16

Latest post of the previous page:

Pójdźmy śladem zdarzeń:
1. Otwarcie świata (opis dymamiczny):
Cytat:
Woda szumiała w odpływie i rdzawe pępowiny (strzępy?) krwi wirowały w wannie.

...
tu jest pauza emocjonalna, przeniesienie
---
i czasowa - bo światło zapali POTEM, tak? kiedy już poroni? kiedy rozpocznie się działanie MAP?)

2. działanie bohaterki
Zapaliła światło, odkrywając się przed lustrem. Dłonie oparła o chłodną ceramikę umywalki.

czyli: szukajmy sposobu pokazania tego, że dotąd w łazience było ciemno i nie widziała swojego odbicia w lustrze, swojej nagości. To to jest ISTOTA ZDARZENIA.

Zapaliła światło i stanęła przed lustrem
. - może tak po prostu?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

17
wersja po poprawkach, przed poprawkami:

Nie wstyd


Woda szumiała w odpływie. Rdzawe pępowiny krwi wirowały w wannie. Zapaliła światło i stanęła przed lustrem. Dłonie oparła o chłodną ceramikę umywalki.
Zrozumiała, że przed nim nie będzie już nigdy naga i tajemnica okryje ją całunem, za każdym razem, kiedy przypomni sobie uparte przekonanie, że nie może tego nazywać ich dzieckiem. Wdrukowała w pamięć żelazistosłony zapach swojego wnętrza, zapamiętała pudrowy smak tabletki na języku. Dokładnie odliczyła wszystkie minuty, wydłużone w godziny oczekiwania.
A kiedy już było po wszystkim - pustka.
Obrzmiała żalem, z gorzkimi skurczami w gardle, uciekła pod ścianę, kryjąc w dłoniach bolesność piersi.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

18
Ithilhin, jeszcze Ci nie pogratulowałam zwycięstwa i pięknego tekstu!

Ale mi się zdecydowanie(!!) bardziej podoba pierwsza wersja. Drabbelny problem: gdy zaczyna się grzebać w treści, ucieka ta błyskawica pierwszej myśli :D Pępowiny ujawniły za szybko przekaz, w dodatku łupiąc czytelnika po głowie wizualizacją. Trochę za dużo łopatologii, także z tabletką i "upartym przekonaniem".
Pierwsza wersja była niedopowiedziana i bardzo mnie "chwyciła". Ta jest ciężka i przeładowana.

19
bardziej podoba pierwsza wersja. Drabbelny problem: gdy zaczyna się grzebać w treści, ucieka ta błyskawica pierwszej myśli
Zgadzam się. Druga jest zapewne doskonalsza, wymuskana, dopracowana, przemyślana. Ale matematyczny porządek i doskonałość nie jest literaturą (wiem coś o tym :mrgreen: ), nie jest poezją , nie jest też "błyskawicą pierwszej myśli", zwanej czasem - jakże słusznie - natchnieniem.
Nie określił bym ostatniej wersji jako "ciężkiej", choć trochę przeładowaną - tak. I bez wątpienia przepracowaną, wystającą już poza granice piękna i sztuki będące fundamentem i istotą pierwotnej - nawet jeśli wchodzi na tereny formalnej perfekcji.

20
Jak dla mnie, ta początkowa wersja była najlepsza - tylko pierwsze zdanie było przydługie, można by je podzielić.
Ale to problem wszystkich pierwszych wersji - wypalają obraz pod powiekami i albo są dobre, albo nie. Taka pieczęć. Twoja była dobra, więc po co ją poprawiać? Chociaż, to kryjąc w dłoniach bolesność piersi jest znakomite, przejmujące - pięknie, prawdziwie opisuje dramat i domyka tekst.

To też obrazuje, jak ciężko poprawiać własny tekst - ten pierwszy zawsze jest jak brat.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

22
Romek Pawlak pisze:Przede wszystkim, w nowej wersji nie ma zabijającej puenty.
O kurcze blaszka :bag:

Mój poprzedni post uległ awarii i musiałam wkleić jeszcze raz i wkleiłam niepełny :-(
Zapomniałam o końcówce - takiej jak w pierwszej wersji. Bez niej nie zgadza się też liczba słów.
Woda szumiała w odpływie. Rdzawe pępowiny krwi wirowały w wannie. Zapaliła światło i stanęła przed lustrem. Dłonie oparła o chłodną ceramikę umywalki.
Zrozumiała, że przed nim nie będzie już nigdy naga i tajemnica okryje ją całunem, za każdym razem, kiedy przypomni sobie uparte przekonanie, że nie może tego nazywać ich dzieckiem. Wdrukowała w pamięć żelazistosłony zapach swojego wnętrza, zapamiętała pudrowy smak tabletki na języku. Dokładnie odliczyła wszystkie minuty, wydłużone w godziny oczekiwania.
A kiedy już było po wszystkim - pustka.
Obrzmiała żalem, z gorzkimi skurczami w gardle, uciekła pod ścianę, kryjąc w dłoniach bolesność piersi.

Nabrała powietrza, ale zabiła też krzyk.


[ Dodano: Pon 17 Lut, 2014 ]
Galla pisze:Ithilhin, jeszcze Ci nie pogratulowałam zwycięstwa i pięknego tekstu!
Dziękuję. Bardzo.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

23
Bazując na doświadczeniu własnym (w obie strony), mam refleksje i wątpliwości (oraz kaca).

Na poziomie miniatury (drabbla) redakcja/współredakcja jest jak praca saperska. Można tekst wysadzić w cholerę, rozpadnie się w nim wszystko.

Kiedy? Dlaczego?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron