanić to.
Ostatnio zmieniony wt 11 mar 2014, 20:28 przez LittleRed, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Cóż...

Pierwsza rzecz, która mnie uderzyła - nagromadzenie imiesłowów z końcówką -ąc. Cały czas miałem wrażenie, że jakiś brzdĄC albo zajĄC skacze mi po tekście. W tak krótkim fragmencie 99 takich słów (liczyłem ręcznie, mogę się mylić). Czy to źle? Myślę, że tak. Gdybym przeczytał 300 stron takiego tekstu, dostałbym oczoplĄCu. Tak nie może być. Bohater nie może cały czas robić czegoś, robiĄC przy tym coś innego. W rzeczywistości może, w literaturze - nie.

Druga rzecz, w kilku miejscach nie mogłem pozbyć się wrażenia, że tekst jest tłumaczony z języka angielskiego. Np. tu:
LittleRed pisze:To tylko zaawansowana nakręcana zabawka, w porządku?
It's only an advanced, wind-up toy, right?

I te imiesłowy... W wersji po angielsku po lekturze dzwoniłoby mi w uszach od tych wszystkich -ing.

Mam nadzieję, że to tylko wrażenie.

Kilka kwestii technicznych:
LittleRed pisze:Drzwi do pracowni uderzyły o ścianę i mężczyzna, dotychczas pochylony w skupieniu nad skomplikowanym mechanizmem, podskoczył, przeklinając cicho, gdy zorientował się, kto w nich stanął.
Kapkę za długie, zbyt złożone zdanie. Zamiast ślizgać się po tekście, miałem wrażenie, że wpadłem w poślizg i nie mogłem się zatrzymać.
LittleRed pisze:Ile razy mówiłam ci, żebyś przestał pracować po całych nocach? Mam zamknąć cię w twoim pokoju na klucz, żebyś się wreszcie położył? Bo uwierz mi, jestem do tego zdolna!
Pogrubione - zbędne.
Całe noce... Working the whole night... Znowu to wrażenie.
LittleRed pisze:Kobieta oparła zdecydowanie dłonie na biodrach
Ten ruch sam w sobie jest zdecydowany.
LittleRed pisze:Jednak nie mógł teraz zrobić sobie przerwy, nie na kilkanaście godzin przed terminem
Pogrubione - zbędne.
LittleRed pisze:w końcu golił się trzy dni temu, przepraszam bardzo
Za co narrator przeprasza?
Trzydniowy zarost to trochę za mało, by nazwać twarz zarośniętą.
LittleRed pisze:odsuwając się dalej od źródła głosu.
Zbędne.
Masz mnóstwo takich słów. Szukaj ich. To są te, które można wywalić bez szkody dla treści.
LittleRed pisze:Derek skrzywił się na widok stanu, w jakim się znajdował
Derek się znajdował czy robot?
LittleRed pisze:Syntetyczna skóra była cała pokryta siniakami i rozcięciami
Siniaki są konsekwencją uszkodzenia naczyń krwionośnych. Czy te roboty je posiadają?
LittleRed pisze:skupiło się dwoje rozbieganych oczu
Słowo "dwoje" użyłbym raczej do rzeczowników osobowych, nie bezosobowych. Oczu mogła być para.
LittleRed pisze:nadciągną czterej jeźdźcy apokalipsy.
Jeźdźców Apokalipsy dałbym wielką literą.
LittleRed pisze:Och, świetnie. Teraz znalazł sumienie.
Takie słowa nie pasują do trzecioosobowego narratora.
LittleRed pisze:przez łomot własnego pulsu w uszach
Przecież nie cudzego pulsu. To słowo można wywalić.
LittleRed pisze:zwijając dłonie w pobielałe pięści
Android może zacisnąć pięść w złamanej ręce?
LittleRed pisze:spytał z podekscytowaniem SS08-04, powoli wysuwając dłoń, by pogładzić palcami miękki materiał bordowych rurek, jednocześnie raz po raz zerkając na Dereka, jakby bał się, ze zaraz zostaną spod nich wyrwane i mężczyzna wybuchnie mu śmiechem w twarz.
Bardzo chaotyczny, pogmatwany, niezrozumiały fragment. Trzy razy czytałem, zanim do mnie dotarło. Do zmiany.
LittleRed pisze:Też mnie wy-wyrzucisz?
A to mnie jakoś dziwnie ruszyło. Pozytywnie :)

