16

Latest post of the previous page:

Thana pisze:Nie tyle utrata, co przyczepienie ogona. Konieczne, żeby być istotą społeczną w konkretnym społeczeństwie.
Fajne... Od rana o tym myślę, Thana - że może zmienić paradygmat.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

17
Starquiliniusem pisze:
Natasza pisze:Dziecko zaraz po narodzinach ma w oczach mądrość całego wszechświata. Potem chyba powoli zapomina wszystko, żeby stawać się odrębnym bytem. Taka jest cena rozumienia grawitacji i siebie.
Najpierw pomyślałem o "Odysei kosmicznej", a potem, że gdzieś już coś podobnego słyszałem bądź czytałem. Jeśli to parafraza lub to i owo pomyliłem, to mea culpa, wybacz, że o tym wspomniałem - moje niedociągnięcie.
Też mam wrażenie, że otarłam się gdzieś, kiedyś o podobną myśl.

Powodzenia :)
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

20
Raport:
1. Uporządkowałam sylwetki, czyli - mogę spokojnie zacząć w nich bałaganić (trzy dni mi zajęło)
2. Parę razy zaklęłam szpetnie, raz bardzo szpetnie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

21
Życie teraz przypominało Ani opowieści, które czytywała na stronach Internetu i była pewna, że są zmyśleniem. Ona też zmyślała na swoim blogu: zmyślała siebie, uczucia, wydarzenia. Korespondowała z chłopcem, dla którego była Wiktorią (posyłała mu zdjęcia koleżanki z klasy), i snuła historie z imprez, na których niby bywała. Chłopak był spod Przemyśla i podobało jej się, że może mu imponować kolorowym światem.

Ania będzie miała ciężko... Biedna mała. Wpadnie w łapy zakompleksionemu bucowi. on chyba będzie neo-nazi z Berlina.

*
Ostatnio zmieniony czw 27 lut 2014, 01:28 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

22
Natasza pisze: 2. Parę razy zaklęłam szpetnie, raz bardzo szpetnie.
To się liczy podwójnie, a nawet poczwórnie.

To znaczy chciałam powiedzieć, że trzymam kciuki.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

23
Odpoczywam przy Agnieszce:

Patrzył ze zdziwieniem, że zsuwa się i schodzi z drabinki, wciskając się między niego a pokryte śliskimi glonami szczebelki. Puścił jedną rękę i zrobił miejsce, bo ocierała nagim ciałem o niego i "kosmate" wracało spieszniej niż powinno.
– Naucz mnie tak pływać. Umiem tylko babską żabkę. I zasadniczo boję się, kiedy nie mam dna.
– Tu nie masz! – ostrzegł, bo przy pomoście było pewnie ze cztery metry.
– Wiem. To mnie pilnuj.
– Nie płyń – poprosił i złapał ręką barierki, zagradzając jej drogę do wody.
Agnieszka położyła obie ręce na jego dłoniach, zacisnęła mocno i z ramionami wygiętymi do tyłu, dotykając go biustem i brzuchem, pocałowała w usta. Oddawał pocałunek wszystkimi kosmatymi chęciami. Dopiero kiedy oboje wpadli do wody, wróciła mu przytomność i choć jej nie puścił, mógł nad sobą zapanować.
– Nie rób tego! – Posadził ją w wodzie na szczeblu drabinki. Jasne włosy pociemniały i gładko przylegały do zgrabnej głowy, strumyczki wody spływały po twarzy i szyi, niektóre płynęły aż w rowek pomiędzy dziewczęco drobnymi piersiami.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

24
Ładnie się bawisz, ładnie... "wszystkie kosmate chęci" - :D
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

25
Raport
1. Zrobiłam rozpoznanie przedmiotowe w obszarach: postępowanie karne w sprawach dla nieletnich, jadłam obiad z biegłym (-ą) sądowym psychologiem. Mam notatki.
2. Napisałam "Szczęśliwe jednorożne" (bez kwerendy)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

