16

Latest post of the previous page:

chilipouder pisze: Thana podsunęłaś całkiem ciekawy pomysł. Nie zdecyduję się na oglądanie filmów, bo podejrzewam, że jako wzrokowiec niczego z tego nie wyniosę (z resztą filmów oglądam od groma, także Tarantino, Allen, i nie pomaga), ale czytanie list dialogowych mogłoby być rozwijające.
... napisy? :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

18
chilipouder pisze:stwierdzam, że w połączeniu z obrazem nie idzie poświęcić im wystarczającej uwagi.
Ale nie zapominaj, że w obrazie masz całe didaskalia - gesty, mimikę, sytuację (te same słowa znaczą co innego, gdy są wypowiadane przy kawce, a co innego - gdy przy zakopywaniu trupa).
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

19
Thana pisze:Ale nie zapominaj, że w obrazie masz całe didaskalia - gesty, mimikę, sytuację (te same słowa znaczą co innego, gdy są wypowiadane przy kawce, a co innego - gdy przy zakopywaniu trupa)
Wygrzebałem sobie z sieci listę dialogową do Pulp Fiction. Będę testował. Film znam niemal na pamięć, więc i okoliczności wypowiadania poszczególnych kwestii będę mniej więcej kojarzył.

Dzisiaj poniżej połowy normy 223 słów. Nie szło jakoś. Poprawiałem dwa dialogi. Modyfikowałem je na miliard sposobów, ale nadal nie jestem zadowolony z efektu końcowego. Trochę mnie to podłamuje. Muszę więcej czytać.
Praca domowa z czytania na dziś to jedno opowiadanie z "Księgi krwi", przeczytać Manitou do końca i może zacznę scenariusz Bergmana do "Życia marionetek". Niedawno przeczytałem scenariusz do "Fanny i Alexander", fajny, napisany jak dobra powieść.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

20
Wczoraj i dzisiaj nie napisałem ani słowa. Trochę poprawiałem i zastanawiałem się nad sensem niektórych fragmentów.
Pomimo przerwy w pisaniu tekst siedzi mi w głowie i ewoluuje. Męczy mnie, jakbym rozwiązywał zagadkę, której treści do końca nie znam. Posiadam pewne "słupy" fabularne i prowadzę akcję od jednego do drugiego, ale to co jest pomiędzy nimi pojawia się dopiero, gdy usiądę przed komputerem.
Romek Pawlak w pierwszym numerze "Drabbelka na Niedzielę" napisał: "(...)dowiesz się, o co ci chodziło, po kilku zdaniach, podświadomość ci podpowie(...)", sama prawda. Dodałbym tylko, że trzeba się z nią szturchać na bagnety, żeby zechciała się odezwać.
Zazdroszczę tym, którzy potrafią wcześniej napisać sobie szczegółowy konspekt powieści. Ja mam tylko drobny szkielet, który rekonstruując obklejam mięsem, jedynie domyślając się cóż to może być za ryba.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

21
chilipouder pisze:Wczoraj i dzisiaj nie napisałem ani słowa. Trochę poprawiałem i zastanawiałem się nad sensem niektórych fragmentów..
Oj mnie też dziś męczy niemoc twórcza. Mam nadzieję, że jutro jakoś to sobie odbiję. Powodzenia ;D
Everything happens for a reason

22
chilipouder pisze:Męczy mnie, jakbym rozwiązywał zagadkę, której treści do końca nie znam. Posiadam pewne "słupy" fabularne i prowadzę akcję od jednego do drugiego, ale to co jest pomiędzy nimi pojawia się dopiero, gdy usiądę przed komputerem.
Też tak mam. Tylko rozwiązania pojawiają się niekoniecznie przed otwartym plikiem - często znienacka, w czasie pracy, gdy myślę o czymś zupełnie innym pojawia się błysk - ach, to tak ma być!

Ma to swój urok, ale przystawia mnie gdy w głowie pusto, wtedy też tęsknię za porządnym konspektem.