Cóż można rzec... Nie jest dobrze. Musisz zredukować -ącki o 2/3 co najmniej. Wtedy daj mi do przeczytania.
Jak dla mnie roztrzęsiony, rozbity (dosłownie i metaforycznie), straumatyzowany robot wypada dość przekonująco. W którymś momencie autentycznie mu współczułem i rozmyślałem o tym, jaki potwór doprowadził go do takiego stanu.
Najgorsza sprawa. Obejrzyj sobie Ja, robot i dobrze przemyśl fabułę. Android obdarzony ludzkimi uczuciami już był.
Żeby było śmieszniej, sam pomysł ma... 64 lata. Ekranizację nakręcono na podstawie zbioru opowiadań "Ja, robot", Isaaca Asimova.

Generalnie - są plusy, są minusy. Pracuj dalej, a zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

Pozdrawiam
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Po pierwsze - naprawdę, naprawdę dziękuję za opinię :oops:
Pierwsza rzecz, która mnie uderzyła - nagromadzenie imiesłowów z końcówką -ąc. Cały czas miałem wrażenie, że jakiś brzdĄC albo zajĄC skacze mi po tekście. W tak krótkim fragmencie 99 takich słów (liczyłem ręcznie, mogę się mylić). Czy to źle? Myślę, że tak. Gdybym przeczytał 300 stron takiego tekstu, dostałbym oczoplĄCu. Tak nie może być. Bohater nie może cały czas robić czegoś, robiĄC przy tym coś innego. W rzeczywistości może, w literaturze - nie.
Yep, okay, z tym się mogę zgodzić i obiecać poprawę xD. Dzięki za wskazanie błędów ;)
Druga rzecz, w kilku miejscach nie mogłem pozbyć się wrażenia, że tekst jest tłumaczony z języka angielskiego. Np. tu:
Problem w tym, że po polsku to nadal dla mnie dobrze wygląda ;/.. Z jednej strony myślę, że możesz mieć rację, bo spędzam dużo czasu na angielskich stronach, pisząc i czytając po ang, więc mogę mieć pewne naleciałości, ale z drugiej... to zdanie nie ma typowej struktury j.ang., a fakt, że brzmi podobnie w obu językach... wiele zdań tak brzmi xD?
I te imiesłowy... W wersji po angielsku po lekturze dzwoniłoby mi w uszach od tych wszystkich -ing.
Bo zwykle ich sporo używają w ff ;p
Kapkę za długie, zbyt złożone zdanie. Zamiast ślizgać się po tekście, miałem wrażenie, że wpadłem w poślizg i nie mogłem się zatrzymać.
Faktycznie ;/.. Poprawię się z tym :)
Pogrubione - zbędne.
Całe noce... Working the whole night... Znowu to wrażenie.
Po polsku też jest takie wyrażenie, a przynajmniej ja często się z nim stykam. Okay, zbędne rzeczy rzeczywiście są zbędne :)
Ten ruch sam w sobie jest zdecydowany.
Zależy, czy oprzesz dłonie kciukami do przodu czy do tyłu ;). Przynajmniej tak mnie uczyli przy mowie ciała na zajęciach z psych, bo do przodu często sugeruje wyczerpanie/zastanawianie się nad jakąś sytuacją
Pogrubione - zbędne.
Drugie bym jednak zostawiła. Zresztą tu chodzi o podkreślenie tego, że nie może zrobić tej przerwy, że jest zestresowany
Za co narrator przeprasza?
Trzydniowy zarost to trochę za mało, by nazwać twarz zarośniętą.
Wtrącenia od bohatera? Typu: jego POV? Nie wiem, często natykałam się na coś takiego w książkach/opowiadaniach, jakie czytałam, nigdy mnie nie raziło. I na kursie nie zabroniono mi tego..
I, ech, właśnie o to chodzi. Megan się z nim drażni, a on podchodzi racjonalnie ;)
Zbędne.
Masz mnóstwo takich słów. Szukaj ich. To są te, które można wywalić bez szkody dla treści.
Fakt ;). Przyjęte do wiadomości
Derek się znajdował czy robot?
Z kontekstu można wywnioskować, że robot, czytelnik też czasem może trochę pomyśleć, żeby narrator nie wpychał słów "robot/android" w każdym zdaniu ;)
Siniaki są konsekwencją uszkodzenia naczyń krwionośnych. Czy te roboty je posiadają?
Wiem, zdawałam rozszerzoną bio na maturze... Tak, Thomas je ma. Sztuczne, ale są, by jego skóra była ciepła. To jest wyjaśnione w późniejszych rozdziałach. Tommy aktualnie jest zbiegiem z rządowego laboratorium
Słowo "dwoje" użyłbym raczej do rzeczowników osobowych, nie bezosobowych. Oczu mogła być para.
O matko, nawet tego nie zauważyłam O.o! Racja, racja xD
Jeźdźców Apokalipsy dałbym wielką literą.
Spotykałam się z różnymi wersjami, ale pewnie masz rację
Takie słowa nie pasują do trzecioosobowego narratora
Bo nie są jego. Są wtrąceniem od bohatera. I facet na kursie pisarskim mówił, że coś takiego jest w porządku ;)
Przecież nie cudzego pulsu. To słowo można wywalić.
Oki doki :)
Android może zacisnąć pięść w złamanej ręce?
Dlaczego nie ;)? To nie działa tak, jak u nas, on nie ma ludzkiego poziomu bólu i zdecydowanie są też inne przewody, które zapewnią działanie dłoni. Zresztą - rządowy projekt. Thomas jest specjalnie zaprojektowany do funkcjonowania w takich warunkach
Bardzo chaotyczny, pogmatwany, niezrozumiały fragment. Trzy razy czytałem, zanim do mnie dotarło. Do zmiany.
Hm...
A to mnie jakoś dziwnie ruszyło. Pozytywnie
Dziękuję ;*. Nikt nie chciałby wracać na ulicę, gdzie mógłby być ponownie napastowany seksualnie i bity ;/
Cóż można rzec... Nie jest dobrze. Musisz zredukować -ącki o 2/3 co najmniej. Wtedy daj mi do przeczytania.
Jak dla mnie roztrzęsiony, rozbity (dosłownie i metaforycznie), straumatyzowany robot wypada dość przekonująco. W którymś momencie autentycznie mu współczułem i rozmyślałem o tym, jaki potwór doprowadził go do takiego stanu.
Najgorsza sprawa. Obejrzyj sobie Ja, robot i dobrze przemyśl fabułę. Android obdarzony ludzkimi uczuciami już był.
Żeby było śmieszniej, sam pomysł ma... 64 lata. Ekranizację nakręcono na podstawie zbioru opowiadań "Ja, robot", Isaaca Asimova.

