Siła smoka

1
Siła smoka



Bar nazywał się „Tęcza”. Na środku sali, stał wielki emaliowy garnek wypełniony złocistym piaskiem. Z sufitu opadały nań kolorowe paski tkaniny. Usiadłem na wysokim stołku i poprosiłem o piwo. Według przewodnika turystycznego był to jeden z nielicznych, powodów, dla których warto było odwiedzać Wielką Sarmacje Narodów Słowiańskich. Istotnie smakowało wybornie.

- Dawaj komórę, kasiorę i keje od kara (spelling) – rozkazał mi siedzący po prawej tubylec. Miał na sobie biały dres z trzema paskami na rękawach i nogawkach.

- Daj pan spokój – odrzekłem spokojnie.

- Dawaj nał! – mruknął i chwycił mnie za rękaw marynarki.

Wyrwałem rękę i krzyknąłem:

- Barman, usuń tego gościa z lokalu, albo dzwoń na policję.

- Bądź men człeniu, a po kops to se dryndaj sam – odpowiedział ów ze śmiechem.

Wyciągnąłem telefon i zacząłem wstukiwać numer,

- bez takich numbers?! – warknał bandzior – Tylko ju i aj – wyszarpał mi telefon z ręki i rzucił o ścianę.

- Słuchaj koleś, weź... – zacząłem, lecz nie dokończyłem, bo on wstał i wykopał mi stołek spod tyłka, a ja przedzwoniłem boleśnie o posadzkę.

- Stawaj frajerze – wrzasnął, zdjął bluzę, podał barmanowi. – pilnuj, a hed ci zgniotę, jak wyświnisz.

Tors bandyty zdobił tatuaż: zielony smok, ziejący ogniem. Uderzył w niego pięściami i sięgnął po przedmiot leżący przy barze, a był to miecz. Cały alkohol tego świata, nie jest tego wart - pomyślałem i zerwałem się na nogi. Uniosłem ramię, zacisnąłem mocno powieki i pociągnąłem za guzik przy mankiecie. Gdy po sekundzie otworzyłem oczy, dresiarz i barman zakrywali twarze dłońmi, oślepieni błyskiem kilkunastu tysięcy lumenów. Wybiegłem na ulice i rozejrzałem się w panice..

Dziesięć metrów dalej, oparty o budkę telefoniczna stał policjant. Podbiegłem do niego. Był wysoki, barczysty i uzbrojony w szable przypiętą do paska.

- No i gdzie mu się tak śpieszy? – zapytał

- Napadli...mnie…w...tamtym barze – wysapałem.

- No i co?

- Jak to, no i co? Chcieli mnie okraść, pobić…

- No i co?

- Jestem cudzoziemcem i domagam się ochrony.

- Zagraniczniak, a do tego nieuk. Po co właził do klubu gangu tęczy?

- Pomoże mi pan czy nie?

- Masz zagraniczniak – wyjął szablę z pochwy i włożył mi w dłoń – Walcz jak mężczyzna.

- Jak to walcz?

- Stań waść do walki o honor – odparł – Ja przypilnuję, by było uczciwie.

- Ja pierdole, człowieku… jakiś debil ze smokiem na klacie zaraz mi łeb roztrzaska, a ty tylko chcesz stać i sędziować?

Wyrwał mi szablę z ręki.

- Ze smokiem powiadasz? Muszę gdzieś zadzwonić, sora – wskoczył do budki telefonicznej - Nie dawałem ci szabli, pamiętaj – konspiracyjnie szepnął i zatrzasnął drzwi.

Usłyszałem dziki wrzask. Obejrzałem się i zobaczyłem półnagiego mężczyznę w białych spodniach, szarżującego w moim kierunku z wielkim dwuręcznym mieczem wzniesionym nad głową.

- Rozjebie ju na faking kawałki – wrzasnął w moją stronę.

