
Piszę od tzw. zarania dziejów - czyli ~połowy mojego piętnastoletniego życia.
Pierwsza "książka" powstała zainspirowana czytanym w tajemnicy przed rodzicami "Władcą Pierścieni", Harrego Pottera miałem juz dawno za sobą - choć z początku to matka czytywała mi go do poduszki. Na szczęście moje i moich przyszłych potomków "Shogun" (bo taki nosiła tytuł...) nigdy nie ujrzał światła dziennego (metaforycznie rzecz ujmując). Do dziś powieść z której onegdaj byłem taki dumny rozbawia mnie do łez, przecież zajmuje aż 4 zeszyty szesnastokartkowe! (pisane jeszcze "przez 3 kratki") Kolejne działa były równie godne uwagi jak pierwsze... Dziś kurzą się w szufladzie bo do pisania służy mi cud techniki, który każdy z was ma przed sobą (tzn. kalwiatura:) Oprócz wystukiwania bzdur na wspomnianej maszynie spisuję różne ciekawe myśli mknące przez mój umysł niczym... (hmmm...niczym coś co się szybko porusza:) W większości teksty mojego autrostwa inspirowane są ciekawymi przeżyciami, tekstami kultury wszelkij maści i rodzaju (także grami komputerowymi). Ja jednak od pewnego czasu wierzę, że zawód pisarza to nie pisanie dzieł dla mas... wszystko co piszę ostatnio staram się napisać jak nikt przede mną, chcę oryginalności. Niestety, w dzisiejszym świecie oryginalność miewa się w rzyci nader często, a dobry zarobek nader rzadko



Jeżeli was jeszcze nie zanudziłem moja przedługą, nadętą przemową...
Witam serdecznie!
PS. tylko nie bierzcie mnie za jakiegoś maniaka - jestem całkiem normalny, nie licząc tego żę na deser jadam pająki... hehe żarcik