Większość pomysłów już była. Chodzi o własne podejście do tematu, o oryginalność, o chęci. Gdyby każdy zastanawiał się, co już było, a co nie, to np. seria o Harry'm Potterze nigdy by nie powstała, bo przecież temat czarodziejów i dzieci chcących wyrwać się z toksycznego domu też już był poruszany, oddzielnie czy nie, prawda?
Dziękuję za szczerą opinię - naprawdę to doceniam, konstruktywna krytyka jest bardzo ważna i zawsze pomaga w doskonaleniu warsztatu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że nie z każdą uwagą się zgadzałam :oops: ? Do reszty jednak obiecuję się zastosować i dziękuję jeszcze raz - za opinię i czas poświęcony na przeczytanie :)
Co do Thomasa, to nie tylko jeden potwór, zwłaszcza że... uch, mogę wyjawić? Taki spojler mały xD. On ma wolną wolę i prawdziwe uczucia (przynajmniej na tyle prawdziwe, na ile może mieć robot). Dlatego teraz cierpi z powodu PTSD ;/. A nie wyłącznie jedna osoba go do tego doprowadziła, bo najpierw byli to naukowcy, a potem, gdy uciekł, trafił na czarny rynek i do właściciela. A następnie już tylko na śmietnik, gdy się znudził...
Wolna wola u robota też już była? Jeśli chodzi o ten film ze Smithem, to oglądałam go jeszcze, jak byłam w gimnazjum i już niewiele pamiętam. Skorzystam z rady i sobie przypomnę :)

Dziękuję jeszcze raz i też pozdrawiam xD
Ostatnio zmieniony wt 11 mar 2014, 21:44 przez LittleRed, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”