Co za chory kraj – pomyślałem. Smok na jego klacie rósł mi w oczach. Dojrzawszy płomienny oddech gada, wsadziłem rękę pod marynarkę i wyciągnąłem pistolet. Dresiarza jednak to nie wzruszyło i dalej pędził niczym wściekłe zwierze. Wycelowałem broń i nacisnąłem spust. Strumień plazmy wypalił w głowie smoka dziurę wielkości piłki tenisowej. Miecz uderzył z brzękiem o bruk, a w chwilę potem tubylec padł jak długi na pysk.

- Coś ty zrobił łotrze? Nie wolno w honorowym pojedynku używać broni groźniejszej, niż dzierży przeciwnik. Pójdziesz do lochu! – wrzasnął policjant; wyskakując z budki.

Schowałem broń, wyciągnąłem zwitek banknotów i wsunąłem mu do kieszeni.

- Aleś pan dziurę wyciął temu dresowi moją szablą, gratulacje – poklepał mnie po ramieniu – zaraz wypiszę dyplom honorowego zwycięstwa.



Słów kilka wyjaśnienia co do formy i treści tekstu:



Miniaturę napisałem na konkurs w Klubie Pisarskim IKAR.



- Tekst konkursowy nie mógł być większy niż 3600 znaków.

- Jego konkursowymi elementami były: smok, garnek na końcu tęczy.
[img]http://qfant.pl/images/qfant-da.png[/img]

[img]http://jacekskowronski.com.pl/jacekuser.jpg[/img]

2
Kiepsko, stary, kiepściutko.

żeby wszystko było jasne - tekst niezły na tle innych, ale po Tobie spodziewam się czegoś lepszego, więc i surowiej oceniam.



Zapomniałeś o kilku ogonkach, zacząłeś dialog z małej litery, kończysz zdanie przecinkiem, nie oddzieliłeś spacjami paru słów, postawiłeś dwie kropki w trzykropku. Drobiazgi? Owszem, lecz dla redaktora dokonującego wstępnej selekcji to wyraźne sygnały - otrzymałem tekst amatorski, i tak go potraktuję. Andrzej Pilipiuk wspominał, że redaktorzy to lenie, więc nie podkładajmy się sami.



Na środku sali, stał wielki emaliowany garnek...

I co z tego? No, widzę ten garnek i paski tkaniny. Ale nie czuję klimatu...


- Dawaj komórę, kasiorę i keje od kara (spelling) – rozkazał mi siedzący po prawej tubylec. Miał na sobie biały dres z trzema paskami na rękawach i nogawkach.
Daruj sobie spelling, czytelnik wie, o co chodzi, a jeśli nie, to nie warto uświadamiać mu braków w wykształceniu.

Oklepana konstrukcja dialogu. Warto pokombinować. Biały dres, paski na rękawach, może jeszcze kolor oczu?



Nie czuć klimatu, brakuje zapachu dymu, dźwięków, może jakiejś dziwki... Nie wiem, to Twoja sprawa.



Banalik ubrany w błyskotki. Nic ciekawego, zakończenie marne.



Lekkie stylowo, niezłe warsztatowo, ale to za mało. Uważam, że akurat Ciebie stać na wiele więcej.



Pozdrawiam.

3
Na środku sali, stał wielki emaliowy garnek
Bez przecinka.
Według przewodnika turystycznego był to jeden z nielicznych, powodów
Tu też.
Wielką Sarmacje Narodów Słowiańskich
Sarmację. (Ani słowa o ędwardzie ąckim! No dobra, dobra...)
- Dawaj komórę, kasiorę i keje od kara (spelling) – rozkazał mi siedzący po prawej tubylec.
A ten nawias to przypadkiem się tam znalazł? Zbaraniałam. o_O Znaczy zdanie rozumiem, ale po co to wyjaśnienie w nawiasie? Jak się ktoś nie jordnie o co chodzi to jego problem. ^^
Wyciągnąłem telefon i zacząłem wstukiwać numer,

- bez takich numbers?! – warknał bandzior – Tylko ju i aj – wyszarpał mi telefon z ręki i rzucił o ścianę.
Po kolei:

- po ,,numer" kropka, nie przecinek,

- ,,bez" z wielkiej,

- ,,warknął",

- po ,,bandzior" kropka,

- po ,,aj" raczej też.
wstał i wykopał mi stołek spod tyłka, a ja przedzwoniłem boleśnie o posadzkę.
PrzYdzwoniłem.
- Stawaj frajerze – wrzasnął, zdjął bluzę, podał barmanowi. – pilnuj
,,Pilnuj" z wielkiej, przecinek przed ,,frajerze".
pilnuj, a hed ci zgniotę, jak wyświnisz.
Facet nie mówi dobrze po polsku, ale potrafi wymówić słowo ,,wyświnisz"? Coś mi tu śmierdzi...
zielony smok, ziejący ogniem
Raczej bez przecinka.
Cały alkohol tego świata, nie jest tego wart
Bez przecinka.
- No i gdzie mu się tak śpieszy? – zapytał
Kropka na końcu!
- Napadli...mnie…w...tamtym barze
Oddzielaj wielokropki od następnych slów spacjami.
- Masz zagraniczniak – wyjął szablę z pochwy i włożył mi w dłoń – Walcz jak mężczyzna.
Kropka po ,,dłoń".
- Stań waść do walki o honor – odparł – Ja przypilnuję, by było uczciwie.
Jak wyżej. :]
- Ja pierdole
ę.
Muszę gdzieś zadzwonić, sora – wskoczył do budki telefonicznej - Nie dawałem ci szabli, pamiętaj – konspiracyjnie szepnął i zatrzasnął drzwi.
Kropka po ,,telefonicznej".
wściekłe zwierze
ę.
wrzasnął policjant; wyskakując z budki.
średnik? Tego jeszcze nie grali. ^^ Do wykasowania.
Aleś pan dziurę wyciął temu dresowi moją szablą, gratulacje – poklepał mnie po ramieniu – zaraz wypiszę dyplom honorowego zwycięstwa.
Kropka po ,,ramieniu", ,,zaraz" z wielkiej.



Kotek! Praca konkursowa i tyle byków? Toć te wszystkie ,,ę" i ,,ą" zwykły Word potrafi zauważyć.



Niezbyt mi się spodobało. Przez grubą zasłonę pomieszania z poplątaniem prześwituje słoneczko pewnego uroku, ale - niestety - tylko prześwituje. Co do tematu... jest tęcza, jest garnek, jest smok. Tylko prawie w ogóle nie daje się odczuć, że one są tu najważniejsze. Gdyby to była forumowa bitwa, oceniłabym realizację tematu na 2. Ratuje cię styl - spodobał mi się, przyjemny, aczkolwiek wszystko psują te błędy...



Pozdrawiam. ;)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

4
Zgodzę się z przedmówcami, że wyszło słabo i banalnie. Ja w tym tekście nie widzę zbyt wiele pozytywów. Te "błahostki" wymienione przez Winky są niewybaczalne. Chyba, że jest to twój pierwszy tekst, ale to i tak nie byłoby żadne usprawiedliwienie.



Nie podoba mi się. Tym krótkim podsumowaniem zakończę mój jakże krótki wywód.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

6
Dresiarza jednak to nie wzruszyło i dalej pędził niczym wściekłe zwierze.
nie wzruszył się biedaczek i nie zapłakał.



cóż, przychylę się do krótkiej opinii Webera, również mi się nie podobało. Rzeczywiście piszesz całkiem lekko, ale to zdecydowanie za mało. Błędy, brak wyrazistości i (chyba) sensu (albo ja go po prostu nie widze).

Czekam na kolejne teksty (mimo iż nie mam w ogóle czasu ;))



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”