26
Ania mnie martwi:

Nie chciała jechać na dyskotekę. I chciała jednocześnie, wciąż, od pierwszego dnia - pobudzona, z drażniącym uczuciem łaskotania w podbrzuszu, z dziwnymi piersiami, które zdawały się ożywać. Chodziła nieustannie do toalety i wzięła raz prysznic, by to zgasić, szorowała się ze złością nawet. Wracało. Z nagłym rumieńcem, łaskotaniem, życiem piersi. Pragnęła, by ojciec jej nie pozwolił, uznał, że jest za młoda na samotne wypady ze studentami. Jednak ojciec niemal ją wypychał, bo sam bawił się dobrze i pewnie miał poczucie winy, że nie zajmuje się nimi. Uśmiechał się tak samo, jak uśmiechał się odwożąc ich do mamy.

[...]
– Karola…! Jesteś taka... – Całował ją pod ścianą i starał się być ckliwy i czuły, bo miał konkretne przecież plany i na teraz, i na później.
– Na Agę gały wciąż wybałuszasz! Aż głupio.
– To zarozumiała pipa. – Wzruszał ramionami.
– Ale cię bierze.
– Ładna i tyle. Ty ładniejsza. O wiele! Żadnej innej nie chcę.
– Ona cię nie chce, co? Bo robi sobie z ciebie jaja, aż przykro.
– Mówię, że to głupia pipa. Szkoda strzępić o nią język. Chodź! Mam kluczyki do wozu Maćka.
Kiedy wracali po godzinie, minęli się z młodym Wawrzyniakiem. Holował tę nawaloną Ankę - śmiała na wysokich tonach i jeden cycek prawie wyłaził jej z bluzki.
Karoliny patrzyła na to wrogo.
– To pewnie jej pierwszy raz – powiedziała wciąż z mściwością, która postarzała jej rysy. – Użyje jak pies w studni.
– On? Czemu…?
– Ona – zaprzeczyła ponuro i wzruszyła ramionami.
Ostatnio zmieniony pt 28 lut 2014, 22:41 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

27
Aha - podrzucie mi, proszę, jak ubrać Anię - żeby była nieporadnie "metalowa". Fotki, podpowiedzi.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

29
Gorgiasz pisze:Najlepiej w metalowy zegarek i cukierek w buzi. :P
iitam - to nie ma być karykatura
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

30
Ania (chyba coraz gorzej się z nią dzieje):

W ich loży wciąż było zamieszanie: ktoś się dosiadał, ktoś przepychał, mieszały się towarzystwa, bo tamci natychmiast wszystkich znali i ich po chwili znali wszyscy. I czasami siedziała z zupełnie sobie nieznanymi ludźmi, a czasami zostawała sama. Nie mogła się skupić i przejąć kontroli nad sobą, więc się denerwowała i wiedziała, że ma od tego purpurowe plamy na policzkach. Piła, co jej podawano, nawet dość łapczywie, bo było gorąco. Pociła się więc mocno i czuła zapach własnego potu. Chciało jej się na przemian śmiać lub płakać i coraz mniej rozumiała już nie tylko ten świat, ale nawet siebie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

31
Jak dla mnie, za dużo tych zaimkowato - spójnikowatych; powyrzucałbym ździebko.
W ich loży wciąż było zamieszanie: ktoś się dosiadał, ktoś przepychał, mieszały się towarzystwa, bo tamci natychmiast wszystkich znali i ich po chwili znali wszyscy. I czasami siedziała z zupełnie sobie nieznanymi ludźmi, a czasami zostawała sama. Nie mogła się skupić i przejąć kontroli nad sobą, więc się denerwowała i wiedziała, że ma od tego purpurowe plamy na policzkach. Piła, co jej podawano, nawet dość łapczywie, bo było gorąco. Pociła się więc mocno i czuła zapach własnego potu. Chciało jej się na przemian śmiać lub płakać i coraz mniej rozumiała już nie tylko ten świat, ale nawet siebie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron