Latest post of the previous page:
Ja ;-)kawiator pisze:Ja na książce coś zarobię na pewno, ponieważ sprzedam ją swym czytelnikom z blogów, na pewno kupią - natomiast faktycznie, nauka składu może nie być mądrym pomysłem. Ale znowu - nie ma mi ktoś powiedzieć "Marek nie bierz się za to" albo na odwrót, nie wiem ile wymaga to pracy i czy jest sens - wszystko na ślepo. Ty piszesz że nie ma sensu, a kolega Grimzon pisze tutaj że ma. To kto ma rację?
Powiem tak - skład możesz zrobić za jakąś kwotę, albo nauczyć się to robić sam. Kwota, którą wydasz płacąc komuś będzie równowartością czasu, jaki poświęcisz na naukę programu plus poprawki (bo za pierwszym razem nie wszystko pójdzie dobrze...).
I teraz przelicz sobie - opanowanie programu zajmie Ci dziesięć godzin? Podejrzewam, że co najmniej tyle. A za skład zapłacisz trzysta złotych? A jeszcze konwersja, nauka kolejnego programu, czyli jeszcze raz to samo.
Żeby wszystko było jasne - nie prowadzę tutaj żadnej akwizycji, ale posługuję się przykładem, który znam. Trzysta złotych to koszt składu, łamania tekstu i konwersji na trzy formaty. A dla Ciebie - to nauka dwóch programów i kilkunasty "knyfów" potrzebnych do tego, aby zrobić całość dobrze. Zajmie to ze trzydzieści godzin co najmniej. Czyli dziesięć złotych za godzinę... tak lekko licząc.
Dlatego powiem wprost - Marek, nie bierz się za to ;-)
I polecam następujący wierszyk:
Lord Finchley chciał naprawić elektryczny kontakt
Sam. Prąd go zabił. Słusznie zginął on tak,
Bowiem człowiek zamożny, jak chce przeznaczenie,
Winien rzemieślnikowi dawać zatrudnienie.