Podziwiam walkę na bagnety :) Ja ostatnio zbyt często odpuszczam...

23
Dzisiejszy wynik: równo 500 słów. Akcja się zagęszcza.
Kupiłem książkę, opracowanie o tajnych stowarzyszeniach i magii. Zamierzam ją wciągnąć, jak najszybciej, może informacje w niej zawarte przydarzą mi się przy pisaniu, w końcu w historii występuje tajne stowarzyszenie.
Praca domowa z czytania na dzisiaj to 50 stron "Wyklętego" Mastertona, kawałek opowiadania Hłaski i może fragment "Mrocznej materii" G. Reeves-Stevens'a. Ruszyłem to niedawno, ale styl jest momentami, nazwijmy to, ekscentryczny, chyba, że to wina skopanego tłumaczenia.
"Trupiogłowy" z trzeciej części "Księgi Krwi" C. Barkera rozłożył mnie na łopatki. Więcej tam komedii niż grozy i nie jestem pewien, czy to było zamierzone. Obrzędy poddania, w których pradawny potwór wyciąga fujarkę i każe w geście uległości pić jego mocz oraz policjanci, którzy na widok Trupiogłowego z wdzięcznością całują własne pałki (i wcale nie jest jasne, że chodzi o służbowe pałki policyjne) dla mnie to za wiele. Nie doczytam tego, nie ma mowy.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

24
chilipouder pisze:Więcej tam komedii niż grozy i nie jestem pewien, czy to było zamierzone. Obrzędy poddania, w których pradawny potwór wyciąga fujarkę i każe w geście uległości pić jego mocz oraz policjanci, którzy na widok Trupiogłowego z wdzięcznością całują własne pałki (i wcale nie jest jasne, że chodzi o służbowe pałki policyjne) dla mnie to za wiele. Nie doczytam tego, nie ma mowy.
może to wina tłumaczenia. Złe tłumaczenie potrafi zdeptać z ziemią całkiem dobrą książkę.
Everything happens for a reason

25
imadoki pisze:może to wina tłumaczenia. Złe tłumaczenie potrafi zdeptać z ziemią całkiem dobrą książkę
Co prawda Phantom Press ma na koncie niejedno spaprane tłumaczenie (przynajmniej w mojej opinii), ale w tym wypadku to chyba nie to. Po prostu coś panu Barkerowi nie pykło. Zdarza się i najlepszym.

Dzisiejszy wynik: 414 słów. Brnę powolutku do przodu.

"Mieszkałem w jednej z niewielu średniej klasy kamienic, które posiadały stale rezydującego dozorcę." - czy to zdanie jest poprawne?
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

27
A może
w których był zatrudniony stale rezydujący dozorca?
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

29
Dzięki za pomoc. :)
Zostanę na razie przy propozycji ithilhin, ale chyba ostatecznie cały akapit napiszę inaczej.

Wynik na dzisiaj: 445 słów. Ostatnio wychodzi jakoś częściej poniżej, a nie powyżej normy.
Praca domowa z czytania na dziś to połowa "Jeźdźca na siwym koniu" Theodora Storma. Kupiłem za co łaska w Bibliotece Raczyńskich. Ma fajną okładkę, a wewnątrz świetne rysunki litograficzne. A później "Wyklęty" Mastertona, do oporu.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

31
imadoki pisze:miłego czytania :)
Było miłe. Dzisiaj poprawka. :)

Wynik na dziś: 492 słowa. Chyba powolutku zaczynam odczuwać pozytywne skutki systematyczności. Systematycznie piszę i systematycznie czytam. Poszło gładko jak po maśle. To co zazwyczaj zajmuje mi trzy godziny, dzisiaj zajęło półtorej. Miałem więcej luzu w palcach i jakiejś pewności, że tak ma być, a nie inaczej.

Praca domowa z czytania na wieczór to: skończyć "Jeźdźca na siwym koniu" i odrobina "Wyklętego". Przytargałem z biblioteki "Dziecko Rosemary" I. Levin. Może skubnę.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”